Got a hold on me

wtorek, 20 maja 2014

Część 25




Ola
Zawsze zastanawiałam się jak to jest możliwe, że na filmach bohater po upojnej nocy wychodzi z łóżka, a ta osoba, co śpi w ogóle tego nie czuje. Zrozumiałam, gdy rano obudziłam się sama. Tay’a nie było, cisza kompletna. Owinięta prześcieradłem przeszłam się po mieszkaniu, nie było ani jego ani jego rzeczy. Wyszłam na balkon, auta też nie było. Zaczęłam się niepokoić. Komórka! Przecież ją wyciszyłam. Pobiegłam z powrotem do salonu. Cztery smsy. Żaden od niego. Zmarszczyłam czoło. Przejrzałam szafki, stół w kuchni, drzwi od lodówki, żadnej kartki. Założyłam koszulkę nocną z Myszką Miki, usiadłam na kanapie, podciągnęłam nogi pod brodę i wpatrywałam się w wyświetlacz telefonu. Nie wytrzymałam i po kilku minutach napisałam maila do Poli oraz smsa z Internetu, żeby odebrała maila.
„Pola, ratunku! Spaliśmy ze sobą. Wczoraj. A dzisiaj obudziłam się sama, jego nie ma, ani rzeczy, auta, żadnej informacji. Boję się. Gwiazda dostała, co chciała i poszła uwodzić kolejną osobę? Zaraz się rozpłaczę, a boję się do niego zadzwonić. Help!”
Siedziałam na kanapie ze 20 minut, denerwowałam się przeokropnie i łzy zaczęły spływać mi po policzku. Usłyszałam szczęk zamka. Znieruchomiałam, bo przecież nikt nie miał kluczy poza mną, a Poli i Pawła nie było. Ciotka? Teraz? Ktoś wszedł do kuchni, potem usłyszałam kroki i w drzwiach pojawił się Tay. Myślałam, że go zabiję!
- „Dzień dobry. Wziąłem Twoje klucze, pomyślałem…” – zmienił wyraz twarzy – „Płaczesz? Co się stało?” – w jednej chwili znalazł się przy mnie, a ja ze złości zaczęłam go okładać pięściami.
- „Co się stało?” – złapał mnie za nadgarstki, a ja wycedziłam przez zaciśnięte zęby:
- „Nigdy więcej tego nie rób!” – niestety nie zrozumiał.
- „Wychodzisz jakby nigdy nic, nie zostawiasz żadnej kartki, smsa, nic…”
- „Kobiety… Człowiek chce zrobić niespodziankę, jedzie specjalnie po kawę, a tu płacz i łzy. Nie szarp się złośnico!”
Przytulił mnie na siłę, po chwili poddałam się uwalniając swoje nadgarstki z jego delikatnego acz stanowczego uścisku i oplotłam jego szyję.
- „Cieszę się z tej kawy, ale mówiłam Ci, że się boję. Nie rób tak więcej.”
- „Dobrze, dobrze, napiszę na drugi raz. Chodź Myszko Miki, bo wystygnie.”
Ubrałam się szybko i poszłam do kuchni.

Tay
Obudziłem się i spojrzałem na dziewczynę obok mnie. Spała skulona, przykryta po samą szyję prześcieradłem. Tylko jedna ręka była na wierzchu. Zrozumiałem czemu mi chłodno. Zastanawiałem się jak to będzie wyglądało, gdy opowiem jej o życiu muzyka i gdy ruszymy w trasę? Czy podoła? A może zostawi mnie tak jak Claire? Claire. Podobała mi się, dobrze nam się spędzało razem czas, chyba nawet byłem zakochany, ale nie czułem do niej tego, co teraz czułem do Oli. Może jestem starszy, dojrzalszy, poważniejszy? A może tamto, to nie była miłość, a teraz jest coś więcej? Zac by mi dopiero zwymyślał, że gadam jak baba. Ale zaraz, moment. To facet nie ma prawa czuć motylków w brzuchu, dreszczy, pociągu czy pożądania? ‘Tay, wstawaj już, bo gorzej z Tobą.’ Postanowiłem zrobić coś pożytecznego i pojechać po kawę do „Almost Haven”. Ola się na pewno ucieszy.

Ola
- „Kawa jest pyszna Tay. Ale ja mówię poważnie. Nie masz pojęcia, ile się nerwów najadłam.” – Tay wywrócił oczami.
- „Nie przesadzasz czasem?”
- „A Ty nie bagatelizujesz?” – poklepał się rękoma po kolanach, żebym usiadła. Przywarłam mocno do niego, ależ mi było dobrze. Mogłabym tak trwać i trwać. Tay przerwał mi błogi stan delikatnie mną potrząsając.
- „Mmm?” – nawet nie chciało mi się wydobyć słowa.
- „To ja tu się produkuję, a Ty nie słuchasz?”
- „Y-y.” – potwierdziłam – „Co mówiłeś?”
- „Najpierw Ty powiedz, o czym myślałaś?”
- „O tym, że lubię się do Ciebie przytulać.”
- „To dobrze. Słuchaj. Wczoraj…” – zaczął, ale usłyszałam dźwięk Skype’a i przypomniałam sobie, że wezwałam Polę na emergency.
- „Czekaj, to Pola!” – pobiegłam do salonu.
- „Cześć Poleńko! Wrócił. Pojechał tylko po kawę.”
- „Matko, a Ty jak zawsze panika. Cześć.”
- „No dziwisz się? Przestraszyłam się.”
- „Lepiej mów jak było.” – Pola wyszczerzyła zęby i uniosła brwi.
- „Obłędnie! Ale nie mogę teraz gadać, bo…”
- „Cześć Tay, co słychać?” – okazało się, że niebieskooki stał za mną.
- „Cześć Pola. W porządku.” – usiadł na kanapie obejmując mnie w pasie.
- „Uuu, jak gołąbki gruchają.” – Pola nie mogła sobie darować.
- „Bardzo śmieszne.” – wystawiłam język.
- „Eeej, a ja nic nie rozumiem.” – Tay był niepocieszony.
- „To jest nasza przewaga.” – powiedziała Pola i dodała zapominając się po angielsku – „Ola, a mówiłaś mu?”
- „Polka, przecież mówiłam, że mówiłam.” – Tay miał dziwną minę.
- „Nie o Igora mi chodzi tylko o urodziny.” – powiedziała po polsku szczerząc się do Tay’a.
- „Aaa! O tym!” – roześmiałam się spoglądając na Tay’a, który chyba wychwycił już imię mojego byłego. – „Nieee, ale nie wytrzymam i zaraz mu powiem.” – dodałam po angielsku.
- „A mogę ja zacząć? Mogę?”
- „Eeej, dziewczyny, nieładnie tak.”
- „Czekaj, zaraz się dowiesz.” – Pola odpowiedziała za mnie, po polsku streściła, co chce rzec, pokiwałam głową i Pola szczerząc zęby do Tay’a zaczęła:
- „Wiem już, że jesteś sławny i na pewno wezmę od Ciebie autograf.” – na to Tay wywrócił oczami – „Ale Oli musisz się słuchać.” – znowu zachichotałyśmy.
- „A to niby czemu?”
- „Bo trzeba się słuchać starszych.” – cały czas się śmiałyśmy, a Tay patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami.
- „Jesteś ode mnie starsza?”
- „Mhm…” – nic nie mogłam wydusić ze śmiechu.
- „No to ja się żegnam.” – Pola śmiejąc się machała z ekranu.
- „Pozdrów Mikołaja, paa!”
- „Ola, no o co chodzi? Przeszkadza Ci to, że jesteś starsza?” – pokiwałam głową na ‘nie’.
- „Dużo starsza?” – znowu ten sam ruch głową, położyłam się na łóżku trzymając za brzuch.
- „No powiedz wreszcie!” – wyciągnęłam palec wskazujący do góry, nie mogłam nic wydusić, myślałam, że przepona mi nie wytrzyma.
- „No co? Ola!!!” – czułam, że Tay już się wkurza.
- „Jeden – dzień – Tay!” – robiłam przerwę po każdym słowie.
- „Cooo?” – znowu zrobił wielkie oczy, a ja tylko kiwałam głową wycierając łzy.
- „Także – musisz – słuchać – się – starszych!” – wydukałam.
- „O wow! Ale zbieg okoliczności!” – opadł na łóżko obok mnie i też się roześmiał – „Serio masz urodziny 13 marca?”
- „No serio, serio! Trzynasty trzeci osiemdziesiąty trzeci.” – Tay klasnął w ręce i zatarł je.
- „Ale zrobimy imprezę!”
- „Gdzie do marca? Dopiero połowa lipca. Ale jestem za.”
- „Olaaa…” – przeciągnął ostatnią literę w taki sposób, że zrobiło mi się gorąco.
- „No?”
- „Ale wiesz, że ja jestem niesfornym chłopcem i nie zamierzam słuchać się starszych?” – to mówiąc przejechał mi palcem po ustach.
- „Ale… ale…” – próbowałam znaleźć jakąś odpowiedź, ale znowu mi uleciały z głowy – „Ale musisz liczyć się z moim zdaniem.”
- „Pewnie, że będę się liczyć. Ale oprócz tego zamierzam być bardzo przekonujący.”
- „Czemu?” – spytałam filuternie.
- „Żeby uzyskać to, co akurat chodzi mi po głowie.”
- „A co Ci…” – nie dokończyłam, bo znowu mi przejechał palcem po ustach aż wstrzymałam oddech.
- „To samo, co wczoraj.” – dojrzałam błysk w jego oku.
- „To muszę przyznać, że jesteś bardzo przekonujący.” – dotknęłam jego policzka.
- „Ale ja jeszcze nawet nie zacząłem.”
- „No widzisz.”
Droczył się ze mną długo, dominował, ale o dziwo mi się to podobało. Unikał całowania w usta, bo widział, że bardzo tego oczekuję. Tym razem moja bluzka powędrowała do góry i zaczął całować mój brzuch, aż ze świstem wciągnęłam powietrze. Odwzajemniłam się ściągnięciem t-shirta i głaskaniem go po torsie, rękach i plecach. Ależ on miał umięśnione ciało. Boskie! Aż mi zbrakło tchu na dłuższą chwilę. Gdy wreszcie pocałował w usta myślałam, że nie wytrzymam. Czułam, że on też jest już na skraju. Odleciały nasze krótkie spodenki i nie czekaliśmy długo na złączenie się ze sobą. Nie musiałam myśleć o bezpieczeństwie, bo Tay o tym pamiętał. Był cudowny. Potrafił budować napięcie i mimo że widziałam, iż ledwo wytrzymuje, to przedłuża ile może. Gdy przyszła eksplozja splótł swoją prawą dłoń z moją lewą. To było cudowne uczucie. Kropelki potu widniały na jego czole, a włosy zwilgotniały. Jak i moje. Upał był jak na połowę lipca przystało. Mimo otwartego balkonu było w mieszkaniu gorąco. A może to tylko z emocji?

18 komentarzy:

  1. piekne
    a to jednak Tay, kobiety zawsze sobie dopowiadają, a on poszedł tylko po kawę...
    bardzo mi się podoba, a powiedzenie mu o urodzinach mistrzostwo, ale w sumie był przekonywujący haha ale z drugiej strony nie musiał az tak bardzo się starać i przekonywać :)
    rewelacja, naprawdę :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dla tych, co nie wiedziały wyjaśniła się sprawa urodzin :) Cieszę się, że się podoba. Nie musiał długo przekonywać, o to właśnie szło :) A pisze się przekonujący czy przekonywujący?

      Usuń
    2. No to o mnie mowa xD

      Usuń
    3. No to już wiesz :)

      Usuń
    4. Haha a Taylor już wie o urodzinach
      Autorka sama go o tym poinformowala😊😆

      Usuń
  2. Z dedykacją dla Anny de Witt, bo to dzięki niej ta data urodzin jest jaka jest :D

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ależ on miał umięśnione ciało. Boskie! " m--> zdjęcia jakieś byś wstawiła a nie tylko w głowie mi mącisz :P Moja wyobraźnia działa na pełnych obrotach :)
    Część fajna hehe :) Ola panikara ! A Tay do Almost Heaven to powinien lecieć po drinka :):):):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam fotek nagiego Tay;'a noooo! A po drinka na śniadanie? No way!

      Usuń
    2. Drinka dla siebie :P Na zachętę do dalszego działania xD

      Usuń
  4. Ale emocje ;) no no no ,ale miedzy nimi chemia ;) mega reakcja Oli /bezcenna ;) ja pewnie tez bym panikowala , i zadzwoniła z pretensjami a pózniej musiałabym przepraszac;) i mega sprawa z tymi urodzinami .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Riri, no ta panika Oli do czegoś jest mi potrzebna, ale to na potem :P A z tymi urodzinami, to tak jest naprawdę i zawsze się tym chlubiłam :D :D :D

      Usuń
  5. Jak zwykle przeczytałam z zapartym tchem :D Biedna Ola, żal mi się jej zrobiła jak sie sama obudziła "po środku oceanu", już miałam najczarniejsze myśli, że coś się stało, ale UFFF, na szczęście nasz romantyk pojechał po kawusię :P Scena z urodzinami mnie bardzo rozbawiła :D, a rozmowa z Polą to majstersztyk! Uwielbiam ją, normalnie kocham i już bym chciała żeby wróciła z Polski!!! No i nie zabrakło Tayowego analitycznego myślenia hehehe. A na koniec sama się zgrzałam i nie wiem czy przypadkiem znowu gorączki przez tą część nie dostałam... :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie tu analityczne myslenie? Chyba nie kumam :( ja Pole tez uwielbiam! I tu i na zywo! Scena z urodzinami - to jest prawda! Ja-autorka jestem o 1 dzien starsza od Taylor'a Hanson'a :D

      Usuń
  6. Prawdziwe! I piękne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super mieć taka przyjaciolke co na emergency zawsze pomoże:)ale super końcówka,odwaznie ale z klasą napisana.aż mam uśmiech od ucha do ucha:)

    OdpowiedzUsuń
  8. hehe, podoba mi się to jak dziewczyny porozumiewają się po polsku, a ten biedak nic nie rozumie...hehe sama mam sąsiadów, do których przyjeżdża zięć Niemiec i przez pierwsze lata obgadywali go do córki przy stole, hehe, ale teraz już nie...bo za dużo rozumie, ale pomysł wyśmienity i dosłownie z mojego życia;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomyślała, że po upojnym zbliżeniu zostawił ją? Jak mogła tak pomyśleć? Rety ona naprawdę mu nie ufa.
    Twoje opowiadanie jest super. Wciąga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, to jest główny problem Oli - zaufanie! Po Igorze jej jeszcze nie W yparowalo. Dzięki za mile słowa.

      Usuń