Got a hold on me

piątek, 28 listopada 2014

Część 78


Narrator
Leżała opierając swoją prawą dłoń na jego torsie, on jeździł kciukiem po jej nagim ramieniu. Podniosła głowę, aby spojrzeć w jego niebieskie oczy i jak zwykle przepadła. Uniósł kąciki ust do uśmiechu. Dotknęła rzemyka na jego szyi i tego, co było na nim zawieszone.
- „Będziesz go nosił?”
- „Przecież już go noszę, nie widać?” – drugą ręką dał jej pstryczka w nos, roześmiała się, ale zaraz spoważniała. Położyła głowę z powrotem na jego ramieniu.
- „Nawet jak wyjadę?” – poczuła, że zastygł w bezruchu, a kciuk zawisł nad jej ręką. Po chwili wypuścił powietrze i tym razem całą dłonią wrócił do smyrania.
- „Olsia, ja nie chcę, żebyś wyjeżdżała.”
- „No, ale będziesz nosił nawet jakbym musiała wrócić?”
- „Ja tego nie dopuszczam do świadomości, ale tak, będę nosił, a Ty zostaniesz i…”
- „Tay, od początku wiedziałeś, że jestem tu na stypendium, tyle razy zaczynałam rozmowę, a Ty mówiłeś, że będziemy martwić się później.”
- „No bo przecież oboje nie wiedzieliśmy, w którą to pójdzie stronę.”
- „Ale poszło w taką, że jesteśmy razem, ja mam jeszcze tylko ten cholerny egzamin u Jordana i…”
- „Myślałaś o mojej propozycji?”
- „Tak jak obiecałam, myślałam.”
- „I co?”
- „Nic nie wymyśliłam.”
- „Byłoby to najlepsze rozwiązanie, przecież wiesz, że ja mogę…”
- „Nie naciskaj Tay.”
Uśmiechnęła się na wspomnienie rozmowy z Panią Jadzią i doktor Maciąg. Tak jak przypuszczała, Uniwersytet Warszawski nie mógł opłacić jej kolejnego roku ani nawet pół, złożyła więc wniosek o urlop dziekański. Na razie na semestr letni. W wakacje na pewno wróci do domu, może Tay z nią poleci? A może wszystkich namówi na wycieczkę do Polski? To by dopiero było! Morze, góry, Mazury… Rozmawiała z szefową i ta ucieszyła się, że Ola planuje zostać, od razu chciała podpisać z nią umowę na cały etat, bo bardzo była zadowolona z jej pracy. Jeszcze tylko pozostało porozmawiać z Pawłem i Polą o mieszkaniu ciotki.
- „Kochanie, ale musisz w końcu coś postanowić, przecież mamy już prawie koniec marca, a ja naprawdę jestem w stanie Ci pomóc. No i jak już wspomniałem, nie przyjmuję do wiadomości, że miałabyś nagle zniknąć.”
‘Taa, opłacić studia, żebym sobie tu spokojnie mieszkała i żyła z Tobą. A moja rodzina?’ – pomyślała dziewczyna, a na głos powiedziała:
- „Obiecuję, że pomyślę, na razie biletu powrotnego nie mam, Paweł też jeszcze walczy z jakimś egzaminem.”
- „Teraz powinienem być zazdrosny, że jesteście tam we dwoje, jednak jak była Pola, to byłem spokojniejszy.”
- „Tu się puknij!” – postukała go w czoło, na co cmoknął ją w skroń, po czym przekręcił na plecy aż pisnęła i pocałował.
- „Wyglądasz niezwykle pociągająco w tej koszulce.”
- „Uhm… Ktoś chyba korzystał z damskiej ręki wybierając ją dla mnie?”
- „Nie wierzysz w mój gust? Sądząc po tym, z kim się spotykam mam chyba nie najgorszy.”
- „No wiesz!” – chciała uderzyć go pięściami na niby, ale złapał jej dłonie i skrzyżował nad głową.
- „I kto jest teraz górą?”
- „Pan, Panie Hanson.”
- „I kto się teraz musi słuchać młodszych, Pani Jabłonnska?” – już dużo lepiej wymawiał jej nazwisko.
- „Ja, ale w takich chwilach wybitnie mi to nie przeszkadza.”
Tay poluzował uścisk, objęła go za szyję i przyssała się do jego ust jak pijawka.
- „Mmm, Pani Jablonnska, bardzo dobrze Pani smakuje.”
- „No to smacznego Panie Hanson.”
Taylor zaczął całować ją po dekolcie, odsuwając ramiączka i uwalniając jej piersi spod delikatnego materiału czarnej koronki. Dziewczyna po dziś dzień nie mogła nadziwić się, że tak dobrze może być w łóżku z facetem. Owszem, z Igorem też było nie najgorzej, ale z niebieskookim, to była wprost jazda bez trzymanki. Zamyśliła się chwilę, by ponownie poddać się jego ustom, które całowały jej ciało skrawek po skrawku, a w miejscu, gdzie wydychał ciepłe powietrze pojawiała się gęsia skórka. Dzisiaj on dominował, ona dostosowała się do jego rytmu. Potrafiła się poddać, mógł robić z nią, co chciał. Zamknęła oczy, wplotła dłoń w jego włosy, które stawały się coraz bardziej wilgotne, oddychali szybciej i szybciej. Tay nie należał do ‘cichych’ kochanków i coraz bardziej się ośmielał, co tylko podgrzewało atmosferę. W końcu i Ola przestała się wstydzić i pozwalała sobie czasem na głośniejsze dźwięki. Tak też było dzisiaj. Gdy nadeszła ekstaza oboje przypieczętowali ją głośnym jękiem. Trwali tak chwilę, po czym Tay przeturlał się na plecy przyciągając ją do siebie.
- „Jaka Pani dzisiaj głośna, Pani Jabłonnska.”
- „Uczę się od Pana, Panie Hanson. A dzisiaj wiem, że wolna chata, to sobie pozwoliłam.”
- „Ojtamojta, cicho krzyczeć zawsze można.”
Rozbawił Olę tym stwierdzeniem, śmiała się z niego, po czym poszli pod ciepły i bardzo długi prysznic.

Nie było im jednak dane nacieszyć się wolną chatą w wolną sobotę, bo rano telefon Tay’a dzwonił uporczywie już chyba czwarty raz.
- „Halo?” – odebrał wreszcie zaspanym głosem.
- „Cześć synku, przepraszam, że Cię budzę, Isaac powiedział, że chyba Ty jedyny jesteś w domu. Jest może z Tobą Ola?”
- „Jest, a co?”
- „Potrzebuję Waszej pomocy, dasz mi ją do telefonu.”
Nic nie rozumiejąc obudził Olę, zasłaniając mikrofon powiedział, że mama chce z nią mówić.
- „Tak? Dzień dobry Pani Hanson.”
- „Ola, Ty jesteś kobietą, a potrzebuję Waszej pomocy. Miałaś do czynienia z dziećmi?”
- „Z dziećmi?” – Ola spojrzała na Tay’a, ale pokiwał głową, że nic nie rozumie. – „Mam młodsze rodzeństwo.”
- „Ale mi chodzi o takie całkiem małe dzieci.”
- „No też miałam, w rodzinie, w sumie…”
- „To całe szczęście, pomożecie mi, prawda? Zaraz będę w domu, zbierajcie się.”
- „Ale, ale…”
- „W domu wszystko wytłumaczę.” – powiedziała i się rozłączyła. Ola streściła rozmowę Tay’owi.
- „Mówiłem Ci, że mama była opiekować się dziećmi u naszej kuzynki, bo ona coś tam musiała pozałatwiać, a mąż w delegacji, a mama wiesz, zawsze chętna.”
- „Ale co się teraz stało?”
- „Nie wiem, ale jak mama mówi, że zaraz będzie, to to na pewno jest zaraz.”
Zdążyli tylko umyć zęby jak usłyszeli warkot silnika pod domem. Ola związała włosy w kitkę, wskoczyła w jeansy, złapała Tay’a bluzę narzucając ją jedynie na biustonosz i weszli do salonu w tym samym momencie, co Pani Hanson niosąc jedno dziecko na rękach, a drugie prowadząc za rękę.
- „Jak dobrze, że jesteście. Pauline wylądowała w szpitalu, bo chyba czymś się podtruła na stołówce w pracy, muszę zawieźć jej kilka rzeczy, z dzieciakami nie dam rady. Dziewczynka, Maddy, ma cztery lata, Josh niecały rok, poradzisz sobie?” – Pani Hanson patrzyła bacznie na zszokowaną Olę.
- „Tak, oczywiście.”
- „Taylor, rozbierz ich, bo się zgrzeją, a Ty chodź, pokażę Ci, co im dać do jedzenia.”
Pani Hanson tłumaczyła wszystko, Ola próbowała zapamiętać, ale mama Tay’a wolała zanotować, co jak się później okazało, było całkiem słuszne. Usłyszały płacz małego Josha i zobaczyły jak Tay niesie go jeszcze w kurtce na wyciągniętych rękach.
- „Synu, ale możesz go bliżej trzymać, on nie gryzie, jeszcze nie ma zębów, chociaż Maddy się to czasem zdarza.” – Pani Hanson spodobał się jej dowcip.
- „Już ja się tym zajmę, Pani niech jedzie, tylko proszę na spokojnie, poradzimy sobie. A Ty…” – wzięła chłopca z rąk niebieskookiego – „…dzwoń po wsparcie.”
- „No ze wsparcia będzie jedynie Zac, za godzinę, Suzie przyjedzie po zajęciach.” – Pani Hanson zakręciła się, powiedziała do Maddy, że zostanie z wujkiem Taylor’em i ciocią Olą i że ona niedługo wróci i tyle ją widzieli.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Część 77


Tay
Poszła dziękować moim braciom, obserwowałem jej radość. Widziałem, że od jakiegoś czasu była przygaszona, nie miała tego błysku w oku. Dostała niezły wycisk na uczelni, w trakcie sesji w lutym była tak zestresowana, że starałem się schodzić jej z drogi. Ale i tak nie uniknęliśmy kilku sprzeczek. Dalej wściekała się o fajki. Jak raz zdarzyło mi się zapalić przy niej, to urządziła histerię. Pierwszy raz widziałem ją w takim stanie. Stałem zbaraniały, ona krzyczała, w końcu Zac zajrzał do pokoju, a ja wzrokiem poprosiłem go o pomoc. Ufałem mu. Wtedy znowu mu ufałem. Wyprowadził Olę do studia. Po czterdziestu minutach zajrzała do mnie Sue szukając Zac’a i wyszło na to, że oboje gapiliśmy się na „Przyjaciół”, Młody grał coś Oli w studio, a ona tańczyła. A teraz? Stypendium jej się kończyło, na temat, co dalej rozmawialiśmy tylko raz, gdy spytałem o możliwość przedłużenia na uczelni. Powiedziała, że polski uniwersytet jej tego nie opłaci, o mojej propozycji nie chciała słyszeć, ale po namowach obiecała, że się zastanowi. Ale dzisiaj… Dzisiaj widziałem ogromną radość w jej oczach. I o to mi chodziło, żeby…
- „Tay, Tay, no!” – potrząsnęła mną – „Co z Tobą?”
- „Co?”
- „Kwadrans stoisz z dziwnym uśmiechem, wodzisz za mną wzrokiem, a teraz mówię do Ciebie, a Ty nic.”
- „Zamyśliłem się.” – przyciągnąłem ją do siebie – „Zatańczymy?”
- „Od kiedy lubisz tańczyć?” – spytała kokieteryjnie mrużąc oczy, jej uśmiech był taki szczery i piękny.
- „Oj, chodź.”
- „Jak to szło? Ten refren?” – zaśpiewałem jej do ucha.
- „To moje najlepsze urodziny ever.”
- „Ever? Nawet lepsze niż te z Paddym rok temu?”
- „Pewnie! On nie napisał dla mnie piosenki o tańcu. No i te spędziłam z Tobą.”

Zac
Ola była zachwycona piosenką Taylor’a. Po tym, co przeszła w lutym wreszcie widać było jej zadowolenie. Pocałowali się tak, jakby nikogo nie było w pobliżu, mój wzrok zatrzymał się na nich na dłużej. Znowu byłem nieostrożny, Suzie trąciła mnie łokciem. Zauważyła. Będzie mi truć. Pocałowałem ją, żeby nie zdążyła nic powiedzieć. Spojrzałem na zegarek, tort mieli podawać za pół godziny, zdążymy. Pociągnąłem ją za rękę, wybiegliśmy ze studia, zachichotała mówiąc, że mi tylko jedno w głowie, ale nie ma nic przeciwko temu. Wpadliśmy do mojego pokoju, przekręciłem klucz, nawet nie doszliśmy do łóżka, przy drzwiach było dobrze. W ogóle z nią było dobrze. Tylko czemu znowu pomyślałem o kimś innym?

Narrator
Tort podano o 23.30, żeby zahaczyć o urodziny Oli i przejść już do kolejnych. Odpakowywała prezenty, cieszyła się, ściskała z każdym. Tay pociągnął ją na stronę wręczając małe pudełeczko, po czym zawiesił jej na szyi łańcuszek z wisiorkiem. Białe złoto, na zawieszce mienił się brylant. Nie chciała takich drogich prezentów, ale wiedziała, że Tay ma inną wartość pieniądza i już się tym tak nie przejmowała. Północ. Tym razem Ola chodziła podekscytowana, bo oczywiście też przygotowała coś dla niebieskookiego. Każde zrobiło to, co umie najlepiej, więc po torcie, świeczkach i szampanie zniknęła na chwilę, by wrócić w stroju i butach do tańca. Męska część gości z Taylor’em na czele otworzyła buzię ze zdziwienia. Ola z Adrianem odtańczyli kilka układów pod zlepek utworów Hanson’ów z „Lost without each other” na czele. Po pokazie prezentami został obsypany Taylor, Ola oczywiście chciała być pierwsza, podała mu paczkę, a jemu aż oczy się zaświeciły.
- „Olsia, na miłość boską! Przecież to unikat! Skąd go wytrzasnęłaś?”
- „Ma się te swoje sposoby. A tak naprawdę, należał do mojego dziadka, stał u babci w regale, pomyślałam, że się ucieszysz.”
- „Ucieszysz? Ucieszysz? Jestem zachwycony, dziękuję!” – okręcił ją wkoło i postawił na ziemi całując.
- „A drugi prezent dostaniesz później.” – Tay spojrzał na Olę i roześmiał się serdecznie.
- „A co Cię tak bawi?”
- „Ty też.” – Ola dalej nic nie rozumiała – „Ty też dostaniesz drugi prezent później. A właściwie trzeci.”
- „No tak. Trzeci.” – przyznała mu rację i została porwana do tańca przez Mike’a.

Ola
Tay bardzo się postarał, aby wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Tańczyliśmy przytuleni, gdy przyjął już wszystkie życzenia i prezenty. Widziałam, że mu zależy, że troszczy się o mnie, że nie jest już taki zazdrosny, nie pyta o Igora, mimo że wie, że się z nim kontaktuję, nie wścieka się, gdy spędzam czas z Młodym, ogólnie jest super. Mimo kilku sprzeczek i fajek jest super. Mówił mi, że mu zależy, ale nigdy nie potwierdził tego tymi dwoma prostymi, jakże ważnymi słowami. Może tego nie czuł? Może był ze mną tak o, a jak skończy się stypendium, to hasta la vista bejbe?
- „Olsia…”
- „Mmm…?” – serce zabiło mi mocniej, czyżbym wykrakała?
- „Czy teraz jak masz wolne pójdziesz zrobić te badania?” – zacisnęłam powieki, i tak tego nie widział. Serce zaczęło mi kołatać.
- „Znowu mi marudzisz? Przecież wiesz, że nie miałam kiedy.”
- „Wiem, ale teraz chciałbym, żebyś mi obiecała, że pójdziesz do lekarza. Powinnaś już to zrobić dwa miesiące temu. Obiecaj mi.” – spojrzał na mnie, zatonęłam w jego niebieskich oczach.
- „Dobrze, zrobię to.” – wtuliłam się ponownie, żeby nie widział mojego wyrazu twarzy. Co ja miałam mu powiedzieć? Że już dawno mam je za sobą? Że… Nie! Nie dzisiaj! Dzisiaj, to ja się dobrze bawię, bo to nasze wspólne urodziny. Odepchnęłam myśli daleko za siebie i bawiliśmy się do białego rana.

Zjedliśmy wspólne śniadanie, bo część osób nocowała w rezydencji. Potem Adrian i Zac od razu zaszyli się w studio, żeby zmontować film, na wieczór Pola, maluchy i ja pojechaliśmy do mieszkania ciotki. Nie chciałam spać u Tay’a, gdy jest moje rodzeństwo, chciałam spędzać z nimi każdą wolną chwilę. Teraz siedziałyśmy we trzy w pidżamach, Adi spał.
- „To moje najlepsze urodziny ever! Czy to się wydarzyło naprawdę?” – spytałam.
- „No jasne, ale żebyś wiedziała, jaki perfekcjonista z tego niebieskookiego.” – Pola złapała się za głowę i zaczęła go przedrzeźniać – „Źle uderzasz Młody, nie ten akord Ike, Pola, machaj w rytm tym tamburynem, aha, czekajcie, mam nową linijkę, nie, tak nie może być, a może zrobić to tak, a może srak… No ulewało mi się już od jego pomysłów.” – Pola – mistrzyni – tak go dzielnie parodiowała, że spłakałam się ze śmiechu.
- „Ale kochany jest.” – dodałam.
- „A powiedział Ci?”
- „Nie.”
- „A co miał powiedzieć?” – Gabi była ciekawa.
- „Widzisz Gabrysiu, stypendium się kończy, ja na początku naszej znajomości chciałam o tym rozmawiać, on nie chciał, potem jak on chciał, to ja miałam inne sprawy na głowie, więc tak naprawdę raz o tym rozmawialiśmy. A im bliżej końca tym chyba bardziej się boimy. Polka mi powtarzała, że nawet jakby się miało skończyć, to chyba warto przeżyć coś fajnego z fajnym facetem. No i chyba do tego to zmierza. On mi nawet nie powiedział, że mnie kocha, więc pewnie tego nie czuje.”
- „Oooj…” – Gabi posmutniała – „Może okazuje to w inny sposób?”
- „Okazuje, pewnie, ale wiesz, że ja pierwsza nie powiem.”
- „A kochasz go?” – Gabi to wypowiedziała, ale obie lustrowały mnie wzrokiem. Zastanowiłam się dłuższą chwilę.
- „Chyba tak.”
- „Chyba?” – Pola postukała się w czoło – „Chyba, to się łajba na wodzie, oczywiście, że tak. I wiesz co? Zaczynam żałować tych swoich słów. I tego, że Cię namawiałam do związku z nim. Będzie Ci ciężej wrócić.”
- „Poleńko, ale ja naprawdę przeżyłam coś fajnego, zapomniałam o Igorze, no może nie tyle zapomniałam o nim, co o tej nieszczęsnej sytuacji. Wiadomo, że będzie mi przykro, ale jak przyjdzie co do czego, to będę musiała dać radę.”
Dziewczyny patrzyły na mnie jak na kosmitkę, ale nie chciałam jeszcze im mówić, że planuję zostać, wziąć urlop dziekański, przedłużyć umowę w pracy i prosić Polę i Pawła, aby spytali ciotkę czy mogę tu jeszcze pomieszkać. Chciałam być wszystkiego pewna, a ostatnią osobą, która miałaby się dowiedzieć był oczywiście Tay.
- „Poradzicie sobie beze mnie?” – Pola spojrzała na mnie spod oka.
- „Słucham?”
- „Wiesz, ja sesję skończyłam, chciałabym wrócić do Polski, strasznie tęsknię za Mikołajem.” – zatkało mnie, myślałam, że w razie co będziemy razem do końca.
- „O nieee…”
- „Olka, no! Powinnaś mnie zrozumieć.”
- „No rozumiem, rozumiem, spoko.”
- „Na pewno?”
- „Na pewno.” – wstałam, aby ją uściskać.
- „To dobrze.” – powiedziała prosto w bluzę Tay’a – „Bo mam już bilet powrotny.”
- „Cooo?”
- „No, za tydzień. Wylatuję niedługo po maluchach. Nie chciałam psuć Ci humoru przed urodzinami.”
- „Będę płakać. Tyle tu razem przeżyłyśmy.”
- „Ja też.”
- „Eeeej, dziewczyny, zlitujcie się! Przyjechałam na wakacje, a Wy mi tu płacze zaraz urządzicie.” – Gabrysia wcisnęła się między nas – „Macie jakieś lody?”
- „Wierzysz, żeby przy Olce nie byłoby lodów?”
Spędziłyśmy pół nocy nad pucharkami wyjadając wszystko, co było w zamrażarce. Myślałam nad słowami, których nie usłyszałam, a bardzo chciałam. A może? Dreszcz przebiegł moje ciało. A może on czeka na wyniki tych cholernych badań? Może dopiero wtedy mi powie? Długo nie mogłam zasnąć.

środa, 19 listopada 2014

Część 76

Marzec 2007

Ola
Czekaliśmy z Tay’em na lotnisku, ale lot się opóźniał. Mama dzwoniła dwa razy pytając czy samolot już wylądował. Po długim oczekiwaniu Gabrysia wisiała mi na szyi, Aduś miał banana na twarzy i podniósł do góry nas obie. Przedstawiłam Tay’a, Gabi z emocji aż go uściskała, brat podał rękę.
- „O rany! Ale Wy jesteście podobne!” – Taylor chwycił się za głowę.
- „Noooo…” – zachichotałam – „My tak, ale za to Ty z braćmi – w ogóle!”
Zakwaterowaliśmy się w mieszkaniu ciotki, Paweł wyniósł się do Jessici. Na przyjazd rodzeństwa wzięłam wolne w pracy, na uczelni zostały mi do zaliczenia trzy egzaminy. Tay od miesiąca organizował imprezę, uparł się, że ma być w dniu naszych urodzin, a właściwie miała zaczynać się w moje, a kończyć w jego. Z wtorku na środę. Kombinował coś z braćmi, debatowali w studio, Nikki i Pola były wtajemniczone, tylko ja nic nie wiedziałam. Siedzieliśmy w kuchni przy kawie i nawet teraz z szelmowskim uśmiechem zacierał ręce odpisując komuś smsa w tej sprawie.
Przez tydzień jeździliśmy we czwórkę z maluchami po Tulsie i okolicach, była impreza u Angeli, potem zaczęły się przygotowania do naszej. Jedyne, do czego byłam dopuszczona, to robienie jedzenia. Tay jarał się jak stodoła, nie chciałam odbierać mu przyjemności z bycia organizatorem. Niech się wykaże.
We wtorek 13 marca od rana zostałam wyściskana przez Polę i maluchy, po śniadaniu pojechaliśmy do rezydencji. Każdy, kto mnie widział rzucał ‘happy birthday’. Jak zwykle zamknęłyśmy się w pokoju Ike’a, żeby się przygotować, malowałyśmy jedna drugą i było tłoczniej o dwie osoby: Suzie i Gabi. Ta pierwsza od jakiegoś czasu zachowywała się na dystans i była jakaś przygaszona. Czasem spoglądała na mnie złowrogo, a ja nie rozumiałam czemu. Podejrzewałam, że chodzi o moją przyjaźń z Zackiem. Nie raz mi pomagał, a już w lutym, gdy miałam kryzys, to dużo czasu spędzaliśmy razem. Nie chciałam tego pamiętać, bo teraz było już dobrze. Kwestia jego uczucia do mnie zniknęła wraz z pojawieniem się Susan, Tay już nawet nie spoglądał na nas z zazdrością, chociaż ja nie byłam do końca pewna czy mu przeszło.

Narrator
Adrian z Młodym umawiali się, że filmują na dwie kamery i potem razem będą montować na profesjonalnym sprzęcie Zac’a, dziewczyny siedziały w jadalni.
- „Olka, no!” – Nikki wyrwała Olę z zadumy – „Przecież limonka do drinków ma być w kawałkach, a Ty robisz z niej miazgę.”
- „Ty się chyba nauczyłaś wszystkich odmian mojego imienia Nikusiu?”
- „O tak! A żebyś słyszała jak Tay mnie zbeształ, gdy powiedziałam o Tobie ‘Olsia’. Tylko on – książę – może tak mówić do swojej księżniczki.”
Pola wybuchła śmiechem zarażając je wszystkie łącznie z Panią Hanson. Wtedy do kuchni wszedł Zac.
- „Co porabiają nasze królewny?”
Kolejna salwa śmiechu przyszła na dziewczyny, Zac zastanawiał się, co takiego powiedział.
- „No jak to ‘co robią’? Przygotowują jadło dla swoich królewiczów.” – Pola od razu podłapała, a Ola niewiele myśląc wpakowała mu do buzi kawałek tortilli przygotowanej przez Gabrysię. Młody omal się nie zadławił, gdy Ola dodała:
- „Ooo! Nawet jeden je mi z ręki.”
Zac wyszczerzył zęby z jedzeniem, Nikki krzyknęła ‘bleee’, Suzie spojrzała się gniewnym wzrokiem na swojego chłopaka, a Ola jak gdyby nigdy nic usiadła z powrotem do krojenia limonki. Młody za każdym razem, gdy widział Olę wyciągał ręce z radosnym ‘happy birthday’, Ola zaaferowana przygotowaniami nie zauważyła, że najpierw rozgląda się czy Sue nie ma w pobliżu. Zastanawiała się, gdzie jest Tay. Był jedyną osobą, z którą się nie minęła, a na której najbardziej jej zależało. Czekała na niego pół dnia podejrzewając, że jest to akurat częścią jego planu. W końcu pojawił się w salonie elegancki i pachnący.
- „Happy birthday honey!” – podszedł taksując Olę wzrokiem i całując namiętnie w usta.
- „Już myślałam, że się nie doczekam” – Ola objęła go za szyję, Sue spojrzała na Zac’a, który dalej, ale z nieco udawanym zainteresowaniem omawiał coś z Adrianem z jego kamerą w dłoniach.
- „Wyglądasz cudownie.” – powiedział Tay do swojej dziewczyny.
- „Dziękuję. Ty też niczego sobie.”
Ola już sobie wyobrażała, co powie Tay jak zobaczy prezent. Specjalnie obmyśliła wszystko miesiąc wcześniej. Uprosiła babcię, aby dała jej stary aparat fotograficzny dziadka, mama przywiozła go z Krakowa, maluchy z Warszawy. Zaczęli schodzić się goście. Mike przedstawił swoją nową dziewczynę – Lenę, która z kolei znalazła wspólny język z Młodym, bo też grała na bębnach. Gabrysia z Adrianem popisywali się swoimi układami, Ola z bratem też dali parę razy pokaz. Solenizantka śmiała się, gdy Gabi wyciągnęła Zac’a do walca, a ten starał się nadążać za jej krokami. Wyglądał komicznie. Gdy zabawa rozkręciła się na dobre Pola z Nikki i Młodym porozumiewali się w kącie, Zac machnął na Ike’a i Tay’a wskazując zegarek. Nicole podeszła do Oli:
- „Porywam Cię moja droga.”
- „Ale zaraz, moment, gdzie?”

Ola
Zaciągnęła mnie do pokoju Ike’a, posadziła na krześle i zaczęła poprawiać makijaż. Olewała moje pytania, o co chodzi, ale uśmiech miała od ucha do ucha, podejrzewałam, że to coś, co szykował Tay. Pomalowała mi usta szminką, odebrała smsa i powiedziała:
- „No. Możemy iść.”
Chwyciła w dłoń ciemną apaszkę, mnie za rękę i zeszłyśmy na dół. Salon był pusty.
- „Co Wy kombinujecie?” – spytałam.
- „Zobaczysz, chodź.” – pociągnęła mnie na dwór, w stronę studia. Przed nim zawiązała mi oczy apaszką.
- „Oszaleliście!” – skwitowałam.
Nikki otworzyła drzwi, zrobiło się cicho, wprowadziła mnie za ręce i szepnęła na ucho, żebym uważnie słuchała. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam dźwięki gitary, po chwili dołączyły bity Zac’a na tym pudle, co to ciągle zapominałam jak się nazywa. Dźwięk tamburyna, pewnie Tay. Poczułam, że ktoś się kręci obok, po czym usłyszałam głos niebieskookiego:      

“When she walked in, with her painted lips
Did she tease you for your flirty quips?
Did she leave you frozen with the wrong words chosen?
You gotta show her why she can't resist
Make her blush when you put your hand on her hips
She's gonna keep on playing until you stop chasing
So wrap your arms around her body
Tell her all she needs to know.”

Już wiem, czemu Nicole kazała mi się wsłuchiwać i czemu pomalowała mi usta. Pod koniec refrenu Tay ściągnął mi apaszkę i śpiewał patrząc prosto w oczy, co również było w tekście. Śpiewał do mnie, dla mnie…

“You gotta show her, when she can't decide
You gotta hold her, with that look in your eyes
When you move in close, take your time
Lave an empty shoulder, let her move in closer
And wrap your arms around her body
Tell her all she needs to know.”

Tay
Jej reakcja była dokładnie taka, jaką przewidziałem. Szczery uśmiech od ucha do ucha, błyszczące oczy. Objęła mnie za szyję, ja ją jedną ręką w talii, w drugiej trzymałem mikrofon. Udało się. Była zszokowana, ale szczęśliwa. Na wersie: “She loves to keep you in suspense, but you know she just wants to dance.” – roześmiała się odrzucając głowę do tyłu. Gdy skończyłem wskoczyła mi na biodra i wycałowała po twarzy. Miałem chęć wynieść ją na rękach i zaszyć się na godzinę w swoim pokoju.
- „Tay, jesteś niemożliwy! To było świetne!”
- „To jest piosenka dla Ciebie Olsia. Wszystkiego najlepszego!”
- „Dla mnie?”
- „Uhm! A kto ciągle tylko tańczyć i tańczyć? I jeśli się zgodzisz chcemy wydać ją na płycie.”
- „Na ‘Walku’? Serio?”
- „Serio, serio.”
- „Jejku, będę miała swoją piosenkę? Ale się cieszę!”
- „Czyli zgadzasz się?”
- „Pewnie!”

"Give A Little"
When she walked in, with her painted lips
Did she tease you for your flirty quips?
Did she leave you frozen with the wrong words chosen?
You gotta show her why she can't resist
Make her blush when you put your hand on her hips
She's gonna keep on playing until you stop chasing
So wrap your arms around her body
Tell her all she needs to know

Give a little heart and soul
Let your body lose control
Give a little oh oh ooh.
Give a little
Wrap your arms around and give a little

You gotta show her, when she can't decide
You gotta hold her, with that look in your eyes
When you move in close, take your time
Leave an empty shoulder, let her move in closer
And wrap your arms around her body
Tell her all she needs to know

Give a little heart and soul
Let your body lose control
Give a little oh oh ooh.
Give a little
Wrap your arms around and give a little

She love to keep you in suspense, but you know she just wants to dance

Give a little heart and soul
Let her body lose control
Give a little oh oh ooh
Just give a little
Wrap your arms around and give a little

"Daj trochę"
Kiedy weszła z pomalowanymi ustami
Czy dokucza Ci z powodu Twoich flirtujących żartów?
Czy zostawia Cię zmrożonego ze źle dobranymi słowami?
Musisz pokazać jej dlaczego nie może się oprzeć
Niech wykwitnie jej rumieniec, gdy położysz jej rękę na biodrach
Ona będzie grała póki nie przestaniesz gonić
Więc otul swoimi ramionami jej ciało
Powiedz jej, że wszystko, co musi wiedzieć…

Daj trochę serca i duszy
Pozwól ciału stracić kontrolę
Daj trochę oh oh ooh
Daj trochę
Otul swoimi ramionami i daj trochę

Musisz pokazać jej, kiedy nie potrafi zdecydować
Musisz trzymać ją z tym spojrzeniem w Twoich oczach
Kiedy się zbliżasz nie spiesz się
Zostaw puste ramię, pozwól jej podejść bliżej
I otul swoimi ramionami jej ciało
Powiedz jej, że wszystko, co musi wiedzieć…

Daj trochę serca i duszy
Pozwól ciału stracić kontrolę
Daj trochę oh oh ooh
Daj trochę
Otul swoimi ramionami i daj trochę

Ona uwielbia trzymać Cię w niepewności, ale wiesz, że ona tylko chce tańczyć

Daj trochę serca i duszy
Pozwól ciału stracić kontrolę
Daj trochę oh oh ooh
Daj trochę
Otul swoimi ramionami i daj trochę