Got a hold on me

środa, 30 lipca 2014

Część 44


Zac
Taylor pytał mnie czy idę na imprezę do Angeli, ale po raz kolejny podziękowałem. Próbował ze mną jakoś zagadać, tłumaczył, że jesteśmy przyjaciółmi, że możemy sobie mówić wszystko. Oj, byś się bracie zdziwił, zdziwił do kwadratu. Tego akurat nie mogłem mu powiedzieć. Co za koszmarna sytuacja. Nie chciałem kłócić się z Olą, bardzo nie chciałem, ale po przemyśleniu stwierdziłem, że może to jednak jest jakieś wyjście? Że może tak miało być? Tym razem on został u niej, nie musiałem obawiać się spotkania. Po co mam cierpieć? Ta… Po co? Ale po tym widoku, jaki mi zapewniła, to weźże się człowieku ogarnij. Teraz cały czas stała mi przed oczami w ręczniku, ociekająca wodą i z tą swoją złą miną, gdy się sprzeczała, a potem ze łzami w oczach, gdy byłem kretynem. Nawet nie miałem jak jej przeprosić, bo nie chciała ze mną gadać. Za łazienkę nie zamierzałem, ale jednak nieładnie się zachowałem w stosunku do niej. Kobiety. Same problemy przez nie.

Ola
Na drugi dzień pojechaliśmy do rezydencji. Tay poprosił o chwilę w studio, bo jak ma coś w głowie, to musi przełożyć na nuty. Pocałował mnie i pobiegł tam od razu, ja poszłam do domu. Usłyszałam krzyk i przekleństwa Zac’a.
- „Fuck! Sss… Fuckin shit!”
Zajrzałam do pomieszczenia, które służyło za pralnio-suszarnię, Zac stał przy desce do prasowania i machał ręką bluzgając na żelazko i koszulkę. Bez słowa podeszłam, podniosłam jego dłoń do góry i widząc czerwony ślad pociągnęłam go do kuchni, odkręciłam kurek z lodowatą wodą, wsadziłam jego rękę i zostawiłam samego. Wracając zlitowałam się i uprasowałam mu tę koszulkę. Pojawił się, gdy wyłączałam żelazko z kontaktu. Chciałam wyjść, ale zablokował przejście.
- „Ola, porozmawiajmy, proszę.” – zatrzymałam się, ale na niego nie spojrzałam.
- „Poniosło mnie wtedy, przepraszam.” – dalej stałam w miejscu. Przypomniałam sobie, że zrobił mi wielką przykrość.
- „Nie zasłużyłam Młody, chciałam tylko pomóc.” – nie zamierzałam się rozklejać, ale jednak łzy pojawiły się pod powiekami.
- „Wiem, dlatego strasznie mi głupio. Tylko, że w tym nikt nie może mi pomóc, sam muszę sobie poradzić.”
- „Ale to nie znaczy, że masz się na innych wyżywać. A już na pewno nie na mnie.”
- „Masz rację, nie wiem, co mnie napadło. Wybaczysz mi?”
Podniosłam wzrok i wtedy łzy spłynęły na policzki.
- „Eeej, ale nie płacz, bo jeszcze bardziej mi głupio.” – wziął moją głowę w swoje dłonie i kciukami przetarł mi łzy. Patrzył się przepraszającym wzrokiem, ale też takim troskliwym. Moja myśl znowu powróciła.
- „No już? To jak? Wybaczysz mi?” – skinęłam jedynie głową, na co cmoknął mnie w nos.
Chyba zauważył moje zdziwienie, bo szybko się zreflektował robiąc przepraszającą minę.
- „To sztama Piękna?”
- „Sztama Przystojniaku.”
Przytulił, ja też objęłam go w pasie, ale tym razem poczułam się nieswojo.
- „Jeszcze raz przepraszam.”
- „Nie rób tak więcej.” – wyswobodziłam się.
- „Nie będę. I dzięki za koszulkę.”
- „Nie ma za co. Pokaż rękę.” – znowu podniosłam ją do oczu – „Będziesz żył.”
Roześmialiśmy się oboje już bardziej swobodnie i poszliśmy razem do studia. Tay zdziwił się widząc nas uśmiechniętych.
- „No! Tak od razu lepiej.” – wyszczerzył się do nas, a my w zamian do niego i do siebie.
- „Pewnie tego nie wiesz, ale Tay zawsze wszystkich godzi w rodzinie, bo nie cierpi jak ktoś się kłóci.” – powiedział Zac – „Co tam wymyśliłeś?” – spytał podchodząc do klawiszy.
Tay’owi nie trzeba było dwa razy zadawać pytania. Pochłonęli się we dwójkę w ustaleniach, a mnie było miło na nich popatrzeć. Jednak znowu myśl wróciła do mnie. Czy to możliwe, aby…? Nie! Na pewno nie! Zdaje mi się. Tak, no przecież ja też go bardzo lubię. Potrząsnęłam głową i odpłynęłam. Zasnęłam na sofie. Poczułam potem, że Tay bierze mnie na ręce. Objęłam go za szyję i dałam się zanieść do łóżka.

Weekend był niesamowity. Pola była tak samo podekscytowana jak ja. Pierwszy koncert szalałyśmy jak prawdziwe fanki, namówiłyśmy nawet Nicole do zejścia w tłum i widziałam, że chłopaki się z nas śmieją spoglądając co jakiś czas. Zdziwiona byłam, że Pola znała niektóre teksty. Wywrzeszczała mi do ucha, że też się trochę przygotowała. Wysłuchałam wreszcie ‘Song to sing’ jako solówkę Tay’a, ‘Broken Angel’ Zac’a i jakąś Ike’a, której nie znałam, ale potem okazało się, że to ‘More than anything’. Po koncercie miałyśmy problem z wyjściem, musiałyśmy poczekać i to chłopaki pierwsi znaleźli się w busie. Z tych ogromnych emocji wskoczyłam na Tay’a oplatając go nogami w pasie i zaczęłam całować po twarzy mówiąc jaki to był świetny i fantastyczny. Śmiał się ze mnie i pytał czy tym razem nie śmierdzi, ale w pierwszej chwili nie zwróciłam na to uwagi. Faktycznie był cały mokry, a włosy kleiły mu się do buzi. Siedzieliśmy w autokarowym salonie do późnej nocy, mi znowu powróciła myśl, którą z jednej strony odpychałam od siebie, a z drugiej byłam uważniejsza w obserwacji i albo naprawdę zgłupiałam albo zauważyłam parę symptomów mojej tezy. Kręciłam jednak przecząco głową odsuwając te ‘brednie’ gdzieś w tył głowy. Po drugim koncercie, gdy znowu siedzieliśmy w salonie widziałam, że Pola często łapała ‘zawieszkę’, potem porozumieli się wzrokiem z Ike’m i długo rozmawiali w odległym kącie, z min i gestykulacji podejrzewałam, że to na poważny temat, ale nie miałam pojęcia, na jaki.

Pola
Nie myślałam, że wracając do Stanów zastanę Olkę taką szczęśliwą. Aż promieniała, a gdy Taylor był obok, to już w ogóle. Cieszyłam się też, że potrafi normalnie rozmawiać o Igorze, bez tego bólu w oczach, który towarzyszył jej ilekroć zeszłyśmy na zakazany temat. Poznałam resztę zespołu i dziewczynę Ike’a. Wszyscy byli bardzo sympatyczni tylko ten Zac jakiś taki wycofany. Nie podejrzewałam go o nieśmiałość, ale może był małomówny? Chociaż z opowiadań Oli był podobno szalonym chłopakiem. Droga na koncert upłynęła nam w przyjaznej atmosferze, sam koncert był świetny! Dawno się tak dobrze nie ubawiłam. Zupełnie inaczej odczuwa się go, gdy zna się zespół. Drugi koncert był chyba jeszcze lepszy niż ten piątkowy. Nawet zrobiłam kilka zdjęć. Długo siedzieliśmy po nich rozmawiając. Poznałam wszystkich lepiej. Zac jednak okazał się wesołym chłopakiem, ale zauważyłam coś, co prawie zwaliło mnie z nóg. Uśmiechy, rzucane ukradkiem spojrzenia, czy ta Olka, to ślepa czy wiedziała, co jest grane? Ike nie raz patrzył na Młodego mówiąc mu co nieco spojrzeniem. W końcu przyuważył, że i ja na niego spoglądam i chyba zrozumiał, że coś podejrzewam, bo zmarszczył czoło. Poszedł potem w kąt rozmawiać przez telefon, gdy skończył dołączyłam do niego.
- „Świetnie się bawię, dzięki za zaproszenie.”
- „Nie ma za co. Fajnie się Was słucha jak mówicie po polsku. Macie taki szeleszczący język.”
- „Tak, trochę tak. Ike, czy Zac się z kimś spotyka?”
- „Nie, czemu pytasz?” – spojrzał na mnie podejrzliwie.
- „A nie, nic, tak tylko…” – popatrzyłam na niego ze zrozumieniem wskazując głową najpierw Młodego, potem Olkę.
- „Ech… Chyba zauważyłaś to, co ja jakiś czas temu.”
- „Czyli jednak nie mam omamów?” – spojrzałam ukradkiem na Zac’a.
- „Nie masz. A Ola wie?”
- „Coś Ty! Przecież by się tak nie zachowywała w stosunku do niego, gdyby wiedziała.”
- „Zajęta Taylor’em, nikt inny jej nie w głowie.”
- „Tak, ale przecież takie rzeczy się czuje.” – dodałam z niemałym zdziwieniem, że Ola nic a nic nie zauważyła.
- „Nie mów jej może, co?”
- „Moim zdaniem powinna wiedzieć. Jest otwarta i bezpośrednia, bardzo Młodego polubiła, a gdyby wiedziała, to może nie traktowałaby go tak lajtowo.”
- „Myślisz?”
- „Tak, znam ją przecież.”
- „Młody mnie zapewniał, że nie zrobi bratu świństwa, ale wiesz jak to jest. Serce nie sługa. Swoją drogą, niezła jesteś.”
- „Ja?” – zdumiałam się.
- „No! Znasz go od dwóch dni i od razu zauważyłaś.”
- „Zboczenie zawodowe. Jestem psychologiem.” – roześmiałam się, Ike mi zawtórował. A że rozmawiało nam się świetnie, to chyba jeszcze z pół godziny nam się zeszło w odległym kącie chociaż i tak zastanawiałam się jak to Oli powiedzieć, kiedy i co ona na to.

niedziela, 27 lipca 2014

Część 43


Ola
Rano, gdy kończyliśmy robić śniadanie Zac wszedł do kuchni. Nie odpowiedziałam ‘dzień dobry’, wzięłam talerz i powiedziałam do Tay’a, że będę w ogrodzie. Dołączył do mnie po dziesięciu minutach. Podejrzewałam, że poruszył z bratem temat z wczoraj. Chciał coś powiedzieć, ale pokiwałam głową na ‘nie’.
- „Tay, pojedziemy do samotni?”
- „Teraz?”
- „Po śniadaniu. Ostatnio tyle rzeczy się działo, tyle wydarzyło, ciągle byliśmy na wysokich obrotach, chcę spędzić dzień tylko z Tobą, tak jak miesiąc temu, pamiętasz?”
- „No jasne! Tam też próbowałem Ci powiedzieć o zespole.” – uśmiechnęłam się. Spakowaliśmy koszyk z jedzeniem i pojechaliśmy. Źle spałam tej nocy, bo pewna myśl kołatała mi się po głowie, ale stanowczo ją od siebie odrzucałam. W aucie milczałam. Było gorąco, mieliśmy okulary na nosach. Tay w końcu położył mi rękę na udzie, spojrzałam na niego, uśmiechnął się kojąco, więc i ja to zrobiłam, po czym splotłam swoje palce z jego. Jechaliśmy tak do samej samotni. Usiedliśmy pod drzewem na kocu.
- „Olsia?”
- „Mmm?”
- „Próbowałem z nim pogadać rano.” – skrzywiłam się, nie chciałam gadać o Zac’u. – „Powiedziałem, że widzę, że coś go gryzie, ale ze mną też nie chciał na ten temat rozmawiać. Jest mu strasznie głupio za wczoraj.”
- „Musimy to teraz poruszać?”
- „Nie, ale nie chciałbym, aby osoby, na których mi zależy się ze sobą sprzeczały.”
- „No cóż… Życie… Lepiej zagraj coś, widziałam, że wziąłeś gitarę.”
Pokiwał tylko głową, przytulił bardzo mocno i siedzieliśmy tak dłuższą chwilę. Skąd on wiedział, czego mi trzeba? Cały dzień spędziliśmy tylko ze sobą opowiadając sobie różne historyjki. Ja jemu o tanecznych przypałach, jak ktoś na turnieju myślał, że maluchy, to para, bo nie są w ogóle podobni. On opowiedział pewną historię o starszym panu, którą chciałby opisać w piosence i ma już pewien pomysł. Wróciliśmy w bardzo dobrym nastroju, zaszyliśmy się u Tay’a i dokończyliśmy spędzanie czasu w bardziej intymny sposób, który oboje uwielbialiśmy.
W pracy była jakaś napięta i ciężka atmosfera od momentu artykułu o mnie i Zac’u i wizyty Tay’a z maślanką. Domyślałam się, że czasem rozmawiają o mnie, bo gdy wchodziłam, to jakoś sztucznie cichli lub zmieniali temat na inny. Swoje podejście też zmodyfikowałam, nie zamierzałam się kryć, przecież i tak mnóstwo ludzi wiedziało. Nie okazywaliśmy sobie z Tay’em uczuć publicznie, ale znajomi wiedzieli, że jesteśmy razem. I właśnie dzisiaj, gdy niebieskooki odwoził mnie do pracy, wpadłam pod budynkiem na kolegę z pokoju. Widział, że się żegnaliśmy, minę miał nietęgą. W pokoju na szczęście byli już wszyscy. Zrobiliśmy poranną kawę. Odwróciłam się od biurka mówiąc:
- „Słuchajcie, skoro jesteśmy wszyscy, to chciałabym wygłosić oświadczenie.” – zaczęłam żartobliwym tonem z uśmiechem.
- „No? Co tam?” – szefowa zachęciła do kontynuowania.
- „Pamiętacie, jak niedawno w necie były zdjęcia moje i Zac’a Hanson’a jakoby jesteśmy parą?” – skinęli głowami – „No to prawda jest taka, że nie jesteśmy, ale spotykam się z jego bratem i w momencie, gdy on grał swoją solówkę na koncercie ja zemdlałam i dlatego poleciał za mną Zac. Nie chcę jakichś plotek czy niedomówień, bo tego nie lubię. No i prośba do Was, żebyście nie trąbili na prawo i lewo tylko zachowali dla siebie. Dziękuję.”
- „Wow!” – odezwał się kolega – „No ja coś czułem pismo nosem. O Taylor’a chodzi, prawda? Przynosił Ci coś do pracy.”
- „Tak, o niego. Dla mnie to nie jest nic szczególnego, bo najpierw go poznałam, a potem dowiedziałam się, że jest muzykiem.”
- „Serio? Nie znałaś ich?” – koleżanka dołożyła swoje trzy grosze.
- „Y-y.” – pokręciłam głową – „Owszem kojarzyłam zespół i ze trzy piosenki z dzieciństwa, ale nic poza tym.”
- „Ale Ci fajnie.” – koleżanka zrobiła rozmarzoną minę splatając dłonie na kubku z kawą. – „On jest taki przystojny.”
- „Wiesz, to już kwestia gustu. Mnie bardziej interesuje jego charakter, naprawdę fajny gość.” – rzekłam.
- „Dobra, my tu gadu gadu, a robota czeka. Wy dwoje…” – szefowa wskazała na mnie i kolegę – „…dostaniecie nowy projekt, wielki i my Olu musimy porozmawiać na temat Twojej umowy. A najlepiej chodźmy od razu.”
Wyszłyśmy z kawą do kuchni. Szefowa chciała mi przedłużyć umowę, pytała, do kiedy będę, jakie mam plany wakacyjne, czy mogę pracować więcej dni w tygodniu i jak to będzie potem ze studiami. Ucieszyłam się niezmiernie, przedstawiłam swoje plany włączając wylot do Polski, a ze studiami nie miałam pojęcia, jaki będę miała plan, ale pracę chciałabym utrzymać. Ustaliłyśmy, że umowę dostanę do momentu wyjazdu do Polski, a po powrocie wypełnimy kolejną. Powiedziała też, że dobrze zrobiłam mówiąc dzisiaj co jest na rzeczy, bo kolega nie mógł sobie poradzić z tamtą wiedzą i w tajemnicy powiedziała mi, że jest ogromnym fanem muzyki Hanson’ów i to pewnie dlatego. Matko! Fanem! Mam nadzieję, że nie takim, co wszędzie wszystko mówi, zamierzałam z nim porozmawiać na ten temat przy najbliższej okazji.
Ucieszyłam się, gdy zadzwoniła Angela informując, że wróciła i że zaprasza na imprezę, bo już się za nami stęskniła. Mieliśmy iść we trójkę z Polą, bo Zac’a nie chciałam na razie widzieć i poprosiłam niebieskookiego, żeby mu nie proponował. Nie był zadowolony, ale uszanował moje zdanie. Paweł miał jeszcze dojechać z Jess. Niestety nie było Mike’a, bo się urlopował, ale próbowałam wyciągać Tay’a na parkiet. Taniec nie był jego mocną stroną jeśli nie chodziło o dirty dancing kończący się w łóżku, ale cóż. Był świetnym muzykiem, to tancerzem mógł być marnym. Paweł zaproponował, że on może nie pić i że i tak śpi u Jessici, to nas odwiezie do mieszkania ciotki i Tay może zostać u nas. Kochany Paweł, o wszystkim pomyślał. Ale dodał po polsku, żeby tylko Tay nie zapomniał bokserek. Spłonęłam rumieńcem, przywaliłam mu pięścią w brzuch, udał, że się zwija z bólu, nikt nie wiedział, o co chodzi, a Pola zaśmiewała się do łez. Robiłyśmy z Polką i Angelą drinki, widziałam niebieskookiego kątem oka i zauważyłam zmianę na jego twarzy i ręce oplatające go od tyłu. Stanęłam tak, żeby obserwować sytuację. Przeklęta Meg. Tay patrzył na mnie i wiedział, że to nie ja, ściągnął ręce dziewczyny i coś zaczął do niej mówić.
- „Nie no! To jest jakaś farsa!” – powiedziałam głośno po polsku, a Angela chwyciła mnie za ramiona i rzekła:
- „No idź i jej coś powiedz. Przecież ona obściskuje Twojego faceta!”
Podziałało to na mnie jak kubeł zimnej wody. Podeszłam do nich z uśmiechem na twarzy słysząc jak Tay po raz sześćdziesiąty czwarty mówi ‘nie życzę sobie’.
- „Cześć.” – zaczęłam – „Jestem Ola.” – wyciągnęłam rękę.
- „Meg, cześć.” – odpowiedziała tamta. Tay stał zdezorientowany patrząc raz na mnie raz na nią.
- „Jesteś fanką Taylor’a?” – spytałam.
- „Mhm… Największą!” – odpowiedziała z uśmiechem łapiąc go za rękę w okolicy łokcia. Chyba mnie nie poznała. Widziałyśmy się ze trzy czy cztery razy, ale to bardziej ja ją niż ona mnie.
- „No z tym bym polemizowała, bo ja też jestem jego wielką fanką.” – Meg uśmiech zszedł z twarzy, Tay zrobił ogromne oczy cały czas milcząc. – „Tylko kolejne pytanie brzmi czyim fanem jest Taylor.”
Spojrzałyśmy na niego, ale ten stał jak słup soli, więc stwierdziłam, że mu pomogę. Nie odtrąciłam jej ręki z jego łokcia tylko zarzuciłam mu ręce na szyję mówiąc:
- „Może powiesz kochanie koleżance czyim jesteś fanem, hmm?” – moja twarz znalazła się blisko jego, spojrzał na moje usta, zagryzłam więc specjalnie wargę.
Niebieskooki uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy, po czym uwolnił rękę ze splotu Meg, objął mnie w talii i rzekł:
- „No właśnie Ola ma rację, bo ja jestem jej fanem. Największym.”
Dostałam buziaka w usta, takiego dłuższego i wróciliśmy objęci do Poli i Angeli, które obserwowały całą sytuację. Stanęliśmy tyłem, Pola powiedziała, że Meg zatkało i długo się nie ruszyła, po czym wyszła do ogrodu.
- „No, to czego się napijesz kochanie?” – spytałam Tay’a, po czym prawie duszkiem wypiłam drinka podanego mi przez Polę.
Do końca imprezy Meg nie podeszła do Tay’a, a w domu on sam nie mógł się nadziwić jak ją załatwiłam i że aż jego zatkało. Śmiał się jak szalony, bo zdrowo sobie podpił. Jeszcze wyszedł z łazienki w samych bokserkach, na co Pola wybuchła śmiechem. I na dodatek skwitowała, że mój facet ma całkiem niezłe ciało. Wepchnęłam ją śmiejącą się do sypialni, Tay znowu nie wiedział, o co chodzi, ale w łóżku opowiedziałam mu historię z Pawłem i majtkami. Nie wiem, czy słyszał do końca, bo usnął.

środa, 23 lipca 2014

Część 42


Ola
Pola z Pawłem zaczęli się rozpakowywać. Dziękowali mi, że poprałam wszystkie rzeczy pod ich nieobecność. Zagadane byłyśmy z Polą, gdy Paweł wetknął głowę do pokoju i konspiracyjnym tonem powiedział:
- „Olu, mogę Cię na chwilę prosić?” – spojrzałyśmy na siebie pytająco, wzruszyłam ramionami, że nie wiem, o co chodzi i wyszłam. Paweł stał w salonie z kpiącą miną.
- „Dziękuję, że poskładałaś moje rzeczy, ale to raczej nie należy do mnie.” – wskazał ręką na bokserki leżące na sofie, a ja spłonęłam rumieńcem.
- „Oooj, przepraszam, musiałam pomylić, to pewnie Tay’a.” – powiedziałam patrząc w podłogę.
- „Krasnalku, to nic takiego, tylko śmiać mi się chce.” – podszedł przytulając mnie - „Ja się cieszę, że jesteś… hmm… zadowolona.”
- „Dzięki, dzięki, ale głupio wyszło, przepraszam.”
- „Nic się nie stało. Ludzka rzecz.” – wyszczerzył do mnie zęby, a ja postukałam się w czoło, wzięłam gacie i poszłam do sypialni.
- „Co chciał?” – moja kochana, ciekawska Pola.
- „Ach, wpakowałam mu do szafki bokserki Taylor’a.” – powiedziałam niedbale, po czym, gdy tylko na siebie spojrzałyśmy wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem. Rozmawiałyśmy do drugiej, ale powiedziałam, że ja muszę już spać, bo w pracy znowu będę nieżywa.
Poniedziałek minął na pogaduchach u nas, Tay odebrał mnie z pracy i siedzieliśmy we czwórkę. We wtorek dostaliśmy zaproszenie do jego rezydencji na basen. Tam moi przyjaciele zapoznali się z Ike’m i Nicole, bo Zac napisał, że wraca dopiero w środę. Nikt nie wiedział, co się stało, chociaż Ike wyglądał jakby był w temacie tylko nie mówił. No trudno, może się dowiemy od samego zainteresowanego. Bawiliśmy się świetnie, oczywiście nie obyło się bez drinków i mnóstwa śmiechu. Dostałam smsa, który prawie zwalił mnie z nóg. Vivian napisała, że Matt oświadczył się Julii i też biorą ślub, a dodała tyle wykrzykników, że czułam, jakby to wykrzyczała. Najpierw zrobiłam wielkie oczy, po czym opieprzyłam smsowo Matt'a, czemu jeszcze nie wiem. Matt odpisał, że nie zdążył poinformować, bo sam jest w szoku, ale zdzwonimy się na Skype i mi wszystko opowie. Podzieliłam się informacją z Tay'em, ale średnie wrażenie na nim zrobiła, bo przecież zna Matt'a tylko z opowieści. Pola i Paweł wrócili taksówką, Ike pojechał do Nicole, ja zostałam u Tay’a. Było jakoś dziwnie pusto w domu. Pierwszy raz zdarzyło się, że byliśmy sami. Rodzeństwa nie było od dłuższego czasu, bo byli gdzieś na wakacjach, tatę widziałam tylko raz przez okno, nawet go nie poznałam, a mama spała u jakiejś ciotki. Wolna chata u Tay’a – niebywałe! Posprzątaliśmy i ja poszłam się kąpać, a Tay na chwilę do studia, bo chciał coś przećwiczyć, powiedziałam, że do niego dołączę, to mi zagra. Odkręciłam ciepłą wodę. Mimo upału i tak lubiłam kąpać się w ciepłej. Usłyszałam jakiś ruch w łazience, ale pomyślałam, że mi się zdaje. Uszy zalane wodą, oczy pianą, eee tam. Po chwili jednak zdumiałam się jeszcze mocniej, bo… hmm, ktoś robił siku. Ktoś. No kto? Tay, przecież on jedyny w domu.
- „Tay, czy Ty przy mnie sikasz?” – spytałam głośno z ogromnym zdziwieniem. Poczułam się nieswojo.
- „Fuckin shit! Ola, sorry, nic nie widzę, już mnie nie ma.”
- „Kurwa! Zac? Oszalałeś?”
- „Nie ma mnie, nic nie widzę, wychodzę.” – trzask drzwi.
No ładnie! Miała być wolna chata, Młody miał wrócić w środę. Ale się wściekłam. Aż rozdygotałam. Wytarłam niedbale włosy, zawinęłam się w ręcznik i wparowałam do pokoju Zac’a.
- „Czy Ty Młody oszalałeś?” – stanęłam w progu, a on jak mnie zobaczył zaniemówił, ale po chwili odzyskał głos.
- „Ja oszalałem? Nie zamknęłaś drzwi!” – powiedział podniesionym głosem.
- „Bo miało Cię nie być!”
- „Ale właśnie przyjechałem.”
- „I nie wiedząc kto jest w łazience poszedłeś sobie sikać?”
- „A kto może być w łazience? Z Taylorem ją dzielę, jesteśmy braćmi i tak, czasem jak on się kąpie, to ja sikam. Albo odwrotnie.” – mówił wzburzony – „Przecież nie zrobiłem tego specjalnie.”
- „No ja myślę!” – byłam zła, Zac też nie był w dobrym nastroju, mierzyliśmy się wzrokiem.
- „Co się stało, czemu wyjechałeś?” – zmieniłam temat cały czas stojąc w progu.
- „Nie będę rozmawiał z Tobą na ten temat.” – powiedział oschle, a mi zrobiło się przykro.
- „Co Cię ugryzło?”
- „Nic mnie nie ugryzło. Przepraszam, ale czy możesz… hmm… wrócić do łazienki?” – odwrócił się w stronę okna.
- „Pomimo całej nieprzyjemnej sytuacji chcę Ci pomóc, martwię się, a Ty mnie wypraszasz?”
- „Szczerze mówiąc: tak.”
- „Myślałam, że się przyjaźnimy.” – powiedziałam cicho, a do oczu napłynęły mi łzy.
- „Przyjaźń przyjaźnią, ale stoisz w samym ręczniku.”
- „Boże, Młody, nie widziałeś nigdy dziewczyny w ręczniku?”
Odwrócił się, podszedł do mnie wolnym krokiem i mówiąc zdanie:
- „Inne dziewczyny może i widziałem, ale Ciebie nie, więc będę wdzięczny jak schowasz się w łazience.” – oparł ręce na moich ramionach i po prostu wypchnął mnie z pokoju, zamknął drzwi i przekręcił klucz. Byłam w wielkim szoku, było mi cholernie przykro, łzy zaczęły kapać intensywniej.
- „Jesteś podły! Nic złego Ci nie zrobiłam!” – wrzasnęłam jeszcze pod jego drzwiami, rozpłakałam się na dobre i wróciłam do pokoju Tay’a.

Zac
Niby nic złego mi nie zrobiła, po prostu pojawiła się na mojej drodze. Cały mój wyjazd, moje postanowienia, moje przemyślenia diabli wzięli. Fuck! Ostatnią rzeczą jaką chciałem, to zrobić jej przykrość, ale tak po prostu wyszło. Wróciłem z innym nastawieniem, a przez ten głupi incydent poszło nie w tę stronę. Przesadziłem. Nie powinienem był wyżywać się na niej. Czemu tak się dzieje, że człowiek robi niemiłe rzeczy osobom, na którym im zależy? Byłem za ostry, dużo za ostry. Wszedłem do łazienki, stanąłem pod drzwiami do pokoju brata, słyszałem, że Ola pociąga nosem. Przeze mnie. Zapukałem.
- „Ola? Przepraszam. Przesadziłem.”
- „Nie chcę z Tobą gadać!” – wydukała chlipiąc.
- „Naprawdę nie wiem, co mnie napadło.” – powiedziałem, ale nie słyszała, bo trzasnęły drzwi z drugiej strony. Wyszła.
Fuck! Najchętniej wsiadłbym w auto i pojechał z powrotem do tego miasteczka, ale przecież nie mogę wiecznie uciekać. Oderwałem się przez te dni, postanowiłem całkiem o niej zapomnieć i przez jakiś czas się z nią nie spotykać i nie rozmawiać, po czym naszedłem ją pod prysznicem i jeszcze potem się wyżyłem za to, że widzę ją prawie nagą. No już gorzej chyba być nie może.

Tay
Siedziałem przy klawiszach bardzo z siebie zadowolony, piosenka układała się świetnie. Brakowało mi tylko braci, co by móc dograć wszystko do końca. Usłyszałem kroki i z uśmiechem odwróciłem się mówiąc:
- „Olsia, ale mi super… Co się stało?” – była zapłakana, zdążyłem się podnieść jak wpadła w moje ramiona.
- „Pokłóciłam się z Zackiem.” – wychlipała.
- „Odebrał od Ciebie telefon?”
- „Nie. Wrócił.”
- „Wrócił? Jest w domu?”
- „Mhm…”
- „O co poszło?” – odsunąłem ją od siebie, ale wyglądała jakby zastanawiała się, co ma mi powiedzieć.
- „No… bo… kąpałam się, a on zaczął sikać…”
- „Cooo? Zabiję go!”
- „Nie, nie, to nie o to chodzi, to była moja wina, nikogo nie było w domu, nie zamknęłam jego strony. Tylko, że potem poszłam do niego, opieprzyłam, że wlazł mi do łazienki, ale on nie w sosie i opieprzył mnie, że nie zamknęłam drzwi, no to zmieniłam temat i spytałam, co się stało, że wyjechał, ale powiedział, że nie będzie o tym ze mną rozmawiał i wyprosił mnie z pokoju.”
- „No już, cicho. Ja sobie z gnojkiem pogadam.”
- „A ja przecież chciałam dobrze, nie gniewałam się za tę łazienkę, bo wina była po mojej stronie. Ale myślałam, że się przyjaźnimy, chciałam mu pomóc.”
- „Nie martw się, z nim ostatnio ciężko się rozmawia.”
- „Nie chcę, żebyś z nim gadał.”
- „Czemu?”
- „Jestem dorosła i to sprawa między nami, poradzę sobie. Po prostu zrobił mi przykrość, a ja nie zasłużyłam.”
Pomyślałem, że ostatnio dzieje się z młodszym bratem coś dziwnego. Nie zachowywał się jak zwykle. Owszem, był wybuchowy, jak ja, ale teraz widocznie coś go gryzło. A ja zajęty sobą, swoimi sprawami i swoją dziewczyną zaniedbałem trochę Zac’a. Stwierdziłem, że pogadam z nim w wolnej chwili. Bo w takim razie jest o czym skoro z Olą nie chciał rozmawiać. Ale nie powinien tak się zachować w stosunku do niej. Ona ma bardzo dobre serce, chciała pomóc. Prosiła, abym się nie wtrącał, ale nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie powiedział. Zły byłem na tę przeklętą łazienkę, ale faktycznie było to zwykłe nieporozumienie i z Oli opowieści Zac od razu wybiegł, więc nie ma się o co martwić.

sobota, 19 lipca 2014

Część 41


Tay
Stała przy barierkach jakby oczekiwała samego anioła stróża. Usiadłem na ławce w bezpiecznej odległości, ale dopadły mnie turystki, zrobiłem sobie z nimi zdjęcia, podpisałem jakieś kartki. Zerkałem na Olę czasem. Nie musiałem patrzeć czy już idą, bo wrzask był na całą halę i już Ola z Polą tuliły się w ramionach, a Paweł rozglądał się przepraszająco po ludziach. Podszedłem zabierając bagaż Poli, która porzuciła go na rzecz przywitania z Olą. W końcu odczepiły się od siebie, przywitaliśmy się wszyscy i poszliśmy do auta. Dziewczyny usiadły z tyłu, nie mogły się nacieszyć sobą. Pola z Pawłem opowiadali o locie i ogólnie jak im minął czas. W domu Ola od razu nastawiła piekarnik informując, że zrobiła ich ulubione muszelki makaronowe z nadzieniem. Jakoś nie mogłem się skupić przypominając sobie poprzednią noc i dzisiejszy poranek. Teraz niestety skończy się nasz azyl w postaci mieszkania ciotki. Trzeba będzie sobie radzić inaczej.

Ola
Nie obyło się bez wina i znowu cztery różne stały otwarte. My z Polą przerzuciłyśmy się na język polski, gadałyśmy jak najęte, Tay był pogrążony w rozmowie z Pawłem, ale często spoglądaliśmy na siebie obdarzając się uśmiechem lub mrugnięciem oka. Pola nagle klasnęła w ręce.
- „Ale mam dla Ciebie przesyłkę.” – pobiegła do pokoju – „Tylko chodź tu ze mną.”
Zamknęła drzwi i podała mi reklamówkę. Zajrzałam do niej i wybuchłam śmiechem.
- „No nie mogę. Kochana mama.” – wyciągnęłam trzy seksowne koszulki nocne – „I pamiętała, że nie noszę tej od Igora. Hahaha!”
- „Nooo! A to masz od maluchów.” – podała mi płytę.
- „O matuśku! Adi zmontował dla mnie filmik! Posikam się, muszę odpalić.”
Do salonu wpadłam podekscytowana informując, co będziemy oglądać.
- „Zobacz Tay. My we trójkę byśmy się dogadali z Młodym. Hehe!” – nie zrozumiał, więc wyjaśniłam – „No: ja, Adi i Zac. Wszyscy uwielbiamy filmować. A Adrianek jeszcze świetnie montuje.”
Zaciekawiony Taylor usiadł na podłodze za mną splatając mi ręce na brzuchu. Pierwszy kadr – Adi informujący, po co ten filmik, mówiący do kamery, którą sam trzyma w dłoni. Potem Gabi – zapiszczałam i mama – łzy pociekły. Mówili po polsku, Pola z Pawłem tłumaczyli Tay’owi, bo ja nie byłam w stanie. Potem mówili, że mają dla mnie niespodziankę. Zmiana kadru, są na turnieju, przebrani w stroje, biegną do kamery mówiąc, że ten taniec jest dedykowany dla mnie. Cha-cha. Wypadli świetnie. Podczas ogłaszania wyników czułam się jak na widowni. Pierwsze miejsce! Wrzasnęłam! Łzy szczęścia popłynęły. I żalu, że nie mogłam tam z nimi być. I nic się nie przypucowali na Skype, że wygrali.
- „Zobacz, jacy oni są świetni!” – mówiłam do Tay’a z zaszklonymi oczami.
- „Widzę, widzę, dobrzy są! Najlepsi!”
- „Moje kochane maluchy.”
Wróciliśmy do stołu dalej rozmawiając, wina były prawie wypite, więc szumiało nam lekko w głowach. Pola po szczegółowej relacji odnośnie Mikołaja powiedziała:
- „Spotkałam się też z Igorem.”
Skrzywiłam się i spojrzałam na Tay’a, on też wychwycił to imię. Albo mi się zdawało.
- „Przecież wiem, że się spotkałaś, bo mi pisałaś.”
- „Ale drugi raz.”
- „Co?”
- „Poprosił mnie.” – zdziwiłam się na jej słowa.
- „Igor był zdezorientowany, bo…” – zaczęła Pola, ale jej przerwałam, bo Tay zmarszczył czoło:
- „Mogłabyś nie używać jego imienia? Niebieskooki je zna.”
- „A! Ok. Nie wiedziałam. No to. Był zdezorientowany, bo z nim normalnie pisałaś.” – wywróciłam oczami.
- „No wielkie mecyje z tego pisania. Będziemy teraz wszyscy to analizować? Napisałam i już.”
- „Tak, ale on był bardzo zdziwiony, a z drugiej strony zadowolony. Mówił, że nie bardzo rozumie Twoje zachowanie, ale że go to cieszy, że może wreszcie będziecie mogli porozmawiać jak normalni ludzie, bez tych wszystkich zaszłości. On po dziś dzień nie może sobie darować tamtej imprezy. Mówił, że…” – Pola zawahała się chwilę – „…że gdyby nie ten incydent pewnie do dziś dnia bylibyście razem.”
- „No to trzeba mu było myśleć wcześniej. Może byśmy byli, może nie. Tego nie wie nikt. Poleńko, to jest tak, jak Ci mówiłam na Skype, on znał moje uwielbienie do Paddy’ego, to napisałam mu, że właśnie się z nim bawię na imprezie. Tak jakoś naturalnie. A potem on odpisał, że mam uzupełniać płyny i…” – spojrzałam na Polę, która zrobiła minę, jakby się powstrzymywała ze śmiechu – „No widzisz! Przecież zawsze nas to bawiło. I nie poczułam ukłucia w sercu, no może trochę, ale to nie było to, co do tej pory. Rozumiesz?”
- „Oleńko, na to jest tylko jedno jedyne wytłumaczenie.” – pokazała wzrokiem Tay’a, który niby słuchał Pawła, ale czułam, że rozumiał, o kim rozmawiamy. – „Niebieskooki.”
- „No, ale co ‘niebieskooki’? Że mi pomógł, prawda? Że teraz nie myślę o tamtym z takim żalem, bo mam jego, tak?” – mówiłam szyfrem, żeby nie używać imion.
- „Oluś, po prostu się zakochałaś.”
- „No wiem, przyznałam się do tego i tak właśnie czuję.”
- „Ale tak prawdziwie, na sto procent, na maxa, na zabój.” – znowu się uśmiechnęłam.
- „Może masz rację. Tylko, żebym potem nie cierpiała na zabój.” – teraz Pola się skrzywiła.
- „Pamiętasz, co Ci mówiłam kiedyś? Że nawet jakbyś miała wrócić do domu, to może dobrze byłoby przeżyć coś fajnego…”
- „…z fajnym facetem.” – dokończyłam – „Tak, tak, pamiętam. Jesteś kochana.” – uścisnęłam ją serdecznie.
- „O czym rozmawiacie?” – spytał Tay przysuwając się bliżej mnie.
- „Opowiadam nowinki z Polski.” – Pola odpowiedziała za mnie.
- „O nim, prawda?” – szepnął Tay, żebym tylko ja usłyszała.
- „Też. Ale nie masz się o co martwić.” – uśmiechnęłam się promiennie i cmoknęłam go w nos. Nie był przekonany, ale już nie wrócił do tematu całkiem go zmieniając.
- „Słuchajcie, to skoro już wróciliście, to może… no tak mi do głowy przyszło… w weekend znowu mamy dwa koncerty, może chcecie pojechać z nami?” – Tay przeciągnął wzrokiem po wszystkich, ja zrobiłam wielkie oczy.
- „Tay, czemu ja znowu nic nie wiem?” – nachmurzyłam się.
- „Jeju, pewnie! Ale by było fajnie!” – Pola klasnęła w ręce.
- „Ja to raczej nie mogę, Jessica wraca z wakacji i obiecałem, że ten weekend spędzimy razem.”
- „Jessica?” – zdumiałam się – „To Wy cały czas… eee… macie kontakt?”
- „Tak.” – Paweł podrapał się w głowę – „I w sumie się za nią stęskniłem, więc wybaczcie, ale z Wami nie pojadę.”
- „A mówiłeś, że to niemęskie!” – spojrzałam na Tay’a, który wybuchnął śmiechem. Dołączyłam do niego, ale moi przyjaciele, nie wiedzieli, z czego się brechtamy.
- „To co? Wy dwie jedziecie?”
- „Pewnie! Olcia, prawda? Jedziemy!”
- „Pewnie, że pojedziemy. Ale będziemy stać w tłumie, bo chcę wreszcie przeżyć koncert normalnie. Dziękuję, że nas zaprosiłeś. A zmieścimy się?”
- „Wątpisz w to?” – Tay spojrzał z politowaniem.
- „Nie no, w sumie tam jest od groma miejsca.”
- „Gdzie?” – wtrąciła Pola.
- „W autokarze. Opowiem Ci. A Nikki jedzie?”
- „Jedzie. Dobra, ja się zbieram. Ike już jedzie. Dzięki za wieczór, ale Wy, to i tak pewnie się musicie jeszcze nagadać.”
- „Raczej! Nie wiem jak wytrzymam w pracy. Wezmą mnie za chlorka, hahaha!”
Odprowadziłam go do korytarza, ociągał się z wyjściem. Przytuliłam się do jego pleców.
- „Dziwnie tak, co?” – powiedziałam – „Mam ochotę na coś innego niż odprowadzanie Cię do drzwi.”
Nie odpowiedział tylko odwrócił i pocałował tak namiętnie, że ugięły mi się kolana.
- „Mnie też żal wychodzić.”
Staliśmy tak objęci w przedpokoju.
- „Dobra, dobra.” – Pola wparowała między nas – „Miałeś ją cały miesiąc, teraz moja kolej.” – złapała mnie ciągnąc do sypialni, ale udało mi się jeszcze dać buziaka Tay’owi.
- „Do jutra.” – krzyknęłam zanim zostałam siłą wciągnięta do pokoju.