Got a hold on me

piątek, 29 sierpnia 2014

Część 53


Zac
Gdybym był przeciwko Tobie, to byśmy tu nie siedzieli i nie rozmawiali. Ty byś cierpiał, a Ola albo by cierpiała również albo bawiłbym się w Polsce razem z nią. Boże! Czy mi całkiem odpieprzyło? Tay patrzył na mnie wyczekująco.
- „Powtórzysz?” – poprosiłem.
- „Oj Młody, Młody, weź się ogarnij, bo jak będziesz taki osowiały i nieskoncentrowany, to zabawimy w Afryce ze dwa tygodnie dłużej.” – dał mi kuksańca w ramię i zmienił temat.
Nic nie podejrzewał. Nie rozumiałem, czemu Ike zauważył, a Tay nie? Nie to, że mi to przeszkadzało, ale… Od jakiegoś czasu bardzo mocno próbowałem się od niej odciąć, udawało mi się, ale zacząłem się zastanawiać czy ona przypadkiem czegoś nie zauważyła, bo też jakoś się odsunęła. Tak jak to Tay słusznie zauważył. Właśnie! To, to zauważył, a mojego uczucia nie. No całe szczęście, niech tak będzie.
- „Słuchaj, a może stoczymy jakąś bitwę na konsoli?”
- „Dobra myśl! Dawaj!” – Tay zatarł ręce i poszliśmy po Ike’a.
Widziałem, że stara się mi pomóc, zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Tay też był wybuchowy, jak ja, więc jakby się dowiedział, to nie byłoby miłych i przyjemnych gier na konsoli.

Ola
Zdążyłam zamknąć laptopa, gdy rozdzwonił się mój telefon. O 23? Kogo diabli… nie dokończyłam myśli patrząc na wyświetlacz.
- „Halo.”
- „Cześć, nie śpisz?”
- „O tej porze?”
- „Tak myślałem. Słuchaj, głupio wyszło z tą imprezą maluchów. Gabrysia palnęła, jak zwykle. Jeśli nie chcesz, żebym szedł, to powiedz wprost. Nie chcę psuć Ci zabawy czy robić czegoś przeciwko Tobie.”
Nastąpiła chwila ciszy, zdziwiłam się, że o tym pomyślał.
- „Igor, w porządku. Jeśli o mnie chodzi możesz wpadać. I tak nie byłabym sama, bo będzie Mikołaj, ale jeśli masz chęć, to mówię serio.”
- „Serio, serio?” – tak, Shrek, to też jeden z naszych ulubionych filmów.
- „Tak, tak, ale sorry…” – ziewnęłam – „…idę spać, nie mogę się przyzwyczaić do zmiany czasu. No to pa.”
- „Pa. I dzięki.”
Rozłączyłam się i od razu uświadomiłam, że nie wspomniałam o tym Tay’owi. Jutro mu powiem. Jutro.
Czwartek był równie intensywny jak poprzednie dni. Wieczorem ponownie połączyłam się na Skype, tym razem z Polą. Streściłam jej ostatnie dni.
- „Kto będzie?” – Pola wypluła śliwkę.
- „No Igor.”
- „Jestem w szoku.” – Pola patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami – „W totalnym szoku.”
- „Wiesz, jak go zobaczyłam, to nie miałam żadnego ukłucia w sercu ani nic, podeszłyśmy z Gabi i porozmawiałam najnormalniej w świecie.”
- „Boże! Kiedy Tay wylatuje?”
- „Jutro, a czemu pytasz?”
- „Może zdążę go jeszcze wyściskać.”
- „Ale czemu? Pożegnać się chcesz?”
- „Nie. Temu, że przeszedł Ci Igor! Całkiem! Kąsasz fabułkę?” – roześmiałam się.
- „Kąsam, kąsam. I nie mam problemu, że będzie na tej imprezie.”
- „To będziesz z nim tańczyć?”
- „O-o! O tym nie pomyślałam. Nie tańczyłam z nim od tamtego czasu. Ale nie. Będę męczyć Adriana i Mikołaja.”
- „Ten ostatni będzie zachwycony.”
- „No! Z pewnością.” – wyszczerzyłam się.
- „Ooo! Kończę, Tay dzwoni.”
- „Ok, to pa.”
- „Pa.”
Odebrałam połączenie od niebieskookiego.
- „Cześć kochanie.” – zaczęłam.
- „Cześć.”
- „Czy Ty się nie golisz, kiedy mnie nie ma czy to nowy image?”
- „Brak czasu, chęci i Ciebie. Wiesz, ja już robię to, co niemęskie.”
- „Już?” – roześmiałam się – „Chyba dopiero.”
- „Nie no, nie mogę powiedzieć, że odkąd poleciałaś, bo będzie to niemęskie do kwadratu.”
- „A ja to robię odkąd poleciałam, ale mam bluzę, która pachnie Tobą.”
- „Widzę właśnie.” – zorientowałam się, że siedzę w tej bluzie, poczochrana i bez makijażu.
- „O matko! Jak ja wyglądam?” – wstałam, spojrzałam w lustro i przestraszyłam się samej siebie.
- „Ślicznie.” – rzekł Tay.
- „Bajerant!” – rzuciłam przez ramię, ale wróciłam przed laptopa i opowiedziałam mu swój dzień na koniec pytając jak przygotowania do wylotu.
- „Właśnie powinienem się pakować. Bo co? Bo jeszcze tego nie zrobiłem.”
- „Będziesz nieprzytomny.”
- „Wolę pogadać z Tobą, pośpię w samolocie.”
- „Tay?”
- „Mmm?”
- „Chcę, żebyś o czymś wiedział.”
- „No?”
- „Wczoraj spotkałyśmy z Gabrielą Igora.”
Na dźwięk jego imienia ściągnął brwi i uśmiech znikł mu z twarzy.
- „I?”
- „I porozmawialiśmy normalnie.”
- „I?”
- „I Gabi zaprosiła go na imprezę.”
- „Słucham?”
- „Dlatego mówię Ci to teraz.”
- „Ola, ale po co? Do jasnej cholery, po co?”
- „Jeju, Tay, Gabrysia wypaliła z zaproszeniem, to wpadnie.”
- „Bardzo mi się to nie podoba.” – widziałam, że wzbiera w nim złość. – „Chyba oszalałaś!”
- „Ja oszalałam? Tay, nie przesadzaj, to tylko impreza, a ja i tak zamierzam bawić się z Mikołajem.”
- „Który podobno nie lubi tańczyć. Nie podoba mi się to. Możesz odwołać to zaproszenie?”
- „A Ty możesz nie panikować? Aż tak mi nie ufasz?” – chyba go to trochę ruszyło.
- „Nie, to nie o to chodzi.”
- „A o co?”
- „Kompletnie Cię nie rozumiem.”
- „Jeju, po raz kolejny tłumaczę Ci, że nie dam rady zerwać z nim wszelkich kontaktów, bo mamy wspólnych znajomych. Impreza, to nic takiego, tam będzie z pięćdziesiąt osób.”
- „Pieprzona Afryka! Tak, to byłbym tam z Tobą ja, a nie Twój ex.”
- „Taylor, on nie będzie tam ze mną. Teraz jestem z Tobą, do Ciebie tęsknię, nie rozumiesz?”
- „To rozumiem, ale zrozum też mnie. Wy razem trenowaliście i raz już taniec Was zbliżył, więc…”
- „Czy Ty się słyszysz? Jednak mi nie ufasz.” – zrobiło mi się bardzo przykro. – „Nie zdradzę Cię Tay, wiem jak to boli.” – dodałam cichym i smutnym głosem.
- „Olsia, nie chodzi o zdradę, w to wierzę. Ale o wspomnienia, taniec, to wszystko, co Cię z nim łączyło.”
- „To było już kiedyś Tay. Wszystko Ci powiedziałam. I ja Cię nie wypytuję o Twoją byłą, mimo tego, że Twój tata mówi na mnie Claire.” – spojrzał się zdumiony.
- „Serio? Kiedy? Prawie nie ma go w domu.”
- „Pamiętasz tę Waszą rodzinną imprezę na zakończenie wakacji? Wtedy mnie przedstawiłeś, a on kilka razy powiedział do mnie Claire. Może Ty mi w takim razie opowiesz, dlaczego ona nie wytrzymała z Tobą, co? Ty wiesz wszystko, a ja nic.” – powiedziałam z butną miną.
- „Ale teraz?”
- „A kiedy? Skoro temat się nawinął, to teraz.” – Tay poprawił się przed laptopem, spojrzał na mnie spod oka i zaczął:
- „Nie mówiłem o niej, żeby Cię nie zniechęcić. Claire nie mogła znieść naszych długich rozłąk, dużo koncertowaliśmy, rodzice nie puszczali jej z nami w trasę, w końcu miała szkołę, to nie dziwne. Wściekała się, że rzadko dzwoniłem, a ja naprawdę się starałem. Robiła mi afery, że muzyka jest ważniejsza od niej. W końcu odeszła.”
- „Ale przecież znaliście się od dziecka, to nie widziała wcześniej, że dużo Was nie ma?”
- „No tak, wiedziała, ale wtedy nie byliśmy razem. Ale zaraz…” – Tay ściągnął brwi – „Skąd wiesz, że znaliśmy się od dziecka? Ja Ci tego nie mówiłem.”
- „Yyy, noo, no ktoś mi powiedział.”
- „Kto?”
- „Czy to ważne?”
- „Ważne. Nikki?”
- „Nie, nie ona. Nie chcę wkopywać osoby, która ma za długi język.”
- „Mama! Na bank mama! Już ja sobie z nią porozmawiam.”
- „Tay, kontynuuj. Jak odeszła, to cierpiałeś?”
- „Tak, trochę tak. Ale dość szybko mi przeszło, więc wiedziałem, że to nie to.”
- „Aha. A muzyka? Była ważniejsza niż ona?” – Tay zamyślił się na dłuższą chwilę.
- „Tak, chyba tak. Pewnie dlatego nam nie wyszło. Ale może już koniec o tym? Jestem po prostu zazdrosny. Aż się we mnie gotuje, że nie będę tam z Tobą.”
- „A myślisz, że ja się cieszę? Wolałabym Ciebie niż wszystkich gości razem wziętych.” – uśmiechnął się na to.
- „Żałuję, że nie spróbowałem zmienić terminu. Chociaż i tak by pewnie nie wyszło. Ale i tak uważam, że niepotrzebnie odnawiasz z nim kontakt.”
- „Tay, ale to i tak nieuniknione. Mamy wspólnych znajomych, też Ci to tłumaczyłam. Ty lepiej uważaj na napalone fanki.”
- „Gdzie? W Afryce?” – popukał się w czoło.
- „No racja, ale może będą fanki-turystki? Daj znać jak dolecisz. I nie panikuj, bardzo Cię proszę.”
- „Postaram się, ale i tak mi się to nie podoba i jestem zazdrosny.”
- „Musisz sobie poradzić.”
Porozmawialiśmy jeszcze o neutralnych tematach i z powrotem połączyłam się z Polą streszczając postawę Tay’a. Przyjaciółka powiedziała, że wcale mu się nie dziwi, bo on widzi w Igorze rywala. Wie, jak reagowałam jeszcze dwa miesiące wcześniej i jak teraz, że to jest naturalne, a przecież już wcześniej ustaliłyśmy, że jest typem zazdrośnika. Pożegnałam się, ale przed snem zastanawiałam się jeszcze co jest ważniejsze dla Tay’a? Ja czy muzyka? Nie chciałam go o to pytać, bo jeszcze za krótko się spotykaliśmy, na razie udawało się godzić wszystko, tylko co będzie jak zaczną nagrania i trasę… Ale z drugiej strony nie wiadomo czy do tego czasu będę w Stanach. Brr… Wolałam zasnąć niż o tym myśleć.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Część 52


Ola
Stał tam, tyłem do nas, zaśmiewał się z czegoś z kolegami. Gabi pociągnęła mnie za rękę.
- „Ola, co jest?” – spojrzałam na nią nieprzytomnie, kiwnęłam głową wskazując chłopaka.
- „O! Igor. Idziemy się przywitać?”
- „Idziemy.” – odpowiedziałam dziwiąc się samej sobie i robiąc krok w lewo. Ale tak. To było dobre posunięcie. Porozmawiać normalnie, tak bez bicia serca. Jeden z kolegów wskazał głową na nas, Igor odwrócił się, oczywiście uszy uniosły się na mój widok, ale on sam zamarł.
- „Cześć.” – powiedziałam uśmiechając się lekko – „To nie duch, mówiłam, że będę w październiku.”
- „Cześć, cześć.” – otrząsnął się z szoku, ale chyba za bardzo, bo przywitał się cmoknięciem w policzek. Zreflektował się patrząc przepraszająco i skierował wzrok na moją siostrę.
- „Wszelki duch Pana Boga chwali! Gabi?” – wziął ją za ręce i okręcił jak w tańcu – „Aleś wyrosła! Cześć.” – ją również cmoknął w policzek. Spryciarz.
- „Noo…” – zapiszczała – „Nie widzieliśmy się jakieś…”
- „Dwa lata.” – weszłam jej w słowo.
- „Ponad.” – poprawił mnie Igor.
Całkiem zapomniał o kolegach, odwrócił się, przeprosił ich na chwilę  i odeszliśmy siadając na ławce. Pytał o Stany, opowiedziałam trochę cały czas się uśmiechając. Bez stresu, bez emocji, bez wypominania, bez żalu, bez bólu. Tego było mi trzeba. Byłam wolna. Zamyśliłam się. Słyszałam jedynie, że Gabi zaczęła nawijać o imprezie. Byłam szczęśliwa, że wreszcie uwolniłam się od demonów przeszłości. Nagle zapadła cisza, siostra szturchnęła mnie, a Igor miał jakąś dziwną minę.
- „No? Co Ty na to?” – spytała mnie.
- „Na co?”
- „No, żeby Igor wpadł do nas na imprezę.”
Chyba się przesłyszałam. Rozważałam kilka opcji odpowiedzi.
- „Ola, no! Miałabyś z kim potańczyć.” – spojrzałam na niego, ale zrobił minę świadczącą o tym, że to sprawka Gabi. Ona nie wiedziała, co tak naprawdę zaszło między nami i jak na to wszystko reagowałam przez lata. Jak było mi ciężko. Patrzyła na mnie wyczekująco.
- „Tak. Pewnie. Jeśli ma chęć.” - powiedziałam dziwiąc się samej sobie po raz drugi w ciągu kwadransu.
- „Jupi! Ale fajnie, potańczymy sobie coś solo, w parach i grupowo. Już się doczekać nie mogę.” - Gabi pałała entuzjazmem, a Igor spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- „Dobra, to chodźmy już, bo muszę kupić kreację.” – siostra pierwsza wstała z ławki.
- „Dobrze, dobrze, idziemy. No to na razie.” - wyciągnęłam rękę do Igora. Pożegnał się z Gabi i został sam, skonsternowany, ale po chwili wrócił do kolegów, bo usłyszałam śmiech.

Narrator
- „Fiu, fiu! Stary, kto to był?”
- „Niezłe laski!”
- „To jego była. I jej siostra.” – powiedział Kamil – „Te, Iggy, Wy tak normalnie rozmawiacie? Od kiedy?”
- „No... Chyba od dzisiaj.” – powiedział Igor drapiąc się po głowie, nadal nie mógł wyjść z szoku. – „Słuchajcie chłopaki, ja spadam.”
- „Co tak od razu spadasz? Kocha, to poczeka.”
- „Głupek!” – rzucił Igor i zawinął się do domu.
Nie mógł się nadziwić, że Ola tak normalnie podeszła do niego, sama z siebie, zwyczajnie porozmawiała, a jak Gabrysia zaprosiła na imprezę, to bez niczego się zgodziła. Za tym musiało kryć się coś więcej. Był pewny, że to niemożliwe, żeby tak nagle się jej odmieniło i przestała mieć do niego żal. A może ona nadal coś do niego czuje? Uśmiał się z własnych myśli. Chociaż... Gdyby... Może... Nie. To nie wyjdzie. Postanowił zadzwonić do niej wieczorem i powiedzieć, ze jeśli tylko będzie czuła się niekomfortowo, to nie przyjdzie na imprezę, Gabi palnęła, jak to ona, a Oli pewnie głupio było powiedzieć nie.

Ola
Wybrałyśmy odpowiednią sukienkę dla siostry, ale zajęło nam to ze cztery godziny. Nogi wchodziły mi w cztery litery. Wracając zajrzałyśmy do marketu.
- „Co pijesz? Lubisz drinki?”
- „Słucham? Ty się mnie pytasz o alkohol?”
- „Tak. Zarządzam siostrzany wieczór, a kumpela nauczyła mnie pysznych drinków.”
- „Tak, jasne, drinki super myśl!”
Poznałam wreszcie dziewczynę Adriana, miła, ale strasznie spokojna. Oni zaszyli się w swoim pokoju, a my z Gabrysią w naszym.
 - „Siostrzyczko, na drugi raz wolałabym, żebyś nie wypalała z propozycjami do moich byłych bez ówczesnej rozmowy ze mną w cztery oczy.”
- „Sorry. Pomyślałam, że skoro Tay nie przyleciał, to będzie Ci nudno samej.”
- „Nie będzie, pożyczam od Poli Mikołaja.”
- „Aaa! Zła jesteś?”
- „Nie, nie jestem, ale przyszedł czas, żebym opowiedziała Ci historię moją i Igora.”
Mówiłam ze dwie godziny, dwa razy robiąc przerwę na dorobienie drinków. W połowie mama dołączyła do nas, znała część historii, ale też nie wszystko. Mówiłam bez emocji, jakbym opowiadała jakąś starą historię, która w żaden sposób mnie nie dotyczyła. Gabi słuchała z szeroko otwartymi oczami, a gdy skończyłam rzekła:
- „O matko! Ola! Gdybym ja wiedziała, to w życiu bym mu tego nie zaproponowała!”
- „Czego?” - wtrąciła mama.
- „Gabi zaprosiła Igora na osiemnastkę. Spotkałyśmy go dzisiaj.”
- „Ooo! Jesteś pewna, że to dobry pomysł?” - mama bacznie mi się przyglądała.
- „Skoro to impreza maluchów, to mogą zapraszać kogo chcą. A ja... No... Wydaje mi się, że już sobie z tym poradziłam. Dzięki Tay'owi.”
Uśmiechnęłam się sama do siebie i patrząc na zegarek powiedziałam, że zadzwonimy do niego, ale żeby nic nie mówiły o Igorze, sama to zrobię. Dzwoniłam ze trzy razy, odebrał mówiąc, że są w studio i oddzwoni. Zrobił to po godzinie.
- „Cześć Słońce.”
- „Cześć, tak myślałam, że tworzycie.”
- „Opowiadaj jak Ci tam.”
- „Zaraz Ci powiem, najpierw przedstawię mamę, bo niedługo idzie spać.”
- „Ok.” – mama podeszła do laptopa.
- „Mamo, to jest Taylor.”
- „Bardzo mi miło.” – niebieskooki uśmiechnął się z ekranu.
- „Ojejku!” – mama zapomniała o savoir vivre – „Ale byłeś słodkim dzieciakiem w teledysku do ‘Mmmbop’.” – Tay roześmiał się, a ja zganiłam mamę.
- „Mamo! Przecież to normalny chłopak, z tym że nie pracuje w biurze, a w studio i na scenach.” – przewróciłam oczami.

Tay
Uśmiechnąłem się, gdy powiedziała te słowa. Te same, którymi ja się jej tłumaczyłem jakiś czas temu. Brakowało mi jej. Nawet jeśli ostatnio nie spędzaliśmy dużo czasu we dwoje, to jednak była obok, blisko, siedziała w studio i zajmowała się swoimi sprawami, ale zawsze mogłem podejść, przytulić się, pocałować albo chociaż spojrzeć i wiedziałem, że ona tam jest. Zastanowiłem się chwilę czy ona ma świadomość jak bardzo na mnie działa, jak mocno jestem z nią związany? Jej mama wydawała się miłą kobietą, wypytywała mnie o różne rzeczy związane z branżą, zaprosiła do Polski, a najlepiej z braćmi na prywatny koncert. Ola przewracała oczami i prosiła, aby mama nie robiła jej siary. Hahaha! Potem Gabrielle opowiadała o imprezie i o tym, że chciałaby polecieć do Stanów, ale pewnie się nie uda. Uśmiechnąłem się na myśl jaki prezent przygotowała dla niej Ola. W końcu zostaliśmy sami i rozmawialiśmy jeszcze o jej pobycie. Miała intensywny czas w Polsce i gdy zobaczyłem, że oczy jej się kleją, wysłałem do spania. Jet lag* dał jej się pewnie we znaki. Wyłączyłem laptopa. Zajrzałem do Zac’a.
- „Hej, masz fajkę?”
- „Mam, a Ty nie możesz sobie w końcu kupić swoich? Stało się coś?”
- „A nic. Dzisiaj mam chęć zapalić tak po prostu. Idziesz ze mną?”
- „Idę.” – podniósł się z miejsca.
Wyszliśmy na balkon, zaciągnąłem się, Zac również, ale patrzył przed siebie.
- „Powiesz wreszcie, co Cię gryzie?” – spojrzał na mnie spode łba.
- „Jeśli to było specjalnie, żeby coś ode mnie wyciągnąć, to ja spadam.”
- „Zac, nie bądź taki drażliwy. Czy Ty znowu przed wyjazdem pokłóciłeś się z Olą?”
- „Z Olą? Nie, dlaczego?” – był bardzo zdziwiony moim pytaniem.
- „Mam dziwne wrażenie, że jej unikasz.”
- „Zdaje Ci się.” – Zac zapalił drugiego papierosa – „Pamiętasz wypad do klubu, jak zostawiła Nikki w tyle autem?”
- „No pamiętam.”
- „No właśnie. Przecież pół imprezy przetańczyliśmy. Aż się dziwiłem, że nie jesteś zazdrosny, bo znając Ciebie…”
- „Dobra, dobra, nie kończ. Ale zazdrosny o brata? Zwariowałeś? Ja się cieszę, że się dobrze dogadaliście z Olą. Chyba nawet bardziej Wy dwoje niż Ola z Ike’m.”
- „Mówisz?” – Zac zamyślił się na chwilę.
- „A! Właśnie! Już Cię miałem dawno o to spytać. Co Ty Ike’owi szepnąłeś, że bez wahania zgodził się, aby ona poprowadziła jego samochód?”
- „Powiedziałem, że potrafi to robić, to co miał się nie zgodzić. I że chętnie zobaczę Twoją minę jak się dowiesz.”
- „Coo?” – zostałem zbity z pantałyku – „To skąd Ty, u diabła wiedziałeś, że ona umie prowadzić?” – Młody zmieszał się nieco.
- „Wtedy, co się strąbiłem jak bąk odprowadziła mój samochód, nie mogłem uwierzyć, potem pojechałem po nią do Sand Springs i dałem kluczyki, to wróciła do Tulsy. Opowiedziała mi, że Cię nabrała i nie było jak odkręcić.”
- „No nie wierzę. I Ty Brutusie przeciwko mnie?”

*jet lag - zmęczenie spowodowane zmianą czasu

piątek, 22 sierpnia 2014

Część 51

Ola
Pola zaczęła odpowiadać na moje pytanie, ale ja nic nie słyszałam. Zaczęłam sobie przypominać wszystkie sytuacje, jak Zac zachowywał się w stosunku do mnie. To, jak musiał cierpieć, gdy patrzył na mnie i Tay’a. Gdy wparował nam do pokoju, gdy jechaliśmy gdzieś razem, gdy wyciągałam go do tańca, gdy oglądaliśmy Shrek’a, gdy prosiłam, aby mi zagrał ‘Broken Angel’, gdy… O mój Panie! Gdy pytałam go czy mogę zaufać jego bratu. Jaka ja byłam ślepa! I jak mi teraz było ogromnie głupio. Polubiłam go bardzo, traktowałam jak brata swojego faceta, miałam z nim lepszy kontakt niż z Ike’m. Wyrzucałam sobie teraz, że to pewnie moja wina, że dawałam mu jakieś znaki czy sygnały. Podzieliłam się tym z Polą.
- „Nie Ola.” – odpowiedziała – „Wszyscy wiedzą, jaka jesteś bezpośrednia, on też. No i widzi, że jesteś zakochana w Taylorze.”
- „Skąd wiesz?”
- „No rozmawiałam z Ike’m. Zac zapewnia, że nie zrobi bratu świństwa. No i dlatego Młody nie chciał z Tobą rozmawiać na ten temat, wszystkim mówił, że musi sobie poradzić sam.”
- „Ale Pola, jak ja mam się teraz zachowywać? Jak zmienię podejście, to się domyśli, że wiem, a jak będzie jak dotychczas, to cały czas będzie cierpiał.”
- „Olka, nie słuchałaś mnie! Wszystko Ci powiedziałam przed chwilą.”
- „Nie słuchałam. Przepraszam.”
- „Moim zdaniem powinnaś z nim porozmawiać.”
- „Coooo? Chyba oszalałaś!” – weszłam jej w słowo. – „Na to mnie nie namówisz.”
- „Wiedziałam.” – Pola pokiwała głową ze zrezygnowaniem – „Ale i tak uważam, że jest to najlepsza myśl.”
- „Nie ma mowy Polka. Nie spojrzałabym mu w oczy w trakcie takiej rozmowy. W ogóle teraz nie wiem jak to zrobię.”
Byłam przerażona. Zupełnie nie wiedziałam, jak teraz to będzie wyglądało i w głębi duszy cieszyłam się, że za tydzień lecę do Polski. Po powrocie do dziewczyn straciłam jakoś humor, a Polka wiedziała, że muszę to przetrawić i że na pewno wrócę jeszcze do rozmowy.

Tay
Ola często bywała w studio pogrążona w swoich sprawach, a ja w muzyce. Jednak nie raz ona lub Nikki podpowiadały coś fajnego lub rozstrzygały spory wybierając lepsze wersje utworów. Podczas tworzenia czas leciał niemiłosiernie szybko. Dobrze, że zdążyłem zorganizować weekend na Kubie, bo zanim się obejrzałem, a już terminy Oli wylotu do Polski i naszego do Afryki zmniejszyły się do kilku dni. Dziewczyny załatwiały sprawy przed odlotem, Pola kupowała coś dla Mikołaja, Ola dla jakiejś pani z uczelni, że nie wspomnę o mamie i maluchach. Nadszedł czas, gdy odwoziliśmy ją z Polą na lotnisko. Była zaaferowana wizytą w domu, ale widziałem, że było jej smutno, że nie będziemy się widzieli przez cały miesiąc. I żadne z nas nic nie mogło na to poradzić. Pola dyskretnie wyszła z auta i zadzwoniła do koleżanki, żebyśmy mogli się pożegnać. Było jeszcze dużo czasu, Ola siedziała ze spuszczoną głową.
- „Kochanie, nie smuć się. Od razu jak przylecisz do domu, to zadzwoń na Skype.”
- „U Ciebie będzie dopiero świtać.” – powiedziała tak smutnym głosem, że aż mi się serce ścisnęło. Skierowała wzrok na mnie, oczy miała pełne łez.
- „Nie płacz. Zobaczysz, że czas minie Ci bardzo szybko. Będziesz wśród swoich, z rodziną, przyjaciółmi. Potem wrócisz do Stanów i tylko tydzień jak ja przylecę. Na pewno dasz radę. Razem damy. A tymczasem musisz jeszcze coś dopakować.”
- „Dopakować? Miejsca nie mam Tay.”
- „Na moją bluzę?” – spytałem.
Ola rzuciła mi się na szyję, łzy jej popłynęły, powiedziała, że bluzę założy na siebie i cieszy się, że o tym pomyślałem.

Ola
Siedziałam w samolocie. Tay próbował mnie pocieszyć, tłumaczyć, żegnałam się z nim, ściskałam i całowałam kilkanaście razy. Obiecałam się nie rozklejać, ale łzy jakoś same ulatywały spod powiek. Było mi ciężko i przykro, ale jednocześnie nie mogłam się doczekać kiedy wyląduję, a maluchy i mama wylądują na mojej szyi. Dwa różne światy, na których mi zależało, a których nie dało się pogodzić. Tak bardzo chciałam, żeby on ze mną poleciał, poznał moją rodzinę. Ale z drugiej strony, jeśli wszystko miało się skończyć za siedem miesięcy, to po co miałby ich poznawać? Wzdrygnęłam się na samą myśl. Miałam mnóstwo czasu na przemyślenia o różnych relacjach. Tay, z którym czułam się niesamowicie dobrze, Pola, którą kochałam całym sercem, Paweł, mój starszy braciszek, Nikki, z którą załapałyśmy świetny kontakt, Angela, jedna z najlepszych kumpeli w Sand Springs, Mike, z którym nie raz przetańczyłam pół imprezy, mama Tay’a, zawsze mająca dobre słowo i dobry obiad, no i Zac… Od mojej rozmowy z Polą zaczęłam unikać go jak diabeł święconej wody, a już na pewno rzucania mu się na szyję. Zazwyczaj mi się to udawało, on też jakby starał się nie zostawać ze mną sam na sam, odmawiał zaproszeniom Tay’a na imprezy. Pola mówiła, żebym z nim porozmawiała, ale ja nie chciałam o tym słyszeć. Co bym miała powiedzieć? ‘Słyszałam, że Ci się podobam, to jak sobie radzisz?’ Przypominałam sobie wszystkie momenty z Młodym. Niechcący robiłam takie rzeczy, po których on na bank bardziej cierpiał. Nie mogłam sobie tego darować. Ale Poleńka miała rację. Mi tylko Taylor był w głowie. Mimo tego, że bardzo polubiłam Zac’a, uwielbiałam z nim tańczyć i rozmawiać, to jednak nie mogłam być egoistką. Musiałam się odsunąć. I w sumie ten mój wyjazd dobrze mu zrobi, nie będzie mnie widział, rozmawiał, może się ogarnie. I jak zawsze dwie strony medalu. Źle, bo tęsknić będę za Tay’em, dobrze dla Zac’a.
Wylądowałam. Prawie biegłam po bagaż i niecierpliwiłam się, gdy walizki tak wolno sunęły po taśmie. W końcu wyszłam i zobaczyłam całą moją trójkę przy barierkach. Wpadłam w ramiona mamy, która od razu zaczęła płakać, Gabi przytuliła się do moich pleców, Adrian czekał na swoją kolej i jak nadeszła, to wziął mnie na ręce i okręcił wkoło. Mój mały braciszek stał się silnym chłopakiem. W Polsce jak na koniec września było bardzo ciepło, gorąco wręcz. W trakcie kolacji Gabi spytała o Tay’a, przypomniała mi tym, że miałam go obudzić. Dzwoniłam dwa razy, pojawił się taki zaspany i poczochrany na ekranie laptopa mamy, że aż mi się coś ścisnęło w sercu. Ucieszył się, że bezpiecznie doleciałam i umówiliśmy się na kontakt następnego dnia. Niedzielę spędziliśmy we czwórkę, bo potem mama szła do pracy. Miała mieć wolny tydzień po imprezie maluchów i mieliśmy jechać do babci do Krakowa, a maluchy dostały wagary od szkoły. Nie mogliśmy się nagadać i nawet Adrian podszedł do mnie kilka razy mówiąc ‘dobrze, że jesteś siostra.’ W ciągu dnia spotykałam się ze znajomymi, po szkole z maluchami i wieczorami z mamą. W środę spędziłam ze trzy godziny w dziekanacie u pani Jadzi, oczywiście z obiecaną kawą i drobną pamiątką. Zostawiłam kopertę z wnioskiem o urlop dziekański na drugie półrocze, tak w razie czego. Miałam dzwonić ze Stanów czy go składam czy nie. Takie małe ‘wyjście awaryjne’. Potem zeszło się jeszcze ze dwie godziny u doktor Maciąg, która wypytywała mnie o przedmioty, wykładowców i profesora Jordana, ale z nim nie miałam jeszcze zajęć. Gabrysia dołączyła do mnie po szkole i miałyśmy iść razem na zakupy przed imprezą. Szłyśmy zagadane dziedzińcem Uniwersytetu, gdy usłyszałam śmiech. Wszędzie bym go poznała. Zatrzymałam się, spojrzałam w prawo. Jakże mogłabym się mylić.