Got a hold on me

wtorek, 29 kwietnia 2014

Część 17



Ola
Czekał o umówionej porze. Zawsze był chwilę przed czasem i zaczęło mnie zastanawiać, że on zazwyczaj praktycznie jest wolny. Poza tymi spotkaniami w Clev i wyjazdami, to o każdej porze był dostępny. Usiadłam obok niego, pogoda była jakaś kiepska, pochmurno, jakby miało padać.
- „Mam nadzieję, że zdążymy przed deszczem.”
- „O tym samym właśnie pomyślałam.”
- „Mama robi dobry obiad specjalnie na Twoją wizytę.”
- „Weź przestań, bo się zaczynam stresować.”
- „Nie masz czym. Moja mama, to złota kobieta. Tylko nie zdziw się, że nasz dom jest naprawdę duży.”
- „Nie no, spoko. Duża rodzina, to i dom musi być duży.”
W sumie duży dom, to duży dom, ale takiego się nie spodziewałam. Był wręcz ogromny. Otoczony wysokim murem, położony daleko od głównej drogi, brama otwierana pilotem przez Tay’a i potem wyłożona kostką droga dojazdowa do posesji, którą jechało się jeszcze wśród drzew. ‘Niezła posiadłość’ – pomyślałam, a gdy oczom moim ukazał się budynek musiałam uważać, żeby nie otworzyć buzi z wrażenia. Niebieskooki musiał mieć naprawdę dzianych rodziców. Pod domem był parking, z boku wielki garaż, akurat wolny, więc Tay tam zaparkował, bo nie chciało mu się rozkładać dachu w razie deszczu. Salon i jadalnia były ogromne, kuchnia też, pokoi chyba z piętnaście, jakieś dwa skrzydła czy coś. Widziałam już sporo domów w okolicy, ale jednak ten wywarł na mnie największe wrażenie. Faktycznie nie miałam się czego obawiać, bo jego mama była przemiłą kobietą, młodsza siostra natomiast albo była przed okresem albo miała złośliwy charakterek. Po obiedzie porozmawialiśmy jeszcze trochę z mamą, a potem poszliśmy do pokoju niebieskookiego, który w przeciwieństwie do koloru jego oczu był zielony. Pokój był długi, ale dość wąski. Na krótszych bokach były drzwi z korytarza i drugie do łazienki, którą Tay dzielił z Zackiem, poinformował mnie więc, żebym zamykała też na klucz drzwi od pokoju młodszego brata od środka. Na dłuższej ścianie stało wielkie łóżko, naprzeciwko był telewizor, wieża, w rogach stały kolumny. Obejrzałam wystrój i rzuciłam się plecami na łóżko.
- „Rany, ale się najadłam. Przydałaby się jakaś sjesta.”
Tay w sekundę znalazł się obok mnie i podpierając na łokciu spytał czy mam ochotę obejrzeć film. Uznałam, że to dobry pomysł. Usiadłam opierając się o zagłówek, wybraliśmy wspólnie jakąś komedię i obejrzeliśmy chyba jedną czwartą filmu. Tay najpierw trzymał mnie za rękę, potem oparłam się o jego tors, a on splótł ręce na moim brzuchu, a na koniec zaczął całować po włosach, skroni i uchu, więc nie bardzo mogłam się skupić na filmie. Odwróciłam się w jego stronę jedną ręką opierając na łóżku, a drugą kładąc mu na ustach na znak ciszy.
- „Tay, przeszkadzasz mi oglądać film.”
- „Co ja na to poradzę, że nie mogę wytrzymać w bezruchu?”
- „Jak Ci się nudzi, to idź pobiegaj.”
- „Mnie się w ogóle nie nudzi. Mam wręcz milion zajęć, które trzymają mnie tutaj.”
- „No to po co proponujesz film, a potem nie dajesz oglądać?”
Zaczęłam jeździć mu palcem wskazującym po twarzy, a on bardziej zacieśniał uścisk. Byłam już bardzo blisko, dzieliły nas centymetry, ale lubiłam się czasem podroczyć.
- „No bo są fajniejsze rzeczy niż oglądanie filmu.”
Już uniósł głowę, żeby mnie pocałować, ale zareagowałam szybko wciskając go z powrotem w poduszki.
- „Czemu mi to robisz?” – zrobił minę małego chłopca.
- „Nie możesz mieć wszystkiego od razu, musisz uczyć się cierpliwości.”
- „Kiedy ja jestem bardzo cierpliwy.”
- „I dlatego, że się nie rzucasz dostaniesz nagrodę.”
Wtedy ja zaczęłam go cmokać w skroń, czoło, ucho i włosy.
- „Ola!”
- „Mmm?” – spytałam nie przerywając wykonywanej czynności.
- „Doprowadzasz mnie do szału!”
- „To chyba dobrze.” – wyszeptałam mu do ucha i potem patrząc prosto w niebieskie oczy pocałowałam. Odpłynęłam. Całkowicie. Totalnie. Bez stresu. Uwielbiałam się z nim całować i myślałam wtedy tylko o nim co jakiś czas zatapiając się w niebieskich oczach. Dałam się ponieść i wtedy zastanowiłam się nad tym, że spróbuję mu zaufać. Nie dał mi żadnych powodów, żebym miała tego nie zrobić. On na pewno wiedział, że potrzebuję czasu, musiał to widzieć. Przerwałam myślenie, bo jego ręce głaskały moje plecy, włosy, twarz. Moje robiły to samo. Było gorąco i nie miałam pojęcia, że za oknem się jednak rozpadało. Zamarłam, gdy wsunął dłoń pod moją koszulkę dotykając pleców. On też zastygł w bezruchu czekając na moją reakcję. A co mi tam. Wróciłam do całowania, a ręka Tay’a zaczęła dotykać moich pleców w taki sposób, że kręciło mi się w głowie, mimo że byłam w pozycji leżącej. Przecież to tylko plecy, a jego ręka parzyła jakby była rozżarzonym węglem. Tay zamienił nas miejscami, teraz on był górą. Wplótł rękę w moje włosy, dotknął nosem mojego nosa i szepnął:
- „Co Ty ze mną robisz?”
- „Ja? Chyba, co Ty ze mną robisz?” – odrzekłam lekko zachrypniętym głosem zauważając, że bardzo błyszczą mu oczy. Te oczy. Te, które od razu zauważyłam, gdy podawał mi kubek z wodą. Te, których nie mogłam zapomnieć. Te, które magnetyzują mnie, gdy tylko w nie spojrzę. A teraz? Mogłam patrzeć w nie prawie codziennie. Po zaczerpnięciu oddechu i pozostawieniu naszych pytań bez odpowiedzi powrócił do całowania, ale tym razem po szyi, ramieniu i dekoldzie. Serce mało nie wyrwało mi się z piersi, ale czułam, że jego też było w szaleńczym biegu. Jak to często bywa takie chwile zostają przerwane przez niczego nie podejrzewających domowników. Albo właśnie podejrzewających i robiących to specjalnie. Dobrze, że zdążyliśmy się grzecznie ułożyć, a film dalej leciał, gdy mama Tay’a zastukała do drzwi. Po zaproszeniu przez syna zajrzała mówiąc:
- „Chodźcie na deser dzieciaki.”
- „Już idziemy mamo.” – odrzekł Tay, a gdy wyszła spojrzał na mnie i dodał – „Ale spąsowiałaś. Nie przejmuj się, masz tylko trochę potargane włosy.” – zaczął się śmiać, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.
- „A widziałeś siebie?”
Nasze serca się uspokoiły, przeczesałam palcami włosy niebieskookiego, swoje potraktowałam szczotką, jeszcze raz się pocałowaliśmy i poszliśmy do jadalni.
Mnie się bardzo dobrze rozmawiało z mamą Tay’a, więc po deserze byłyśmy pogrążone w dyskusji o mojej mamie i rodzeństwie, a Tay z Zackiem, który wrócił w między czasie do domu bazgrali coś na kartkach w drugim końcu salonu. Z Zackiem zamieniłam dosłownie kilka słów. Tay odwiózł mnie wieczorem. Prawie byliśmy na miejscu, gdy dostałam smsa, który wyprowadził mnie z równowagi.
„Cześć. Właśnie spotkałem Polę i Mikołaja. Mówili, że zostałaś w Stanach. Jak się miewasz? Wspominam Cię często.”
Nie miał kiedy, naprawdę nie miał kiedy. Z nerwów zacisnął mnie żołądek, wszystko zaczęło do mnie powracać. Poczułam dłoń Tay’a na swojej.
- „Ola? Ola? Co się stało?” – spojrzałam na niego nieprzytomnie.
- „Nic, nic.”
- „Strasznie zbladłaś.”
Zauważyłam, że stoimy pod blokiem. Pocałowałam Tay’a dziękując mu za udany dzień, ale zrobiłam to chyba zbyt sztucznie, bo nie puścił mojej ręki.
- „Ola, nie wypuszczę Cię takiej zdenerwowanej. Zaufaj mi i powiedz, co się stało.”
Widziałam troskę w jego oczach, ale musiałam powiedzieć coś, co pozwoli mi spokojnie iść na górę.
- „To moja przeszłość, może kiedyś Ci opowiem. A teraz już pójdę.”
- „Pola mówiła to samo.”
- „Co?”
- „Że może kiedyś mi opowiesz. Nieważne. Cześć.”
Widziałam, że jest mu przykro, nie odwrócił się tylko ruszył zbyt szybko, bo opony aż zapiszczały. Stałam pod blokiem nie mogąc się ruszyć, znowu zaczęło padać, ale zauważyłam dopiero po chwili. Dostałam smsa od Poli, że właśnie spotkała Igora i że nawet jak do mnie napisze mam go olać i zająć się niebieskookim. ‘Olka, Ty idiotko!’ – pomyślałam, weszłam do mieszkania i rozpłakałam się.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Część 16



Zac
Tak mi się nie chciało iść na tę imprezę, ale teraz cieszyłem się, że Taylor mnie namówił. Od samego początku zwróciłem uwagę na pewną dziewczynę. Zatańczyłem z nią parę razy, ale nie było okazji się przedstawić. Chciałem też wreszcie poznać tę słynną Olę, ale ciągle się z bratem mijałem. Moja tajemnicza dziewczyna gdzieś zniknęła, wziąłem sobie colę i poszedłem do ogrodu. Zobaczyłem ją. Naprawdę fajna laska. Stała akurat w grupie z Taylorem, pomyślałem, że może ją zna i mi przedstawi. Poszedłem w ich stronę pewny siebie, żeby wywrzeć na niej dobre wrażenie. Ona pogrążona była w rozmowie z gościem, z którym tańczyła kubańskie rytmy, Tay mnie zauważył, skinął ręką.
- „Jesteś wreszcie. Gdzie byłeś?”
- „Tańczyłem z kimś fajnym, a teraz szukałem Cię, żebyś mi wreszcie przedstawił swoją Olę i przy okazji tę…”
Nie zdążyłem dokończyć, bo Tay położył rękę na ramieniu tej ładnej blondynki i powiedział.
- „Ola, mogę przerwać? Wreszcie Zac się odnalazł, chciałem Cię przedstawić.”
Gdy ona odwracała się w moją stronę zamarłem. Że też nie skojarzyłem faktów. Blondynka. Wysoka. Dobrze tańczy. Ale bym narobił bigosu. Obdarzyła po drodze promiennym uśmiechem mojego brata, a gdy spojrzała na mnie spoważniała, ale zaraz szeroko się uśmiechnęła.
- „To jest Twój brat?” – spytała Tay’a?
- „Tak, to ja.”
- „Dobrze tańczysz.”
- „Dzięki, ale do Ciebie mi daleko.”
Wzruszyła ramionami i podała mi rękę.
- „Miło mi.” – powiedziała, a mnie przeszedł prąd i przełknąłem ślinę. Nie mogłem uwierzyć, że nie domyśliłem się, że to jest laska Tay’a.
- „A gdzie ta dziewczyna, co Ci się spodobała?” – Tay wylał na mnie kubeł zimnej wody wraz z tymi słowami.
- „Chyba już poszła, bo nie widzę jej od dłuższego czasu.”
Ola jednak ściągnęła brwi jakby się nad czymś zastanawiała. Przecież pół imprezy gapiłem się w nią jak sroka w gnat. Mogła się domyśleć.
- „Szkoda.” – powiedział Tay – „Przynieść Ci drinka?” – Ola skinęła głową, a brat ku mojemu przerażeniu zostawił nas samych.
- „Ostatnio poznałam Ike’a. Wy w ogóle nie jesteście podobni.” – zaczęła rozmowę.
- „Nie jesteśmy. Ale podobno z siostrami jesteśmy podobni.” – ale masło maślane mi wyszło.
- „Ich jeszcze nie znam. A skąd znasz K-maro?”
- „Moja… eee… była dziewczyna lubiła taką muzykę i miała fioła na punkcie francuskiego.”
- „Aha.” – zamilkła, a ja szukałem jakiegoś tematu w głowie, żeby nie wyjść na totalnego kretyna. Na szczęście wrócił Tay i uratował mnie zaczynając rozmowę o tańcu i dodając, że wchodząc na imprezę widział nas tańczących i myślał, że już się zapoznaliśmy. Ola zmieniła temat na inny, a ja do końca imprezy starałem się przebywać w innym kącie niż oni.

Ola
Nie siedzieliśmy długo, bo na drugi dzień szłam do pracy. Zac nas odwiózł, Tay odprowadził do drzwi namiętnie całując na pożegnanie. Powiedział, że chciał mnie zaprosić do siebie i że jutro będzie tylko mama i siostra, więc by po mnie przyjechał pod pracę. Zgodziłam się, bo w sumie często on bywał u mnie, a ja u niego jeszcze nie.

Narrator
Wracając bracia spotkali się z Ike’m pod domem. Postanowili zagrać jeszcze w coś na konsoli i wypić po browarze. Usiedli w studio, często tak robili, żeby nikomu nie przeszkadzać. Rozmawiali głównie o muzyce, ale nie obyło się tematu związku Tay’a z Olą.
- „Tay, miła ta Twoja dziewczyna. Co nie, Zac?” – Ike zaczął rozmowę.
- „Tak, tak, miła.” – Zac potwierdził i skupił się na swoim padzie od play station.
- „I faktycznie ładna. Ale blondynka. Od kiedy lubisz blondynki Tay?”
- „Od teraz. Ty to na drugi raz tak nie gadaj jak się z nią spotkasz, co? Wyszło na to, że ją obgadałem.”
- „Daj spokój, sam słyszałeś, że się nie gniewała i jeszcze przyznała mi rację.”
- „Dobra, dobra. Musimy się kiedyś wybrać na wspólną imprezę. Albo do pubu.”
- „Albo zaproś ją do nas.”
- „Zaprosiłem. Ale to nie to samo. Musimy się gdzieś wypuścić. W ogóle od miesiąca się jakoś nie zgrywamy. Albo studio albo Clev albo każdy po swojemu.”
- „Ja nie powiem, czyja to wina.” – Ike się roześmiał.
- „Dobra, dobra, nie zwalaj na mnie. Zac, a Ty co myślisz? Coś tak zacichł?” – Tay szturchnął młodszego w ramię.
- „Tak, tak, impreza, to dobry pomysł.” – Zac odpowiadał krótko i na temat.
- „No a Ola?”
- „Co Ola?” – spojrzał się na Tay’a podejrzliwie.
- „Co myślisz? Przecież nawet z nią tańczyłeś.”
- „Noo…” – Zac szukał odpowiednich słów – „Dobrze tańczy.”
- „Ale mnie nie o to chodzi, co z Tobą?”
- „Przecież krótko z nią rozmawiałem. Wydaje się być sympatyczna.”
- „Dzięki, jakiś dziwny dziś jesteś.”
- „Oj dziwny. A słuchaj. Ty się nie denerwujesz jak ona tańczy z innymi facetami?”
- „Co masz na myśli?”
- „No ze mną tańczyła nie wiedząc, że jestem Twoim bratem, a z Mike’m tańczą, no… sam wiesz jak.”
- „Jak, jak?” – Ike się zainteresował, Taylor machnął ręką i rzekł.
- „Oboje trenowali i nadal trenują. Ola jakiś polski tradycyjny taniec w zespole przy uczelni, Mike jakieś latynoskie, zresztą on jest Latynosem z pochodzenia. Razem dają niezły popis, zazwyczaj ludzie przystają, żeby popatrzeć zamiast tańczyć. Nie powiem, że mi się to podoba, ale sami wiecie jaki ze mnie tancerz. A dla niej, to ważna rzecz i nie chcę jej ograniczać. Chociaż czasem ten widok mnie wkurza. Ale z Tobą tańczyła normalnie, sam widziałem.”
- „No tak, z Zackiem normalnie, bo on nic nie trenował, hahaha!” – Ike nie oszczędził sobie dowcipu, Zac spojrzał się z politowaniem.
- „Taylor? Zależy Ci na niej, prawda?” – młodszy brat zadał pytanie, a czekając na odpowiedź przyglądał się ekranowi telewizora, na którym był zatrzymany obraz tej samej gry, w którą Tay ostatnio przegrał.
- „Tak. Zależy. Nie wiem, jak z jej strony, ale zobaczymy.”
- „A co ona na zespół?” – Ike wtrącił swoje pytanie.
- „Eee… nooo…”
- „Nie powiedziałeś jej.”
- „Jeszcze nie. Ciągle nie mam okazji.”
- „Żebyś potem tego nie żałował.”
- „Wiem, wiem, już kilka razy otwierałem buzię, żeby powiedzieć, ale ciągle coś mi przeszkadzało.”
- „Ona wydaje się być bardzo spoko.” – wtrącił się Zac – „Ale lepiej, żeby dowiedziała się tego od Ciebie.”
- „Macie rację. A jak tam z Nikki, Ike?” – Tay zmienił temat, bo doskonale wiedział, że obaj mają rację, ale przecież chciał jej powiedzieć, tyle razy chciał, ale jakoś mu nie wychodziło.

piątek, 25 kwietnia 2014

Część 15



Narrator
Minęły trzy dni od kiedy Pola z Pawłem polecieli do Polski, a Oli wydawało się jakby to był tydzień. Tyle rzeczy się zmieniło. Zdała sesję, dostała pracę, miała faceta. Wszystko szło w zatrważająco szybkim tempie. Wiedziała, że Pola jest pewnie zajęta Mikołajem, ale w niedzielę nie mogła wytrzymać i umówiły się na Skype. Gdy tylko wyświetliła jej się twarz Poli poczuła ogromny smutek, że jej z nią nie ma.
- „Cześć Oleńko!”
- „Heeej Polciu! No jak Ci tam?”
- „O mnie za chwilę, mów najpierw, jak u Ciebie.” – Ola opowiedziała o pracy i uczelni, przyjaciółka się ucieszyła.
- „Przyziemne rzeczy załatwione. Mów o niebieskookim.” – Ola streściła sobotnią rozmowę.
- „Żartujesz? Tak powiedział?”
- „Nooo! Też byłam w szoku. Jeszcze chciał coś dodać, ale dość miałam rewelacji jak na jeden dzień.”
- „No i co? A nie mówiłam? Wiedziałam, że będziecie razem. Wiedziałam, że coś będzie na rzeczy. A co Ty myślisz?”
- „Sama nie wiem Poleńko. Czuję się z nim świetnie, właściwie nie używam ripost, jest jak w filmie. Beztrosko, cudownie, romantycznie. Aż się boję, że zbyt pięknie i bańka niedługo pęknie.”
- „Ja Ci zabraniam tak myśleć. Ile razy mam Ci tłumaczyć, że tego kwiatu jest pół światu i że nie każdy zrobi to, co zrobił Igor?”
- „Wiem, ale cały czas się boję. I miałaś rację z tym, że jak nie wyrzucę go z pamięci, to z nikim mi nie wyjdzie. Miałaś absolutną rację.”
- „No widzisz! Ja zawsze mam rację.”
- „Masz, masz. Czuję się super w jego towarzystwie i powiem Ci w sekrecie, że ciągnie mnie do niego jak jasna cholera!”
- „Wiesz, masz jeszcze cały miesiąc, żeby się nasycić.”
- „Pola!”
- „No co? My odkąd przyleciałam, to nie wychodzimy praktycznie z łóżka.”
- „Nooo, ale Wy, to co innego. Stęsknieni za sobą i znacie się sporo, a ja przecież Tay’a znam miesiąc, choć od jakiegoś czasu spotykamy się intensywnie jak sama zresztą wiesz. A to nie ma rodziców Mikołaja?”
- „Nie ma! Wyjechali na dwa tygodnie, więc właściwie, to mieszkam u niego. No, ale nie zmieniaj tematu. Sama mówiłaś, że Cię do niego ciągnie.”
- „Bo ciągnie. Ale to nie znaczy, że kot ma od razu złapać mysz, prawda?” – roześmiały się na to obie, a Ola jeszcze dodała.
- „No i mam cały czas problem z zaufaniem.”
- „Olka! Do cholery! Mnie już męczy to, że ciągle powtarzam Ci to samo. Sama wyolbrzymiłaś problem wtedy z Igorem, duma była dla Ciebie ważniejsza niż miłość, potem tego żałowałaś, że nie dałaś mu szansy. Mam nadzieję, że teraz już nie żałujesz i że tamto doświadczenie też Cię czegoś nauczy. Że czasami warto schować dumę na rzecz miłości. I że nie zrobisz już w przyszłości podobnego błędu.”
- „Nie zrobię Poleńko, mam nadzieję, że nie zrobię. Ale brakuje mi Ciebie tutaj bardzo. Mówię Ci, że czuję się jakby już tydzień minął i już tęsknię. Nie mam komu opowiadać, co się działo, nikt nie filuje z balkonu.” – znowu roześmiały się serdecznie. – „Mów jak u Ciebie.”
Pola opowiedziała, z kim się widziała, ale jednak mało jak na razie osób odwiedziła, bo w końcu nie wychodzili z łóżka. Z łóżka. Ola po zakończeniu rozmowy zaczęła się zastanawiać czy w taki sposób ciągnie ją do niebieskookiego, jaki sugerowała Pola. Uśmiechnęła się sama do siebie i stwierdziła, że w taki sposób też, więc pewnie prędzej czy później przejdą na wyższy etap znajomości.

Ola
Tay po tym spotkaniu w Clev, o którym przypomniał mu Ike musiał razem z braćmi wyjechać, nie było go więc od soboty do poniedziałku. Dzwonił do mnie i pisaliśmy smsy bardzo często. Denerwowałam się czy sobie poradzę w biurze, więc Tay zawiózł mnie pierwszego dnia do firmy, aby dodać mi otuchy. Widziałam, że chce mi pomóc, wspierał mnie na każdym kroku. To było bardzo miłe. Na Igora też mogłam liczyć w każdej sytuacji, ale niebieskooki wręcz się do tego palił. A to było dla mnie nowością. Wrócił właściwie we wtorek nad ranem, prawie nie spał, ale zwlekł się specjalnie, żeby mnie podrzucić. Widać było, że był bardzo zmęczony, podziękowałam mu i wysłałam do spania. Nie mógł się ze mną spotkać po południu, bo musiał popracować, mieliśmy zobaczyć się dopiero w środę na imprezie. Angela chyba pobiła rekordy w ich organizacji. Tay miał dojechać później, uprzedził też, że będzie jego brat. Pojechałam więc sama i pierwsze, co zrobiłam, to rozejrzałam się czy nie ma Meg lub tej drugiej. Odetchnęłam z ulgą licząc na to, że już nie przyjdą. Za to niezmiernie się ucieszyłam, że był Mike. Co prawda teraz było mi już głupio tańczyć z nim sexy rytmy, ale on nie zarywał do mnie, oboje wiedzieliśmy, że taniec, to taniec. Zobaczyłam natomiast, że ktoś inny mi się przygląda. Wysoki młodzian ze śmieszną, krótką fryzurą i wydatnymi ustami. Patrzył jak tańczę z Mike’m. Poleciała jakaś inna muzyka, Mike się zmył, a ten chłopak dalej mi się przyglądał. Ktoś włączył K-maro, zdziwiłam się, że takie piosenki tu znają. Wtedy chłopak dołączył do grona tańczących. Stanął obok mnie i w końcu skinął zachęcająco głową i zaczęliśmy tańczyć razem. Utwór r’n’b, nasze ruchy były więc ostre, ale tańczyliśmy do siebie, nie ze sobą, chociaż chłopak ewidentnie okazywał swoje zainteresowanie.

Tay
Dotarłem na imprezę prawie koło północy. Zobaczyłem akurat Olę tańczącą K-maro, uśmiechnąłem się i poszedłem napić. Dobrze, że Zac dzisiaj prowadził, miałem wolne. Rozmawiałem ze znajomymi i nawet nie zwróciłem uwagi, że minęło już pół godziny, a ja nawet nie poszedłem do Oli. Za to napatoczył się Zac.
- „Gdzie Ola?” – spytałem.
- „Skąd mam wiedzieć? Ale powiem Ci, że dzisiaj i ja mam oko na jedną laskę. Niezła szprycha.”
- „No to powodzenia stary. Idę poszukać Oli.”
Znalazłem ją na dworze, przy grilu, stanąłem za nią opierając jej ręce na biodrach i pocałowałem w głowę. Odwróciła się.
- „Jesteś nareszcie.” – cmoknęła w usta.
- „W sumie, to jestem od pół godziny, ale strasznie się zagadałem.”
- „No wiesz! O! Jaka fajna piosenka, idziemy tańczyć?” – jej było tylko jedno w głowie.
- „Dołączę później, dobrze? Muszę załatwić pewną sprawę.” – nie chciałem, żeby wiedziała, co mam na myśli, ale mój wzrok bezwiednie zatrzymał się na tej osobie i Ola podążyła za nim widząc, że spojrzałem na wchodzącą właśnie Ashley. Skrzywiła się.
- „Tay, ale wyjdzie na to, że naskarżyłam.”
- „Nie martw się, załatwię to.”
Zauważyłem, że Ashley patrzy w moją stronę, więc pocałowałem Olę w czoło, po czym poszła na parkiet, a ja rozmówiłem się z Ashley tłumacząc jej, że to z kim się spotykam, to jest moja sprawa i nie życzę sobie takich sytuacji w stosunku do mnie i mojej dziewczyny. Wiedziałem, że z nią nie będzie tak łatwo jak z Meg, bo charakterek miała ciężki i wredny, ale tym bardziej postanowiłem Oli powiedzieć o zespole, żeby właśnie jedna z tych, co to by chciały, a nie będą nie zrobiła tego za mnie.

Ola
Wkurzyłam się pojawieniem się tej całej Ashley, ale wyżyłam za to w tańcu z tym z wydatnymi ustami. Nie był to co prawda Mike, ale też nieźle się ruszał. Chyba mu się spodobałam, bo chciał potem tańczyć coś wolnego, ale umknęłam. Tay stał na zewnątrz z bardzo zaciętą miną, stanęłam obok niego i zaczęłam rozmawiać z nim, Mike’m i resztą.