Got a hold on me

piątek, 30 maja 2014

Część 28

Tay
Lubiłem dla niej grać i w ogóle nie przeszkadzało mi, że często mnie o to prosi. Przecież muzyka była dla mnie ważna, tak jak teraz Ola. Chciałem zabrać ją w tyle miejsc, teraz były wakacje, więc mogłem, ale trochę ograniczała mnie jej praca. Miałem parę pomysłów i chciałem jej opowiedzieć, ale przerwał nam telefon, który odebrała, bo jakiś nieznany jej numer dzwonił.
- „Halo.”
- ...
- „Vivian? Cześć! Miło Cię słyszeć!”
- ... - oczy rozszerzyły jej się ze zdumienia.
- „Serio? A co Wy tu robicie? Ja jestem w Tulsie.” - dostała rumieńców na policzkach – „Mówił? No tak, rozmawialiśmy na Skype. No pewnie, jasne! Kiedy?”
- ...
- „Tak, zorganizujemy coś! Poproszę chłopaka, coś wymyślimy. Bardzo się cieszę! Ale wiesz, Paddy niech się nastawi na śpiewanie, bo nie popuszczę.”
- ...
- „Haha! No dobra, to oddzwonię jak będę coś wiedziała. Na ile chcecie?”
- ...
- „Ok, spytam. Dzięki! Buziaki!”
Odłożyła komórkę i wrzasnęła w niebogłosy!
- „Aaaaaaaaaaaaaa! Tay, nie uwierzysz, nie uwierzysz! Vivian i Paddy są w Oklahomie! Przyjadą do Tulsy! Matko, nie mogę, zaraz padnę!”
- „Kto?”
- „Tay. No doprawdy, mógłbyś już zapamiętać! Opowiadałam Ci. Paddy - mój idol i jego dziewczyna są w Oklahomie. Przyjadą do Tulsy i Viv chce się spotkać, pogadać, wiesz, spędzić dzień! O mój Boże, Paddy! Aaaaaaaaa!”
Popatrzyłem na nią z dezaprobatą.
- „Jaki hotel możesz polecić? Pomożesz mi coś zorganizować? Proszęęęęęę!”
- „Jasne. Pewnie. Gwiazda przyjeżdża, trzeba się postarać.”
- „No odezwała się nie-gwiazda!” - naburmuszyła się. – „Pomożesz mi?”
Pokiwałem tylko głową, a ona zaaferowana zaczęła snuć plany na spotkanie z tym całym Paddym.

Ola
Napisałam do Poli maila, że jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i że dobrze, że zostałam w USA. Nie dość, że się zżyłam z Tay’em i mogę z nim spędzać mnóstwo czasu, to jeszcze teraz przyjedzie Paddy. Napisałam też do Matt’a, że jest okrutny, że nic mi nie powiedział, ale odpisał od razu, że przecież nie wiedział czy uda się nam spotkać, a mój numer dał Vivian na wszelki wypadek. Tay miał nos na kwintę, że przez trzy dni mówiłam tylko i wyłącznie o Paddym. Czyżby był zazdrosny, że nie jest jedynym muzykiem, którego lubię? Z Vivian umówiłyśmy się w piątek w centrum Tulsy, niedaleko mojej pracy. Oni mieli wypożyczony samochód i nawigację, więc trafili bez problemu. Zobaczyłam, że podjeżdżają, wypadłam z auta, widziałam, że Tay kiwa głową z dezaprobatą. Wyściskałam się z Vivian i z Paddym całkiem zapominając przedstawić niebieskookiego. Dopiero po kilku minutach odwróciłam się w jego stronę, stał oparty o auto. Przeprosiłam go wzrokiem i powiedziałam:
- „Chcę Wam przedstawić swojego chłopaka. To Vivian, Paddy, a to…”
- „Aaaaaaaaaaaaaaaa!” – na krzyk Vivian wszyscy troje się wzdrygnęliśmy – „Paddy, uszczypnij mnie, nie wierzę! Taylor? Taylor Hanson?”
- „Kto?” – Paddy spojrzał na Vivian zdziwiony.
- „Tak. Miło mi Cię poznać.” – Tay wyciągnął dłoń, ale Viv chyba tego nie zauważyła, bo rzuciła mu się na szyję. My z Paddym staliśmy osłupiali. Viv opamiętała się po chwili.
- „Ojej, przepraszam, Ola, to jest Twój chłopak? No nie wierzę, po prostu nie wierzę.”
- „Tak, to jest mój chłopak.” – podeszłam, cmoknęłam Tay’a w policzek i objęłam ręką w pasie.
- „Twój chłopak, a mój idol od lat.”
- „Żartujesz? Hahaha!” – uśmiałam się – „No to jak Paddy mój idol, to Tay Twój, no lepiej byśmy nie mogły się ugadać. A propos, Paddy jak się cieszę, że Cię widzę.” – aż klasnęłam w dłonie, a banan nie schodził mi z twarzy.
- „Coś mi się wydaje Taylor, że nie będzie łatwo z tymi dwoma.” – Paddy zwrócił się do Tay’a pokazując głową na nas.
- „A ktoś mówi, że miało być łatwo? Teraz, to ja pożyczam Twojego chłopaka, a Ty pożyczaj mojego. Och, marzę o tym, żeby Cię usłyszeć na żywo, zaśpiewasz coś?” – Viv wpatrywała się w Tay’a.
- „To chyba w duecie z Paddym, bo ja jemu też nie dam żyć.” – stuknęłam łokciem Patricka, który uderzył się dłonią w czoło, a potem kładąc rękę na ramieniu Taylora powiedział:
- „Mamy przechlapane bracie.” – Tay też poklepał go po plecach drugą ręką kręcąc młynka przy skroni, że niby mamy z Vivian fiksum dyrdum.
- „Taylor Hanson!!!” – Vivian znowu krzyknęła.
- „Taa, Hanson.” – Tay był nieco zmieszany, ale czuć było zadowolenie w głosie.
- „Olaaaa…” – Vivian posłała mi kuksańca – „Nie mówiłaś, że spotykasz się z gwiazdorem.” – szepnęła mi na ucho.
- „Sama też masz Boga u swego boku.” – odpowiedziałam, żeby tylko ona usłyszała.
- „Kochanie, to Taylor Hanson.” – Vivian wyszczerzyła zęby w kierunku Paddyego – „Na urodzinach Rose śpiewałeś jego piosenki.”
- „Śpiewasz moje piosenki?” – Tay zdziwił się mocno, a ja razem z nim.
- „Raz się zdarzyło i był to tylko prezent urodzinowy, właściwie to nawet nie wiedziałem jak wyglądasz i co śpiewam.” – Paddy wyszczerzył zęby.
- „Nie martw się. Gdyby nie Ola też nie wiedziałbym, kim jesteś.” – roześmiali się – „To co? Może wyruszymy w końcu gdzieś, a nie będziecie drogie Panie, mówić nam jacy to my cudowni na ulicy, hm?” – uśmiechnął się zaczepnie spoglądając na Vivian, aż jej wykwitły rumieńce.

Tay trochę boczył się na mnie, że ciągle gadałam o Paddym, ale jak się okazało, że Vivian jest jego fanką, uwielbia jego piosenki i sama teraz mu zawraca głowę, to humor mu się poprawił. Mnie z kolei ciężko było wyobrazić sobie Paddy’ego śpiewającego piosenki Tay’a. No co za zbieg okoliczności, że obie mamy sławnych facetów. Postanowiliśmy zostawić samochód pod moim blokiem, Paddy z Viv wnieśli bagaże, odświeżyli się i pojechaliśmy autem Tay’a na obiad. Całą drogę i cały posiłek ja tokowałam z Paddym, Vivian z Taylorem i każda była w swoim żywiole. Moja znajoma koniecznie chciała usłyszeć Tay’a na żywo, ten spytał o coś Patricka i zadzwonił prosto do Ike’a. Okazało się, że jam session zrobimy sobie u Hansonów w studio. Mieli być też bracia. Gdy Tay powiedział na głos, co zorganizował, obie z Vivian zapiszczałyśmy jak podlotki i nie mogłyśmy się doczekać. Pojeździliśmy trochę po Tulsie, Tay robił za przewodnika i fotografa, a na koniec pojechaliśmy do niego. Skierowaliśmy się w stronę studia, Zac akurat wychylił głowę, więc podbiegłam do niego najpierw rzucając się mu na szyję z przeciągłym „aaaaaa!”, po czym targając go za ramiona krzyczałam „Paddy jest! Paddy! We własnej osobie. Zaraz będzie śpiewać!” Zac zrobił minę świadczącą o tym, że nie ma pojęcia kto to jest Paddy, ale gdy go zobaczył powiedział, że chyba pamięta z telewizji i że chyba kiedyś miał długie włosy. Nie zdążył się jednak wysłowić do końca, bo Vivian wisiała teraz u niego na szyi piszcząc jak szalona.
- „A potem jesteście złe o nasze fanki. Spójrzcie na siebie!” – powiedział Paddy, my szepnęłyśmy sobie coś na ucho, po czym każda podskoczyła do swojego idola i z wielkim wrzaskiem znowu zawisłyśmy na ich szyjach.
- „Nie no, ja zwariuję!” – powiedział Zac.
- „Ty? Zobacz! Pierwszy raz jakaś fanka wisi mi na szyi, a ja sobie na to pozwalam.” – powiedział Tay, pokiwał głową i dodał – „Świat się kończy!”
- „No, że Tobie fanka wisi na szyi, to zrozumiałe, bo to w końcu fanka. Ale że Twoja dziewczyna wisi na szyi innego artysty, to…” – Zac pokiwał głową.
- „Oj Młodyyy, ale żeś wymyślił!” – odczepiłam się od Paddy’ego, podeszłam do Zac’a i mocno go przytuliłam. – „A teraz ściskam jeszcze innego artystę, to też źle?” – Zac zrobił dziwną minę, ale oddał mi uścisk mówiąc:
- „No, ale ten artysta jest bratem, więc się nie liczy.” – zdjął moje ręce z siebie i udał się do studia.
- „No nie gadajcie tyle, chodźcie śpiewać.” – wtrąciła się Vivian.
- „Gdzie Ike?” – Tay krzyknął do Młodego.
- „Są w domu z Nikki, zaraz przyjdą.” Oczywiście sytuacja się powtórzyła, gdy zjawił się najstarszy brat, ale został już uprzedzony przez niebieskookiego, który poszedł do domu po ładowarkę do aparatu. Nie mógł sobie odmówić kilkudziesięciu zdjęć. Nikki powiedziała, że przyniesie drinki i w razie czego pojedziemy na miasto taksówkami, więc jam session rozkręcił się na maxa. Zac przyniósł kamerę, filmowaliśmy na zmianę. Ale będzie pamiątka! Chłopaki najpierw grali stare przeboje jak ‘Leila’, ‘Knocking on heaven’s door’, ‘One’ itp. Isaac podzielił się swoimi gitarami z Paddym i we czworo wyglądali i brzmieli super! Gdy zaczęli śpiewać ‘No women no cry’ w odpowiednim momencie zaintonowałam ‘I feel love’, Paddy podchwycił moją prośbę, a chłopaki jakoś tam się starali dostosować, Tay tamburynem, Ike patrząc na chwyty Paddy’ego, a Zac na perkusji. Nikki dbała o pełne szklanki, pomagałyśmy jej z Vivian. Po jakimś czasie zobaczyłam, że Paddy coś tłumaczy Taylor’owi w kącie, Tay gdzieś dzwoni i potem mówi mu coś na ucho, a Paddy kiwa głową, uśmiecha się i spogląda na Vivian. Zamówili taksówki i pojechaliśmy do ‘Almost Haven.’

wtorek, 27 maja 2014

Część 27



Zac
Ola i Tay zaczęli się zbierać ze studia, gdy rzuciłem w jej stronę:
- „Masz nasze płyty?”
- „Coś Ty! Skąd mam mieć?”
- „Taylor, pałko, nie dałeś Oli płyt?”
- „No nie było kiedy. Przygotuj jak możesz, ja pójdę po rzeczy.”
- „Weźmiesz też moją torbę?” - spytała.
- „Tak, będę przy aucie.”
Poszperałem po szafkach, wyciągnąłem kilka naszych albumów.
- „Tu masz dwie ostatnie, a tu jest ta z Mmmbop.”
- „’This time around’, ‘Underneath’ i ‘Middle of nowhere’.”
- „Noo tak.” - spojrzałem na nią zdumiony.
- „Przygotowałam się trochę.” - wyszczerzyła zęby. Jak ja lubiłem jej mimikę.
Popatrzyła na płyty, ucieszyła się, podziękowała, uścisnęła mnie cmokając w policzek i wyszła. Mnie ścisnęło w dołku. Dotknąłem dłonią policzka, czułem jakby mnie palił. Chyba zacząłem zachowywać się jak zakochany gówniarz.

Ola
Dołączyłam do Tay’a, który wrzucał właśnie dwie torby na tylne siedzenie.
- „A co to za wielka torba?”
- „Moja. Wziąłem kilka rzeczy.”
- „Ale miałeś mnie odwieźć, naprawdę chcę już do domu.”
- „To właśnie zamierzam zrobić.” – popatrzyłam podejrzliwie, ale nic już nie powiedziałam.
Po drodze Tay zjechał na chwilę na stację benzynową, ale nie tankował tylko kupił coś w automacie na zewnątrz. Mignęły mi dwie małe paczuszki, gdy chował do torby.
- „Tay, czy to jest to, o czym myślę?”
- „A o czym myślisz?”
Spojrzał na mnie magnetyzując tymi swoimi oczami. Pokiwałam głową z politowaniem, na co on wziął ją w swoje ręce i pocałował.
- „Przecież teraz musimy mieć zapas. Na dzisiaj, jutro, pojutrze…” – wyszczerzył zęby i uśmiech nie schodził mu z buzi.
- „O nie! Dzisiaj zapomnij!”
Dalszą drogę oglądałam płyty, aż niebieskooki wywracał oczami. W domu wparował ze swoją torbą do salonu i pierwsze pytanie zbiło mnie z nóg.
- „O której musimy wstać?”
- „Musimy?”
Przecież on nawet nie spytał czy może zostać tylko to oznajmił. Miałam naprawdę ciężki weekend. Tyle się wydarzyło, że chciałam przemyśleć, odpocząć i wyspać się.
- „A to nie mogę zostać?” – podszedł opierając mi dłonie na biodrach i całując w głowę. – „Wolę być przy Tobie niż sam w domu.”
Zmiękczył mnie tym. Spojrzałam w niebieskie oczy. Co on takiego w sobie ma, że mu zazwyczaj ulegam?
- „Ale dzisiaj słuchasz się starszych.”
- „Niech Ci będzie.”
Wykąpałam się, wskoczyłam w koszulę z Myszką Miki, wzięłam laptopa. Powiedziałam, że będę rozmawiać z Gabrysią i że on ma być cicho jak wróci z łazienki. Zrobił jak prosiłam, usiadł tak, żeby nie było go widać w kamerce. Po chwili chyba mu się zaczęło nudzić, bo wsunął rękę pod koc i zaczął mnie łaskotać po nodze. Uśmiechnęłam się, Gabi spytała, o co chodzi, ale coś ściemniłam. Gdy ponowił łaskotki rzuciłam się jak ryba bez wody i zaczęłam śmiać.
- „Siostra, a Ty się dobrze czujesz?”
- „Bardzo dobrzeeeeee…” – znowu mnie połaskotał, aż laptop zsunął się z kolan. Tay śmiał się w poduszkę, aż w końcu dostał po głowie jaśkiem i przyznałam się Gabrysi, że jest u mnie i domaga się uwagi. Siostra zasłoniła sobie usta dłonią, zaczęła chichotać i chciała się przywitać, ale powiedziałam, że Tay jest bez koszulki i nie ma mowy. Zrobiła wielkie oczy.
- „Ola! Czy to znaczy, że Wy… że Wy… no wiesz…”
- „Dobranoc Gabrysiu. Za dużo chciałabyś wiedzieć.” – puściłam jej oczko i chciałam rozłączyć.
- „Jesteś okropna, okropna!”
- „Poczekam, aż Ty będziesz mi się zwierzać z takich spraw, to może i ja się zwierzę. Paaa!”
- „Czyli tak!”
Gabi rozbłysły oczy, ja wystawiłam jej język, rozłączyłam się i odłożyłam laptopa.
- „Jesteś niemożliwy!”
- „Wiem, ale nie mogłem się powstrzymać.”
Położyłam się już z planem zaśnięcia, przechyliłam do niebieskookiego, żeby pocałować na dobranoc. On grzecznie położył mi rękę na plecach, ale drugą przejechał po karku chwytając moje włosy i jakoś nagle odechciało mi się spać.

Rano zdążyłam jeszcze zgrać płyty na swoją mp-trójkę. W pracy było bardzo fajnie, zadania ciekawe i nie takie ‘przynieś, podaj, pozamiataj’, więc cieszyłam się, że się czegoś nauczę. Siedziałam w pokoju sama, pozostałe trzy osoby były poza biurem. Zgrałam piosenki na komputer i słuchałam na głośnikach. Weszła dziewczyna z innego działu - Alice - i od razu zagaiła:
- „Cześć. Ooo, słuchasz Hansonów.”
-  „Tak. Niedawno się dowiedziałam, że są z Tulsy.”
- „No! To nasza chluba. Fajnie śpiewają i do tego jacy przystojni.”
- „Tak, to prawda.” – śmiać mi się chciało patrząc na rozmarzoną minę koleżanki.
- „Który Ci się podoba najbardziej? Mnie Isaac, ale niestety zajęty.”
- „Mnie ten od klawiszy.”
- „Taylor. Tak, to bożyszcze fanek.”
- „Wolny?” – stwierdziłam, że mały wywiad nie zaszkodzi.
- „Tak, ale już niedługo.” – mina mi zrzedła.
- „Czemu?”
- „Moja koleżanka zagięła na niego parol, ma jakiś plan, a jak ona sobie coś postanowi, to dopnie swego, więc to tylko kwestia czasu.” – skrzywiłam się na to.
- „Co się krzywisz?”
- „Bo nie lubię takich osób. Jak nie ma chemii, to do miłości nie zmusi.”
- „No, to racja. Ostatnio jest nawet widywany z jakąś blondyną, ale nigdy nie lubił blondynek, więc niedługo mu się znudzi i będzie kolejna. Ashley.”
Ashley! Spodziewałam się tego imienia, odkąd zaczęłyśmy ten temat. Ale czemu mam mu się znudzić? I czy Alice mówiła tak, bo obserwuje czy tylko powtarza jakieś durne plotki? Tay opowiadał mi, że różne rzeczy pojawiają się na ich temat, oszczerstwa również, ale głównie na forach wymyślone przez fanki, które sobie tylko coś dopowiadają, bo któraś coś zobaczy, puści famę i leci w świat.
- „Ola, co jest? Masz te dane?” – Alice wyciągnęła mnie z zamyślenia.
- „Tak, tak, już wszystko mam.” – zerknęła w tabelę na ekranie, uniosła kciuk do góry i wróciła do siebie.
Postanowiłam nic Tay’owi nie mówić o tym, co usłyszałam, póki Ashley nie zacznie podkładać świń. Miałam nadzieję, że jednak nie zacznie. Umówiliśmy się dopiero na wieczór, bo chłopaki mieli spotkanie w Cleveland, teraz już wiedziałam, co jest tematem tych spotkań. Płyta. Wyszłam z pracy ze słuchawkami na uszach, zamyślona, szybkim krokiem zmierzając na przystanek. Dopiero po dłuższej chwili zauważyłam, że obok mnie, ulicą jedzie powoli srebrny kabriolet. Zdjęłam słuchawki i z uśmiechem na ustach wsiadłam do wozu witając się z niebieskookim.
- „To Ty nie w Clev?”
- „Skończyliśmy już. A Ty pewnie słuchasz tego swojego Kedi Peli, bo trąbiłem kilka razy, ale gdzie tam.”
- „Ty ignorancie! Paddy Kelly! Już Ci dwa razy mówiłam. A słucham akurat Haylor Tanson.” – wcisnęłam mu słuchawkę do ucha.
- „Bardzo śmieszne!”
- „Bardzo! Paddy Kelly. Pamiętaj. Podoba mi się jak w drugiej zwrotce śpiewasz 'the flowers brush your cheek', to 'cheek', to tak wymawiasz, że..." - chwyciłam się za serce z rozrzewnieniem - "Kiedy mi zaśpiewasz?”
- „Choćby zaraz. Jedziemy do mnie na obiad, a potem do Ciebie.”
- „Tay, Ty się nie przyzwyczajaj. Nie będę miała wiecznie wolnej chaty.”
- „Ale teraz masz.” – wyszczerzył zęby – „Jak w pracy?”
Opowiedziałam o nowych zadaniach słowem nie wspominając o rozmowie z Alice. Po obiedzie Tay zaśpiewał specjalnie dla mnie „Runaway Run” i to ‘chick’ wyśpiewał patrząc się prosto w moje oczy. Nogi mi zmiękły, dobrze, że postawili te kanapy w studio, bo musiałam przysiąść.

piątek, 23 maja 2014

Część 26


Ola
Leżeliśmy w ciszy chyba ze 20 minut.
- „Dobrze, że nie pościeliłaś łóżka.” – spojrzałam na niego z dołu.
- „Chcesz cały dzień spędzić w łóżku?”
- „Skłamałabym mówiąc, że mi to przez myśl nie przeszło.”
- „Eeee… Myślałam, że pojedziemy na basen.”
- „Musimy?”
- „Pola mówiła, że masz mnie słuchać.”
- „Pola, Pola. A co to Pola? Wyrocznia?”
- „Haha! Może i tak.”
- „A jak ona ma na nazwisko? Też takie trudne?”
- „Brzęczyszczykiewicz.”
- „Jak? Przecież tego się nie da wymówić!”
- „Nie no, żartuję! Czarnecka.”
- „A Ty Jabloska.”
- „Jabłońska.” – próbowałam go nauczyć ‘ń’.
- „Ale chce mi się pić.” – powiedziałam.
Odnalazłam rzuconą wcześniej koszulkę z Myszką Miki, usiadłam zasłaniając się prześcieradłem i próbując ją założyć. Poczułam jakiś ruch za sobą, ręce Tay’a na swoich ramionach i jego twarz w moich włosach.
- „Jesteś piękna.” – wyszeptał, a ja zamarłam.
Powiedział to takim tonem, jakbym była księżniczką albo ósmym cudem świata. Nie uważałam się za piękność. Owszem, figurę miałam niezłą, byłam szczupła, brzuch i nogi wyćwiczone przez taniec, ale twarz miałam iście przeciętną. Ale skoro on tak uważa, to nie zamierzałam wyprowadzać go z błędu. Podziękowałam, zarzuciłam koszulkę i przyniosłam wodę. Poprosiłam, żeby mi opowiedział o życiu muzyka. Rozmawialiśmy bardzo długo, miałam dużo pytań, on opowiadał o tym jakby było to najnormalniejsze na świecie, dla mnie było to całkowitą nowością. Mówiłam mu o swoich obawach. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że będzie ciężej niż myślałam i poprosiłam o zorganizowanie spotkania z Ike’m i Nicole. Tay powiedział, że super, bo Nikki też chce mnie poznać.

Narrator
Taylor odebrał telefon, usiadł na łóżku i cieszył się jak dziecko, umawiał się z kimś. Odłożył komórkę, onalazł swoje bokserki i zaczął zakładać.
- „Ola, zbieraj się, jedziemy.”
- „Ale co się stało?”
- „Chodź, chodź, w drodze Ci powiem. A wracając możemy wstąpić na basen.”
Przekonało to Olę od razu i po 10 minutach byli już w aucie.
- „Jedziemy do mojego znajomego, od którego mam odebrać swój aparat. Miesiąc mi już go reanimuje.”
- „Jaki aparat?”
- „Fotograficzny. To jest moje hobby. Ciągle robię zdjęcia. I teraz Ty będziesz moją modelką.”
- „Ale nie bez makijażu.”
- „Tego Ci nie zagwarantuję. A wiesz, o czym od rana myślę?”
- „Chyba się domyślam, ale o czym?”
Tay spojrzał na Olę z figlarnym uśmiechem.
- „O naszych wspólnych urodzinach.”
- „Ty już sobie wszystko zaplanowałeś?”
- „Nie wszystko, ale mam wizję.”
- „Ciekawa jestem. Ale będziesz się musiał bardzo postarać, żeby pobić moje poprzednie urodziny.”
- „Czemu?”
- „Byłam ze znajomymi za granicą i o mało zawału nie dostałam, gdy nagle do klubu wparował mój idol! I to nie byle gdzie tylko właśnie na moje urodziny. Spotyka się ze znajomą mojego kumpla. A teraz i moją znajomą.”
- „Jaki idol?”
- „Muzyczny. O! Skręć do ‘Almost heaven’, pobiegnę po kawę, ja zapraszam.” – Ola wyszła z auta, Tay w tym czasie dzwonił do kumpla.
Po odebraniu cennego aparatu pojechali do Tay’a. Od razu przebrali się w stroje kąpielowe. Wychodząc do ogrodu Tay zatrzymał się kładąc palec na ustach i wskazując głową basen. Na środku, na materacu w okularach przeciwsłonecznych leżał Zac.
- „Zrobimy tak.” – powiedział szeptem do Oli – „Rozpędzimy się i skoczymy specjalnie koło niego, dobra?”
Ola aż zatarła ręce i przygotowała się do biegu. Raz, dwa, trzy i boom!

Zac
Wiedziałem, że to on, bo często mi tak robił. Zabiję! Akurat smacznie drzemałem. Mokra głowa Talora pojawiła się przy moim materacu.
- „Idź się leczyć stary! Jeszcze Ci się nie znudziło?”
- „Nie.” – szczerzył się jak głupi do sera.
Poczułem jakiś ruch z drugiej strony materaca. Odwróciłem szybko głowę napotykając ‘jej’ wzrok.
- „Cześć przystojniaku!”
- „Ej, ej jaki przystojniaku?” – Tay chlapnął wodą w jej stronę.
- „No chyba nie będziesz zazdrosny o brata?” – zapytała.
- „Jakże byście się zdziwili.” – pomyślałem i jakoś tak mechanicznie odpowiedziałem:
- „Cześć piękna!”
- „Nie no. Ja popadnę w samozachwyt. Już drugi raz w ciągu jednego dnia.”
Roześmiała się puszczając oko do Taylora.
- „Ty się tak piękna nie śmiej! Byłaś w zmowie z moim bratem, więc…” – swoje okulary założyłem na głowę Tay’a i sprytnym ruchem nie dając czasu na reakcję wepchnąłem Olę pod wodę. Nie na długo, co by nie zrobić jej krzywdy. W odwecie ona pociągnęła mnie za włosy, więc znowu wylądowaliśmy pod wodą. Po wynurzeniu zaczęła bić pięściami na oślep. Usłyszałem głos brata z daleka.
- „Uważaj, Ola, to bojowa dziewczyna. Na mnie też użyła pięści rano.”
- „Eeej… Rano, to wcale nie było takie śmieszne.”
- „Rano?” – zacząłem się nabijać – „Fiu, fiu, to wiem, gdzie byłeś jak Cię nie było.”
Zauważyłem, że Oli wykwitły rumieńce na policzkach.
- „A co Ty robisz?” – spytała, żeby zmienić temat Taylora, który siedział na brzegu bawiąc się swoim sprzętem.
- „Muszę przetestować czy zostało poprawione to, co miało. No! Uśmiech proszę.”
Ola była bardzo bezpośrednią osobą, co w moim przypadku nie było dobre. Zarzuciła mi ręce na szyję i wyszczerzyła zęby do zdjęcia. Ja z tego wszystkiego zapomniałem o tym, iż potrafię się ruszać i wyszedłem jak wystraszona wiewiórka, jak to skomentował Tay. Nie mogłem ani jej odtrącić ani być tak blisko jak chciałem. Musiałem traktować ją normalnie, jak dziewczynę mojego brata. A było to dla mnie bardzo trudne. Mieć ją tak blisko, a jednocześnie nie mieć w ogóle. Tay pstrykał tylko i komentował, Ola robiła pozy i miny, więc i ja dałem się wciągnąć w tę grę. Potem znowu podtapialiśmy się na zmianę, póki Tay nie skoczył do basenu i prawie nie wyrwał jej ręki odwracając do siebie i całując. Zrobiło mi się niedobrze.

Ola
Po szaleństwie na basenie wyprosiłam, aby Tay zagrał dla mnie kilka utworów. Zrobili to razem z Zac’iem. Patrzyłam na nich i słuchałam jak urzeczona, zamknęłam oczy, co Tay skwitował ‘tylko nie zasypiaj’. Tym razem on wybierał utwory, bo swoje ściągawki zostawiam w domu, ale tych jeszcze nie znałam. Gdy skończyli Zac klasnął w ręce.
- „Tay, a może tę z moim nowym tekstem?”
- „Ooo, pewnie dawaj nuty.”
- „Ola, łap tekst i poprawiaj w razie co.”
Tay poszedł do domowej drukarki i zrobił kopię dla mnie. No i tak zeszło się w studio ze 2h przy tej nowej piosence. Patrzeć na nich, a zwłaszcza na Tay’a było bezcenne. Stwierdziłam, że będę częstym gościem w ich studio, o ile będą mnie wpuszczać. Powiedziałam, że chciałabym już jechać do domu, w poniedziałek do pracy, więc trzeba się przygotować.