Got a hold on me

poniedziałek, 27 października 2014

Część 70


Ola
Wróciłam do szkoły i pracy, ale cały czas nie zdobyłam się na odwagę, żeby zadzwonić do Nikki. Zbliżały się urodziny Poli, Ike jak zapowiedział, tak zrobił, zorganizował weekend w jakimś fajnym odosobnieniu. Był pierwszą osobą, która przysłała mi smsa. Z zaproszeniem na potrójne urodziny. Rozmawiałam z Polą, że nie jadę, próbowała mnie namówić, ale byłam nieugięta. Poleńka już chciała zostawać razem ze mną, ale powiedziałam, że ma jechać i że zrobimy sobie jakieś wyjście same. Była podekscytowana, ale żałowała, że nie będzie z nią Mikołaja. Z tego wszystkiego nawet nie pomyślałam, żeby go zwerbować. Niestety nie mógł się wyrwać przez staż. Auto Ike’a ułatwiało mi wiele. W piątek wracając z uczelni wstąpiłam do ‘Almost heaven’. Siedziałam z kawą na balkonie. Wspomnienia z Tay’em wróciły. Tak jak wtedy na imprezie bliźniaków wróciły wspomnienia z Igorem. Pisał czasem maile, odpisywałam normalnie o tym, co słychać, co u nas, co u niego na uczelni, u mnie, co teraz tańczy, jak mi w USA. Moje myśli wróciły do Tay’a. Tutaj byliśmy na pierwszej randce, tu przyjechał po kawę po naszym pierwszym seksie, tu była impreza z Paddy’m, na której oświadczył się Vivian, tu wstępowaliśmy, gdy byliśmy w pobliżu chociaż często podjeżdżaliśmy specjalnie. Chwyciłam kubek w dłoń, odpaliłam szybko samochód, wpadłam do mieszkania, spakowałam manatki, wróciłam do auta i przybrałam azymut na rezydencję Hansonów. Nie wiedziałam, co to przyniesie, jak oni zareagują, jak zachowa się Tay, ale pomyślałam, że lepiej jak spotkamy się wszyscy razem, bo na indywidualne spotkanie z nim raczej nie byłam gotowa. Otworzyłam bramę pilotem jak zawsze. A może nie powinnam? Może trzeba było zadzwonić? Podjechałam na parking po domem, zgasiłam auto, ale nie ściągnęłam nawet rąk z kierownicy. Boże, czy ja dobrze robię? Nie zdążyłam sobie odpowiedzieć, bo usłyszałam pisk, tupot nóg i dobijanie się do szyby. Wyszłam z auta i Nicole zawisła mi na szyi.
- „Olaaa… Ale się cieszę! Powiedz, że jedziesz z nami, prawda, że jedziesz z nami?”
- „A znajdzie się dla mnie miejsce?”
- „Aaa! Pewnie! Jedziesz! Chodź, chłopaki padną, Tay najbardziej! A Pola wie?”
- „Nie, jeszcze nie. Jest już?”
- „Pojechali z Pawłem po Jess.”
Nikki ciągnęła mnie za rękę do salonu, gdzie stały już spakowane bagaże. Przywitałam się z Panią Hanson, która przemykała do swojego pokoju. Mile mnie przyjęła aczkolwiek bacznie mi się przyglądała. Harmider był wielki, młodsze rodzeństwo się pałętało. Ike zszedł z góry i nawet mnie nie zauważył, dopiero Nikki mnie zaanonsowała, uśmiechnął się i bez słowa przytulił. Zdziwiłam się, ale zrozumiałam, że chce mi przekazać swoje wsparcie. Zostałam dosłownie wyrwana z jego ramion przez kolejną osobę, która chwyciła mnie w pasie i kręciła w koło.
- „Pięknaaa! Sadystko jedna! Tyle czasu, no tyle czasu! My się tak martwiliśmy.”
- „A co to za żale na początku? Cześć, cześć.”
Młody postawił mnie na ziemi, przyjrzał się, po czym jeszcze raz uścisnął szepcząc, że przecież i tak cały czas mogę na niego liczyć. Pozostało jeszcze najtrudniejsze przywitanie, ale na nie czekałam jakieś dziesięć minut, które rozciągały się jakby były godzinami. Na dźwięk jego głosu serce najpierw się zatrzymało, po czym zaczęło bić jak szalone.
- „Ludzie, widział ktoś mój śpiwór? Kładłem wczoraj w tym miejscu.”
Stanął tyłem do mnie. Miałam chęć wyrwać się, pobiec, przytulić i tak trwać i trwać. Pozostali milczeli, więc się odezwałam.
- „A macie jeszcze jakiś w zapasie? Bo ja nie wzięłam.”
Odwrócił się gwałtownie, patrzył na mnie jak na ducha. Uśmiechnęłam się i pomachałam nieśmiało ręką mówiąc ‘cześć’. Nicole prędko zareagowała biorąc chłopaków pod ramię:
- „Młody, kochanie, może poszukamy śpiwora dla Oli?”
Zrobiłam krok w jego stronę, on krok w moją. Trwało to całą wieczność. Widziałam też, że kompletnie nie wie, jak się zachować. Przez myśl przeszło mi, że on wcale nie cieszy się, że mnie widzi, że już mu na mnie nie zależy.
- „Tay, jeśli uważasz, że to zły pomysł, to ja wrócę do domu.”
Chciałam się już odwrócić na pięcie i odejść, ale wtedy on bez słowa przygarnął mnie do siebie. Byłam trochę sztywna, ale on nie puszczał długo, a wszystkie moje wątpliwości topniały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nos miał wtulony w moją szyję, objęłam go lekko.
- „Odchodziłem od zmysłów Ola. Gdyby nie Pola, to chyba bym zwariował. Traciłem nadzieję, że kiedykolwiek się do mnie odezwiesz. Boże, wróciłaś! Bo wróciłaś, prawda?” – odsunął mnie na odległość ramion i czekał na odpowiedź.
- „Do zdrowia na pewno, ale... eee…”
- „Halo, jest tu kto?” – usłyszałam głos Poli, a gdy mnie zobaczyła klasnęła w ręce – „Wiedziałam, że będziesz, wiedziałam!”
Widząc zdezorientowanego Tay’a zreflektowała się i wyszła. Już otworzyłam buzię, żeby coś powiedzieć, ale wparowały siostry, rzekłam więc, że porozmawiamy później.
Pojechaliśmy na dwa auta. Nie byłam w stanie jechać z Tay’em, Nikki zarządziła więc podział damsko-męski. Mnie kazała siąść z przodu i zaraziła mnie trochę swoim optymizmem i radością. Wypytywała o wszystko, ale jak zaczęła od ‘jak się czujesz?’, to powiedziałam, że jak jeszcze raz ktoś mnie o to spyta, to dam w japę, ale że czuję się dobrze i liczę na jej drinki.

Narrator
Tay w ‘męskim’ aucie prawie cały czas milczał zapatrzony w okno. Zagadnięty przez Ike’a powiedział, że nie może uwierzyć, że Ola jednak jedzie.
- „Ja kompletnie nie byłem na to przygotowany. Wmurowało mnie. Nawet nie zdążyliśmy porozmawiać.”
- „Jeśli mogę coś wtrącić.” – zaczął Paweł otwierając puszkę z piwem – „Znam Olkę już kilka ładnych lat. To jest taki typ, że niektóre rzeczy musi przetrawić sama. Jak będzie gotowa, to zaczyna gadać. Trzeba cierpliwości, której Ci życzę. Kocham ją jak siostrę, ale w związku bym z nią nie wytrzymał.” – tym zdaniem Paweł rozładował atmosferę i nawet Tay się trochę rozruszał.

Miejsce było bardzo urokliwe. Ola pomyślała, że Ike ma niezwykłe zdolności do wynajdywania cudownych ‘samotni’. Cisza, spokój, las naokoło. Dom piętrowy, na dole salon z kuchnią i pokojem, na górze cztery sypialnie i łazienka. Przestronnie i ładnie. Ola zaniosła tylko bagaże i szepnęła Poli, że idzie się przejść.

Ola
Myślałam nad tym, co powiedzieć Tay’owi. Chociażby o tym jak było mi dobrze, gdy dzisiaj trzymał mnie w ramionach. Że tak naprawdę, to nie chcę, żeby to się kończyło. Czy teraz czy w kwietniu. Ale czy Pola i w tym będzie miała racę? Czy to w ogóle wypali na odległość? I czy przez tę akcję z ciążą będziemy mogli normalnie rozmawiać i zachowywać się tak, jak sprzed tego okresu? On chciał być przy mnie, ale ja na to nie pozwoliłam. Miałam prawo, gdy poddał w wątpliwość moją wierność. Ale czy aby na pewno? W końcu on też był ojcem, on też coś stracił. Moje uczucie się nie zmieniło, a gdy go dzisiaj zobaczyłam, to opętało mnie na nowo i to ze zdwojoną siłą. Wróciłam po godzinie aczkolwiek nie miałam odwagi, żeby podejść do Taylor’a i mu to powiedzieć.

Narrator
Ola wróciła, gdy wszyscy rozsiedli się już w salonie. Atmosfera była miła aczkolwiek Ola i Tay byli najbardziej wycofani, reszta nadrabiała za nich. Nikki sprytnie podała szklankę z drinkiem Tay’owi, żeby podał Oli. Ich ręce się zetknęły, nawet się do siebie uśmiechnęli, ale Ola dalej nie zaczęła rozmowy. Taylor myślał, że nie wytrzyma i co jakiś czas podchodził do Pawła z pytaniem, kiedy zacznie gadać, na co on wzruszał jedynie ramionami.         Ola byłą pierwsza, która udała się spać. W dresach, śpiworze, na łóżku, które miała dzielić z Polą. Po jakimś czasie usłyszała otwieranie drzwi i ciche ‘śpisz?’ Nie odezwała się. Wiedziała, że Młody przekonywałby ją do czegoś, czego była już prawie pewna. W nocy wychodząc do toalety usłyszała dźwięki gitary. Nie byłaby sobą, gdyby nie sprawdziła kto i co gra. Grube skarpety tłumiły jej kroki. Oparła się plecami o ścianę. Tay brzdękał w struny i cicho śpiewał, ale dokładnie słyszała co. Słyszała, a łzy coraz szybciej skapywały na jej bluzę.

12 komentarzy:

  1. Piękna część :):):)
    dobrze, że Ola się przełamała i poszła do nich i chciała iść z nimi na imprezę... to że sama z własnej woli pojechała do nich i przytuliła się do Tay'a. Mówiłam Ci Olu J. że to jest Ci potrzebne, mówiłam? No i tak jest dobrze. Ważne co jest teraz a nie to co będzie, zobaczy się później... a koniec z tą piosenką ach Tay przeżywa więc sobie brzdęka na gitarze, ach... cudowna część, cudowna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No potrzebne, potrzebne, ale malutkimi kroczkami...

      Usuń
    2. i zupełnie nie pamiętam co to była za piosenka, ale pewnie sobie przypomnę :)

      Usuń
  2. O matko!!!!!!!! Moje łzy też spływają teraz na moją bluzkę!!! Co tam Tay grał??? To już ta piosenka dla Oli OMG...!!! Almost Heaven, wspominka o Viv i P. i decyzja Oli, żeby jednak jechać - baaaardzo dobra decyzja. Napięcie i "elektryzująca odczucia" pomiędzy Tayem a Olą są tak rewelacyjnie opisane, że czuje je aż po koniuszki palców w stopach!!!! Jakbym tam była!!!! A Paweł wymiata z tą gadatliwością Oli, hahaha no śmiałam się z tego do rozpuchu jak powiedział, że by z nią nie wytrzymał a potem jak Tay łaził za Pawłem i podpytywał kiedy wreszcie Ola zacznie gadać!!!! Część mega mega mega rewelacyjna!!!!!! Dzięki autorko!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany! No nie mogę z Wami! Im bardziej ja jestem sceptycznie do części nastawiona, tym bardziej ona się Wam podoba. Ech... Ale właśnie to, co napisałaś, to chciałam pokazać.

      Usuń
  3. Nareszcie jakieś przełamanie nastąpiło ze strony Oli:) Ciesze się, że tam pojechała i w końcu się spotkali. Teraz muszą sobie wszystko wyjaśnić i pogodzić się wreszcie. Bo ja na to czekam:) bardzo chce żeby się im udało bardzo!
    Szkoda,że nie możemy posłuchać co tam Tay sobie śpiewa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, nastąpiło przełamanie. A te, co znają teksty Hansonów będą doskonale wiedziały, co to za piosenkę Tay sobie brzdęka... W następnym rozdziale.

      Usuń
  4. Ale super, ciesze się, że Olsia jednak zdecydowała się pojechać i że troszkę ochłonęła...że tęskni i że wspomina piękne chwile , które spędziła z Tayem :) I mam nadzieję, że uda im się normalnie porozmawiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona od dłuższego czasu tęskniła i wspominała, tylko o tym nie mówiła.

      Usuń
  5. Cieszę się, że Ola się przełamuję. Mam nadzieję, ze z czasem będzie jej coraz łatwiej byc z T. Tylko ten prolog jest taki niepokojący...Wisi niczym czarna chmura,,
    Dziękuje autorce za kolejne miłe chwilę z lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie opisałaś uczucia i myśli naszych nieszczęśliwych bohaterów. Cudowny rozdział są rozbici i niepewni siebie nawzajem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za mile słowa. To opowiadanie dużo dla mnie znaczy o cieszę się, ze s prawialam i sprawilam radoche innym.

      Usuń