Got a hold on me

piątek, 24 października 2014

Część 69

Narrator
Ola była w szpitalu trzy dni, chciała widzieć jedynie Polę i Pawła. Po powrocie do domu zajęła się nadrabianiem zaległości z uczelni i z pracy. Musiała leżeć jeszcze kilkanaście dni, dzięki temu napisała pracę na zajęcia dla siebie i Angeli i z laptopem w łóżku ślęczała nad nowym projektem, który przesłała jej szefowa. Gdy nabrała sił wysprzątała całe mieszkanie, jej przyjaciele słusznie zauważyli, że po prostu musi się czymś zajmować, żeby nie myśleć. Wizyta w szpitalu i strata dziecka były tematami tabu. Ona nie zaczynała, oni nie pytali. Gdy jeszcze była w szpitalu Pola zorganizowała spotkanie w rezydencji. Wytłumaczyła postawę Oli, prosiła, aby jej nie nękali, nie dzwonili, bo ona musi mieć czas dla siebie i nie chce się z nikim widzieć. Żeby nie brali tego personalnie, bo Ola jak dojdzie do siebie, to sama zacznie gadać i wróci do kontaktów towarzyskich. Nikki spłakała się, gdy wysłuchała całej historii, ale najbardziej załamany był Tay. Pola obiecała informować o stanie zdrowia Oli i powiedziała, że mogą do niej telefonować o każdej porze.

Tay
Wreszcie pogadaliśmy z bratem tak od serca. Nie robiliśmy tego od miesięcy. Teraz wiedziałem, że nie miał złych zamiarów. Musiałem przełknąć to, że zakochał się w Oli i cierpliwie czekać, aż mu przejdzie. Wyjaśnił mi wszystko. Że dlatego skoczył za nią ze sceny, dlatego przejął się tym artykułem bardziej niż ja, że specjalnie odsunął się od niej przed wyjazdem do Afryki, dlatego wyjeżdżał, dlatego był niemiły, jak wparowała mu do pokoju prosto z łazienki. Walczy ze sobą, bo widzi i wie, że ona jest zakochana we mnie. Dopiero teraz zrozumiałem jak jemu musi być ciężko. Zwłaszcza, gdy patrzy na nas razem. Ola miała rację, że trzeba szanować uczucia innych. A ona? Czy teraz wybaczy mi i będzie jak dawniej? Obiecałem sobie, że choćby język palił mnie żywym ogniem, to nie wymówię imienia Igora, póki ona pierwsza tego nie zrobi. Koniec i kropka. Pola przyjechała do nas wytłumaczyć postawę Oli. Nie chciała się kontaktować? Z nikim? Nawet z Nicole? Z Zackiem? Już nawet wolałbym, żeby chociaż z nim, ale tak całkiem nic? Chciałem być przy niej, przecież to również dotyczyło mnie, nie była to tylko jej sprawa. Nie mogłem tego znieść. Nie było jej obok w studio, nie zasypiała koło mnie, nie słychać było jej śmiechu, jej uwodzenia, nie podrygiwała w rytm naszych piosenek. Było pusto, źle. Źle bez niej. Bo nie wyobrażałem sobie nikogo innego na tym miejscu. Tylko ją. Moją Olsię. Nie chciałem, żeby o mnie zapomniała. Nie chciałem, aby przestała myśleć. I przypominałem jej o sobie codziennie, bez nękania, a jednak w ładny sposób. Pola pewnie miała dość moich telefonów, ale cierpliwie odpowiadała, że Ola jeszcze trawi i nawet z nią nie porozmawiała. Mnie też nie było łatwo, miałem cudowną dziewczynę, prawie miałbym dziecko, a teraz obawiałem się, że rzeczywiście dla niej było wszystkiego za dużo i nie wróci już do mnie. Tak jak do Igora. Przez dwa tygodnie snułem się po domu czy studio, jakoś z muzyką mi nie szło. Bracia i Nikki próbowali mnie pocieszać, mama pytała, co się stało, to powiedziałem, że mamy z Olą chwilowy kryzys. Co miałem powiedzieć? Że prawie zostałaby babcią? Miałem nadzieję, że Ola pojedzie na weekend urodzinowy, jednak Poli nie udało jej się przekonać. Mnie też się odechciało, ale Ike nie chciał o tym słyszeć.

Ola
W domu było nudno i pusto. Pola z Pawłem jeździli na uczelnię, po zakupy, ja musiałam leżeć. Łykałam jakieś proszki, czułam się lepiej. Miałam mnóstwo czasu na przemyślenia, na łzy, na zastanawianie się, co dalej. Przez trzy dni od mojego powrotu do domu nikt z rodziny Hansonów do mnie nie pisał, pomyślałam, że to pewnie zasługa mojej przyjaciółki. Czwartego dnia posłaniec przyniósł bukiet kwiatów. Bilecik mówił: ‘Wracaj do zdrowia. Tay’. Uśmiechnęłam się lekko, a potem łzy skapnęły na piękne, różowe róże. Nie chciałam, żeby się ze mną kontaktował, ale o kwiatach nie wspominałam, to znalazł sposób, aby mi o sobie przypominać. Jego słowa dalej bolały, chociaż nie było już ich ‘powodu’. Jakoś słabo do mnie docierało, że miałam być matką. Ja! Matką! A Tay – ojcem. Za każdym razem, gdy zaczynałam się zastanawiać, ‘co by było, gdyby’ ogarniało mnie przerażenie, więc czym prędzej odpychałam to gdzieś za siebie. Nie ma gdybania. Nie ma nad czym dumać. Nie ma dziecka. Codziennie dostawałam nowy bukiet kwiatów od Tay’a, zawsze z tymi samymi życzeniami. Nie byłam na niego za to zła. Tylko cały czas zastanawiałam się, co dalej? Jak to teraz będzie wyglądało? Co powinnam zrobić? Przecież tak naprawdę dalej był dla mnie ważny. Bardzo…
Któregoś dnia siedziałam zamyślona nad pucharkiem pełnym lodów i nawet nie zauważyłam, kiedy wróciła Pola. Trajkotała coś o uczelni, a ja byłam we własnym świecie.
- „Poleńko, co teraz będzie?” – spytałam z nadzieją, że poda mi jedną, konkretną odpowiedź.
- „No nareszcie! Coś długo nie chciałaś gadać tym razem.” – uśmiechnęłam się do niej, znała mnie jak własna mama, zaraz spoważniałam.
- „Nie chcę mówić o tej ciąży, nie chcę tego pamiętać, nie chcę, żeby ktokolwiek poza naszym ścisłym gronem o tym wiedział, nie wiem, czy kiedykolwiek przyznam się mamie. Powiedziałam, że mam jakiegoś wirusa i zwolnienie. Polka, czy ja jestem bardzo złym człowiekiem, jeśli czasem myślę, że dobrze się stało?”
- „Nie, nie jesteś. I tak by nie wyszło. Podejrzewam, że sama byś specjalnie nie usunęła, ale teraz w Twojej, a raczej Waszej sytuacji… Zresztą, nie ma co gdybać. Powiedz lepiej kiedy odezwiesz się do Tay’a? Jesteś już gotowa?” – spojrzałam zdziwiona.
- „Ja nie wiem czy w ogóle się do niego odezwę.”
- „Olka, nie zachowuj się jak rozkapryszony dzieciak do cholery! Na głowę upadłaś?”
- „Pola, ale to i tak się prędzej czy później skończy. A może to jest dobry moment na rozstanie? Może obojgu nam będzie prościej?”
- „Czemu Ty ciągle mówisz, że to się skończy? Związki na odległość też istnieją. Może przeprowadzisz się do niego?”
- „Polka, Ty chyba nie wiesz, co mówisz!”
- „Chyba Ty! Tęsknisz za nim.” – powiedziała twierdząco.
- „Jak cholera! I bardzo bym chciała, aby mnie przytulił. Ale z drugiej strony coś jest inaczej. Te słowa… One cały czas we mnie siedzą. Poddał w wątpliwość moją wierność.”
- „Oleńko, posłuchaj mnie uważnie. Sama mu zmyłam głowę za to, co powiedział, nie powinien, bo poznał Cię już chyba na tyle, żeby wierzyć, że czegoś takiego nie zrobisz. Ale przypomnij sobie coś. X lat temu nie dałaś szansy Igorowi, potem żałowałaś bardzo długo. Każdy popełnia błędy, ale powinien się na nich uczyć. Igor popełnił i jestem pewna, że więcej tego nie zrobi, Tay popełnił, wierzę, że na drugi raz dwa razy pomyśli nim coś powie i Ty popełniłaś też. Nie wybaczając Igorowi, bo duma, duma, duma… I co? Teraz chcesz popełnić ten sam błąd? I znowu potem żałować? Zastanów się nad tym jeszcze raz czy jest to to, czego pragniesz, bo szczerze, to Twoje podejście zaczyna mnie już męczyć.”
Jej słowa siedziały w mojej głowie przez kilka kolejnych dni. Nie wiedziałam, co u niego, Polka na pewno wiedziała, ale nie chciałam jej pytać. Brakowało mi go, jego uśmiechu, oczu, spojrzenia, dotyku, bliskości, tego, żebym mogła zatopić dłoń w jego włosach. Pogubił się w tej swojej zazdrości, relacja nam się zaburzyła, ale ja nadal darzyłam go uczuciem i to mocnym. Wybaczyć? Puścić w niepamięć? A jak było z Igorem? Ile czasu żałowałam? Czy ta Pola musi mieć zawsze rację? Przecież odkąd wyszłam ze szpitala marzyłam o tym, żeby mnie przytulił, powiedział, że będzie dobrze, że nie będzie taki zazdrosny i że cały czas mogę na niego liczyć.

14 komentarzy:

  1. dzis ja od konca
    To zadzwoń do niego do cholery i poproś aby Cię przytulił! no i już mi lepeij :) hehe Ola J. przywołuje Cię do porządku, zachowuj się...
    ok powiedział te słowa, no powiedział jak nic, ale cholera każdy popełnia błędy, a on jest młody i teraz sobie tę lekcję do serca weźmie i na drugi raz nie popełni takiego błędu. Pola ma rację, żałowała po Igorze, więc teraz powinna dac szansę Taylorowi, bo każdy na nią zasługuje. Kocha ją a ona jego.
    Zac i mysli Tay'a super że Tay to rozumie i nie jest zły na brata bo nie ma o co, cóż zakochał się, ale stara się ze wszystkich siła, aby się odkochać i to mu się chwali.
    Piękna część i jestem dumna z Olci Z. :) super i już czekam na poniedziałek hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za bycie dumną ze mnie :) Ja się zastanawiam nad tym, czy to w stylu Oli J, żeby zadzwonić i poprosić, aby przytulił? Nieee... Na pewno nie w jej stylu. Pola jest bardzo mądrą dziewczyną i świetną przyjaciółką! Myślę, że Ola tak samo radziłaby Poli, gdyby ta była w potrzebie, ale to opowiadanie o Oli Jabłońskiej, dlatego Pola ma udane życie z Mikim, hehe!

      Usuń
  2. Olsia! Nie sądziłam , że kiedykolwiek to powiem, ale jestem głupia! Słuchaj kumpeli i idź za głosem serca. Obie wiemy, że tęsknisz i kochasz....więc po ch#j się męczysz? Tay Cię kocha, do bólu. Żałuje. Dostał nauczkę...ile jeszcze masz zamiar go karać? I jednocześnie sprawiasz sobie wielki ból! Masochistka! Wystarczy! Czas na lody!

    Podoba mi się postawa Poli. Dziewczyna mądrze gada. Ale porównywać błędy Taya i Igora? Igor lizał się z inną....a Tay tylko niemądrze się zachował. Rozumiem, że oba przypadki zraniły Olę .....ale to Tayowe się da naprawić ! Musi się udać. Nie ma innej opcji !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba miało być: 'jesteś głupia', nie 'jestem'. No masochistka. Ale potrzebowała czasu, przemyślała i może zrozumiała. I muszę tutaj bronić Poli, ona absolutnie nie porównuje błędów Tay'a i Igora. Pokazuje tylko, że każdy popełnia błędy, jakie by nie był: Igor, Tay i Ola, kiedy nie wybaczyła Igorowi. Oczywiście, że to, co powiedział Tay da się wybaczyć. Ja sama jestem takiego zdania. No ale każda czytała prolog i wie jak to się wszystko skończy...

      Usuń
  3. ej, jak to "czytała prolog i wie jak to się wszystko skończy"?? no ja mam nadzieję, ze skończy się DOBRZE! Przecież po prologu, jeszcze coś może byc, prawda?? no w koncu to fanfiction. Please, no musi byc happy end..Bo ja tak polubiłam te postacie, że życzę im jak najlepiej a najlepiej będzie jak się pogodzą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że będzie jeszcze coś po prologu. Ale co? No zobaczycie...

      Usuń
  4. Oleńka wraca do formy i taka "przestrzeń" dobrze jej zrobi. Teraz potrzebuje trochę "powietrza" aby przemyśleć, podjąć decyzje i się uporać z tym co się wydarzyło. Dobrze, że Tay jest wyrozumiały i chwała mu za to, że nie naciska. No może dyskretnie tymi kwiatami, ale taka forma naciskania jest przyjemna! Ola musi podjąć ważną decyzję i musi przede wszystkim w końcu przełamać swój "poigorowy" strach. Pola jej dobrze radzi; nie może ponownie popełnić błędu. O szczęście trzeba walczyć!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. oj, po raz pierwszy od początku opowiadania muszę to powiedzieć: całkowicie nie rozumiem jej zachowania! tym bardziej, że po powrocie z Polski też nie czuła się tak zupełnie bez winy wobec niego, przecież przeczuwała, ze jak obejrzy ten film, może nie być zadowolony...mało tego...na jej miejscu w ogóle bym go jemu nie pokazywała...po co? przecież wiadomym było, że przy te jego zazdrości same kłopoty z tego będą....a teraz...trochę taka księżniczka....no ale nic...leć ksieżniczko do niego, bo może być już za późno!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mądra dziewczyna z tej Poli. Prawdziwa przyjaciółka przy boku to fatastyczna sprawa.
    Mam nadzieję, że Ola weźmie sobie do serca jej słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wylala na nią wiadro eodytymi słowami, ale tak, taka przyjaciółka, to skarb. I wiem coś o tym,bo taka jest moja Ola-Pola :)

      Usuń
    2. Bo w sensie moja prywatna Pola i jej pierwowzór, to też Ola, a jeszcze wliczając Olushe, to cztery Ole przy jednym opowiadaniu.

      Usuń
    3. Wow! Dużo ich w Twoim życiu.

      Usuń
  7. Jeszcze wliczając Jabłońska, to pięć ;)

    OdpowiedzUsuń