Got a hold on me

poniedziałek, 20 października 2014

Część 68



Narrator
Młody spojrzał z trwogą na Tay’a, który skinął zrezygnowany głową. Wszedł do sali.
- „No część Piękna. Ale nam napędziłaś stracha.”
- „Cześć Młody.” – Zac usiadł na taborecie
- „Jak się czujesz?”
- „Czy Wy możecie zrobić sobie głuchy telefon i przekazywać informacje? Czwarty raz to samo pytanie.”
- „Bo cztery osoby się o Ciebie martwią.”
- „Cztery? Po co on się martwi, skoro nie on jest niby sprawcą?”
- „Ola, nie mów tak. On jest załamany, wie, że źle zrobił i wcale tak nie myśli. A teraz wyrzuca sobie, że to przez niego, bo zamiast być obok, to Cię zdenerwował.”
- „Nie no, bez przesady. I tak by się nie udało.”
- „To samo mu powiedziałem. Pozwól mu wejść.”

Ola
Zdziwiony wzrok skierowałam na Zac’a.
- „Przecież już był. Wierz mi, że niespecjalnie chce mi się z nim gadać.”
- „Ola, proszę Cię, on się naprawdę przejął.”
- „Możesz mnie nie męczyć? Czemu Ci tak zależy?”
- „Widzę, w jakim jest stanie i jakie to dla niego ważne.”
- „A może dla mnie nie jest to ważne?”
Zac postukał się w czoło i zrobił zeza.
- „Tak! A ja jestem królową angielską. A tak poważnie, to teraz co? Będziecie się oboje męczyć? Ty, bo bolą Cię jego durne słowa, a on, bo ich żałuje i czuje się winny? To jest bez sensu. Teraz właśnie powinniście być razem, jedno przy drugim. Zwymyślaj go, powiedz cokolwiek, ale pozwól mu wejść.”
- „Zac… Mówiłeś, że ja jestem dobrym człowiekiem, ale Ty też jesteś. I dobrym bratem! I przyjacielem!”
- „I jeszcze coś?” – wypiął pierś do przodu i przeczesał ręką włosy. Tym razem roześmiałam się w głos.
- „I przystojniakiem!” – podchwyciłam.

Tay
- „Czy ona się śmieje?” – spytałem Polę.
- „Tak, chyba tak.” – uśmiechnęła się – „Ale to dobry znak.”
- „Tak, dobry.”
Z jednej strony cieszyłem się, a z drugiej było mi przykro. Mimo tego, że wiedziała, co Zac do niej czuje, to nadal mieli ze sobą dobry kontakt. Brat pojawił się po kolejnych minutach.
- „Załatwiłem Ci widzenie. Idź.”
- „Co?” – nie wiedziałem, czy mówi prawdę.
- „Idź, póki się nie rozmyśliła.”
Wpadłem szybko do jej sali, aż się wzdrygnęła. Usiadłem obok, wziąłem ją za rękę. Nie zabrała jej i była już cieplejsza. Odruchowo podniosłem do ust i pocałowałem.
- „Ola, kochanie, byłem kretynem, bardzo Cię przepraszam. Chcę być przy Tobie, żebyśmy przeszli przez to razem. Chcę być obok Ciebie w każdej sytuacji i wspierać Cię na każdym kroku.”
- „To wspieranie wychodziło Ci bardziej na początku Tay. Ja miałam problem z zaufaniem, ale pokazałeś mi, że mogę Ci zaufać, byłeś cały czas i pomagałeś. Potem Ty straciłeś je do mnie przez swoją chorą zazdrość. A dla mnie nie ma związku bez zaufania. To nie wyjdzie.”
- „Tu nie chodzi o to, że straciłem. Po prostu nie jestem ideałem i czasem zanim pomyślę, to powiem głupotę. No i właśnie ja wcale tak nie myślę, rozumiesz? Obiecuję Ci, że będę walczył z moją wybuchowością, zazdrością i odbuduję Twoje zaufanie. A teraz chcę być przy Tobie.”
- „Tay, ale to naprawdę nie jest najlepszy pomysł.”
- „Jest! Właśnie najlepszy i jedyny możliwy.”
Ola pokręciła głową przecząco i mówiła dalej. Bardzo spokojnie, ale jej wzrok był dziwnie pusty.
- „Tego wszystkiego jest dla mnie za dużo. Znamy się niecałe pół roku, a wydarzyło się tyle, że po prostu przestałam ogarniać. Muszę sobie wszystko poukładać, pomyśleć. Sama.”
- „Ale…”
- „Czy dotarło do Ciebie, że mielibyśmy dziecko? A nie, w sumie nie, to przecież nie Twoje.” – spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
- „Ola, proszę… Ja już naprawdę zrozumiałem swój błąd. Nie karz mnie bardziej.”
- „Tu nie chodzi o kary Taylor. Tylko o to, że tego wszystkiego jest dla mnie zbyt dużo. To, co stało się przez te miesiące spokojnie starczyłoby na dwa lata.”
- „To co teraz?” – zadałem logiczne pytanie, ale cholernie bałem się odpowiedzi na nie.
- „Chcę się uporać z kilkoma sprawami. Sama.”
Nie wiedziałem jak mam to rozumieć. A właściwie wiedziałem, ale nie chciałem przyjąć do wiadomości.
- „Czyli nie chcesz, żebym był przy Tobie?”
Pokręciła głową. ‘Super! Masz, na co sobie zasłużyłeś Hanson.’
- „Proszę… Nie powinnaś być sama. Przecież, to w połowie i moja sprawa.”
- „Jest Pola i Paweł. A teraz nagle Twoja sprawa? To czemu nie było Cię, gdy robiłam test i gdy szłam do lekarza? Zacytować? ‘Może jeszcze ‘tak wyjdzie’, że to potencjalne dziecko jest jego, a nie moje?’  Idź już. Chce mi się spać.”
Moje słowa cały czas w niej siedziały, nie umiała mi wybaczyć, przynajmniej nie teraz. Wiedziałem, że muszę dać jej czas. Tak jak wtedy, by opowiedziała mi, czemu jest nieufna. Było mi cholernie przykro, ale mogłem winić jedynie siebie. Pocałowałem ją w dłoń i w czoło.
- „Bardzo mi na Tobie zależy Ola. Przemyśl, co musisz i pamiętaj, że  jestem. I będę!”

Narrator
Ola zasnęła, Paweł obiecał odebrać auto, bo Tay nie był w stanie prowadzić. Siedział w samochodzie z bratem, milczeli. Zatrzymali się na światłach.
- „Wracasz do domu?” – spytał Tay.
- „Nie, przyjechałem tylko na spotkanie z Pawłem, rzeczy mam jeszcze tam, gdzie się zatrzymałem.”
- „Mogę jechać z Tobą?” – Zac spojrzał na brata podejrzliwie, ale ten rzekł – „Nie chcę wracać do domu, dam radę się tam kimnąć? Może kupimy jakąś whiskey?”
Młody uśmiechnął się pod nosem, mruknął ‘pewnie’ i zawrócił na najbliższym skrzyżowaniu. Gdy rozlali pierwszą szklankę Tay zaczął:
- „Przepraszam, że Cię uderzyłem na Twoich urodzinach. Nie powinienem. Usłyszałem kawałek rozmowy… O tym, jak Ola mówiła, że może zaproponować Ci tylko przyjaźń i ubzdurałem sobie, że do czegoś między Wami doszło. Przepraszam.”
Zac’a wmurowało. Myślał, że będą rozmawiać na temat szpitala i tego, że to on go uderzył.
- „Spoko, nie szkodzi. Ale znając i mnie i ją nie powinieneś tak myśleć. Też przepraszam, że Ci przyłożyłem.”
- „Mnie się należało. I to za obie sprawy. Nie powiem, że jestem zadowolony, że Ty ją… no, że coś do niej czujesz, ale teraz widzę, że nie chciałeś mi jej odbić.”
- „Jezu, Taylor, no nie mógłbym tego zrobić, do cholery! To co? Sztama?” – Zac wyciągnął dłoń, którą Tay mocno uścisnął, a potem poklepał brata ‘na misia’ dziękując za wszystko i po raz kolejny przepraszając.
- „Tylko opanuj się trochę chłopie, żebyś jej nie stracił.”
Zac opowiedział, że Ola czuje się zraniona jego słowami, Tay zrelacjonował to, co Ola powiedziała mu w szpitalu. Tak jak Ola nie chciała wciągać Młodego w swoje sprawy z Tay’em, żeby go nie ranić, tak Taylor zupełnie o tym nie pomyślał. Żalił się, że teraz nie chce go widzieć, a przecież powinni zmierzyć się z tym razem, a nie oddzielnie. Poznali jednak Olkę na tyle, że wiedzieli, że muszą dać jej czas. Zac jednak nie mógł powstrzymać się przed pewnym komentarzem.
- „Wiesz, co Ci jeszcze powiem? Nie mogę się nadziwić, że byliście tak nieostrożni i nieodpowiedzialni.”
Tay popatrzył na niego wielce zdziwiony.
- „Ale to właśnie o to chodziło Młody. Może nie powinienem Ci się z tego spowiadać, ale my nigdy nie zapomnieliśmy o zabezpieczeniu. Ani razu! I nie było żadnego… hmm… ‘wypadku przy pracy’. Dlatego tym bardziej było to dla mnie dziwne i nie do pomyślenia.”
Zac’owi mało oczy nie wyszły z orbit.
- „Serio? No to musieliście mieć naprawdę niezłego pecha.”
- „No, musieliśmy… Miałbym być ojcem za jakieś osiem miesięcy.” – powiedział Tay i zamyślił się na dłuższą chwilę.

13 komentarzy:

  1. Tay juz wie że jest barankiem, a Ola mnie nie zaskoczyła jest uparta jak osioł, co z tego, że z Tayem pogadała jak i tak zachowuje sie jak księżniczka i nie chce go. Był głupi, no byl, ale on wie on rozumie...
    Zac fajny kumpel i brat, co tu więcej mówić...ach
    Mam nadzieje ze Ola przemysli sprawę i pogada z Tayem i wybaczy mu jego głupie słowa.... zachował sie jak głupek, ale każdy popełnia błędy...
    dzis tak na szybko ale jutro jeszcze raz przeczytam...
    aaaa i te ostatnie słowa Taylora o za osiem miesięcy, ciekawe o co chodzi? czyżby skojarzył fakty, czy będzie znowu o coś ją oskarżał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jeszcze raz ja, wczoraj mnie to rozwaliło, ale dzisiaj to dodam :)
      - „I jeszcze coś?” – wypiął pierś do przodu i przeczesał ręką włosy. Tym razem roześmiałam się w głos.
      - „I przystojniakiem!” – podchwyciłam.

      świetne to, ach...
      mam nadzieje ze Ola da Tayowi szansę, bo każdy ale to każdy popełnia błędy

      Usuń
    2. Tak, zgadzam się z Anią. Każdy popełnia błędy, czasami są takie całkiem nie do wybaczenia, ale czasami można wybaczyć. Te słowa bardzo Olę zabolały, bardzo. Dlatego w niej siedzą i trzeba dać jej czas się z tym uporać. I ze słowami i z ciążą i ze wszystkim. I ja jako autorka widzę, że Tay zrozumiał, że jest na siebie wściekły i pluje sobie w brodę, ale jednak to powiedział...

      Usuń
    3. - „Załatwiłem Ci widzenie. Idź.”
      - „Co?” – nie wiedziałem, czy mówi prawdę.
      - „Idź, póki się nie rozmyśliła.”

      jak w więzieniu...

      Usuń
  2. No jaka to jest świetna część!!
    Przede wszystkim Kochany Zac! Serce mu krwawi, ale stoi murem za bratem i chce dla "nich" dobrze. A przy tym robi to z wdziękiem i poczuciem humoru! Kochany no! :)
    Tay troszkę "pierdołowaty" jest w tych ostatnich częściach, ale to oczywiste, bo jest ofiarą własnej głupoty. Tylko niech za dużo nie wypije i niech już nie płacze ;)
    Olsia mądra dziewczyna! Ja też trudne sprawy rozwiązuję sama. Trzeba tylko znać granicę, żeby nie poczuć się zbyt samowystarczalnym. Ciekawe jak długo ją potrzyma...
    Podsumowując: ta część jest wg mnie optymistyczna! Ola wpuściła Tay'a, bracia trzymają sztamę (przy %, jak zawsze... Fajeczki zabrakło mi tym razem hrhehe), no i Ola postanowiła iść do przodu. Pozytywnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marusiu, Ty wiesz, że zapomniałam całkiem o fajeczce! No na pewno palili, ino tego nie opisałam :D Hehe! Co do Zac'a, to prawda, serce ma podzielone, ale moim zdaniem zachowuje się bardzo fair. Bardzo! No zobaczycie jak długo ją potrzyma. Chyba zbyt długo jak dla mnie.

      Usuń
  3. O rety, ale się porobiło. Mam nadzieję, że to nie jest początek końca... Liczę że ich miłość przezwycięży wszystko. Z tej Oli to niezły uparciuch. Szkoda mi T., on przecież przeżywa i stratę dziecka i odrzucenie ze strony Oli. Swoją drogą to trochę się Oli upiekło, mówiła że nie będzie tańczyć z Igorem, a bawiła się z nim całą noc, on też mógłby mieć do niej pretensje. Niestety, okazując zazdrośćw taki sposób, tylko zraził do siebie Ole. Ola ma jednak racje, że jak na pół roku, to wiele się wydarzyło.
    Aa, zapomniałam napisać najważniejszej sprawy, Twój blog jest super. Jego czytanie sprawia mi wiele radości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana za Twoje słowa :) Cieszę się, że czytanie sprawia Ci radość :) Ola potrzebuje czasu dlatego, że właśnie zbyt wiele się wydarzyło, zbyt wiele jak na jedną osobę na tak krótki czas. Może jak sobie wszystko poukłada, to dojdzie do dobrych wniosków?

      Usuń
  4. Ależ część! Jak zwykle opóźniona jestem, wybacz, praca....
    Tak mi jakoś smutno się.zrobiło. Jednocześnie w duszy wiem, że oni do siebie wrócą. No tak czuję. Co to by było za opowiadanie gdy główni bohaterowie nie są ze sobą :-(
    Cieszę się, że Ola dała szansę Tayowi. I porozmawiali. Mimo tego, że się rozstali ....nie potrwa to długo....i cieszę się, że bracia znowu się kochają i klepią na misia xD Zac jest super bratem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, każdy czyta, kiedy może :) Zaznaczyć chciałam jedynie, że oni się nie rozstali. Ona chciała sobie parę rzeczy przemyśleć. To nie było 'zerwanie'. Za dużo się działo przez ostatnie pół roku. Dobrze, że Ola wyjechała do USA z przyjaciółmi, to ma chociaż wsparcie.

      Usuń
  5. Nadrabiam, ale sie ciesze bo jeszcze przede mną dwie części i się zaczytam przy herbatce :D Baaardzo się cieszę, że Zac i Tay się pogodzili, a co do Oli i Taya to cóż... Musi jej dać czas... Zbyt wiele się wydarzyło ostatniego czasu i zbyt bardzo ją skrzywdził.

    OdpowiedzUsuń
  6. I ty pisałaś, że moja Ola jest uparta? A twoja Ola to niby jaka? Najbardziej jest mi szkoda Zaca i nawet nie wiem dlaczego. Chyba dlatego, że siedzi po uszy w problemach brata z kobietą, którą on także kocha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, no tak, te Ole nasze jakieś mega uparte są. Ola Jabłońska jest taka, ze chce wszystko rozwiązywać samą, sama, sama, podkreślam to dość często. Twoja jest inaczej uparta. Tak myślę przynajmniej. A Zac... Tak jest, ze siedzi po uszy w problemach brata i dziewczyny, która chciałby mieć przy sobie. A co dalej? Jak będzie?

      Usuń