Narrator
- „Tak. Planuję
‘Broken…’ Oż kurwa! Ike, wyjdź teraz Ty i powiedz Tay’owi. Ola…”
To mówiąc wyszedł zza
kulis, zeskoczył ze sceny i przejął od ochroniarza zemdloną dziewczynę. Tay
odwrócił się, ale trwało to tak szybko, że nie zauważył, po co Zac biega po
scenie. Zac za to nie przemyślał tego kroku w ogóle, teraz najważniejsze dla
niego było, aby Ola się ocknęła. Była ciężka, lała się przez ręce. Zac
pomyślał, że tak samo ona się nim zajęła jak był pijany, a teraz on nią. „A Ty
byś się mną nie zajął?” – dźwięczało mu w uszach zdanie, które powiedziała
dosłownie wczoraj. Dotarł do punktu medycznego z prędkością światła,
pielęgniarz pochylił się nad Olą, ale Zac prosił zawołać lekarza i ukucnął
obok. Dostała jakieś krople do wąchania i się ocknęła.
- „Tay?”
- „Nie, to ja Piękna
– Zac. Nie mów nic.” – poczuł ukłucie w sercu. Ale kogo innego mogłaby wołać w
takiej chwili?
- „Co się stało?”
- „Nic, nic,
zemdlałaś.”
Pielęgniarz chciał
jej zrobić zastrzyk, ale kurczowo złapała się Zac’a.
- „Nie chcę, nie
lubię.”
Zac poprosił lekarza
o przejście z nim i Olą do ich autokaru. Wziął ją na ręce i skierował się w
stronę parkingu po drodze spotykając biegnących w ich stronę Tay’a i Nicole.
- „Idziemy do busa.”
– Zac uprzedził pytanie, ale nie zdążyli dojść, bo Ola znowu zemdlała. Tym
razem na jego rękach. Położył ją na kanapie, lekarz odtrącił Tay’a plątającego
się przy jej głowie i zaczął badać.
- „Co się stało, do
cholery?” – Tay nieco blady pytał brata.
- „Zauważyłem, gdy zemdlała.
Przejąłem ją od ochrony i…”
- „Tay?” – usłyszeli
słaby głos.
- „Już dobrze, już
dobrze.” – znalazł się przy Oli głaszcząc po głowie, a w drugą rękę chwytając
jej dłoń.
- „Jaka ona jest
gorąca.” – powiedział do lekarza.
- „Ma 39 stopni
gorączki. Boli Cię coś?” – spytał lekarz Olę.
- „Gardło i głowa.”
- „Jak długo?”
- „Dwa dni. Chyba się
zaraziłam.”
Tay wtedy powiedział
lekarzowi o swoich objawach i Ola miała prawdopodobnie to samo. Połknęła tabletki
i dała sobie zrobić zastrzyk wpijając się paznokciami w rękę Tay’a.
- „Idę na swoje solo.
Po nim 20 min przerwy, wrócę tu.” – wtrącił Zac i wyszedł.
Po chwili pojawił się
Ike, Nikki wyjaśniła mu sytuację. Lekarz zostawił zalecenia, tabletki, Tay
uścisnął mu dłoń dziękując za pomoc i wrócił do Oli, która zaczęła mówić
nieskładnie:
- „Bo chciałam w
tłumie… jak prawdziwy koncert… nie choruję przecież… gardło boli… ale chciałam
w tłumie… nie wysłuchałam ‘Song to sing’… nie gniewasz się? Ale ja chciałam w tłumie…
mogę wrócić?”
- „Kochanie, cicho
już, nie mów teraz, wypoczywaj, cicho.”
Kilka minut później wrócił
Zac, Ike od razu na niego naskoczył.
- „Czy Ty się całkiem
pożegnałeś z rozumem Zac?”
- „Zejdź ze mnie,
działałem pod wpływem chwili.”
- „Ale żeby skakać ze
sceny i zabierać ochronie dziewczynę wyciągniętą z tłumu? Przecież nikt Oli nie
zna, wiesz, jakie mogą być problemy?” – Ike miał jeszcze coś więcej na myśli,
mierzyli się z Młodym wzrokiem i doskonale się rozumieli.
- „Ike, nie myślałem
w ten sposób.”
Tay podszedł do
braci.
- „Ike, wyluzuj,
potem będziemy się martwić. Dzięki Młody za szybką reakcję.” – uścisnął brata
klepiąc go po plecach.
- „Tay, Ty chyba nie
wiesz, co mówisz? Myślisz, że to pozostanie tak bez echa?” – Ike kontynuował.
- „Nie wiem, nie tym
się teraz martwię.”
- „Aleś narobił
bigosu Zac.”
- „Możesz się już
mnie nie czepiać?” – Zac miał dość – „To był impuls, nie myślałem racjonalnie.”
- „Chłopaki!” –
wtrąciła Nicole – „Ola potrzebuje spokoju, możecie nie krzyczeć?”
Zac i Ike ponownie mierzyli
się wzrokiem, po czym ten pierwszy wyszedł na zewnątrz, a drugi powiedział
‘sorry’. Tay kucnął przy Oli, po czym zwrócił się do Nicole.
- „Nikki? Mogę mieć
prośbę?”
- „Nawet nie musisz
wymawiać. Oczywiście, że z nią zostanę.”
- „Dzięki. Jakby się
coś działo, to biegnij po lekarza i potem po mnie, ok?”
- „Ok, ale teraz już
będzie dobrze. Śpiewaj spokojnie.”
Pocałował Olę w głowę
i wyszedł wpadając na palącego Zac’a, który siedział na stopniu od autokaru.
Zac od razu wyciągnął paczkę fajek w stronę brata. Znał go na tyle, że
wiedział, kiedy potrzebuje. Tay z wdzięcznością skinął Młodemu, zapalił i się zaciągnął.
- „Gdzie Ike?” –
spytał znad kłębu dymu.
- „Już poszedł. Jest
na mnie wściekły.”
- „Ja nie jestem.
Podejrzewam, że zrobiłbym to samo.”
- „Dzięki.”
- „To ja dzięki, że
się nią zająłeś.”
- „Daj spokój,
drobiazg.” – dopalili do końca i ruszyli w stronę sceny.
Cała sytuacja
wytrąciła ich z równowagi, ale musieli się skoncentrować i dać z siebie
wszystko. Jak zwykle.
Tay
Mówiła, że nie
choruje, że złego diabli nie biorą, opiekowała się mną. ‘I Ty jej na to baranie
pozwoliłeś.’ Nie mogłem doczekać się końca koncertu. Gdy było już po bisie
wystrzeliłem jak z procy, aby jak najszybciej znaleźć się w busie. W progu
zatrzymała mnie Nicole.
- „Ciii… Stój! Spała,
ale obudziła się, bełkotała coś i dopiero ponownie zasnęła.”
- „Cholera, co za
dzień.” – usiadłem na schodku i oparłem głowę na kolanach. – „Mam nadzieję, że
to tylko grypa.”
- „Na pewno, lekarz
też tak mówił.”
Nie rozumiałem, czemu
Ike tak się zdenerwował na Zac’a. Wiadomo, że teraz polecą zdjęcia do
Internetu, ale wolałem się na razie tym nie martwić. Poza tym podejrzewam, że
zrobiłbym to samo, gdyby chodziło o Nicole czy dziewczynę Zac’a. Chciałem
porozmawiać z bratem, ale burknął tylko coś o kłopotach i tym, że sami
zobaczymy, więc dałem sobie spokój. Ola spała niespokojnie, budziłem się co
chwilę sprawdzać, co z nią. W sobotę mieliśmy drugi koncert, nie było
możliwości ani jej odwieźć do domu ani zapewnić innego miejsca niż autokar. Gdy
gorączka spadała, otwierała oczy i można było z nią zamienić kilka słów, ale
gdy wzrastała ciągle bełkotała od rzeczy. Na postoju zapaliliśmy z Młodym. Ola
leżała na kanapie w salonie, podszedłem do niej, pogłaskałem po głowie.
Wyglądała spokojnie i gdyby nie czerwone policzki, pomyślałbym, że śpi. Nagle
skrzywiła się i powiedziała:
- „Mówiłam, że to
fujka Młody.”
Spojrzałem
skonsternowany na Zac’a, ale ten zareagował błyskawicznie siadając na podłodze
przy głowie Oli i zamieniając moją rękę na swoją. Zbaraniałem, ale Zac dał mi
jakieś znaki, że potem wyjaśni.
- „Tak, tak, wiem
Piękna, ale martwię się Tobą i to dlatego.” – patrzyłem się na niego jak na
kretyna nic nie rozumiejąc. Ola w końcu otworzyła oczy.
- „Chce mi się pić.”
– chciałem podać jej wodę, ale Zac pokręcił głową i wziął kubek z mojej ręki.
Ola napiła się, przekręciła na drugą stronę i zasnęła.
- „O co chodzi?” –
spytałem. Zac wstał i odszedł kawałek.
- „Zapomniałem Ci
powiedzieć, że ona nie cierpi palaczy.” – mówił ściszonym głosem – „I to tak
poważnie. Dlatego powiedziała to ‘fujka’ i myślała, że Ty, to ja. Lepiej przy
niej nie pal albo przyznaj się zawczasu.”
- „No dobra, dzięki
za ostrzeżenie, ale czemu nie mogłem podać jej wody?”
- „Śmierdzisz!” –
spojrzałem na niego zdziwiony – „Tay, no ręka Ci śmierdzi. Papierosami. A Oli
lepiej teraz nie denerwować.”
- „Ale wymyśliłeś.” –
nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem, Ola poruszyła się krzywiąc nos, zatkałem
buzię i skinąłem na Zac’a, żebyśmy wyszli przed busa. Zjawił się chwilę po
mnie.
- „No z czego się tak
śmiejesz?”
- „Z Twojej reakcji!
Dzięki, że pomyślałeś i w ogóle, ale przecież Ola by nie zajarzyła w tej
gorączce, że to ja śmierdzę.” – oparłem ręce na udach zaśmiewając się do
rozpuku.
- „No człowiek chce
pomóc, to się z niego nabijają.”
- „Nie no, hahaha,
nie nabijam się, hahaha, ale to tak bardzo śmiesznie wyszło…”
Narrator
Podczas sobotniego
koncertu również Nikki siedziała z Olą, a gdy bracia wrócili rozmawiały sobie w
najlepsze. Tay przytulił ją od razu.
- „Śmierdzisz.” –
powiedziała krzywiąc się. Spojrzał na Zac’a, który ryknął takim śmiechem, że
wszystkich przestraszył. Po chwili śmiali się już oboje, bo przecież nikt nie
palił, więc nie o papierosy Oli chodziło.
- „No ładnie. To już
mnie nie chcesz?” – spytał Tay, gdy udało mu się uspokoić.
- „Chcę głuptasie,
ale nie prosto po koncercie. Pocisz się jak mysz.”
Wszyscy zaczęli się
śmiać, Tay zrobił obrażoną minę, ale na niby, bo i tak długo nie wytrzymał.
- „Wy się tak nie
śmiejcie! U Was to rodzinne.” – wtrąciła się Nicole.
- „Jesteście okrutne!”
– Ike udał, że dusi swoją dziewczynę, na co ona zaczęła chichotać.
- „No to ja idę pod
prysznic!” – Tay złapał ręcznik i pobiegł do łazienki w między czasie
odpychając Zac’a i zderzając się z Ike’m, którzy też udali się w tym samym
kierunku.
- „No i? Nie miałam
racji?” – Nikki zadał pytanie Oli.
- „Z czym?”
- „Że jak są we trójkę,
to odbija im palma?”
- „O tak! Ale tak
jest dobrze! Weseli ludzie mają lepiej w życiu.”
ach Zac, niby pomagasz Tay'owi, ale tak naprawdę robisz to dla siebie. Ike ma rację, on się prosi o kłopoty...
OdpowiedzUsuńTay super się zachował, super :) Ola biedna :( no biedna :(
a końcówka mnie rozwaliła 'pocisz się jak mysz" hahahahahhaha :):) świetne :)
Jak ja rżałam jak pisałam o tej myszy. Haha! Zac przesadza, to prawda...
Usuńwłaśnie "zobaczyłam" jak Tay odpycha Zac'a i zderza się z Ike'm ":) hahaha
UsuńNo mega !!!ach Zac , jak go nie kochać ;) on sie stara być fer ale powoli sie w tym gubi , uczucia biorą górę ! Na pewne reakcje nie mamy wpływu jesli chodzi o uczucia ;) Świetna rozmowa braci !!!! Ja widzę wież miedzy Ola i Zakiem, ale tez widzę piękne uczucie , związek Oli i TAya ach .... Pięknie
OdpowiedzUsuńOjojoj, no tak Zac powoli się gubi, zrobił coś pod wpływem chwili z innego powodu niż Tay sobie to tłumaczy.
UsuńA ja się przestraszyłam, że coś poważniejszego się stało Oli jak drugi raz zemdlała na rękach Zaca. Ufff, dobrze, że to tylko grypa... I zgadzam się z Riri - między Olą a Zaciem wyczuwalna jest więź, mmmm nawet bardziej niż między Olą a Tayem z tym, że ta więź to takich najlepszejszych funfli, którzy rozumieją się bez słowa. Jak to się mówie przyjaźń to jedna dusza w dwóch ciałach, a miłość to dwie dusze w jednym ciele czy jakoś tak ;)
OdpowiedzUsuńOlusha - celna uwaga! Faktycznie Ola bardzo polubiła Zac'a, a Zac - wiadomo, polubił Olę aż za bardzo. Ale Ola jest zapatrzona w Tay'a. Dlatego pewnie nie widzi, chociaż jak to któraś kiedyś napisała, takie rzeczy się czuje. Ale czy poczuje się jak się jest tak mocno zakochanym w kimś innym?
UsuńTak czy siak... Prędzej czy później wyjdzie szydło z worka, i będą z tego problemy... Ale za kolorowo też przecież nie może być :P
UsuńOlu, ale świetna ta część! Jak jest taki dynamizm i tyle dialogów wielu osób, to bije z tego wieelka swoboda pióra:) Gratulacje! Zdolna z Ciebie kobieta. Fajnie, że Tay tak ufa bratu... I mam nadzieję, że się bardzo między braćmi nie popsuje. Że zrozumienie weźmie górę nad zazdrością... Ale Autorka na pewno chce namieszać ;)
OdpowiedzUsuńJeju, Marusiu, bo obrosnę w piórka :P Dziękuję bardzo! Czy Autorka chce namieszać? Czy ja wiem? Zac mi zaczął żyć własnym życiem, więc sam wie (albo i nie), co robi :P
UsuńTwoje opowiadanie też żyje własnym życiem, bo dziś mi się śniły jakieś urywki... Ale za Chiny Ludowe, nie pamiętam co. Tylko, że Zac i Ola tam byli. I ja chyba byłam w głowie Oli. Miałam ubaw po przebudzeniu ;)
UsuńO słodki marcepanie! No tego jeszcze nie grali! Hahaha! Nastęnym razem nie patrz w okno i pisz, co się śniło!!! :D :D :D
UsuńSuper! Zacznę dziś od końca ;) .. śmierdzisz...pocisz się jak mysz... haha dobre to było :D brechtam tutaj strasznie przez to :P Czuć tą chemię między Tay'em, a Olą... mimo, że bardzo lubię Zac'a, ale tak jakoś zaczyna mnie wkurzać, że nie próbuje jakoś wybić tej Oli sobie z głowy, tylko coraz bardziej się nakręca... no przestań już Chłopie! Ona i tak Twoja nie będzie :P też się przeraziłam jak Ola zemdlała drugi raz... przeszło mi przez myśl, czy może aby w ciąży nie jest i temu to złe samopoczucie... :P ale to tylko grypa :) Brawo Olu :)
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Żadnej ciąży! Nie, nie, nie! Ale fakt, Zac się coraz bardziej nakręca. Ale jednak Ike ma rację. No ma, jak nic!
UsuńSama nie wiem co sądzić o tej części. Szkoda mi Zaca, ale myślę, że nie jest całkiem uczciwy wobec brata. Sam chciał się Olą opiekować dlatego odpychał Taya.
OdpowiedzUsuńChoroba nie wybiera, ale Ola popsuła wszystkim wycieczkę i koncerty.
Cieszę się, ze widzisz to, co chciałam przekazać. Zac niby nic nie robi, ale jednak czasem może nieświadomie lub podświadomie chce być przy niej. A Ola faktycznie P opsula wycieczkę i koncerty.
Usuń