Ola
Nie wiedziałam, co
robić. Pierwsza rano. Wracać do siebie i rano autobusem do pracy czy zostać i
rano taksówką? Ani Tay ani Zac nie będą w stanie mnie podrzucić. Zadzwonił
telefon. Isaac.
- „Halo.”
- „Hej, wróciliście?
Słyszałem jakieś hałasy.”
- „Chodź do kuchni na
chwilkę, nie chcę zbudzić Tay’a.”
- „Ok.”
Nałożyłam sobie
ździebko lodów.
- „Co jest?” – Ike
mrużył oczy przed światłem – „Dzwoniłaś do mnie cztery razy.”
- „Ach!” – machnęłam
ręką – „Tay wysłał nas na imprezę do Angeli, Zac się złożył, chciałam, żebyś
pomógł mi go przetransportować do pokoju. Dwadzieścia minut szłam z nim od
bramy do domu, strasznie jest ciężki.” – zaśmiałam się.
- „Sorry, że nie
odebrałem, miałem wyciszony dźwięk, ale usłyszałem rumor, obudziłem się i
sprawdziłem telefon.”
- „Sorry, ale to Zac
wpadał co chwilę na meble.”
- „Dzięki, że go
przytachałaś.”
- „Nie ma sprawy.
Tylko rano miał mnie odwieźć do pracy, a tak, to taksówka.”
- „Żartujesz?
Podrzucę Cię.”
- „Super, dzięki. To
co? Idziemy spać?”
- „Eheee…” – Ike
ziewnął – „A Ty nawet w nocy wcinasz lody?”
- „Tak. W nocy
zdecydowanie!”
Postawiłam jeszcze
butelkę wody przy łóżku Młodego i poszłam spać.
Tay czuł się coraz
lepiej i od środy powoli ćwiczył głos. Ja cały wolny dzień spędziłam w domu na
porządkach, pakowaniu i rozmawianiu na Skype. Chyba ze 4h zeszło się na
opowiadaniu o weekendzie z Paddym i o nadchodzącym koncertowym z Tay’em. Pola
smuciła się, że za szybko leci jej czas i niedługo znowu będzie musiała rozstać
się z Mikołajem. Pomyślałam, że ona, to chociaż na kilka miesięcy się rozstanie
i do niego wróci, a ja? Ja po prostu stąd wyjadę i co? Nie mogłam znieść tej
myśli, otrząsnęłam się i stwierdziłam, że będę martwić się w kwietniu. Pod
wieczór zaczęło mnie boleć gardło. Miałam nadzieję, że to po lodach i że nie
zaraziłam się od Tay’a. W czwartek pod pracą czekał na mnie… Zac.
- „Cześć.” – rzuciłam
pierwsza.
- „Cześć.” –
odpowiedział, ale głowę miał spuszczoną i ciemne okulary na nosie.
- „Tay Cię wrobił w
odebranie mnie? A mówił, że muszę jeszcze wstąpić do Sand Springs?”
- „Nie wrobił, sam
chciałem, chodź.” – otworzył mi drzwi samochodu z dachem.
Jechaliśmy w ciszy,
każde pochłonięte przez własne myśli. Gardło mnie cały czas bolało, ale ssałam
jakieś pastylki w pracy. Zaparkowaliśmy pod blokiem i dopiero się odezwał.
- „Pomóc Ci?”
- „Tak, chętnie, mam
wielką torbę. Zac, wszystko ok?” – spytałam, a on zdjął okulary i spojrzał na
mnie.
- „Nie. Strasznie mi
głupio za ten poniedziałek.”
- „Nie ma sprawy.” –
machnęłam ręką.
- „Jest. Ike mi zmył
głowę, mówił, że się ze mną namęczyłaś. Przepraszam. I dziękuję.”
- „Każdemu może się
zdarzyć, nie przejmuj się. Ty byś się mną nie zajął?” – popatrzył się na mnie
jakoś dziwnie.
- „Nie no, pewnie, że
bym się zajął.”
Widziałam, że jest mu
głupio, dla rozluźnienia poczochrałam go po włosach.
- „Powinieneś
zapuścić włosy.” – spojrzał spod oka. – „Serio! Byłbyś jeszcze większym
przystojniakiem.” – roześmiał się kręcąc głową i wysiedliśmy wreszcie z auta.
- „A kto
przyprowadził mój samochód?”
- „Ja!” – zasłoniłam usta
dłonią – „Wzięłam Twoje kluczyki, po pracy Angela mnie zabrała do siebie,
odstawiłam auto, a że obaj z Tay’em spaliście, to Ike odwiózł mnie od razu do
domu.”
Zac spojrzał na mnie
z niedowierzaniem i przerażeniem.
- „Oj Młody, bo ja
umiem prowadzić. Zrobiłam sobie jaja z Tay’a, a potem jakoś nie było okazji,
żeby to odkręcić. I jeszcze mu tego nie mów. Chociaż i tak by Ci pewnie nie
uwierzył.”
W domu dopakowałam
tylko ostatnie rzeczy, Zac wziął torbę, po czym otworzył drzwi pasażera i sam
usiadł podając mi kluczyki.
- „Masz. Muszę to
zobaczyć na własne oczy.”
Wzruszyłam ramionami.
- „Proszę bardzo.”
Dojechałam poprawnie
na miejsce, ale przed bramą zamieniłam się z Zackiem miejscem i dobrze, bo Tay
stał na parkingu rozmawiając z Nicole. Przywitałam się z nią ciesząc
niezmiernie na koncerty i przytuliłam mocno Taylor’a, który namiętnie mnie
pocałował. Nikki najpierw powiedziała „uuuu”, a potem, że nieźle się
stęskniliśmy przez tę jego chorobę. Tay oderwał się ode mnie, wyszczerzył do
Nicole i stanął za mną splatając mi ręce na brzuchu. Nikki puściła mi oczko.
- „Jak się czujesz?” –
spytałam.
- „Już dobrze. Jeszcze
trochę będę musiał poćwiczyć głos w podróży, ale już jest ok i wyciągam
normalnie.”
- „Całe szczęście. To
jak jedziemy? Jednym autem?”
- „Nie autem, chodź.”
Tay wziął moją torbę
z auta Zac’a, który gdzieś się zmył i zaprowadził mnie do wielkiego autokaru
stojącego w głębi parkingu. Otworzyłam buzię ze zdziwienia, ale ktoś mi ją
podniósł i cmoknął na przywitanie.
- „O! Cześć Ike!”
- „Zaraz zgubisz
szczękę. Cześć. Poczekaj aż zobaczysz środek.” – rzekł Ike ruszając brwiami.
- „To my jedziemy…
tym?” – spytałam z niedowierzaniem.
- „Tak. To nasz autobus.”
Byłam w szoku. Był
ogromny i mega komfortowy. Oddzielne łóżka dla każdego, kuchnia, łazienka,
nawet taki kącik a’la salon ze skórzaną kanapą. W ciągu dnia ciągle z kimś
rozmawiałam lub spałam, Tay ćwiczył głos, grali też we trójkę w play station,
kązdy spędzał czas z każdym. Wieczorem siedzieliśmy sobie w tym kąciku
popijając drinki we czwórkę, bo Zac’a coś żołądek bolał i wolał poleżeć. Zaszył
się na łóżku ze słuchawkami na uszach. Tay nie pił, bo jeszcze brał antybiotyk,
Ike przed koncertem też niedużo, ale my z Nikki chichotałyśmy w najlepsze po
czwartym drinku z kolei. Byłam pewna, że mi to pomoże na gardło, było jednak
coraz gorzej. W końcu Nicole i Ike poszli spać. My zostaliśmy, rozmawialiśmy
jeszcze, opowiadałam o imprezie i pijanym Zac’u i dziękowałam, że mogłam sobie
potańczyć. Całowaliśmy się i czułam, że oboje mamy chęć na więcej, ale niestety
nie było możliwości. Takim komfortowym wehikułem człowiek w ogóle nie odczuwał uciążliwości
podróży. Dojechaliśmy w piątek rano, a koło południa zaczęła się próba. Tay nie
wpuszczał mnie na nią, mówił, że nie będę mieć radochy z koncertu, ale w
przerwie poszłyśmy z Nikki zobaczyć salę, zrobiłyśmy chłopakom zdjęcia, a Tay
zrobił nam chyba ze czterdzieści. Faktycznie miał fioła na punkcie fotografii.
Rozbolała mnie głowa, ale nic nie mówiłam, bo chciałam oglądać koncert z tłumu,
a nie zza kulis. Wzięłam tabletkę. Z chłopakami nie było rozmowy, tylko ustalali
i sprawdzali, co trzeba, bo musiało być perfekcyjnie. Zjedliśmy jedynie razem
obiad. Życzyłam im powodzenia i ochroniarz wpuścił mnie w tłum z lewej strony. Nie
dopchałam się do strony Tay’a, ale udało mi się bliżej środka. Wtedy
uświadomiłam sobie, że nie wzięłam drugiej tabletki przeciwbólowej, ale nie
było sensu wracać. Stwierdziłam, że wytrzymam, chociaż w tłumie było bardzo
gorąco i duszno. Gdy wyszli, cała sala ryknęła łącznie ze mną. Nie był to
jednak dobry pomysł, bo zakręciło mi się w głowie. Czułam się coraz gorzej.
Narrator
Isaac zapowiedział
solo Taylor’a, poszli z Zack’iem za kulisy. Poleciały dźwięki „Song to sing” i
Tay spojrzał jeszcze centralnie na Olę odchylając się do tyłu. Zac z kolei
obserwował ją zza zasłony.
- „Daruj sobie Zac.” –
starszy brat znalazł się tuż obok.
- „Ike, daj spokój,
radzę sobie.” – Zac odpowiedział nie odrywając wzroku od publiczności,
zmarszczył czoło, Ike pokiwał tylko głową.
- „Teraz wchodzisz
Ty, tak?”
- „Tak. Planuję ‘Broken…’
Oż kurwa! Ike, wyjdź teraz Ty i powiedz Tay’owi. Ola…”
Piękna część :)
OdpowiedzUsuńa Zac biedny ale stara się, naprawdę się stara i radzi sobie jakoś...
Tay i Ola jak zwykle namiętność...
a na końcu, ach, Ola pewnie zemdlała...
Cieszę się, że widać, że Zac się stara sobie radzić.
Usuńi zaraz Zac narobi medialnego szumu haha
UsuńBiedna Ola, zemdlała pewnie.... w takim momencie urwać :D Ojjj Oleńko... ;) mam nadzieje, że szybko będzie kolejna część ;) Zac... hmm na prawdę mi go żal, radzi sobie jak może, ale ile On tak wytrzyma jeszcze....
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetna część! :)
Kolejna część dopiero po powrocie z weekendu. A tak mi się urwało tym razem. Szkoda Zac'a, ale cóż zrobić :(
UsuńOla zemdlała, biedula i teraz boski Tay zacznie ją ratować z tłumów publiczności :)
OdpowiedzUsuńA czemu boski Tay zacznie ją ratować? On chyba nie może zbytnio przerwać piosenki, bo wywoła tylko niepotrzebną sensację.
UsuńA na mnie zrobił wrażenie ten autokar.... jak u Kellych. Wszyscy poszli spać a Ola i Tay... w kąciku na kanapie... Chciałabym być na tym koncercie. Biedna Ola... pewnie się rozchorowała albo Tay ją zaraził, albo.... za dużo lodów. Biedny Zac.... nie dosyć, że zakochany w Oli po uszy, to jeszcze ma mnóstwo okazji by być z nią sam na sam ... albo leżeć w autokarze... i domyślać się co też jego ukochana wyprawia sa skórkowej kanapie z Tayem.... wrrrrrrr.... biedny. Na razie sobie radzi.... ale jak długo???????????
OdpowiedzUsuńWrrrrr, zgadzam się Anetko z Tobą jak nic!
UsuńŚwietny rozdział ...I Zac , on naprawdę sobie radzi ale jak długo , prawie cały czas jest blisko Oli a to niepomaga..no gorzej wybrać nie mog jak dziewczyna brata ...Serce nie sługa ;( Nareszcie koncert no i ten bus ;) I Ola zemdlałam ??? Z wrażenia ? Chora ???Bedzie sue działo ...
OdpowiedzUsuńBędzie będzie! Zobaczycie po weekendzie :)
UsuńAch, ach :) Najpierw chciałam napisać, że część 31 wymiatała, ale nie miałam ostatnio czasu komentować. Boska była!
OdpowiedzUsuńA tutaj... Kurczę, mam jednak nadzieję, że czegoś się zaraz dowiemy z perspektywy Tay'a! Bo wszystkie tak się napaliłyśmy na duet Ola-Zac, że gdzieś ulatuje to, że to Tay jest tu głównym bohaterem. Mam nadzieję, że to się nie odmieni, bo akcja z Zac'iem właśnie dlatego ma taki "smaczek", że jest nielegalna ;) Dopóki będzie to dążyło do spełnienia, dopóki będziemy czuć to napięcie, to będzie super. Raczej się Oli z Zac'iem nie ułoży na stałe, więc trzeba trzymać kciuki, żeby nie popsuło jej się bardzo z Tay'em. Bo tylko wtedy możemy mieć nadzieję, że na prologu się nie skończy, Ola powróci w wielkim stylu i będzie happy end.
Marusiu, dzięki, aż przeczytałam jeszcze raz tę 31 część. Właśnie potrzebny mi był Zac na kilka poprzednich części, ale już piszę część Tay;a i w kolejnym odcinku wraca on. Główny bohater. Na prologu się nie skończy, coś tam potem jeszcze będzie.
UsuńO matulu! Ola pewnie zemdlała..! czy przerwą koncert? Czy Tay poleci do tłumu fanek i wielbicielki go rozszarpią? Co będzie dalej? Doczekać się nie mogę!!!!
OdpowiedzUsuńA to już po weekendzie :D
UsuńFajnie, że Ola ma taki kontakt z Ikiem i z Nikki - to mi się bardzo podoba :) Szkoda mi Zaca, no szkoda mi go, bo On coraz bardziej ma się ku Oli i coraz trudniej mu to "zwalczyć"... :( A końcówka? Ola zemdlała? Co się dzieje? Proszę o następną część szybciej niż przewidywana!!!!! :o
OdpowiedzUsuńOlu, czy nie nudzą Cię moje komentarze? ;-) lecę dalej, muszę wiedzieć co z Olą?!
OdpowiedzUsuńTak to jest jak się szprycujemy jakimiś tabletkami przeciwbólowymi, które zagłuszają objawy, ale nie leczą.
OdpowiedzUsuńCzyżby zemdlała?
Otóż to! I tak to jest jak zapomnimy takowej lyknac przed koncertem. Czyżby? Większość czytelniczek trafiła, Ty też.
UsuńFajnie, że trafiłam.
UsuńMam pewną zasadę: nigdy nie czytam czyichś komentarzy dopóki nie napiszę i nie wyślę swojego. Wtedy moje komentarze są tylko i wyłącznie moimi własnymi przemyśleniami na temat danego rozdziału.