Got a hold on me

czwartek, 26 czerwca 2014

Część 35


Ola
W niedzielę czułam się już nieco lepiej, nie miałam gorączki, ale byłam bardzo osłabiona i jeszcze dużo spałam. Dokładnie jak Tay wcześniej. Byłam już na tyle kumata, że chciałam się dowiedzieć pewnych kwestii.
- „No dobra.” – zaczęłam zaraz po śniadaniu – „To teraz mówcie po kolei, co się stało, komu dziękować i co mi grozi.”
Tay spojrzał na Zac’a, Zac na Tay’a, potem Zac na Ike, który przywdział naburmuszoną minę, Nikki poklepała mnie pocieszająco po ręku.
- „Tay, tylko nie owijaj w bawełnę, ona musi być na to przygotowana.” – Ike instruował brata. Tay przysunął się blisko mnie obejmując ramieniem.
- „Chyba najlepiej opowie to Zac.”
Spojrzałam na Młodego i powiedziałam:
- „Źle się czułam już przed koncertem i zapomniałam wziąć drugiej tabletki przeciwbólowej. Jak już weszłam w tłum, to nie chciałam wracać. Wszystko było super, graliście świetnie, ale ten zaduch, ludzie, ścisk, zrobiło mi się ciemno przed oczami. A jak je otworzyłam, to pochylał się nade mną lekarz, a obok byłeś Ty.”
- „Patrzyłem zza kulis jak się bawisz, rozmawiałem z Ike’m, zauważyłem, że zemdlałaś, więc niewiele myśląc…”
- „Bardzo niewiele.” – wtrącił Ike.
- „…niewiele myśląc zeskoczyłem ze sceny i zabrałem Cię ochroniarzowi. Resztę znasz.”
- „No i to było bardzo nierozsądne ze strony Zac’a.” – w Ike’u już się gotowało – „Powinien poczekać, aż Cię zaniosą do punktu medycznego i dopiero wtedy za Tobą lecieć.”
- „Przecież tyle razy tłumaczyłem, że zrobiłem to pod wpływem chwili.” – zaczął Zac, a w tym samym momencie zaczęli mówić Tay: „Nie wjeżdżaj teraz na niego, bo stało się, trudno.” i Nicole: „Dramatyzujesz kochanie.” Zrobił się harmider, każdy coś mówił, a ja nic nie rozumiałam. W końcu poprosiłam o spokój i każdy po kolei przedstawiał swoje racje. Podziękowałam Młodemu za akcję, Nikki, że się mną opiekowała, Tay’owi za to, że jest, a Ike’owi za to, że powiedział mi wszystko szczerze o tym, co może się stać. Zdjęcia na pewno zostały zrobione i tylko czekać aż pojawią się w internecie. Tylko trzeba być na to przygotowanym. A ja teraz byłam. Czy aby na pewno? Tylko czemu nie cofnęłam się po tę tabletkę? Mogłabym uniknąć tego całego galimatiasu, a teraz wszyscy się przejmowali, bo ja zemdlałam, bo Zac ratował, bo będą zdjęcia. No i nie wiedziałam, co mówić, co robić, jak się zachowywać. Każdy z nich tłumaczył mi, że normalnie, że nie zwracać uwagi na komentarze, docinki, zaczepki. Ale o jedno zapomniałam zapytać i jakoś potem uleciało mi z głowy. Rozmawiałam z Tay’em nie raz o życiu muzyka, Nikki też mi wspominała różne historyjki. I jak teraz było wszystko super, miodowo i kolorowo, to nie znaczy, że zawsze tak będzie, bo życie z muzykiem nie jest wiecznie miodowe i kolorowe…
Do rezydencji dojechaliśmy koło północy, mieliśmy spać u niego, a ja miałam się jeszcze kurować nie chodząc do pracy. Uprzedziłam szefową, że nie przyjdę. Pola napisała mi smsa, że już się powoli szykują do wylotu, a mnie olśniło, że to przecież całkiem niedługo. Miesiąc zleciał nie wiadomo kiedy. Ostatnio mieliśmy bardzo mało czasu dla siebie z Tay’em i w ogóle nie skorzystaliśmy z wolnej chaty. Najpierw on był chory, potem ja bredziłam w malignie. Ech… Ale to było takie fajne życie. Nie miałam zajęć, praca tylko 3 dni w tygodniu, Tay głównie wolny, poza spotkaniami w sprawie płyty. Ech… To było zbyt piękne, aby mogło trwać. Tak właśnie wtedy myślałam. Tylko czy nie dostałam znowu gorączki?

W poniedziałek wyspałam się i czułam już całkiem dobrze. Mama Tay’a zrobiła mi pyszny obiad, ale nudziłam się, bo chłopaki pojechali do Cleveland. Obejrzałam coś w TV, ale w końcu włączyłam sobie muzykę i stwierdziłam, że jak troszkę potańczę, to nic się nie stanie. To zawsze dodawało mi energii i zdrowia. Wczułam się, nie słyszałam nic poza muzyką Orishas. Po kilkunastu utworach poczułam ręce na ramionach, wzdrygnęłam się, dostałam buziaka w policzek i Tay zaczął się bujać razem ze mną.
- „To tylko ja…” – przesuwał dłońmi po moich ramionach aż do łokci kilka razy w tę i z powrotem, a mnie przechodziły dreszcze.
- „Skończyliście?” – spytałam odwracając się do niego.
- „Mhm.” – pocałował mnie w czoło.
- „Pewnie jesteś niedospany, zmęczony…”
- „Oj, tak, bardzo. Przyda mi się relaks.” – dotknął nosem mojego nosa, po czym zatopiliśmy się w swoich ustach.
- „Ale Tay, ja jestem jeszcze bardzo osłabiona.”
- „Właśnie widziałem. Najbardziej wtedy, gdy tańczyłaś.” – okręcił mnie parę razy wkoło. – „A teraz pewnie kręci Ci się w głowie?”
- „Żebyś wiedział.”
Pocałowałam go w odwecie, a on zsuwał mi już ramiączko topu. Potarłam kciukami jego skronie, otworzył oczy, uśmiechnęliśmy się do siebie. Ja koniuszkiem języka oblizałam usta, on przejechał po nich palcem i powrócił do całowania.

Tay
Spotykaliśmy się codziennie i gdy tylko była blisko, we mnie odzywały się dzikie pragnienia. Uwielbiałem trzymać ją w ramionach, patrzeć na jej twarz i reakcje, gdy ją całowałem. Uczyłem się jej i zaczynałem już poznawać, co lubi, a czego nie. Często przygryzała wargę, wczepiała się palcami w moje plecy, a jej oddech był przyspieszony. Tak było teraz. Byłem już bez t-shirta, a ona w samym biustonoszu, który działał na mnie niezwykle podniecająco. To znaczy nie tyle sam biustonosz lecz to, co pod nim. Przez tydzień praktycznie nie byliśmy ze sobą, najpierw przez moją chorobę, potem przez jej. 'Tay, weź się skoncentruj na dziewczynie, a nie myślisz o pierdołach.' No i się skoncentrowałem, gdy pociągnęła mnie za ucho. Ustami! No no no! Zrobiłem to samo, aż zachichotała. Wiedziałem, że ma tam łaskotki. Znowu zacząłem całować jej szyję i czułem gęsią skórkę na jej ręku. Zawsze tak reagowała. Z lewej strony całowałem szyję, to lewa ręka pokrywała się gęsią skórką. Albo odwrotnie. Gdy zaczynałem całować jej brzuch zawsze wciągała powietrze, a potem wypuszczała po trochu. Dzisiaj miała spódnicę. Uwielbiałem, gdy je nosiła. Moja wyobraźnia zaczęła już wybiegać w przyszłość, a ręce zawędrowały na pośladki. Ale moment! To nie moje są na jej, a jej na moich... Otworzyłem oczy. Czyżby się aż tak stęskniła? 'Tay, czy to baranie jest teraz najważniejsze?' Zostaliśmy w samej bieliźnie, chciałem już, teraz, natychmiast się kochać, nie mogłem dłużej wytrzymać. Nie zwróciłem uwagi, kiedy zostałem pozbawiony bokserek, a jej ręka... 'Tay, nie myśl tyle, bo zaraz dojdziesz!' Wyszeptała moje imię, a zrobiła to tak namiętnie, że ponownie otworzyłem oczy spoglądając na nią. Dostrzegłem prośbę, ona też już chciała. Założyłem, co trzeba i zacząłem naszą wspólną podroż. Biustonosz zostawiłem sobie na sam koniec i gdy tylko nasze ciała nabrały wspólnego rytmu zdjąłem go odrzucając za siebie i napawałem oczy jej widokiem. Szybko je jednak zamknąłem, bo byłem już na granicy. 'Tay, jeszcze chwila, no wykaż się głąbie!' Jej ręka w moich włosach, jej palce wpijające się w ramię, jej oddech na mojej szyi przyśpieszył jakoś mocno i... Nie wytrzymałem. Już chciałem sobie w duchu zwymyślać, ale okazało się, że jej udało się zaraz za mną. Uff, nie jest źle. Jest dobrze! Jest bardzo dobrze! Jest bardzo, bardzo dobrze! Położyłem się na plecach, a ona jak zwykle się wtuliła. Obejmowałem ją ręką gładząc po ciele.
- „Almost heaven.” - powiedziałem.
- „Coo? Teraz chcesz jechać po kawę?”
Spojrzałem na nią i wybuchnęliśmy śmiechem. Nawet nie wiem, kiedy zasnęliśmy, ale spaliśmy do samego rana. Ola jeszcze potrzebowała snu, a ja po koncertach też nie byłem zbyt wypoczęty.

21 komentarzy:

  1. ale super super super!!!
    bardzo ale to bardzo mi sie podoba!!
    Tay wrócił, ale super, aaaaaaaa seks wow wow wow
    super część super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff... Kamień z serca. Nie byłam pewna, co do tego seksu, ale to w końcu facet myśli, nie? :P Dzięki Anuś!

      Usuń
  2. No co ja mogę napisać, jak nie to, że TO BYŁO GENIALNE!!! Super opisana scena gry wstępnej hehe :P Totalnie się wczułam....a w słuchawkach akurat leciało mi Ave Maria Padzikowe hehehehe 3:-) Doskonale się dopasowało...akurat w momencie, gdy Tay dochodził xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Nie no! Ave Maria w trakcie seksu - niedopuszczalne! Ale dzięki za miłe słowa.

      Usuń
    2. Ale to nie moja wina, że akurat na to padło :P Dobrze, że nie słuchałam Brother Brother hahahaha

      Usuń
    3. Eeej, nie rozumiem, czemu?

      Usuń
    4. Hahaha, seks i słuchanie w tym czasie piosenki o braciach i siostrach - creepy :D

      Usuń
    5. Ale mogło trafić na "a beautiful children still to come"...

      Usuń
  3. Aż dostałam wypieków na twarzy, bo tam mnie rozgrzały przemyślenia Taya :D
    Ola i Tay wrócili do zdrowia, a nawet jak im jakieś pozostałości infekcji zostały to na bank to do końcu już wypocili, hahaha :D Trochę mnie Ike denerwuje, że tak na tego biednego Zaca najeżdża. Według mnie dobrze zrobił, że nie czekał aż ktoś łaskawie przyjdzie i pozbiera Olę. Ileż można czekać? Poza tym Panom ochroniarzom chyba nie spieszyło się bardzo skoro On ich uprzedził. Nikt nie wiedział, co było przyczyną omdlenia, a w takich sytuacjach liczą się sekundy, dlatego podejście Ike'a jest z deka irytujące, niech go Nikki postawi na ziemię ;) Ah ah ah, ale seks mi wynagrodził wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ike wie, co mówi. Powinien poczekać, aż ochroniarz przeniesie Olę i wyjść kulisami. Przecież on przejął Olę właśnie od ochroniarza, przelazł sobie po scenie, zeskoczył i... no przecież to jak podanie fankom wszystkiego na tacy.

      Usuń
  4. Bardzo mnie rozbawiły te rozmyślania Tay'a w trakcie seksu ;) Nie wydaje mi się to typowo męskie, ale przecież artyście wszystko wolno :) Dobrze, że Tay powrócił. I fajnie, że "nie wytrzymał" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wytrzymał, bo to też często się zdarza facetom, nie? :P Tay, to też chyba taka romantyczna dusza, skoro tak rozmyślał :D :D :D Takiego go sobie stworzyłam :P :P :P

      Usuń
    2. O may gad !!!ta chemia miedzy nimi....no mega! swietny związek tworzą !Zac bohater no ruszył ukochanej na poomoc ...ta bomba kiedyś wybuchnie!!! ,i rozmyślania Tay podczas sexu ....bezcenne

      Usuń
    3. Riri, nawet nie wiesz jak się ciesze, ze widac te chemie. Dzięki!

      Usuń
  5. Oleńko... jesteś mistrzynią gry wstępnej.... Kamasutrę masz w jednym paznokciu... Ja też dostałam wypieków na twarzy.... tak gorących, że jajka można by uzmażyć.... Ale wracając do opowiadania.... Zac... nadal kochany, to się nie zmieni, denerwuje mnie Ike.... pewnie zazdrości... dlatego najeżdża na brata.... czekam kiedy wybuchnie bomba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetko, w pierwszej chwili zastanawialam się, czyje jajka masz na mysli, pozniej zorientowalam się, ze chodzi Ci o kurzece :D Co Wy tak na te bombe się nastawiacie? Hehe! A czy znam kamasutre? Wierz mi, ze nie tak dobrze jak Ci się wydaje- hihi! Ale rozumiem,ze sceny pisze dobrze :D te sceny :D

      Usuń
  6. ojej, przemyślenia Taya są najlepsze!!!!czytałam z wypiekami na twarzy...dosłownie jakbym wzięła sobie bez pytania jego pamiętnik i czytała gdzieś w ukryciu;-)w obawie, że zaraz wejdzie....no świetnie moja droga !!! dlaczego odkryłam Cię tak późno?!o ja glupia...

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam Cię! Porwałaś się na opis gry wstępnej i seksu rozumem faceta. Haha nawet nie umiem powiedzieć co faceci wtedy myślą i jakich słów używają w głowie. Szczerze to nie wiem czy to było dobre czy nie. Nawet własnego męża nigdy nie pytałam co wtedy myśli.
    Gratuluję odwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No powiem Ci, ze dopiero jak to napisałam i opublikowałem, to stwierdziłam, ze faceci jednak tak nie myślą. Oni są bardziej rzeczowi, są wzrokowcami, ale chyba nie myślą o takich rzeczach, o których myślał Tay. No ale cóż... tak wyszło.

      Usuń
  8. Ja ekspertem nie jestem, ale mnie się podobało

    OdpowiedzUsuń