Ola
Droga upłynęła nam
szybko, oczywiście Tay uspokajał mnie, bo znowu denerwowałam się egzaminem.
Przed uczelnią wysiadł ze mną, życzył mi powodzenia i poprosił, żebym
zadzwoniła jak już skończę, bo on jedzie coś załatwić, ale powinien się
wyrobić. Egzamin napisałam, ale tym razem nie znałam odpowiedzi na wszystkie
pytania. Tay napisał, że będzie za jakieś 20 min. Czekałam z Angelą i resztą
jak na szpilkach, w końcu pan doktor wyszedł z pokoju i odczytywał wyniki.
Angela stała z kartką, żeby zapisać dla tych, co nie czekali, ja próbowałam
wychwycić swoje nazwisko. Jest! Jest! Udało się! Udało! Ledwo, ale jednak! Mimo
że prawie połowa osób nie zaliczyła. Wyściskałam się z Angelą, pożegnałam i
poszłam. Niebieskooki stał oparty o auto z telefonem przy uchu, ale gdy mnie
zobaczył pożegnał się z rozmówcą, a ja ostatnie kroki podbiegłam krzycząc
„zdałam, zdałam” i rzuciłam mu się na szyję. Trwało to dosłownie ze dwie sekundy
nim się zreflektowałam. Odsunęłam się prędko. Kolejne kilka sekund myślałam, co
powiedzieć, ale oczywiście najlepszy sposób przyszedł pierwszy. Obrócenie to w
żart.
- „Rany, sorry, ale
tak się cieszę, że musiałam kogoś uściskać.” – powiedziałam z promiennym
uśmiechem nie pokazując zdenerwowania. Ciemne okulary mi w tym pomogły.
- „Wiedziałem, że Ci
się uda. Gratulacje.” – wyglądał, jakby go to nie ruszyło, odetchnęłam więc z ulgą.
- „Dzięki.”
- „No to wskakuj.” –
otworzył drzwi, po czym sam zajął miejsce za kierownicą.
Dopiero tym razem
byłam na tyle rozluźniona, że zobaczyłam jakim autem jedziemy. Nie omieszkałam
wyrazić swojego zauroczenia tutejszymi kabrioletami. Przyznałam się Tay’owi, że
zawsze chciałam takim jeździć i teraz mam okazję, bo tutaj wszyscy takie mają i
jest to naturalne. Tylko zrobi się ciepło, a cała ludność Oklahomy opuszcza
dachy. Oparłam się wygodnie na zagłówku, włosy latały mi we wszystkie strony,
ale niebieskookiemu również, bo okulary przeciwsłoneczne miał na nosie. Tay
przygłosił muzykę, zaczęłam odpływać. Milczeliśmy dłuższą chwilę, po czym odezwał
się, że jesteśmy na miejscu. Jakby mnie ktoś spytał, w którą stronę
odjechaliśmy spod uczelni, to bym nie wiedziała. Rozejrzałam się nie widząc
żadnego lokalu.
- „Tutaj, od
podwórka.” – wskazał mi drogę.
Lokal był bardzo
mały, ale szalenie przytulny. Nazwa „Almost heaven” – mnie kojarzyło się z
nazwą płyty zespołu, który lubiłam. Na pierwszym piętrze był duży taras ze
stojącymi stolikami, ale powyżej jeszcze balkon z jednym, wielkim stołem.
Właśnie tam Tay nas zaprowadził.
- „Wow!” – rzekłam,
gdy wyszłam na balkon. Widok rozpościerał się na rzekę Arkansas. – „Skąd znasz
to miejsce?”
- „Znajomy ojca jest
właścicielem, zawsze trzyma dla nas balkon. Wszyscy się mieścimy i nikt nam nie
przeszkadza.”
Siedzieliśmy na tym
balkonie rozmawiając ze cztery godziny. Poznawaliśmy się coraz bardziej. Tay
wypytywał mnie o różne sprawy, ale sam też chętnie opowiadał o sobie. W końcu
za namową Poli spytałam czy idzie w sobotę na imprezę do Angeli. Odrzekł, że
nie miał tego w planach.
- „Aaa… Szkoda.”
- „Ale to nie znaczy,
że nie mogę tego uwzględnić.”
Uparł się, że po mnie
przyjedzie, powiedziałam, że będę jechać z Polą, to odrzekł, że nie ma
problemu, weźmie nas obie. Co za dżentelmen!
I tak też się stało. W
sobotę Pola miała okazję zamienić z nim więcej niż kilka słów w drodze na
imprezę. Tay zaparkował i chciał jeszcze oddzwonić do brata, my weszłyśmy do
środka. Nie zdążyłam wsadzić alkoholu do lodówki ani nawet przywitać się z
Angelą, gdy Mike dosłownie rzucił mi się na szyję i zaczął ciągnąć na parkiet.
- „Zaraz, chwileczkę,
dopiero weszłam.” – ociągałam się rozbawiona, ale nie dał za wygraną i
znaleźliśmy się na parkiecie w salonie. Mike włączył muzykę i zaczął ruszać się
zbyt kubańsko i zbyt seksownie w moim kierunku. To taki taniec i albo się na to
godzisz albo przestajesz tańczyć. Mnie dwa razy nie trzeba zapraszać, wczułam
się więc w rolę.
Tay
Przycisnąłem czerwoną
słuchawkę w telefonie kończąc rozmowę. Już chciałem dołączyć do imprezy, gdy
ktoś złapał mnie od tyłu w pasie. Fuck! Zagotowałem się. Nie odwracając się
zdjąłem ręce z siebie i przez zaciśnięte zęby powiedziałem
- „Meggie, cholera! Czy do
Ciebie nie docierają żadne argumenty?”
- „Nie.” – odpowiedziała
patrząc mi prosto w oczy. Znałem ten wzrok. Wiele dziewczyn tak na mnie
patrzyło. I wcale mi to nie pochlebiało. No, może kilka ładnych lat wstecz tak,
ale teraz już tylko wkurzało. Po raz setny wytłumaczyłem Meg swoje racje, ale oczywiście
nie trafiło, bo przesłała ręką całusa i pobiegła z przyjaciółką na imprezę. Nie
chciałem, żeby Ola znowu była świadkiem jak Meg się do mnie klei i patrzy jakby
miała chęć mnie połknąć. Owszem, była sympatyczną dziewczyną, ale coraz mniej
ją lubiłem przez te jej akcje. Miałem tylko nadzieję, że ona nie powie przy Oli
czegoś, co powinienem powiedzieć jej sam. Ola. Ola nie patrzyła na mnie tak jak
Meg i tysiące fanek. Jej wzrok był zupełnie inny. Lepszy. Milszy. Nieco
tajemniczy. Chciałem, żeby poznała mnie najpierw jako zwykłego chłopaka, potem
jej powiem. Ale jak ja jej to powiem? „Cześć. Jestem Taylor Hanson. Mam zespół,
jestem sławny i koncertuję. Chcę się z Tobą spotykać, ale jutro może się o tym
dowiedzieć milion moich fanek. To jak? Wchodzisz w to?” Zamyśliłem się.
Spotykać się? Tak. Przecież właśnie do tego dążę, to chcę osiągnąć. „Odbiło Ci
Panie Hanson, całkiem Ci odbiło.” – pomyślałem wchodząc do domu wprost na
Angelę. Przywitałem się, a ona od razu popchnęła mnie do salonu.
- „Chodź tu! Zobacz jaki Ola
z Mike’m dają popis.”
Spojrzałem i zatkało mnie.
Na środku, otoczeni kilkoma osobami tańczyli… eee… no bynajmniej byli w błogiej
ekstazie Ola i Mike. Tańczyli coś z Dirty Dancing, a im bardziej było dirty tym
bardziej widownia była wesoła, klaskała i gwizdała. Nie spodobało mi się to.
Ona mi się podobała, ale to, co robiła z Mike’m już nie. Pola musiała wyczytać
mi to z twarzy, bo podeszła i uspokajająco powiedziała:
- „Nie przejmuj się. To
tylko taniec, a pewnie wiesz, że Olka na jego punkcie ma zajoba. Tańca
oczywiście.”
- „Co?” – nie zrozumiałem.
Widownia biła brawo, bo utwór
się skończył. Ola chciała odejść, ale Mike zarządził jeszcze jeden numer.
- „Mówię, żebyś się nie
przejmował, bo to się po prostu tak tańczy.” – powtórzyła.
- „Spoko. Czemu miałbym się
przejmować?”
Pola popatrzyła na mnie z
politowaniem, a ja przypomniałem sobie, że przecież studiuje psychologię.
Wzięła mnie za rękę mówiąc, że zrobimy odbijanego i zanim zdążyłem zareagować
popchnęła mnie przez tłum do środka kółka. Ludzie poszli naszym śladem i
zaczęli tańczyć zamiast wgapiać się w Olę i Mike'a. Pokiwaliśmy się z Polą
pół piosenki, po czym ta klasnęła w ręce rozdzielając parę tańczących i ciągnąć
Mike'a w przeciwległy kąt salonu.
- "O! Cześć!" -
odezwała się Ola zaczepnie przechylając głowę - "Nie wiedziałam, że
potrafisz tańczyć dirty dance."
Nie powiem, żeby dodała mi
tym odwagi. Słowo się rzekło. Objąłem ją w pasie, na co zarzuciła mi ręce na
szyję. Cały czas patrzyła mi w oczy. Tak. Ten wzrok był całkiem inny.
Przyjemny. Przeszedł mnie dreszcz. Pierwszy raz miałem ją tak blisko.
- „Musisz ugiąć bardziej
kolana, bo nic z tego naszego tańca nie wyjdzie.”
Dotarło do mnie, że stoję
jak kłoda, gdy inni dobrze się bawią, a Pola wiruje z Mike’m. Ola spokojnie
czekała na mój ruch. Ugiąłem kolana. Uśmiechnęła się.
- „Tak lepiej. A teraz
czadu. Tylko mnie nie upuść.”
Nadała rytm. Kiwanie się na
boki. To potrafię. Zniżyła ręce na moje ramiona, wzrokiem pokazała, co zamierza
zrobić i zaczęła odchylać się do tyłu wyciągając jeszcze ręce za siebie i
ruszając jednocześnie ramionami w takt kubańskich rytmów. Przełknąłem ślinę. Nie
pozwoliła mi jednak długo patrzeć się tam, gdzie nie powinienem i jednym
sprytnym ruchem wróciła do pierwszej pozycji łapiąc mnie za szyję i lewą nogą
oplatając moją prawą. Odruchowo przytrzymałem ją pod kolanem, żeby nie upadła.
- „Łapiesz!” – rzekła mi do
ucha aż znów przeszedł mnie dreszcz i w tym momencie piosenka się skończyła.
Puściłem jej nogę, wyprostowałem się i całe szczęście, że poleciał jakiś wolny utwór,
to zostaliśmy na parkiecie kiwając się już normalnie, ale nie tracąc kontaktu
wzrokowego.
- „Wow!” – jedynie tyle
wydusiłem z siebie. ‘Tay, Ty półgłówku, weź się w garść.’ – „Gdzie się tego
nauczyłaś?”
Wzruszyła ramionami i
odpowiedziała: „Tańczyło się tu i ówdzie. Opowiadałam Ci przecież.” – oczy jej
błyszczały, uśmiechała się. Miała taki ładny uśmiech. ‘Tay, baranie, do pionu!’
- „Opowiadałaś, ale nie
przypuszczałem, że jesteś tak dobra.”
- „Dziękuję. Ale Tobie też
nieźle szło.” – rozbawiła mnie tym.
- „Daj spokój, byłem
beznadziejny.” – zaczęła kiwać głową przecząco.
- „Wcale nie. Trzeba wierzyć
instynktowi. I ćwiczyć. Może włączę jeszcze jeden utwór?” – spytała
kokieteryjnie.
- „Nie, nie, dziękuję, na
dzisiaj wystarczy.”
Po tym utworze
zdecydowaliśmy iść się napić. Zgarnąłem po drodze Polę, a Ola ku mojemu
zdumieniu Mike’a.
- „Dobra jest, nie?” –
spytał, gdy dziewczyny zaczęły robić drinki.
- „Pewnie, że dobra. Ale ja
to wiem, bo znam ją od lat.” – odpowiedziała Pola
- „Dajcie spokój, każdy jest
w czymś dobry. Ty Mike też świetnie tańczysz.”
Mike zaczął się wygłupiać
kłaniając nisko, a mnie zastanowiły jej słowa. „Każdy jest w czymś dobry.” Co
będzie jak mnie o to zapyta. ‘Wiesz, w muzyce jestem dobry. Tworzę piosenki,
które potem stają się hitami.’ Bez sensu…
Ta część z dedykacją dla Anety – bo tak! Bo czyta. Bo komentuje. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńW następnym odcinku:
- „Zostaw tę biedną limonkę.”
- „Ooo, sorki, ale mam ochotę dać jej z liścia.”
- „Limonce?”
Hahaha, to będzie dobre!!!
UsuńAle fajna dziś część :) Podoba mi się to jak Tay ze sobą rozmawia "półgłówku i baranie" dobre, dobre i ma biedny problem, jak powiedzieć Oli o tym kim jest
OdpowiedzUsuńdo tego ta Meg, która na niego leci... ach, zawsze się jakaś znajdzie
Ja się do tej pory śmieję w głos jak czytam te jego dywagacje. Hehe! Takie informacje zawsze wydają się trudne. Sławny chłopak, który tak naprawdę jest normalnym chłopakiem zastanawia się czy dziewczyna nie zmieni stosunku do niego jak się dowie. A Meg... cóż...
Usuńhihi teksty nadal śmieszne :) kolejna impreza, zabawa a oni coraz lepiej sie poznają...
Usuńps. nadal brak ale co tam kiedys sie zjawi na imprezie...
Jeee bardzo mi się podoba ta część!!!! "...im bardziej było dirty tym bardziej widownia była wesoła..." już sobie wyobrażam jak to musiało wyglądać!!! Pewnie bardzo dużo śliny Tay przełknął!!! A wewnętrzne rozterki pana T. są po prostu boskie!!!! No i te sexy ruchy Oli jak tańczyła z niebieskookim a On ją złapał pod kolanem. Rozmarzyłam się w tej pracy!!!! No i restauracja Almost Heaven!!!! Bosko kochana!!! Bosko!!!
OdpowiedzUsuńJeju, no nie spodziewałam się tak fajnej reakcji. Dzięki! Trudno jest pisać od strony faceta jak się jest kobietą i to nie pisarką, a zwykłą, taką o! A taniec, to taniec! Tam nie ma wstydu, tam nie ma lęku, tańczysz i tyle...
UsuńHehehe wiem coś o tym, chłopy mają czasami bardzo narąbane w głowie i ciężko się postawić na ich miejsce, ale jak to mój eX mawiał "Ola Ty tak nie kombinuj, my mężczyźni jesteśmy prości jak budowa cepa, więc nie doszukuj się podtekstów między wierszami..." :P
UsuńI coś w tym jest :)
UsuńAle faktycznie ciężko jest pisać jako mężczyzna :)
No ciężko ciężko, bo kobiety za bardzo kombinują :P a poza tym jest sztuką pisać z perspektywy różnych osób tak, aby nie wydawały się dla czytelnika do siebie podobne. I tu wielki ukłon dla autorki :)
UsuńOj tak! Z tą budową cepa, to i mój ma w zwyczaju mówić. Ale obecny, nie ex :) hehe! Matko! Dzięki! Moje starania nie poszły na marne. Czy moja siostra to widzi? Że ja, powtórzę JA potrafię pisać? hahaha! :P :P :P
UsuńOleńko dziękuję za dedykację. Pewnie,że czytam i to z jaką przyjemnością. Kocham muzykę braci H, uwielbiam Taylorka . Bardzo fajna cześć, ten wspólny taniec plus rozmyślenia Tay'a - dla mnie mistrzostwo świata. Ciekawe jak Ola zareaguje gdy się dowie kim on jest naprawdę. Ale dla niego ta jej nieświadomość jest jak najbardziej dobra, przynajmniej będzie pewien, że kocha go za to jaki jest są nie kim jest, bo na pewno się w sobie zakochają, już ma sie coś na rzeczy. No nic- czekamy. Ukłony dla autorki :)
OdpowiedzUsuńNa pewno, to Kopernik nie żyje, a i to nie wiadomo :) Hihihi! Mistrzostwo świata, to chyba za dużo powiedziane. Miałam nadzieję, że udaje mi się pokazać 'męskie' rozmyślania Tay'a, a nie babskie :P
UsuńOlu zaczepista część,a ten ich taniec miałam przed oczami,te emocje mrrrrrr ! A co do przemyśleń Taya to sobie wyobrażam co on tam sobie jeszcze w głowie powiedział jak tak trzymał Olę np; ej ty tam w spodniach leżeć ! Ha ha ale mam myśli.... Wirujący seks,a i w Olce drzemie mały demon ! Brawo.
OdpowiedzUsuńMarzeno, litości! Myślałam, że ze śmiechu sturlam się pod biurko w pracy. Hahaha! Też przez myśl mi przeszło, że mógł rzucić takim tekstem w myślach. Ale jak widać czytelniczki same sobie dopowiadają czego nie ma :D I o to chodzi :D Jeśli tylko facet jest skory do nauki tańca, to wirujący seks jak najbardziej można wprowadzić w życie.
UsuńTay, ty baranie! Do pionu :-) dobreeeeee ! Oleńko, kłaniam się w pas <3 Naprawdę super się czyta! Nie sądziłam, że tak mi się lekko będzie czytać O:-)
OdpowiedzUsuńSuper!super!super!
OdpowiedzUsuńscena tańca- jakbym ich widziała;-) podoba mi się sposób narracji, który proponujesz;-) dużo się dzieje i naprawdę lekko się czyta, poza tym wracając do narracji- bardzo, ale to bardzo lubię czytać o tym kto co myśli- naprawdę! a dzięki Tobie- wiem, to bez domysłów i to mi się podoba!Joaanna
OdpowiedzUsuńBaaardzo dobra część! Lekko się czyta i w fajny sposób pokzaujesz przemyślenia Oli i Taya. Swietna scena z tańcem, Tay się zestresował biedaczek, no ale nie dziwie mu się przy takiej tancerce :) Urzekło mnie , kiedy myślał o tym, jak Ola na niego patrzy...Że jej wzrok jest inny, przyjemny...Oj chyba wsiąknie na ament ten nasz niebieskooki :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna część. Mamy już trochę coś jakby zazdrości. Tayowi zaczyna zależeć na Oli.
OdpowiedzUsuńWspólny taniec - super! Zawsze człowiek może nauczyć się czegoś nowego. Moża Tay opanuje rytmy latynoskie żeby Ola nie musiała szukać innych partnerów do tańca.