Got a hold on me

wtorek, 15 kwietnia 2014

Część 11



Ola
Ostatni egzamin przede mną. Już nie miałam siły się uczyć. Pola też chodziła z podkrążonymi oczami. Jedynie Paweł miał jakoś wszystko wcześniej i był już wolny. A my biedne nawet nie miałyśmy czasu porozmawiać o niebieskookim tyle, ile bym chciała. Opowiedziałam o naszym wypadzie do jego ‘samotni’, ale Pola stwierdziła, że jeszcze się nie otworzyłam. No i miała rację. Co jakiś czas myślałam o Igorze, ale gdy zaczynałam, to jego obraz zmieniał się po chwili na obraz Tay’a, a to był już gigantyczny krok naprzód. Nie ufałam, to prawda, ale po ostatnich przejściach nie chciałam ufać. Żeby potem cierpieć? No way! Dobrze mi się spędzało czas z Tay’em, działał na mnie jak… jak… jak nie wiem co, ale przecież ja jestem tu ‘przejazdem’, nie chciałam się angażować. Paraliżował mnie swoim wzrokiem, nie umiałam się przed tym uchronić, zauroczyłam się, ale czy był to początek dłuższej znajomości?
- „Oleńko, ale nawet jakbyś miała przeżyć coś fajnego tutaj, to może warto? Może on pomoże Ci zapomnieć o przeszłości? O Igorze. Bo szczerze Ci powiem, że już zaczął Ci pomagać i to nieświadomie.”
- „Pola, nie wiem. Podoba mi się bardzo, ale czy warto? Potem wyjadę i znowu będę cierpieć.”
- „Nie wiesz, co będzie potem. Ale lgniesz do niego, a on do Ciebie, więc nie widzę powodu, czemu mielibyście nie spróbować.”
- „Przecież tak właściwie już próbujemy. Powoli, bo powoli, ale jednak. Pola, żebyś Ty wiedziała jak on całuje.” – rozmarzyłam się.
- „Raczej wątpię, żebyś chciała, żebym ja to wiedziała.” – spojrzała się na mnie i obie wybuchłyśmy śmiechem. – „Tylko mu zaufaj.”
- „Wiesz, trochę go już poznałam, myślę, że można mu zaufać, ale na razie jakoś nie potrafię.”
Wróciłyśmy do nauki, smsowałam w między czasie z niebieskookim, ale nocą znowu przyśnił mi się Igor. Przepraszał, przytulał, chciał do mnie wrócić, a ja jak zwykle pozostawałam nieugięta. Nie cierpiałam tych snów. Tak bardzo chciałam się od niego uwolnić.

Tay
Ola miała rozmowę o pracę, po niej egzamin. Znowu jechała z Pawłem. Ale to ja chciałem z nią być, wspierać ją, towarzyszyć. Co z tego, że Paweł jechał akurat autem na uczelnię? Przecież ona powinna jechać ze mną. ‘Czyżbyś był zazdrosny Taylor?’ Myślałem, że może już skończyła i przejechałem wolno przy uczelni. Nie było jej. Już wybierałem numer, ale wtedy zauważyłem Polę. Zatrąbiłem, podbiegła do mnie.
- „Cześć. Jest tam gdzieś Ola?”
- „Cześć. Nie, wrócili już z Pawłem do domu. Wkurzyła się, bo jej średnio poszło i nie miała chęci czekać na wyniki.”
- „Uuuuu… niedobrze. A Ty dokąd?”
- „Do domu.”
- „Wsiadaj, jadę tamtędy.”
- „Super! Dzięki.”
Zastanawiałem się czy zapytać ją o Olę. Czy zapytać o to czy łączyło ją coś z Pawłem? Nie, Tay, litości! Wyjdziesz na totalnego lamusa! Jeśli już, to musisz sam sobie z tym poradzić.
- „Daj jej czas.” – Pola wyrwała mnie z moich myśli.
- „Co?” – spojrzałem na nią zdumiony.
- „No, Oli.” – patrzyłem na nią zdezorientowany.
- „Tay, mówię do Ciebie odkąd wsiadłam, a Ty myślisz o Oli.”
- „Skąd wiesz, że o niej?”
- „A myliłam się?”
- „Dobra, nie myliłaś się. Chciałem Cię o nią zapytać.”
- „Wiem, ale jedyne, co mogę Ci powiedzieć to to, żebyś dał jej czas.”
- „To zdążyłem zauważyć. Jest nieufna.”
- „Zgadza się. Już parę lat nad nią pracuję.”
- „Nadużyję Twojego zaufania jeśli spytam czemu taka jest?”
- „Nadużyjesz. Po prostu daj jej czas, a może kiedyś sama Ci opowie.”
- „Nie powiem, że mocno mi pomogłaś.” – Pola pogroziła mi palcem.
- „I tak dużo Ci powiedziałam. Wpadasz do nas?”
- „Taki miałem zamiar, ale nie na długo, bo jadę do Cleveland.”
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o egzaminach Poli, a podjeżdżając pod blok usłyszeliśmy głośną muzykę. Oboje spojrzeliśmy do góry podejrzewając, że to z ich mieszkania.
- „O nie!” – Pola złapała się za głowę.
- „Co?”
- „Oni pewnie gotują.”
- „Kto?”
- „Tay, skup się! No Ola z Pawłem. Jak dobrze trafimy, to się najemy dobrych rzeczy, ale jak oni gotują, to cały dzień stracony.”
Pod drzwiami Pola nakazała milczenie mówiąc, że ich trochę popodglądamy. Stanęliśmy tak, że kuchnię widzieliśmy w lustrze w przedpokoju. Muzyka leciała bardzo głośno. Pola nawet nie zdawała sobie sprawy jaki byłem wdzięczny za jej niecny plan. Ola z Pawłem w fantastycznych nastrojach współgrali przy kuchni idealnie. Śmiali się, cały czas trajkotali, mówili po polsku, więc nic nie rozumiałem. Smażyli naleśniki, w między czasie robiąc do nich farsz z sera, mieląc mięso i dosłownie działając jakby mieli po dwie dodatkowe ręce. Jedno podawało drugiemu to, co to drugie w danej chwili potrzebowało. Zamieniali się miejscami. Albo miałem paranoję albo tak to robili, żeby się przy tym dotknąć. Usiedli na chwilę, zaczęli zawijać naleśniki i jeść. Ola tyłem do drzwi, jadła, ale oprócz tego tańczyła na siedząco i śpiewała o jakimś Charliem* po polsku. Oboje byli w świetnej komitywie, dogadywali się bez słów, miałem wrażenie, że ona mu ufała. Poczułem coś na kształt zazdrości. Czy to, co Ola może mi kiedyś opowie ma związek z Pawłem? ‘Tay, kretynie, ale to Ty się z nią całujesz, nie Paweł.’ Nie zauważyłem, że Pola już stoi w kuchni i z nimi rozmawia, byłem pogrążony w swoich myślach zbyt mocno. Dopiero, gdy wróciła i pociągnęła mnie za rękę wróciłem na ziemię.

Ola
Wsiadłam do auta zła jak osa. Paweł znał mnie dobrze. Wiedział, że lepiej się chwilę nie odzywać. Potem zaczął swoje.
- „No nie przejmuj się tak krasnalku.”
- „Nie przejmuj się. To mówi ten, co ma już sesję za sobą.”
- „Co ja poradzę, że miałem szybciej egzaminy. Wstąpimy po drodze do sklepu, kupimy wino i coś ugotujemy, co Ty na to?”
- „Ooo, dobry pomysł!” – od razu się rozczmuchałam – „Coś dobrego wymyślimy i Polcia się ucieszy. Naleśniki!”
- „Niech będą naleśniki! No to piona krasnalku!”
- „Piona braciszku!”
W domu zabraliśmy się ostro do pracy, muzyka leciała głośno. Byliśmy już w połowie gotowania, nie czekaliśmy na Polę, zaczęliśmy jeść, popijając winem, gdy nagle ona wyłoniła się zza rogu i aż podskoczyliśmy oboje z Pawłem przy stole.
- „Ha! Mamy Was!” – popatrzyłam na nią jak na głupią.
- „Ha! Jakie mamy?” – Pola odwróciła się za siebie i zdziwiła.
- „Chwileczkę.” – wróciła do przedpokoju, patrzyliśmy za nią, a ona pociągnęła kogoś za rękę i moim oczom ukazał się Tay. Mało nie zadławiłam się naleśnikiem. On też stał jakoś dziwnie, nic nie mówił. Pola zciszyła muzykę.
- „Cześć. Zjesz naleśnika?” – Paweł wybawił wszystkich z konsternacji.
- „Cześć. Chętnie.”
Odpowiedziałam ledwo słyszalnie.
- „Hej.”
Nie dostałam buzi. Już się podnosiłam, ale Tay chyba nie miał zamiaru witać się w ten sposób, usiadłam więc z powrotem. O nie! Nie ma mowy. W dupie mam to, że moi przyjaciele są w tym samym pomieszczeniu. Podniosłam się, zmusiłam, żeby na mnie spojrzał i całując go w policzek spytałam.
- „Co Ci?”
- „Mnie?” – spojrzał na mnie nieprzytomnie i dopiero się uśmiechnął – „A nic. Słabo się wyspałem.”
Nie uwierzyłam. Rozmowa się jakoś słabo kleiła, Pola z Pawłem nadrabiali za całą czwórkę. Potem jakoś ulotnili się z kuchni.
- „Co się stało?”
- „Nic. Będę się zbierał, mam spotkanie w Cleveland.” – wstał, ja też się podniosłam.
- „Przecież bez Ciebie nie zaczną.” – uśmiechnął się, że pamiętałam. – „No więc?”
- „Wiem, że nie zaczną, ale nie mogę się wiecznie spóźniać.” – pochylił się nade mną chcąc się pożegnać, ale ja sprytnie się wywinęłam i oparłam ręce na jego torsie.
- „Tay, masz jakieś kłopoty?” – oddał mi uścisk dotykając ustami moich włosów.
- „Nie, nie mam kłopotów. Jakiś chyba gorszy dzień dzisiaj, nie przejmuj się.”
- „Na pewno?”
- „Na pewno. I muszę lecieć, wpadłem na chwilę.” – pocałował mnie w czoło.
- „No to leć.”
Wyszedł już na klatkę, ale wybiegłam za nim. Przytuliłam go mocno.
- „Powodzenia.”
- „Dziękuję.” – uśmiechnął się i poszedł.
Tay napisał do mnie smsa, że jak będzie wracał ze spotkania, to może podjechać i przejdziemy się na spacer. Zgodziłam się chętnie, ale spytałam czemu, czy coś się stało? Odpisał, że po prostu chciałby mnie przytulić, zrobiło mi się bardzo miło. No i tak zwany „krótki spacer” przerodził się w trzygodzinne łażenie po miasteczku, hamburgery z colą, przytulanie i kiepski humor Tay’a był tylko nikłym wspomnieniem.

* Ania Dąbrowska "Charlie Charlie"

19 komentarzy:

  1. W następnym odcinku:

    - „Czemu mi nic nie powiedziałeś? Czemu mnie na to nie przygotowałeś?” – wybuchnęłam płaczem. Przytulił mnie do siebie. Widziałam, że kontaktują się z Polą na migi. Zamknął drzwi do salonu, posadził mnie na łóżku i mocno tulił.

    OdpowiedzUsuń
  2. o Tay zazdrośnik, aż trudno mi sobie to wyobrazić (bo gwiazda i w ogóle ;) )

    PS Zrobiłas mi smaka na naleśniki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam, żeby wyszedł na zazdrośnika tylko, żeby się zastanawiał czy tam może Ola coś kiedyś z Pawłem tego... :D

      Usuń
  3. „Wsiadaj, jadę tamtędy.” taaaaaa
    zazdrosny Tay jak nic...
    i na koniec spacer, hamburgery z colą- tak po amerykańsku :)
    fajna część :) super super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zamierzał wpaść do Oli, no to musiał tamtędy jechać :D A Ty Ania zawsze wiesz, kiedy jest po amerykańsku - hahaha!

      Usuń
    2. ech naleśniki to bym może i zjadła, ale w sumie bym zjadła hamburgera z colą i poszłabym na nie z Zac'iem haha- no dawno o nim nie pisałam, nie?

      Usuń
  4. A ja teraz mam smaka na naleśniki!!! Oj niedobra, jestem głodna a Ty mi tu o naleśnikach :P Ciekawe czemu Tay taki przygnębiony, męczy go pewnie co Ola ukrywa i to, że sam ma tajemnice :PPP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że narobiłam smaka na jedzenie. Jak napiszę, że godzinę temu jadłam frytki z serem, ketchupem i majonezem, to w ogóle będę be, nie?

      No i Oluś cieszę się ogromnie, że zrozumiałaś moje przesłanie! :*

      Usuń
    2. Nie no tak nie może być! Jeszcze śniadania nie jadłam, a Ty mi tu fryty zapodajesz :D Lece do sklepu po śniadanko niedobra Ty :P

      Usuń
    3. Zauważ, że fryty były wczoraj :D Smacznego!

      Usuń
  5. No kurcze zgadłam,że Tay będzie musiał patrzeć jak Ola i Paweł ocierają się o siebie ,oczywiście On tak to widział,czyli jednak zazdrość i smutek,że mogło coś tych dwoje łączyć.Szkoda mi się go zrobiło no ale już koniec był w lepszym humorze :D O będzie się działo w następnej części buziak :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo on bidny nic nie wie, a Pola zadania nie ułatwiła. Ale jak było naprawdę, to jeszcze nie zdradzę.

      Usuń
  6. Uwielbiam naleśniki. A teraz do rzeczy...... bardzo mi się podobało, jak w delikatny sposób opisałaś "zły dzień" Taylorka. A wiadomo, że każdemu może się zdarzyć. Coś mi się wydaję że w następnej części będzie się działo...... czyżbym się myliła? Teraz już nie mam tak fajnie. Na następny rozdział muszę troszkę zaczekać. Ale chyba nie za długo....... Ola daje z siebie wszystko.... Dziękuję kochana. BUZIAKI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Anetko! Ty też czytasz ze zrozumieniem, jak żesz ja się cieszę! O to mi chodziło. Też może mieć gorszy nastrój, c'nie? A ile to 'nie za długo'? Hehe! Ja cały czas piszę :D

      Usuń
  7. Tay zazdrośnik;-) ale może też ma ku temu powody z przeszłości?okaże się, poza tym świetnie Olu, świetnie i świetniej z każdym rozdziałem....

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedno mnie zastanawia: Ola traktuje Pawła jak brata, ale jaki stosunek ma On do niej, bo coś mi tam w jednym z początkowych rozdziałów nie pasowało.
    Tay zazdrosny właściwie to mu się nie dziwię. Nie zna relacji łączących tych dwoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, co Ci tam nie pasowało? Hmm...

      Usuń
    2. Cofnęłam się do początku, ale nie znalazłam tego zdania. Wtedy czytając je pomyślałam, że Ola chyba podoba się Pawłowi. Może to zły kierunek...

      Usuń