Tay
Ola wróciła do kuchni
i powiedziała, że to chyba dzień dobrych wiadomości, bo dostała pracę. Niby
tylko trzy dni w tygodniu, ale zawsze to coś. Pogratulowałem, ale ona była
jakaś poważna i zapytała o coś, co całkiem mnie zmroziło.
- „Tay, a Ty dużo
masz jeszcze fanek?”
Wbiłem się w krzesło.
Dowiedziała się, dowiedziała, a Ty kretynie miałeś jej powiedzieć sam. No to
teraz będzie afera. Zadałem najbardziej logiczne pytanie.
- „Co masz na myśli?”
- „Nie co, a kogo.
Niejaką Ashley. Kolejna Meg? Co to by chciała, a nie będzie?” – patrzyła na
mnie wnikliwie.
- „A jeśli Ci powiem,
że właśnie tak, to mi uwierzysz?” – no przecież była to całkowita prawda. Nie
chciałem jej mówić, że takich Meg i Ashley jest jeszcze jakiś sryliard.
- „Nie wiem.”
Cokolwiek bym teraz
nie powiedział będzie źle. Jak jej powiem o zespole, to już w ogóle porażka.
Sam nie wiedziałem, co jest gorsze. Ola miała poważną minę.
- „Ja rozumiem, że
jesteś popularny w okolicy, widać, że ludzie Cię lubią. Do tego jesteś
przystojny, to dziewczyny na Ciebie lecą. Ale nie uważasz, że to już przesada,
kiedy obce osoby podchodzą do mnie i ostrzegają, że mam się z Tobą nie
spotykać?”
- „Ashley Ci tak
powiedziała?” – wybałuszyłem oczy, Ola potaknęła głową i zadała wtedy
przedziwne pytanie.
- „Tay, czy Ty masz
dziewczynę?”
- „Przecież mówiłem
Ci, że Meg, ani tym bardziej…”
- „Mnie nie chodzi o
Meg. Pytam ogólnie czy kogoś masz?”
- „Mam nadzieję.” –
uśmiechnąłem się, ale ona wyglądała na zszokowaną.
- „Masz nadzieję?”
- „Tak. Tylko jeszcze
jej nie spytałem.” – patrzyłem prosto w jej oczy. Bez makijażu i w mokrych
włosach wyglądała niezwykle uroczo. Po chwili dodałem.
- „A Ty? Masz kogoś?”
– zbiłem ją z pantałyku, ale bardzo szybko zareagowała.
- „Nie mam pojęcia.”
- „Nie masz pojęcia?”
– przyznam, że trochę się zamotałem.
- „Nie. Jeszcze nie
zapytał.”
Widziałem, że zmienia
się wyraz jej twarzy, najpierw oczy, potem usta i wybuchła dźwięcznym śmiechem.
Wziąłem ją za rękę, poprowadziłem naokoło stołu i posadziłem sobie na kolanach.
- „Nie planowałem
takiej rozmowy, ale skoro tak wyszło, to… Podobasz mi się, bardzo dobrze się z
Tobą czuję i chcę się z Tobą spotykać.”
Ola
Serce zaczęło bić mi
szybciej, zresztą od momentu, gdy posadził mnie na kolanach.
- „Tay, przecież my
już się spotykamy.”
- „Wiem, ale przecież
Cię nie zapytał. Więc to była forma zapytania.”
- „Ale kto?” – już
zdurniałam od tego naszego przegadywania się. Tym bardziej, że on był tak
blisko i tak pięknie pachniał.
- „No Twój chłopak.”
– roześmiałam się na to.
- „Ja też się dobrze
przy Tobie czuję.” – powiedziałam cichutko.
- „I powiedziałaś, że
jestem przystojny.” – czy faceci też bywali próżni?
- „No i co z tego, że
powiedziałam?” – czemu ja się denerwowałam, a on był taki spokojny?
- „Do tego dobrze
całujesz.” – czy ja naprawdę zrobiłam to na głos?
Nie zdążyłam nic
dodać, bo mnie pocałował. Czułam, że zapadam się gdzieś w otchłań, ale czegoś
mi brakowało. Jedną rękę położyłam na jego ramieniu, a drugą przejechałam po
karku wtapiając ją w jego mokre jeszcze włosy. Speszyłam się, bo zadrżał.
Cofnęłam szybko rękę, ale wziął ją w swoją i z powrotem położył sobie na karku
uśmiechając się. Przytulił mnie jeszcze mocniej i kontynuowaliśmy póki nam
starczyło tchu.
- „Ola, chciałbym
jeszcze o czymś Ci powiedzieć.”
- „Tay, może na
dzisiaj starczy już nowości, hmm?”
- „Ale chciałbym
jednak…”
- „Tay, proszę, kiedy
indziej.”
- „No dobrze. Ale mam
jeszcze jedno pytanie z innej beczki.”
- „Dawaj.”
- „Czy Ty w
przeszłości… czy Wy… tzn. Ty z… w sensie czy łączyło Cię coś z Pawłem?”
- „Z Pawłem? Skąd ten
pomysł?” – milczał, czekał na moją odpowiedź.
- „Nie Tay. Jak
poznałam Polę i potem Pawła, to imponował mi, wiesz, starszy brat, wydawał się
taki dorosły, a dwa lata różnicy, to wtedy było sporo. Ja dla niego zawsze
byłam przyjaciółką Poli, on dla mnie zawsze jej bratem chociaż Pola od dawna
uważa, że byśmy się dobrze dogadywali jako para. Ale nie, nie, a skąd ten
pomysł?”
- „Obserwuję. Widzę,
że jesteście w świetnej komitywie.”
- „Pewnie! Znamy się
już prawie 8 lat. Przyjaźnimy się. Jak to w Polsce się mówi ‘znamy się jak łyse
konie’.”
- „Łyse konie? Czemu
łyse?”
- „A żebym to ja
wiedziała? Chyba dlatego, że stare. Stare, to łyse. Co zrobimy z tak miło
rozpoczętym dniem? Trzeba poświętować moją nową pracę.”
Ustaliliśmy plan
dnia. Taksówką do Tulsy, ja na uczelnię po wpis, Tay do domu po samochód, potem
zakupy i samotnia. Gdy pierwsze punkty zostały spełnione i wychodziliśmy ze
sklepu z prowiantem Tay zamachał mi kluczykami przed nosem.
- „Masz przy sobie
prawo jazdy?”
- „Mam. Żartujesz?
Mogę?”
Kiwnął głową, cmoknął
mnie szybko i usiadł na fotelu pasażera, a ja stwierdziłam, że zrobię mu
psikusa. Usiadłam i udawałam bardzo zdenerwowaną, ustawiałam lusterka, o
wszystko pytałam, a niebieskooki zaczynał się niepokoić. Odpaliłam, włączając
się do ruchu udałam, że nie widzę auta, zahamowałam gwałtownie, aż nami
zarzuciło i wtedy Tay pobladł.
- „Ostrożnie.”
- „Sorry, nie
zauważyłam go.”
Wyjechałam na drogę
udając strwożoną, źle wciskałam pedał gazu, wolno jechałam, zarzucałam za
zakrętach i ostro hamowałam. Musiałam uważać, żeby się nie roześmiać. Mina
Tay’a była bezcenna. Założył okulary i obserwował wszystko naokoło, żeby w
razie czego zareagować. Zjeżdżając już w polną drogę rozluźnił się, a ja ledwo
zahamowałam za jakimś autem. Tay się odezwał.
- „Długo masz prawo
jazdy?”
- „Dwa lata, ale nie
jeździłam dużo. A co? Aż tak źle?”
- „Musisz trochę
potrenować. A tymczasem poznasz mojego brata. To jego auto.”
- „Oooj…”
- „Co oooj? On nie
gryzie. Nie wiem tylko czy jest sam.”
Okazało się, że Isaac
jest sam. Starszy od Tay’a, w ogóle do niego nie podobny, ale bardzo
sympatyczny. Wydawał się spokojniejszy od brata, ale pozory mogą mylić.
Porozmawialiśmy z pół godziny, po czym Ike powiedział:
- „No to cieszę się,
że Cię poznałem.”
- „Mnie też jest
miło.”
- „I mój braciszek
wcale nie kłamał mówiąc o Tobie.”
- „Ike!” – Tay dał mu
kuksańca
- „No co? Przecież my
faceci też czasem rozmawiamy ze sobą o kobietach.”
- „Dobra. Już.
Starczy.”
- „Spoko Tay, Ike ma
bardzo dużo racji.” – powiedziałam – „Nie zapominaj, że przyjaźnię się z
facetem. Wy jesteście czasem gorsi niż baby.”
- „Ooo, widzisz
braciszku? Mądra dziewczyna. No, ale ja się już zbieram, siedzę tu dwie
godziny. A Ty…” – pogroził palcem Tay’owi – „…nie zapomnij, że mamy dzisiaj
spotkanie.”
Tay miał minę, jakby
Ike faktycznie dopiero co mu o tym przypomniał. Godzinę później musieliśmy więc
zbierać się do domu. Niebieskooki nie wspominał już o możliwości prowadzenia
przeze mnie wozu, a mnie strasznie chciało się śmiać, że zrobiłam mu taki
kawał, bo przecież jeździć potrafiłam.
Dzisiejsza część z dedykacją dla Betsy! Miło mi bardzo, że tak Ci się spodobało i 'chcesz Hansona' :P
OdpowiedzUsuńChcę! Bardzo! I dziękuję za dedykację!
UsuńCzęść rzeczywiście taka przejściowa...ale fajna i lekka ;)
Już myślałam, że Tay wszystko Oli wyjaśni a tu lipa..nie dała mu dojść do słowa ! NO jak mogła? Ale my kobiety takie jesteśmy...nie pozwalamy "dojść" facetom tak od razu xD I całą ta sytuacja, gdy Tay prosił Olę o chodzenie hahah! Jejj....to jeszcze się tak robi? Za mojego gnojostwa tak było xD I to było mega fajne!
No to coś mi nie wyszło, bo właśnie nie miało to być 'proszenie o chodzenie' tylko tak dla żartu, ech... A przejściowa, przejściowa, musiała taka być.
Usuń:) ale się uśmiałam od rana :)
OdpowiedzUsuńczęść Tay'a - uuu ale musiał mieć nietęga minę jak Ola zapytała o fanki :) na pewno była bezcenna, no ale znowu jej nie powiedział :(
część Oli -dobre, dobre z tym autem, taki psikus i fajny jest Ike :)
super cześć i te przegadywanki, te myśli, super :)
Ola już miała dość i musiała zapytać wprost. I tym razem znowu przez nią jej nie powiedział. Hehe! Ike'a uwielbiam w tym opowiadaniu! Nie ma go jakoś dużo, ale postać jest wymyślona i bardzo ją lubię.
Usuńhihi teraz gdy sama jeżdżę bardziej doceniłam tę scene z autem, błahahaha dobre dobre
UsuńHah a już myślałam, że się skubany przyzna, że On to Bożyszcze płci żeńskiej a tu Olusia ucięła temat. Coś czuje, że z tego newsa bedzie niemała draka... Fajnie, że ze sobą rozmawiali w ten sposób w tych mokrych włosach. A Tay musiał mocno trzymać zwieracze jak Ola wzięła go na przejażdżkę jego samochodem!!! No i tekst o "łysych koniach" bezcenny!!!!!! Uwielbiam to opowiadanie!!!
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam Wasze komentarze! No musiał nieźle trzymać zwieracze - hahaha! A łyse konie? No bo czemu niby łyse?
UsuńMoże tu chodzi o inne konie, hahaha!!!
UsuńPadłam, padłam jak nic!
UsuńStare to i łyse! Dobre wytłumaczenie hahahah xD
UsuńDobrze się czytało tą cześć , w ciągła mnie jak nic. :)
OdpowiedzUsuńSuper część. Przypomniały mi się czasy, jak to chłopcy dziewczynkom "proponowali chodzenie".Olu dialogi mistrzowskie. Rozbawiły mnie "łyse konie". Biedna ta Ola, myślała, że Tay ma dwie no góra dwanaście fanek. A on biedny taaaaaaaka sława :)
OdpowiedzUsuńHahaha! No Ola myśli, że on ma dwie fanki, no w końcu przystojny chłopak, może się podobać. Dialog specjalnie zakręciłam i cieszę się, że się podobało.
Usuńświetny rozdział, szkoda , że nie pozwoliła mu powiedzieć, no ale cóż...było by za prosto, nieskomplikowanie, a tego byśmy nie chcieli...Twoje dialogi...o matko...mam kompleksy;-)ale lecę dalej.
OdpowiedzUsuńFajna część. Scena z nieudolnym prowadzeniem samochodu - bomba. Fajnie, że Ola poznała brata Taya.
OdpowiedzUsuńTeraz dopiero uzmysłowiłam sobie, że moja znajomość muzyki Hansonów jest znikoma. Chyba sprzed jakiś 15 lat i to nie bardzo, bo nie mogę sobie przypomnieć melodii żadnego ich utworu.
Kochana jutro nadrobię moje zaległości - obiecuję.
Kurcze tylko przez to czytanie moja historia stoi w martwym punkcie :-D
Mmmbop pa du da pa duuuop - czy jakoś tak, to ich najbardziej popularny utwór :) Też tak miałam, że jak zaczęłąm czytać coś od początku, to moja historia stała w miejscu.
Usuń