Got a hold on me

piątek, 19 grudnia 2014

Część 83

Narrator
Siedziała z podkulonymi nogami na łóżku cicho szlochając. Babcia miała udar, jest w szpitalu. Mama zabroniła Gabrysi informować ją o sprawie, ale Gabi nie mogła sobie poradzić. I tak wytrzymała kilka dni. Babcina lokatorka wezwała pogotowie, potem zadzwoniła do mamy, mama od razu wsiadła w auto i pojechała do Krakowa. Ola najpierw uspokoiła siostrę, potem napisała mamie, że ma się odezwać na Skype jak wróci ze szpitala i czekała myśląc tylko czy wszystko jest ok. W końcu usłyszała upragniony dźwięk z komputera. Mama powiedziała, że babcia z tego wyjdzie, nie był to mocny udar i w porę dojechała pomoc. Ale babcia nie może mieszkać sama. Za nic nie chce się przenieść do Warszawy, mówi, że starych drzew się nie przesadza, mama nie może zostawić pracy, o przeniesienie będzie ciężko, maluchy mają maturę za miesiąc.
- „Mamo, ja zamieszkam w Krakowie.”
- „Słucham?”
- „Miałam zostać tu jeszcze pół roku, wzięłam urlop dziekański, więc Ty teraz mamuś weź 14 dni opieki nad babcią, ja się uporam z egzaminem i dokumentacją, wrócę do Warszawy, przepakuję się i pojadę do Krakowa.”
- „Olciu, ale ja nie mogę Cię o to prosić.”
- „Nie prosiłaś, sama się zgłosiłam. Przecież nie ma już nikogo innego.”
- „Tak, ale…”
- „Żadnego ‘ale’ mamuś. Idź lepiej spać, bo jesteś bardzo zmęczona.”

Ola
No i sytuacja sama się rozwiązała. W smutnych okolicznościach, ale jednak. Serce biło mi jak oszalałe, ale poczułam, że widocznie tak miało być. Najpierw opieka nad Joshem i Maddy, potem rozmowa o zaufaniu, rozmowa z Pawłem, teraz babcia. Puzzle układają się tylko w jedną stronę. No i dodając to, że przez tyle miesięcy nie powiedział, że mnie kocha. Wszystko się składa. Nie tak, jakbym tego chciała, ale się składa. Ja go kochałam całym sercem i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Przecież miałam już wszystko załatwione, żeby zostać. Tylko, co mu teraz powiedzieć? Prawdę? To będzie mnie przekonywał, żebyśmy próbowali na odległość, a w tym wypadku Paweł miał całkowitą rację. Pół nocy spędziłam nad rozmyślaniem, co mam zrobić…
We wtorek miałyśmy z Angelą egzamin u Jordana, wreszcie udało nam się zdać, aż miałam chęć upić się do nieprzytomności. Jednak były ważniejsze sprawy do załatwienia. Młody dzwonił życzyć powodzenia, mieli z Sue wrócić dopiero za tydzień. Tay chciał, żebym jechała do niego, ale musiałam załatwić formalności na uczelni, porozmawiać z szefową. Paweł zabukował bilety powrotne za dziesięć dni. Dziesięć ostatnich dni mojego amerykańskiego życia. Podjechałam do ‘Almost heaven’. Siedziałam godzinę patrząc się na Arkansas zamiast pić kawę, gdy naprzeciwko mnie usiadła Nicole. Wyszczerzyła się serdecznie, mnie uniosły się tylko kąciki ust.
- „Co tak siedzisz sama?”
- „Myślę, odwiedzam fajne miejsca, żegnam się.”
- „Co proszę?” – spoważniała natychmiast.
- „Wracam do domu.” – wyglądała jakby nie zrozumiała.
- „Wracasz do Polski?”
- „Tak, za dziesięć dni.”
- „Tay o tym wie?”
- „Jeszcze nie, jesteś pierwszą osobą, która się dowiedziała.”
- „Ale nie zamierzasz mu powiedzieć w dniu wylotu?”
- „Nie, nie, jutro. Zdałam u Jordana.” – zmieniłam temat.
- „Super, gratuluję, ale w sumie jestem w szoku. Myślałam, że wykombinujesz coś i zostaniesz.” – wzruszyłam ramionami choć miałam ochotę się rozpłakać. Musiałam się trzymać, zwalać wszystko na obojętność. Poprosiłam Nikki, żeby nikomu nie mówiła, że sama chcę to zrobić. Plan miałam obmyślony, zajęło mi to całą kolejną noc. Zrezygnowałam z konsultacji z Polą, bo namawiałaby mnie do czegoś całkiem przeciwnego. A ja nie chciałam mówić prawdy, chciałam zamknąć ten rozdział raz na zawsze. Będzie ciężko, ale na ten moment nie widziałam innego rozwiązania.
Parkowałam pod rezydencją, słońce mocno przypiekało. Rozejrzałam się wokół: dom, studio, basen, drzewa, garaż, auto Tay’a, Ike’a, którym ja jeździłam. Sms. ‘Jestem w studio.’ Poszłam prosto tam z zamiarem przeprowadzenia mojego niecnego planu, ale przywitał mnie tak namiętnie, że speniałam. Dałam się porwać w ramiona, wziąć na ręce, dałam mu całą siebie na sofie w studio. Nie zważając na to czy ktoś wejdzie, czy ktoś nas zobaczy, nie mówiąc ani słowa tylko biorąc i dając. Jego przydługie włosy łaskotały mnie w buzię. Szybko się ubraliśmy i poprosiłam o koncert życzeń. Kilka ulubionych utworów plus ‘Give a little’ na bis. A’capella, przy samym tamburynie. Wiedziałam, że pewnie słyszę to po raz ostatni w życiu. Siedziałam na sofie zasłuchana i pilnowałam się, żeby broń Boże nie okazać słabości.
- „A co Ty dzisiaj taka milcząca? Zaraz oblewamy.”
- „Co?”
- „Jak to, co? Egzamin u Jordana, nieźle się namęczyłaś.”
- „Wracam do domu Tay.” – wyrzuciłam, żeby się nie rozmyśleć.
- „Żartujesz? Dopiero przyjechałaś. A co tam z Pawłem?”
- „Nie mogę o tym mówić.”
- „Spoko, rozumiem.”
- „Chyba niejasno się wyraziłam.” – zaczęłam się denerwować, ale musiałam być twarda. Twarda i bezwzględna.  – „Wracam do domu do Polski.” – myślał, że żartuję, że chcę go nabrać.
- „No bardzo śmieszne.” – rzekł, uśmiechnął się, ja miałam grobową minę, on też spoważniał.
- „Nie żartujesz?”
- „Nie Tay. I szczerze mówiąc dziwię się, że jesteś zaskoczony.” – zbiłam go z pantałyku jednocześnie czując ukłucie we własnym sercu.
- „Miałaś się zastanowić.”
- „Miałam, miałam, ale nad czym się tutaj zastanawiać?” – stał z jakimiś nutami w dłoni nie dowierzając w to, co mówię. - „Samolot mam za dziesięć dni.” – usiadł już całkiem skołowany, patrząc na jego zdezorientowanie coraz bardziej zaciskało mi się serce.
- „A co z nami?’
- „A co ma być? Każde wróci do swojego życia.” – udawało mi się, byłam bezwzględnie spokojna.
„ Ale… ale… Ola, ja nie rozumiem, jestem w totalnym szoku.”
- „Rany, Tay, a czego Ty się spodziewałeś? Że rzucę wszystko w Polsce, zostawię swoją rodzinę, przyjaciół, uczelnię, życie, bo Ty tak chcesz?”
- „A Ty nie chcesz?” – smutek w jego oczach powodował jeszcze większy ból w moim sercu.
- „Oj Taylor, Taylor…” – spojrzałam na niego z lekceważącym uśmieszkiem – „Super był ten rok tutaj, dobrze mi było z Tobą, jesteś niesamowity w łóżku, ale chyba nie myślałeś, że będziemy razem do końca życia?” – moje serce rozpadło się na milion kawałków – „Naprawdę super się z Tobą bawiłam, spędziłam miło czas również z Twoją rodziną. Jeśli chcesz, możemy się przyjaźnić, napisać czasem maila czy pogadać na Skype, ale…”
- „Ola, co Ty do cholery bredzisz?” – podniósł głos, oczy miał jak 5 zł, przysunął się bliżej, potrząsnął mną za ramiona – „Co to za jakaś farsa?” – wyswobodziłam się i odsunęłam kawałek.
- „Nie farsa tylko fakty. Ty myślisz, że ja miałam szczęście, bo spotykałam się z muzykiem i zostałam wybrana ze sryliarda innych i powinnam wszystko rzucić, bo Tobie ze mną dobrze? To miłe, ale bez przesady.”
- „Ja w ogóle nie wierzę w to, co słyszę.”
- „No przykro mi, musisz się z tym pogodzić.”
- „Czy to znaczy, że Ty cały ten czas udawałaś?”
- „Ale co udawałam? Tłumaczę Ci, że super mi z Tobą było, ale od początku wiedziałam, że ten związek nie będzie miał przyszłości.”
- „Nie wierzę, Ola, ja Ci nie wierzę.” – wzruszyłam ramionami – „Chcesz mi powiedzieć, że się rozstajemy?”
- „No chyba nie będziemy związkiem od czasu do czasu, oczywiście, że tak.” – znowu przysunął się bliżej.
- „Ale Ola… ja… ja… ja nie chcę, nie zgadzam się. Przecież ja Cię kocham.”
Na chwilę przestałam oddychać. Teraz kurwa, teraz? Tyle czasu czekać na te słowa i usłyszeć je w takim momencie? Chciałam wszystko cofnąć, rzucić się na niego, powiedzieć, że ja też go bardzo kocham, ale wiedziałam, że nie mogę.
- „No to masz problem.” – wiedziałam, że dla niego to cios. Jego oczy wyrażały szok, niezrozumienie, teraz doszedł jeszcze ból. Milczeliśmy, chciałam jak najszybciej to zakończyć i uciec, uciec do Sand Springs, a za dziesięć dni do Polski. W końcu Tay zrobił się purpurowy na twarzy.
- „Aha! To ja teraz wszystko rozumiem! Nie możesz mi do końca zaufać, bo mnie nie kochasz! To czemu byłaś taka czuła, dobra i troskliwa?”
- „Bo byliśmy razem Tay, tworzyliśmy parę. Byłam zauroczona, poza tym mówię Ci, że było mi z Tobą dobrze, to czemu nie miałabym być miła i troskliwa? Taka już jestem.”

Tay
Od kwadransa czułem się jakbym rozmawiał z całkiem inną osobą. Nie docierało do mnie ani jedno słowo, które wypowiadała. Wyjeżdża? Za dziesięć dni? Zostawia mnie?
- „Przekreślasz wszystko, co nas łączy?” – spytałem patrząc jej prosto w oczy.
- „Tay, kochanie, Ty w kółko to samo, a ja tłumaczę Ci już chyba czwarty raz. Nie przekreślam tego, co nas łączyło.” – świetnie, już używa czasu przeszłego – „Było mi z Tobą dobrze, ale nadchodzi koniec, wracam do domu. I jak już wspominałam możemy pisać do siebie maile czy pogadać czasem, a jak będziecie w Europie, to chętnie pójdę na Wasz koncert i spotkamy się gdzieś na piwo. To był wspaniały czas i za niego Ci bardzo dziękuję.”
Próbowałem wyczytać coś z jej oczu, ale nie widziałem w nich mojej Olsi. Jakbym rozmawiał z  zupełnie inną osobą. Kłamała?
- „Możesz powiedzieć mi prawdę?”
- „Jaką prawdę?”
- „Powód, dla którego wyjeżdżasz.”
- „Koniec stypendium Taylor. Słuchaj, mamy jeszcze dziesięć dni, spędźmy je jakoś fajnie, może zrobimy jakąś imprezę czy jam session?” – teraz dostałem obuchem w łeb.
- „Ola, czy Ty się słyszysz?” – wstałem i zacząłem chodzić w kółko – „Wyjeżdżasz, zostawiasz mnie, mimo że byłem pewny, że łączy nas coś wyjątkowego, nie liczysz się z moim zdaniem, przyjeżdżasz jak zwykle, idziemy do łóżka, gram Ci piosenki, po czym mówisz, że wyjeżdżasz w sposób jakby to nie było nic ważnego, pieprzysz o jakichś mailach, koncertach i że mamy jeszcze dziesięć dni! Czy Ty siebie słyszysz?”
Siedziała niewzruszona, odwróciłem się waląc pięścią w stół. Stół, na którym nie raz siedziała i całowaliśmy się jak szaleni. Oparłem ręce na blacie.
- „Zapytam ostatni raz: odchodzisz?”
- „Odchodzę Tay.” – odpowiedziała od razu pewnym głosem.
- „Więc idź. Wyjdź i nigdy nie wracaj.”
- „Mamy jeszcze dziesięć dni.”
- „Nie mamy! Nie chcę Cię widzieć! Zostanę w studio, idź do mojego pokoju, zabierz swoje rzeczy i nie wracaj!”
- „Tay, nie zachowuj się jak dziecko, przecież możemy jeszcze…”
- „Nie możemy!” – wrzasnąłem – „Wynoś się stąd i z mojego życia!”
- Dobra, dobra, już idę. Przepraszam, nie myślałam, że jesteś tak zaangażowany.” – prychnąłem tylko.
- „Naprawdę nie chcę Cię już słuchać.”
- „No to trzymaj się, cześć.”
Słyszałem jak wstaje z kanapy i wychodzi. Miłość mojego życia wychodzi. Zamknęła drzwi, a ja cały czas opierałem dłonie na stole. ‘Było mi z Tobą fajnie’, ‘będę mieć miłe wspomnienia’, ‘nie myślałam, że jesteś tak mocno zaangażowany’… Czy ja naprawdę słyszałem to z ust mojej Olsi? Mojej byłej Olsi? Byłej dziewczyny, której nie chciałem już nigdy widzieć na oczy. Dziewczyny, która zraniła mnie jak nikt przedtem…

27 komentarzy:

  1. O mój Boże... Nie nie nie... Na razie brak mi słów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myslałam o tym wszystkim co sie stalo, czytałam i analizowałam... mimo, że uważam że Ola nie powinna ukrywac prawdy przed Tay'em to rozumiem jej postępowanie... uznała że tak bedzie lepeij, nie potrafi mu powiedzieć o swoich obawach, o tym, że nigdy nie będzie miała dzieci- może podświadomie go oskarża o to? sama nie wiem..... ale rozumiem ją, stara się go chronić, woli żeby pomyslał, że to wszystko bylo tylko 'związkiem' i przyjemnościami które sie biorą ze związku, niż przyznac się do swoich obaw, tak bardzo zatraciła sie w tym swoim 'sama' że teraz nie potrafi z tego wyjść i zaufac mu. Woli go zranic i wszystkich dookoła niż porozmawiać szczeże o tym co sie wydarzyło, a wydarzyło sie wiele... kocha go a on ja... usłyszałan te słowa tylko ze podjęła decyzję i nie potrafiła z niej zrezygnowac i w sumie w imię miłosci wolała sie z nim rozstać...

      Usuń
    2. Łzy stanęły mi w oczach jak przeczytałam Twój komentarz. Tyle czasu czekała, a doczekała się tych słów w najgorszym momencie. Już chyba lepiej by było w ogóle ich nie usłyszeć. I masz rację, że zatraciła się w tym 'sama' już całkowicie. Co ja będę pisać, kiedy Ty po prostu napisałaś samą prawdę?

      Usuń
    3. sama sama sama i dupa

      Usuń
  2. Ałłłł... ten rozdział BOLI ;(
    Ale nadal wierzę, że wszystko się skończy happy endem. Prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też boli, a już najbardziej jak to pisałam...

      Usuń
  3. O nie! Nie wierzę... To nie może się tak skończyć...:( i jak ja mam to skomentować no jak? Droga autorko zlamalas moje serce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież to było nieuniknione... Przykro mi...

      Usuń
  4. O nie! proszę niech to się tak nie kończy. Wiem, że oni się mieli rozstać ale jeszcze się zejdą, prawda? Aż mi się smutno zrobiło. Niech Pola z nią porozmawia, przemówi jej do rozumu. Ola powinna powiedzieć mu prawdę. Tylko jemu, bo jak powie coś wcześniej Z. to normalnie się zdenerwuję!
    Czekam na cd :)
    ps. nie komentowałam ostatnio ale wszystko czytam :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie się zastanawiałam czy jesteś na bieżąco, bo dawno Cię nie było. Ale przecież Pola jest w Polsce, ona sama nic nie wie, Olka z nią nie rozmawiała. A co ma powiedzieć Zac'owi? Myślę, że jej decyzja o wyjeździe jest już nieodwołalna.

      Usuń
  5. OMG! Ja się nie zgadzam . Też miałam wrażenie , że KTOŚ się podszył pod Ole .
    Tyle czekała na te słowa , i akurat teraz ? Dlaczego nie wyjaśniła mu swoich obaw , powodu . Rozumiem ją , że tak może będzie łatwiej . Ale do cholery ona wyrwała mu serce ! Zaskoczyłaś mnie ...znam prolog , zastanawiałam się co się wydarzy ale...Najgorzej jest podejmować decyzje ...bo chce kogoś chronić , bo tak będzie lepiej ...Ale autorka pewnie tak tą historie widzi . Mam nadzieję , że ich związek da się uratować ,. Kochają się , powinni być razem . Ale prawdziwa miłość wymaga czasem poświęceń i łez...ale wierzę w nich ! Ach co za rozdział ;emocje , emocje , emocje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie tak miało to wyglądać. Więcej wyjaśnienia będzie w kolejnych dwóch rozdziałach, mam już gotowe. I masz rację Melanio, że najgorzej jest podejmować decyzje za dwoje, ze tak będzie lepiej, bo skąd ona wie, czy tak będzie lepiej? Nie powiedziała nic o babci, nie powiedziała o tym, że nie może mieć dzieci... Tajemnice, tajemnice i wszystko sama, sama, sama...

      Usuń
  6. Ja wiem, ze ona wyjedzie ale on może pojechać za nią. Znam taką jedną historie w której ona czekała na swego wybranka 8 lat, wiec wszystko jest możliwe:) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby może, ale trochę się powyjaśnia w kolejnych dwóch rozdziałach...

      Usuń
  7. Ja.....pierdole!!! Sorry Olguszko, ale to już lekkie....nie no , "lekkie" to zbyt mało powiedziane! No co za kretynka! Dlaczego zrobiła to tak brutalnie? Dlaczego? Dlaczego Tayowi? On na to nie zasłużył! Nie w ten sposób! Nie mogę pojąć, dlaczego zostawiła go mówiąc takie słowa? O nie.....Olsia ma u mnie wielkiego minusa! Wiedziałam, że jest szalona...ale nie, że aż tak ! Boszzzz....biedny Tay! On tego jej nie wybaczy. Nie mogła powiedzieć o babci? Zrozumiał by przecież. Wybrała najgorszy sposób by się z nim rozstać. I ona go kocha? To jest miłość? Od miłości do nienawiści jest krótka droga.....Olsia właśnie ją przeskoczyła :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg niej, to jest miłość, próbuje go chronić, woli, żeby ją znienawidził niż dać szansę sobie i jemu. Tak wymyśliłam ja jako autorka i wtłoczyłam to w myśli Olki. No trudno, taka miała być właśnie ta historia...

      Usuń
  8. NO ja rozumiem, to Twoje opowiadanie i Ty tworzysz tę historię...ale nie wierzę w to, że to będzie podążać w tym kierunku...co teraz :( Ona musi dać tę szansę sobie i jemu, nie może być inaczej. Serce Olsi było raz złamane przez złamasa Igora....Związek Olsi i Taya zaczął się od zatajenia pewnych ważnych , istotnych spraw. Dali radę, przeżyli wzloty i upadki, dopasowali się jak nikt inny..i co teraz? Ola chce z tym wszystkim skończyć w imię czego? W imię miłości? Zostawi Taya z rozjebanym sercem, z myślą, że był tylko zabawką, którą po roku można zostawić z wyprutymi flakami, bo co? Bo tak będzie lepiej? Dla kogo? Dla Oli? Sama będzie żyć z poczuciem winy, że zniszczyła tak wspaniałego faceta jakim był Tay? Wykończy się psychicznie ;/ Ona , niby twarda, a delikatna zarazem. Tak się nie postępuje. Nie kończy się związku w taki sposób. Nie wierzę w to, że tak to zostawisz....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę odpowiedzieć na te pytania Betsy, bo to tak jakbym Ci streściła całość. No w jej przeświadczeniu działa w imię miłości.

      Usuń
  9. Poczekam....odsapnę trochę, prześpię się z
    [młodym] 3:-) Wdech, wydech...będzie dobrze! Musi być ! Werze w Ciebie , w nich , w tę miłość i w to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj coś Ty narobiła, to całkiem nie po mojemu:(
    Nie podoba mi sie takie postępowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikomu się nie podoba :( Tak autorka sobie wymyśliła, niestety...

      Usuń
  11. chyba się poryczałam;( pierwszy raz się poryczałam czytając opowiadanie w internecie;( co nie zmienia faktu, że zrobiłaś to Olu po mistrzowsku , nagle i niespodziewanie...i okrutnie;(;(;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to chyba czy na pewno? Przykro mi Joanno, ale no musiałam, musiałam. W końcu napisał Got a hold on me...

      Usuń
  12. ale mam zaległości...
    OMG!!! Co tu się zaczyna dziać!!! Lece dalej!!! Głupia Olka!

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczęka mi opadła i potrzebuję podnośnika, żeby ją podnieść. Tę rozpacz i poczucie krzywdy Taya czuję w każdym swoim zakończeniu nerwowym.
    To co dziś przeczytałam jest mistrzostwem, a ja składam ukłony. Brawo!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Oluś. Bardzo ciężko mi się to pisało i starałam się wczuć w Tay'a najlepiej jak umiałam, żeby pokazać to, co on czuł ze swojej strony i to jak Olce było trudno to wszystko mówić. Jaką była na zewnątrz i jaką wewnątrz.

      Usuń