Narrator
Maddy stała w kąciku, Tay wyglądał
na przerażonego, Ola nie mniej trzymając na rękach Josha, który zaczął płakać.
Wzdrygnęli się na dźwięk telefonu Tay’a.
- „Powiedz Oli, że trzeba go
przewinąć, w aucie zrobił kupę.”
- „Mamo!”
- „No co? Ludzka rzecz. Ty nie
robisz? Powodzenia dzieciaki. Jakby co, to dzwońcie.”
- „Mama mówi, że trzeba go
przewinąć. Umiesz?”
- „Tay, nie panikuj. Rozłóż tę
ceratę na łóżku, przynieś pieluchy i mokre chusteczki. Nooo! Rusz się!”
- „Wujku, wujku, a zaśpiewasz mi
piosenkę? Tę, co ostatnio z wujkiem Ike’m śpiewałeś.” – Maddy chyba się
ośmieliła i podbiegła do Taylor’a grzebiącego w torbie, podczas gdy Ola
mocowała się z bodziakiem malca.
- „Co?” – Tay był nieskoncentrowany
– „Tak, tak, oczywiście, jak tylko Twój brat przestanie płakać.”
- „Łeee, a nie możesz już? Bo on tak
potrafi długo.” – Ola spojrzała w przerażone oczy Tay’a. Czyżby taka panika go
ogarnęła? Dwójka małych dzieci, to jeszcze nie przedszkole. I tak dobrze, że to
nie bliźniaki, bo nie miała czterech rąk. Poradziła sobie bez problemu, Tay
stał oniemiały. Josh przestał płakać, by za pięć minut zacząć znowu. Kazała niebieskookiemu
zrobić mleko, nadchodziła godzina karmienia. Motał się z miarkami i zrobił za
gorące, Ola musiała poprawiać. Josh wypił całą butelkę.
- „To teraz małego do spania, tak?”
– Tay mimo takiej ilości młodszego rodzeństwa chyba mało pomagał w domu.
- „Teraz małego do pionu, musi mu
się odbić, żeby się…” – jak powiedzieć po angielsku ‘nie ulało’? – „No, żeby
nie bełtnął.”
Tay spojrzał się z odrażeniem. Przez
pierwsze dwie godziny byli zakręceni jak baranie rogi, bo a to Maddy wymagała
uwagi, a to Josh zaczynał płakać. Ola wiedziała, że takie małe szkraby jak Josh
wyczuwają, że nie byli znajomymi, a co najgorsze ona nie była jego mamą.
Żołądek skurczył jej się na samą myśl. Nawet śniadania nie zdążyli zjeść, a
Zac’a jakoś nie było widać. Wygoniła w końcu Tay’a z Maddy do jego pokoju, żeby
tam jej śpiewał, a sama zaczęła nosić bobasa na rękach, żeby tylko zdecydował
się zasnąć. Mówiła do niego po polsku, przecież i tak nie rozumiał. Wylała wszystkie
swoje żale na rocznego kuzyna Taylor’a.
- „Wiesz Josh, gdyby wszystko poszło
inaczej, to ciocia nie mogłaby Cię tak nosić, przeszkadzałby jej brzuszek.
Ciocia miała takiego dzidziusia jak Ty w brzuszku, wiesz? Tylko dużo
mniejszego. A właściwie fasolkę, ale to jak dzidziuś. Tylko jego serduszko nie
biło zbyt długo, wiesz? Nie ma dzidziusia i nie będzie. Tak się sprawy
potoczyły. Ciocia nie myślała, że chce dzidziusia, póki się to nie stało. A
teraz? Teraz ciocia żałuje, że dzidziusia nie będzie. Może Twój wujek byłby
fajnym tatą? Chociaż widząc dzisiejszy dzień kiepsko sobie radzi. Ale
wszystkiego można się nauczyć, może dałby radę? Ciocia czasem robi głupoty,
wiesz szkrabie malutki? Ale Ty pachniesz, jak dzidzia! Ciocia się pokłóciła z
wujkiem, wujek powiedział coś niemiłego, a ciocia nie chciała z nim rozmawiać.
Ciocia była głupia, wiesz? No pewnie, że wiesz, przecież się tak słodko
uśmiechasz. Gdyby wujek był obok cioci, to pewnie nie siedziałoby to w cioci do
tej pory. A tak, to jak zwykle sama, sama, sama. A zostanę Twoją ulubioną
ciocią? Wtedy ciocia nie powinna być sama, powinna pozwolić, żeby wujek był
obok, żeby śpiewał jej piosenki, tak jak teraz śpiewa Twojej siostrze, żeby
mógł podać jej kawę, cioci, mi w sensie, rozumiesz maluchu? Czyżby monolog
cioci Cię uspokajał? Tylko Tobie to mówię, wiesz? Tylko Tobie… Bo wujek potem
mówił, że kiedyś jeszcze będziemy mieli dzidziusia i ciocia też tak myślała, że
może jednak kiedyś, w przyszłości, ale niestety… Ciocia nie będzie miała
dzidziusia z wujkiem, wiesz? I oczywiście nie muszę Cię prosić o to, żebyś
nikomu nie mówił, z czego ciocia Ci się zwierza? Nie powiesz, prawda bąku?
Ciocia nie będzie miała dzidziusia z wujkiem. Ani z wujkiem ani z kimkolwiek
innym, wiesz?” – teraz już przytuliła policzek do ciepłej główki chłopca – „Coś
się popsuło u cioci w brzuszku i już tam nie urośnie dzidziuś, wiesz? A wujek
na upartego co jakiś czas wspomina, że kiedyś będzie taki dzidziuś rósł i
dotyka cioci brzuszka. A ciocia nie ma serca mu tego powiedzieć. Może ciocia
powinna jednak wyjechać? I jak zawsze wszystko sama, sama, sama? Co sądzisz
Josh?” – spojrzała na malca, który opierał się główką na jej ramieniu i słodko
spał. Chodząc po salonie spoglądała na siebie w ogromnym lustrze szafy, ale
dopiero teraz zauważyła, że łzy płyną strumieniem po jej twarzy. Nie miała
pojęcia, że przez chwilę swojego monologu była obserwowana. Położyła chłopca na
łóżku okładając go po bokach wielkimi poduszkami, żeby się nie sturlał, usiadła
obok na podłodze i ukryła twarz w dłoniach. Usłyszała szelest w pomieszczeniu,
podniosła głowę. Zac pytał na migi czy mały śpi, Ola skinęła głową.
- „Co jest Ola?” – spytał szeptem –
„Płakałaś?”
- „A weź się nie popłacz, jak ten
ryczał prawie godzinę.”
Ola
Zac spojrzał na mnie z politowaniem
dając do zrozumienia, że wie, że to nie z tego powodu płakałam, ale o nic nie
pytając poklepał mnie tylko po ręku i pomógł wstać z podłogi. Byłam mu za to
serdecznie wdzięczna, chociaż miałam dziwne wrażenie, że rozmowy nie uniknę.
Zawsze drążył, a robił to w taki sposób, że mówiłam mu wszystko jak na
spowiedzi. Namęczyliśmy się z dzieciakami w sumie cały dzień, Pani Hanson
dzwoniła kilka razy pytając jak sobie radzimy i uprzedzając, że jeszcze jej się
zejdzie. Posiłki jedliśmy na zmianę. Zac jak i Tay bali się brać Josha na ręce,
ale potem Tay się przekonał jak mnie nie było w pobliżu. Wziął go już nie na
wyprostowanych łokciach tylko tak bliżej siebie i zaczął mu coś śpiewać.
Wgapiałam się w nich razem, ale Tay odwrócił się jakby wyczuł moją obecność,
więc musiałam się trzymać. Wziął mnie za rękę i podszedł do lustra w szafie,
malca wpychając między nas.
- „Ładny obrazek, co nie Olsia?
Przyszłościowy.” – gula stanęła mi w gardle.
- „Noo, pewnie… Ululasz go sam?”
- „O nie, co za dużo, to niezdrowo.”
- „A teraz Zac śpiewa Maddy?”
- „Taaa… Tak śpiewa, że śpią oboje
na moim łóżku.”
- „Zaraz do Was przyjdę.”
Tym razem spanie przyszło na Josha
już dużo szybciej, poszłam z nim na rękach do pokoju Tay’a. Całe szczęście, że
ma wielkie łóżko. Wcisnęłam malca między nas, okryłam wszystkich łącznie z sobą
i zasnęłam. A śniło mi się, że jedziemy autem z Tay’em, a z tyłu w takich
samych fotelikach siedzą bliźniaki, chłopiec robi ‘brrr’ ustami, a dziewczynka
macha rączką próbując dosięgnąć dłoń Tay’a, który na wpół odwrócony na fotelu
pasażera śpiewa coś malcom, żeby ich uspokoić. A jak to nie zdaje rezultatu, to
zwraca się do nich: „No błagam Was, maluchy! Przecież chyba nie chcemy, żeby mama
wjechała w jakieś drzewo?” Wtedy roześmiałam się dźwięcznie patrząc z czułością
na Tay’a. Przestał bawić się z córką i położył dłoń na moim ramieniu
uśmiechając się i puszczając do mnie oko. Ale poczułam ucisk, silniejszy ucisk
niż delikatny gest niebieskookiego.
Narrator
Pani Hanson wróciła i bardzo
zdziwiła ją panująca w domu cisza. Zastukała do pokoju Taylor’a, odpowiedziała
jej również cisza, weszła, a tam cała piątka pogrążona w błogim śnie. Najpierw
zrobiła kilka zdjęć telefonem. Zac z brzegu, prawie spadał już z łóżka, obok
Maddy, Ola zwrócona twarzą do dziewczynki, ręka gdzieś spoczywała w okolicach
głowy Młodego, potem Josh, otulony swoim kocykiem, który twarz przytulał do
twarzy Taylor’a. Podeszła kładąc dłoń na ramieniu Oli, ścisnęła mocniej.
Dziewczyna wzdrygnęła się. „A, to jednak nie ręka Tay’a.” – pomyślała – „To był
tylko sen.” Pani Hanson musiała szybko wracać, żeby położyć maluchy spać.
Obudziła całą ekipę poza Josh’em. Maddy nie chciała wypuścić Tay’a, zrobiła z
ust podkówkę.
- „Wujku, ale Ty mi tak ładnie
śpiewałeś, tak ładnie. Ciociu…” – zwróciła się do mamy Tay’a – „Czy wujek może
mi pośpiewać do snu?”
- „Kochanie, ale jedziemy teraz do
Twojego domku, tam będziesz spała”
- „Tu też mogę, jak teraz, z wujkami
i ciocią. Tylko bez Josha, bo będzie płakać.” – nie dawała za wygraną i
urządziła taką histerię budząc Josha, że Tay zgodził się pojechać razem z mamą
swoim autem i pomóc ją ululać. Chciał wrobić Zac’a, ale Maddy upodobała sobie
dzisiaj akurat jego.
Zac
Ola zajęła się Joshem, ale widać
było, że coś ją gryzie, minę miała nietęgą. Chyba ja jedyny to zauważyłem w
ferworze przygotowań, płaczu i krzyku dzieci. Mówiła coś do małego po polsku,
nic nie rozumiałem, ale brzmiało, jakby mu coś tłumaczyła. Cmokała go kilka
razy w główkę i ubranego jeszcze mocno tuliła do siebie, po czym przekazała na
ręce mamy. Pożegnała się z Maddy i Tay’em mówiąc, że na niego poczeka. Uścisnąłem
Maddy, a jak wychodzili już na dwór zobaczyłem ból w Oli oczach. Pomogłem
zabrać rzeczy do samochodu, wróciłem, Ola stała cały czas w tym samym miejscu,
wzrok miała tępo wbity w lustro w szafie, spytałem czy ok, nie odpowiedziała,
zdążyłem tylko zobaczyć jak osuwa się na kolana i zaczyna szlochać. W mig byłem
przy niej, siadając na podłodze i obejmując ją mocno za ramiona.
:( ale mi smutno.... to takie buty, to to sie wydarzyło.. Ola straciła i nigdy nie bedzie miała... i pewnie dlatego, jak i wiecej spraw poróżni ich, nie bedzie potrafiła sobie z tym poradzić. A teraz znowu Zac a nie Tay ją pociesza... ach a to Tay powinien, ale ona mu nic nie mówi nic, ona trzyma to wszystko w sobie. Nie ma Poli, bo Pola by jej powiedziała, ze ma powiedzieć mu o wszystkim, on jakby wiedział nigdy by nie powiedział, ze bedą jeszce mieli dziecko, widac że mu zalezy, że ja kocha choć nie mówi, bo chce miec z nią dziecko, chce byc z nią i mieć przyszlość ale te sprawy które pozostawili i nie porozmawiali bedą ich od siebie oddalac... i znowu mysle o prologu i jest mi smutno... ach
OdpowiedzUsuńsmutny dziś rozdział...
Też jestem tego zdania, że to Tay powinien ją pocieszać, nie Zac. I oczywiście, żę trzyma to wszystko w sobie. A co by Pola mogła? Przecież, to już trwa 4 miesiące... No smutny, smutny rozdział, wyżaliła się małemu dziecku i to po polsku, bo i tak nie zrozumiał... Ach... no tak to w życiu jest. A może jeszcze porozmawiają?
Usuńtak porozmawiają :( już to widzę, chyba na do widzenia... :(
UsuńSmutno, biedna Olka, moglaby powiedzieć Taylorowi jak jest. Bo wychodzi na to ze nie ma do niego zaufania.Szkoda ze to wszystko sie tak skończy
UsuńTak to niestety wychodzi, oczywiście zdaniem Tay'a.
Usuńo jeny, jaki smutny odcinek :( ale pięknie napisany! biedna Olsia :(
OdpowiedzUsuńchociaż my wiemy że Taylo nie ma zbyt mocnych genów i dzieci jakichś mega cudnych nie robi (oprócz Riverka ;) :P
No to prawda, nie robi, ale cóż, nie każdy jest doskonały. Ale Olsia blondynka i niebieskie oczy ma, to by może wyszły ładniejsze aniołeczki :P Ale niestety nie wyjdą...
UsuńNadrobiłam ...Zaczęłam czytać Twój blog z ciekawości ...nie słucham Hansonów , nawet nie znam ich piosnek .Ale chciałam poczytać coś innego niż Kelly-opowiadania . I wciągnęło mnie ,! Bardzo dobrze napisane , stylistycznie , bardzo ładny styl pisania . Brawo dla autorki . Na początku myślałam , że to będzie typowa love-story Olki i Taya ...Tak młodzieńcza itd. Jednak nie...pokazałaś nam codzienne
OdpowiedzUsuńżycie bohaterów , ich problemy ,pokazałaś piękny ale trudny związek ...Od zauroczenia ...do prawdziwej miłości , która jest trudna ...wymaga cierpliwości , często poświęceń i zrozumienia . Wspaniałe sceny sexu , no tutaj się dopasowali .Kibicuje im ...Jeśli chodzi o główną bohaterkę ...lubię takie wesołe osóbki ,jednak z każdym rozdziałem jej postać się rozwijała w pięknym stylu ...pokazałaś nam co przeszła , jak wrażliwa jest w głębi serca ...Kibicuje Oli i Tayowi ! Hmm dla mnie prym wiedzie Zac .. Nie pisałam o poszczególnych wydarzeniach bo ciężko jest to opisać w jednym rozdziale ...będę komentować na bieżąco .Pozdrawiam autorkę!
Melanio, cieszę się, że jesteś już na bieżąco, będzie prościej nam komentować. Ja mam lepiej, bo jestem u Ciebie od początku :) Dziękuję za tak miłe słowa i wiesz co? To jest to, co chciałam pokazać jeśli chodzi o bohaterkę. Z Igorem dominowała, Tay'owi się podporządkowuje i przepada całkowicie. Każdy jest jaki jest, ma wady, a wiadomo, że wady wychodzą później. Autorka trochę taka marzycielsko-bujająca w obłokach, ale jednak jak jest sielanka, to jest sielanka, a jak się wali, to się wali. Myślę, że oni naprawdę mieli pecha, że po 4 miesiącach związku zdarzyła im się wpadka. I to taka wpadka w tym 0,01%, bo przecież zawsze się zabezpieczali, to ich mocno podniszczyło, co oczywiście wychodzi dopiero teraz. A Zac... No cóż... Taka rola mu przypadła. Skoro nie słuchasz Hansonów, to mam nadzieję, że chociaż przesłuchałaś te piosenki użyte w Hanficu :D Pozdrawiam również i jeszcze raz dziękuję!
UsuńWchodzę zobaczyć czy Ola mi odpisała na komentarz, a komentarza nie ma :( Kurde wkurza mnie to, żeby na bank się dodał muszę specjalnie wchodzić w google chrom... Grrrr... Spróbuje odtworzyć: żal, żal, żal mi Oli i tego, że nie może mieć już dzieci, strasznie mi żal. I łzy mi ciekły jak czytałam jak się zwierzała małemu Joshowi, jedynej istotce przy której bezpiecznie mogła o tym opowiedzieć. Oczywiście mój Zac ukochany pociesza Olsie, kurwa a powinien Tay... Choć ja od początku opowiadania za Zaciem jestem to uważam że jednak Ola jest z Tayem i to On powinien przy niej być... Najgorsze jest to, że ja nie wiem jak On to przeżyje, zy bedzie w stanie być z Olką? Czy jej to wybaczy? W sensie niewiedzę... Ehhh, pewnie się coś sknoci, pewnie coś szykujesz niespodziewanego... Baaardzo emocjonalna część... P.s. Kiedy Pola? ;P
OdpowiedzUsuńOleńko, przykro mi strasznie, ale jesteś jedyna, która ma problem z tymi komentarzami, a tym razem nawet mi na maila nie wpadł, bo bym dodała. Osiągnęłam efekt skoro zareagowałaś na monolog Oli, taki właśnie miał on być, wzruszacz i wyciskacz łez. No niestety na Polę jeszcze troszkę poczekasz, nie wiem, kiedy mi wyjdzie rozmowa na Skype, więc nie deklaruję. Czysię dowie, czy wybaczy? A jeśli się dowie, to kto mu powie? Zobaczycie...
Usuńa ja sobie tak pomyślałam po komentarzu Olushy że Zac powinien powiedzieć T że czuje że coś się dzieje z Olą a nie na własną rękę ją pocieszać... to nie fair
OdpowiedzUsuńMyślę, że stara się być lojalny. Jeśli czegoś nie mówi, to pewnie tylko na prośbę Olki.
UsuńMonolog Oli do malucha - genialnie wymyślony i napisany!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Marusiu, chciałam, żeby właśnie tak to wyszło.
UsuńBardzo smutna ta część... a czytałam ją dziś po raz drugi. Szkoda że tak się sprawy mają, współczuję Oli ale nie powinna tego wszystkiego w sobie dusić. To jej nie wyjdzie na dobre, to im nie wyjdzie na dobre...
OdpowiedzUsuńI jak to jest,że Zac zawsze zjawia się tam gdzie powinien być jego brat?
No smutna, smutna, takie też muszą być. A Zac? Jakoś takie dobry wrożek z niego, zjawia się tam, gdzie nie powinien, a Tay'a z kolei tam nie ma.
UsuńBoszzzz....zaczynam nadrabiać. I od razu łzy....;-(
OdpowiedzUsuńDobrze, że Olsia choć w taki sposób wyrzuciła z siebie swój sekret.....mam nadzieję, że choć trochę jej ulżyło. Podejrzewam, że boi się reakcji Taya, że jak się dowie, to ją zostawi. Że będzie wolała odejść sama....i dlatego dusi to w sobie. Ale źle robi. Niepotrzebnie sprwia sobie psychiczny ból.
No dokładnie, tak właśnie Olsia robi, sprawia sobie psychiczny ból. Myślę, że dużo do znaczenia ma tutaj to, że nie usłyszała 'kocham Cię'. Dlatego mu nie mówi.
UsuńNO dokładnie. Na to "kocham Cię" chyba każde z nich czekało. Zarówno Olsia jak i Tay bali się z tym wyznaniem wyskoczyć jako pierwsze, bojąc się upokorzenia lub rozczarowania....nigdy nie wiadomo, co odpowiedziałoby jedno z nich. tzn my wiemy, ale oni nie byli w 100% pewni, co czuje druga osoba względem nich samych.
OdpowiedzUsuńOla by w życiu nie powiedziała jako pierwsza. Taką ma zasade.
UsuńO rety! No to mnie teraz zastrzeliłaś! Aż nie wiem, co napisać. Mam nadzieję, że ta diagnoza okaże się jakąś pomyłką.
OdpowiedzUsuńNie było zbyt mało dramatów? ;)
UsuńNo było, było, ale teraz jestem już mądrzejsza o kilka rozdziałów i już tak nie powiem więcej haha
Usuń