Zac
Obudziłem się zlany
potem, zapaliłem lampkę, spojrzałem na łóżko. Byłem sam. To był sen. To był
tylko sen. Miewam sny erotyczne z dziewczyną mojego brata. Nie! Koniec! Tak być
nie może. Wyskoczyłem z łóżka. Trzecia nad ranem. Wyciągnąłem torbę, wrzuciłem
kilka rzeczy, jakieś kosmetyki z łazienki, chwyciłem kluczyki do auta i dziesięć
minut później pędziłem przed siebie autostradą.
Ola
- „Wstawaaaaaj, bo zaraz
naprawdę się spóźnisz.”
- „Coooo? Jeszcze
pięć minut. Boże, głowa mi pęka.”
- „Trzeba było tyle
nie pić.” – Tay próbował mnie dobudzić.
- „Trzeba mnie było
nie denerwować.”
- „Nie będziemy teraz
o tym rozmawiać złośnico. Wstawaaaaaj.” – ściągnął ze mnie koc, usiadłam na
łóżku i złapałam się za głowę.
- „Ała! Która
godzina?”
- „Masz jakieś
dziesięć minut do wyjścia.”
- „Coooo? O Boże, nie
dam rady.”
- „Dasz. Proszę.” –
podał mi wodę i tabletkę.
- „Jesteś aniołem.” –
połknęłam pigułkę, cmoknęłam Tay’a w czoło i poczłapałam do łazienki. Dwanaście
minut później siedziałam w aucie malując rzęsy na światłach.
- „Kupić Ci
śniadanie?”
- „Mógłbyś?”
- „Podrzucę Ci do
pracy, zejdziesz na dół?”
- „Tak, tak, dzięki.”
– prawie byliśmy pod firmą. Pożegnałam się i wyszłam wolnym krokiem. To nie był
mój dzień, zdecydowanie nie był to mój dzień. Weszłam do pokoju, w którym nagle
ucichły rozmowy.
- „Cześć, sorry za
spóźnienie.”
- „Cześć, dozwolone,
dzisiaj piątek, weekendu początek. Ale ktoś chyba zaczął weekend wczoraj?” –
kolega szturchnął mnie łokciem.
- „Aż tak to widać?”
– wyszczerzyłam do niego zęby. Kolega od razu poszedł wstawić ekspres wiedząc,
że to będzie pierwsza rzecz, którą zrobię. Rozmawialiśmy w kuchni, gdy zamarłam
z filiżanką w ręku. W drzwiach pojawił się Tay. Kolega zrobił wielkie oczy.
- „Przepraszam, że
nachodzę w pracy, ale zostawiłaś telefon w samochodzie. I tu to, o co
prosiłaś.” – podał mi siatkę puszczając do mnie oczko i wskazując palcem na
wystający karton z maślanką.
- „Eee, dzięki. W
ogóle, poznajcie się.”
Przedstawiłam ich
sobie i wymienili uprzejmości.
- „Kiedyś miałem
okazję zamienić z Tobą parę słów, po koncercie.” – zagaił kolega. – „Ale było
nas sporo, wierzę, że nie pamiętasz.”
Tay zrobił
przepraszającą minę do kolegi i chciał się żegnać, gdy akurat weszła moja
szefowa krzycząc od progu ‘Dla mnie też kawę proszę.’ Przedstawiłam Tay’a
również jej i widać było, że zrobiło to na niej duże wrażenie. Tay szybko się
ulotnił, a my wróciliśmy do pokoju. Byli wszyscy. Widziałam, że szefowa i
kolega dalej są w szoku, bo wczoraj moje zdjęcie z Zackiem, a dzisiaj Tay
przynoszący mi do pracy mój telefon i śniadanie. Wszystko składało się w coś
dziwacznego, ale nie miałam siły im dzisiaj tego tłumaczyć. Nie pytali tylko
łypali na mnie ciekawym wzrokiem. Tay napisał, że nie zdąży mnie odebrać z
pracy, bardzo przeprasza i podjedzie potem do Sand Springs. Tym razem akurat
wolałabym, żeby przyjechał. Dzień dłużył się niemiłosiernie, ale w końcu
znalazłam się w domu i pierwsze, co zrobiłam, to poszłam spać. Usłyszałam
dźwięk domofonu. Po chwili w drzwiach pojawił się Tay.
- „Obudziłem Cię?
Sorry.” – powiedział całując mnie w policzek.
- „Nie szkodzi.” –
przeciągnęłam się - „O matko boska!” – krzyknęłam zasłaniając sobie usta
dłonią.
- „Czego wrzeszczysz?
Co się stało?”
- „Zobacz, która
godzina. Ja naprawdę nie zdążę. Tyle czasu spałam!”
- „Ola, nie panikuj.
Pomogę Ci, ale miałem dzisiaj ciężką noc i ciężki dzień.”
- „Noc? A to czemu?”
- „Chrapałaś!”
- „Niemożliwe.” –
zrobiło mi się głupio.
- „Żartuję, chociaż
trochę sapałaś przez to pijactwo z Nicole. Poza tym Zac się tłukł strasznie o
trzeciej nad ranem, narobił hałasu, natrzaskał drzwiami i gdzieś pojechał.
Wysłał tylko wiadomość, że wraca za trzy dni.”
- „Serio? Stało się
coś?”
- „Nie wiem, nic nie
powiedział, telefonu nie odbiera.”
- „Zadzwonię do
niego, może ode mnie odbierze.” – skierowałam się w stronę sypialni, ale Tay
przytrzymał mnie za rękę.
- „Potem zadzwonisz.
Teraz chyba musimy porozmawiać.” – skrzywiłam się. To nie był mój dzień, ale z
doświadczenia wiedziałam, że poważnych kwestii nie należy odkładać tylko
rozmawiać na bieżąco. Usiedliśmy na kanapie w salonie i wyjaśniliśmy sobie wszystko.
Ja potwierdziłam to, co dzień wcześniej odnośnie Igora, Tay przedstawiał swoje
racje odnośnie palenia. Rozmawialiśmy z godzinę. Było mi trochę głupio, że tak
na niego napadłam o te papierosy, ale przecież to jest taka fujka! On całą
rozmowę był poważny i miał jeszcze pytanie, z czystej ciekawości jak poznałam
Igora. Trochę mnie zirytowało, że jest taki ciekawy tego mojego poprzedniego
związku, ja go nie wypytywałam o tę, co to nie wytrzymała presji. Ale, żeby się
znowu nie posprzeczać po prostu mu opowiedziałam.
- „Partnerował mi.”
- „Słucham?” – nie
zrozumiał.
- „W tańcu. Został
moim partnerem i tak się poznaliśmy.”
- „To Ty jakoś
zawodowo trenujesz?”
- „Miało być
zawodowo, z Igorem szło nam świetnie, zaczęliśmy startować w konkursach i
zdobywać dobre miejsca, ale potem zaszło, co zaszło i nie wyobrażałam sobie, że
mogę z nim dalej tańczyć. Zadecydowałam o zmianie partnera, ale nie umiałam już
się z innym zgrać tak jak z Igorem. Trener się załamał, próbował mnie namówić,
żebym zmieniła zdanie, ale byłam nieugięta. Poza tym cały czas byłam rozbita i
przerwałam na rok na rzecz tańca ludowego na studiach, potem wróciłam do
towarzyskiego z jeszcze innym partnerem, ale krótko tańczyliśmy, bo on wyjechał
na stypendium, teraz ja jestem tu. Ale jeszcze będę tańczyć, zobaczysz! Muszę!
Chcę!”
- „A ja chętnie bym
Cię zobaczył na jakimś turnieju.”
- „Serio?”
- „No pewnie! Porobiłbym
mnóstwo zdjęć i popatrzył.” – westchnął.
- „Czemu
posmutniałeś?”
- „No bo ja nie umiem
tańczyć.”
- „Nie jesteś taki
najgorszy. Ja nie umiem śpiewać, jesteśmy kwita.”
- „Tak, wiem,
słyszałem.”
- „Oż Ty!” – zaczęłam
go bić pięściami na niby, ale znowu przytrzymał mi ręce chcąc mnie jednocześnie
pocałować. Odsunęłam się.
- „Tay, dla mnie to
nie ma znaczenia czy umiesz tańczyć czy nie umiesz. Dobrze się czuję z Tobą i
to jest ważne.”
- „Dzięki. Mnie też
nie razi, że nie umiesz śpiewać.”
- „No bardzo
śmieszne. A gdzie Ty mnie słyszałeś niby?”
- „W studio, z Vivian
i Paddym, co śpiewaliśmy, a Wy darłyście się w niebogłosy.”
- „To akurat śpiewem
nie było. A wspominałam Ci, że maluchy poszły w moje ślady i sobie partnerują?”
- „No coś Ty? Oni
też?”
- „Nooo! Gabi od
małego chciała tańczyć, a potem udało się przekonać i Adriana. Dobrzy są,
serio! I mogą trenować nawet w domu, więc mają ten plus. Ostatnio Gabi mi się
skarżyła, że Adi więcej czasu spędza z dziewczyną niż z nią na próbach, ale
cóż… Takie życie. Teraz ona ma chłopaka i rozumie już brata. Haha! A czemu
miałeś ciężki dzień?”
- „No właśnie. Mam
dla Ciebie wiadomość. Ale nie wiem czy Ci się spodoba.”
- „Oooj…” –
spoważniałam. – „Mów.”
- „Jedziemy z
zespołem do Afryki.”
- „Cooo? Afryka? No
super! Będziecie dawać koncerty?”
- „Nie. Ma to związek
z nową płytą.”
Opowiedział mi, że
mają w planie wydać płytę w 2007 roku, bo mieli w 2006, ale jakoś się
zapóźnili, a że musi być perfekcyjna, to będzie rok później. Wpadli na pomysł,
aby w niektórych piosenkach użyć chóru gospel, część chcieli nagrać w Afryce,
nakręcić jakieś filmy z pobytu tam, ogólnie spędzić trochę czasu na odpoczynku
i pracy. No i że dzisiaj zapadła klamka, że jadą, mają już termin, a menadżer
zaczyna wszystko załatwiać.
- „No i właśnie
chciałem spytać czy pojedziesz ze mną?”
- „Słucham?” – nie
mogłam uwierzyć własnym uszom. – „Ja? Do Afryki? Tay, czy Ty wiesz, jakie to są
koszta? Nie stać mnie.”
- „Ale tym nie
musiałabyś się przejmować.” – zrobiłam zszokowaną minę. – „Olsia, po prostu chciałbym
Cię zabrać ze sobą, bo to długa wyprawa i będziesz tęsknić.”
- „Ja będę? A Ty
nie?” – spytałam zaczepnie.
- „Ja też, ale nie
mów nikomu, bo to niemęskie.” – parsknęłam śmiechem.
- „Tay, to i tak
niemożliwe, ja mam pracę, studia, kiedy to jest?”
- „Przełom września i
października.” – mina mi zrzedła.
- „I już
postanowione?”
- „Tak. A co?”
- „Nie mogę. Ja będę
wtedy w Polsce i myślałam, że… że… że Ty polecisz ze mną na urodziny maluchów.”
- „Chciałabyś?”
- „Pewnie!”
- „A kiedy to?”
- „No ja lecę 23
września, wracam 08 października.”
- „Fuck! Pokrywają
nam się terminy.” – Tay też się wkurzył – „My lecimy od 29 września do 20
października.”
- „Kurwa. Nie
będziemy się widzieli przez miesiąc?”
- „Na to wygląda.”
No i zaczyna się.
Życie z muzykiem. Niewidzenie się po miesiąc, jak ja dam radę? Dwa tygodnie w
Polsce wytrzymam, bo będę wśród swoich, zajęta, rozchwytywana itp. Ale potem
jeszcze półtora tygodnia bez niego. Ech…
- „Nad czym myślisz?”
– Tay uważnie mi się przyglądał. Bez słowa się w niego wtuliłam. Pogłaskał mnie
po głowie.
uff to tylko sen, to tylko sen...
OdpowiedzUsuńZac ma erotyczne sny i cóz zrobić, wez sie ogarnij...
Ola grr i tak tym razem dla Ciebie, no jak tak można mnie zdenerwowac no...
Tay i Ola ale fajnie, aż mi lepeij, że to był tylko sen, bo uwielbbiam Tay'[a i Olę razem..
ach i nie dodałam nic o trasie, coś na pewno wymyślą, przecież za długo nie moga się nie widzieć
UsuńAniu, mam nadzieję, że nie będziesz się gniewać. A z tą trasą... no przecież życie z muzykiem... :(
Usuńhihi teraz nie byłam zła bo wiedziałam/pamiętałam że to tylko sen :) Zac potrzebuje czasu, ale.. to i tak trudne dla niego
UsuńDzisiejsza część z dedykacją dla mojej mamy i siostry :) Od razu po przeczytaniu był pewne, że to był sen :) Przepraszam, że tak Was zdenerwowałam. Wybaczycie?
OdpowiedzUsuńOt to to!!! Ja też byłam pewna, że to sen!!! Jezusicku dobrze, że tak się to skończyło :D Zarąbista część, uśmiałam się jak nie wiem z rozmów Taya i Oli; teksty, że tęsknota jest niemęska, Tay ze śniadaniem i otwarte gęby współpracowników, Ola i Viv drące się w studio wniebogłosy, kolejne "Olsia" no rozbawiły mnie te momenty niemiłosiernie. Dobrze, że mam zamknięte drzwi od biura :D Z tą Afryką to coś czuje, że nie wyjdzie tak kolorowo... :( Nie wiem czemu... Wiem, że Ola pojedzie tam, ale co będzie dalej? No i Igor! W końcu wiemy jak się poznali, co robili, brava dla Oli J., że opowiedziała w końcu Tayowi NA LUZIE o Igorze. No i żal mi się trochę zrobiło Oli, bo w sumie to troszkę taka niespełniona jest. Chciała tańczyć, a nie wyszło. Ale, ale, jeszcze wszystko przed nią! A jak już dojdzie do tego nieszczęsnego prologu przy którym pewnie będę ryczeć to Tay zobaczy Olę w TV, a Ola pokaże na co ją stać w tańcu. Hahaha, alem se wymyśliła. Świetna część, daje mi do myślenia :D Kończe bom się rozpisała :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twój komentarz, zaczęłam śmiać się jak koń, po czym dowaliłaś mi jeszcze smsem, to oplułam telefon, po czym pociekły mi łzy, przechyliłam się na krześle obrotowym, a że ono (krzesło u siostry ciotecznej) ma jedno kółko złamane, to przewróciłabym się do tyłu, co tylko jeszcze bardziej spotęgowało moją salwę śmiechu.
UsuńCo do samej części, to fakt: Ola jest niespełniona w tej kwestii, co tu dużo mówić, ja też :( :( :( Ale u Oli J, to mogę dać jej znowu szansę i będzie tańczyć, dla mnie to już nieosiągalne :( No i o Igorze jeszcze będzie trochę jak Pola wróci. A już niedługo wraca :)
Hahaha, to uważaj z tym krzesłem obrotowym, bo jedne Ole mają krzesło bez kółka a drugie Ole spieprzają przez plaże przed konikiem polnym :D
UsuńA co do "niespełnienia" to takie jest już życie - zawsze znajdziemy coś co moglibyśmy zrobić lepiej czy inaczej, czasami można nadrobić zaległości, a czasami jest już po prostu za późno :(
Ja też wiedziałam, że to tylko sen.....dlaczego Zac tak spierd* ł po tym erotycznym śnie? Pewnie chciał ochłonąć....i nie spojrzeć Oli w oczy.... Ale się ubawiłam......miała się obudzić księżniczka a obudziła się Ola. Jeszcze zaspała.... Może dobrze, że to tylko sen....gdyby poszla z młodym na całość doszli by do linczu. Fajnie to wymyśliłaś.....emocje jak stąd na księżyc.....Ja mam często takie sny, gdybym miała po każdym wyjeżdżać na trzy dni to musiałabym się zwolnić z pracy.....hahah
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Ola miała się obudzić 'Królewna' - hahaha! No ja myślę, że to jednak dobrze, że to był sen. A Zac nie tyle chciał po śnie odreagować, co po prostu odciąć się od Oli. A ja erotyczne mam jedynie z własnym mężem, hehehe! Mimo, że piszę hf i ciągle myślę o Tay'u, to jednak mi się nie śni w taki sposób. W żaden mi się nie śni. Hehe! Ale wiesz, lepiej się z pracy nie zwalniać :P
UsuńZac pojechał trzepać kapucyna :-P
UsuńOczywiście, że wybaczymy, choć powiem szczerze, że pomimo tej mojej złości na Olę Królewnę :P .. zawiodłam się trochę, że to był jednak sen... :( spodziewałam się czegoś innego, bo coś podobnego działo się niedawno w innym opowiadaniu ;) myślałam, że tutaj będą te inne emocje, wyrzuty sumienia, nerwy, że się wyda itd. ale pomimo tego rozdział bardzo mi się podoba, rozmowy Tay'a z Olą jak zwykle super, ciekawe co wyjdzie z tą Afryką... myślę, że coś się wydarzy... jeśli Ola pojedzie do Polski, może spotka się z Igorem i coś tam się stanie... Aaaa... boję się myśleć o tym ;) Bo Tay to raczej nic nie narobi tam myślę ;) No nic... czekam co będzie dalej ;) Jeszcze przecież Pola wraca... ;)
OdpowiedzUsuńEdytko, serio ja nie pamiętałam, że coś podobnego było w innym opowiadaniu. A myślałam też, że trochę Olę Jabłońską poznałyście :) Że wiecie, że ona by czegoś takiego nie zrobiła. Wiadomo, że alkohol sprzyja, ale mimo wszystko Ola by jednak nie zrobiła tego, zależy jej na Tay'y, nawet bardzo. No, ale po to są opowiadania, żeby były emocje. Pola wraca i przywiezie nowinki z kraju :P Tyle tylko powiem :P
UsuńWiedziałam! Od samego początku wiedZiałam że to sen! Uffffff kamień z serca !
OdpowiedzUsuńFantastycznie to rozegrałaś!
Zac spierdzielił O___o. Ciekawe gdzie...u mnie go nie ma.3:-)
Cieszę się kochana, że Ty się cieszysz. No nie mogłam zrobić tego Taylor'owi :D Ola Jabłońska też nie mogła. :*
UsuńSen !!!! Nie !!!! Tez tak myslalam , ze to sen ;( buu ale rozdział super !!!Oj Zac wpadnij do mnie ;) wyleczysz sie ;) Wiem , dobrze ze Ola nie zdradziła Taya , sa swietna para ;) Ale gdyby jednak no cóż życie ;)
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńza kazdym razem jak Tay nazywa Olę "Olsia" to sobie wyobrażam jak on to po angielsku wymawia, haha. "Dear Olshia!" ;)
Haha! Faktycznie, pewnie to tak właśnie wygląda :)
Usuńuffff....oprzytomniałam...dobrze, że to tylko sen...podoba mi się ten Twój Tay, taki facet z niego, chociaż ta męska reszta też niczego sobie;-)
OdpowiedzUsuńTo tylko sen. Haha zmienna jestem, ale nie wiem czy się cieszę z tego powodu. Mogłoby się coś wydarzyć, bo taka sielanka jest już za długo. Ja osobiście wolę dramaty i tragizm dlatego pełno ich u mnie haha
OdpowiedzUsuńCoś się wydarzy, będą też dramaty. Ja z kolei uwielbiam te początki i motyle w brzuchu, dlatego tego z kolei u mnie sporo. Poza tym jestem drobiazgowa i zawsze zależało mi na pokazaniu odpowiednich uczuć tak, żeby czytelnicy zrozumieli, o co mi chodzi. Dlatego też czasem rozwlekalam coś specjalnie jak np imprezę maluchów ;)
UsuńNie martw się ja rozwlekam dramaty i smutek. Każda z nas opisuje to, co porusza ją w innych historiach.
OdpowiedzUsuń