Zac
Taylor pytał mnie czy idę na imprezę
do Angeli, ale po raz kolejny podziękowałem. Próbował ze mną jakoś zagadać,
tłumaczył, że jesteśmy przyjaciółmi, że możemy sobie mówić wszystko. Oj, byś
się bracie zdziwił, zdziwił do kwadratu. Tego akurat nie mogłem mu powiedzieć.
Co za koszmarna sytuacja. Nie chciałem kłócić się z Olą, bardzo nie chciałem,
ale po przemyśleniu stwierdziłem, że może to jednak jest jakieś wyjście? Że
może tak miało być? Tym razem on został u niej, nie musiałem obawiać się
spotkania. Po co mam cierpieć? Ta… Po co? Ale po tym widoku, jaki mi zapewniła,
to weźże się człowieku ogarnij. Teraz cały czas stała mi przed oczami w
ręczniku, ociekająca wodą i z tą swoją złą miną, gdy się sprzeczała, a potem ze
łzami w oczach, gdy byłem kretynem. Nawet nie miałem jak jej przeprosić, bo nie
chciała ze mną gadać. Za łazienkę nie zamierzałem, ale jednak nieładnie się
zachowałem w stosunku do niej. Kobiety. Same problemy przez nie.
Ola
Na drugi dzień pojechaliśmy do
rezydencji. Tay poprosił o chwilę w studio, bo jak ma coś w głowie, to musi
przełożyć na nuty. Pocałował mnie i pobiegł tam od razu, ja poszłam do domu.
Usłyszałam krzyk i przekleństwa Zac’a.
- „Fuck! Sss… Fuckin shit!”
Zajrzałam do pomieszczenia, które
służyło za pralnio-suszarnię, Zac stał przy desce do prasowania i machał ręką
bluzgając na żelazko i koszulkę. Bez słowa podeszłam, podniosłam jego dłoń do
góry i widząc czerwony ślad pociągnęłam go do kuchni, odkręciłam kurek z
lodowatą wodą, wsadziłam jego rękę i zostawiłam samego. Wracając zlitowałam się
i uprasowałam mu tę koszulkę. Pojawił się, gdy wyłączałam żelazko z kontaktu.
Chciałam wyjść, ale zablokował przejście.
- „Ola, porozmawiajmy, proszę.” –
zatrzymałam się, ale na niego nie spojrzałam.
- „Poniosło mnie wtedy,
przepraszam.” – dalej stałam w miejscu. Przypomniałam sobie, że zrobił mi
wielką przykrość.
- „Nie zasłużyłam Młody, chciałam
tylko pomóc.” – nie zamierzałam się rozklejać, ale jednak łzy pojawiły się pod
powiekami.
- „Wiem, dlatego strasznie mi
głupio. Tylko, że w tym nikt nie może mi pomóc, sam muszę sobie poradzić.”
- „Ale to nie znaczy, że masz się na
innych wyżywać. A już na pewno nie na mnie.”
- „Masz rację, nie wiem, co mnie
napadło. Wybaczysz mi?”
Podniosłam wzrok i wtedy łzy
spłynęły na policzki.
- „Eeej, ale nie płacz, bo jeszcze
bardziej mi głupio.” – wziął moją głowę w swoje dłonie i kciukami przetarł mi
łzy. Patrzył się przepraszającym wzrokiem, ale też takim troskliwym. Moja myśl znowu
powróciła.
- „No już? To jak? Wybaczysz mi?” –
skinęłam jedynie głową, na co cmoknął mnie w nos.
Chyba zauważył moje zdziwienie, bo
szybko się zreflektował robiąc przepraszającą minę.
- „To sztama Piękna?”
- „Sztama Przystojniaku.”
Przytulił, ja też objęłam go w
pasie, ale tym razem poczułam się nieswojo.
- „Jeszcze raz przepraszam.”
- „Nie rób tak więcej.” –
wyswobodziłam się.
- „Nie będę. I dzięki za koszulkę.”
- „Nie ma za co. Pokaż rękę.” –
znowu podniosłam ją do oczu – „Będziesz żył.”
Roześmialiśmy się oboje już bardziej
swobodnie i poszliśmy razem do studia. Tay zdziwił się widząc nas
uśmiechniętych.
- „No! Tak od razu lepiej.” –
wyszczerzył się do nas, a my w zamian do niego i do siebie.
- „Pewnie tego nie wiesz, ale Tay
zawsze wszystkich godzi w rodzinie, bo nie cierpi jak ktoś się kłóci.” –
powiedział Zac – „Co tam wymyśliłeś?” – spytał podchodząc do klawiszy.
Tay’owi nie trzeba było dwa razy
zadawać pytania. Pochłonęli się we dwójkę w ustaleniach, a mnie było miło na
nich popatrzeć. Jednak znowu myśl wróciła do mnie. Czy to możliwe, aby…? Nie!
Na pewno nie! Zdaje mi się. Tak, no przecież ja też go bardzo lubię.
Potrząsnęłam głową i odpłynęłam. Zasnęłam na sofie. Poczułam potem, że Tay
bierze mnie na ręce. Objęłam go za szyję i dałam się zanieść do łóżka.
Weekend był niesamowity. Pola była
tak samo podekscytowana jak ja. Pierwszy koncert szalałyśmy jak prawdziwe fanki,
namówiłyśmy nawet Nicole do zejścia w tłum i widziałam, że chłopaki się z nas
śmieją spoglądając co jakiś czas. Zdziwiona byłam, że Pola znała niektóre
teksty. Wywrzeszczała mi do ucha, że też się trochę przygotowała. Wysłuchałam
wreszcie ‘Song to sing’ jako solówkę Tay’a, ‘Broken Angel’ Zac’a i jakąś Ike’a,
której nie znałam, ale potem okazało się, że to ‘More than anything’. Po
koncercie miałyśmy problem z wyjściem, musiałyśmy poczekać i to chłopaki
pierwsi znaleźli się w busie. Z tych ogromnych emocji wskoczyłam na Tay’a
oplatając go nogami w pasie i zaczęłam całować po twarzy mówiąc jaki to był
świetny i fantastyczny. Śmiał się ze mnie i pytał czy tym razem nie śmierdzi,
ale w pierwszej chwili nie zwróciłam na to uwagi. Faktycznie był cały mokry, a
włosy kleiły mu się do buzi. Siedzieliśmy w autokarowym salonie do późnej nocy,
mi znowu powróciła myśl, którą z jednej strony odpychałam od siebie, a z
drugiej byłam uważniejsza w obserwacji i albo naprawdę zgłupiałam albo
zauważyłam parę symptomów mojej tezy. Kręciłam jednak przecząco głową odsuwając
te ‘brednie’ gdzieś w tył głowy. Po drugim koncercie, gdy znowu siedzieliśmy w
salonie widziałam, że Pola często łapała ‘zawieszkę’, potem porozumieli się
wzrokiem z Ike’m i długo rozmawiali w odległym kącie, z min i gestykulacji
podejrzewałam, że to na poważny temat, ale nie miałam pojęcia, na jaki.
Pola
Nie myślałam, że wracając do Stanów
zastanę Olkę taką szczęśliwą. Aż promieniała, a gdy Taylor był obok, to już w
ogóle. Cieszyłam się też, że potrafi normalnie rozmawiać o Igorze, bez tego
bólu w oczach, który towarzyszył jej ilekroć zeszłyśmy na zakazany temat.
Poznałam resztę zespołu i dziewczynę Ike’a. Wszyscy byli bardzo sympatyczni
tylko ten Zac jakiś taki wycofany. Nie podejrzewałam go o nieśmiałość, ale może
był małomówny? Chociaż z opowiadań Oli był podobno szalonym chłopakiem. Droga
na koncert upłynęła nam w przyjaznej atmosferze, sam koncert był świetny! Dawno
się tak dobrze nie ubawiłam. Zupełnie inaczej odczuwa się go, gdy zna się
zespół. Drugi koncert był chyba jeszcze lepszy niż ten piątkowy. Nawet zrobiłam
kilka zdjęć. Długo siedzieliśmy po nich rozmawiając. Poznałam wszystkich lepiej.
Zac jednak okazał się wesołym chłopakiem, ale zauważyłam coś, co prawie zwaliło
mnie z nóg. Uśmiechy, rzucane ukradkiem spojrzenia, czy ta Olka, to ślepa czy
wiedziała, co jest grane? Ike nie raz patrzył na Młodego mówiąc mu co nieco
spojrzeniem. W końcu przyuważył, że i ja na niego spoglądam i chyba zrozumiał,
że coś podejrzewam, bo zmarszczył czoło. Poszedł potem w kąt rozmawiać przez
telefon, gdy skończył dołączyłam do niego.
- „Świetnie się bawię, dzięki za
zaproszenie.”
- „Nie ma za co. Fajnie się Was
słucha jak mówicie po polsku. Macie taki szeleszczący język.”
- „Tak, trochę tak. Ike, czy Zac się
z kimś spotyka?”
- „Nie, czemu pytasz?” – spojrzał na
mnie podejrzliwie.
- „A nie, nic, tak tylko…” – popatrzyłam
na niego ze zrozumieniem wskazując głową najpierw Młodego, potem Olkę.
- „Ech… Chyba zauważyłaś to, co ja
jakiś czas temu.”
- „Czyli jednak nie mam omamów?” –
spojrzałam ukradkiem na Zac’a.
- „Nie masz. A Ola wie?”
- „Coś Ty! Przecież by się tak nie
zachowywała w stosunku do niego, gdyby wiedziała.”
- „Zajęta Taylor’em, nikt inny jej
nie w głowie.”
- „Tak, ale przecież takie rzeczy
się czuje.” – dodałam z niemałym zdziwieniem, że Ola nic a nic nie zauważyła.
- „Nie mów jej może, co?”
- „Moim zdaniem powinna wiedzieć.
Jest otwarta i bezpośrednia, bardzo Młodego polubiła, a gdyby wiedziała, to
może nie traktowałaby go tak lajtowo.”
- „Myślisz?”
- „Tak, znam ją przecież.”
- „Młody mnie zapewniał, że nie
zrobi bratu świństwa, ale wiesz jak to jest. Serce nie sługa. Swoją drogą,
niezła jesteś.”
- „Ja?” – zdumiałam się.
- „No! Znasz go od dwóch dni i od
razu zauważyłaś.”
- „Zboczenie zawodowe. Jestem
psychologiem.” – roześmiałam się, Ike mi zawtórował. A że rozmawiało nam się
świetnie, to chyba jeszcze z pół godziny nam się zeszło w odległym kącie
chociaż i tak zastanawiałam się jak to Oli powiedzieć, kiedy i co ona na to.