Maj
2007
Ola
…
Narrator
Ola nie chciała
pamiętać, co działo się z nią po powrocie. Dopiero w Krakowie pozwoliła sobie
na łzy, tęsknotę, złość. W ciągu dnia przy babci trzymała się, jak babcia szła
spać, to odpalała komputer i oglądała ich wspólne zdjęcia, stare koncerty,
płyty nagrane przez Zac’a znała już na pamięć. I płakała, tak mocno płakała… Cierpiała
jak nigdy przedtem, nie umiała sobie z tym poradzić, mało jadła, mało spała.
Zastanawiała się czy ten ogromny ból, który miała w sercu kiedyś minie,
przejdzie? Czy dobrze zrobiła podejmując taką decyzję? A może Paweł nie miał
racji? Może trzeba było próbować nawet na odległość? Może to była miłość jej życia?
A ona tak go potraktowała… Jego… Zac’a… resztę…
Nigdy nie kochała nikogo tak jak Tay’a, był dla niej wszystkim, ale
podjęła taką decyzję, nie inną, tak postanowiła i teraz musiała sobie z tym
poradzić. Sama… jak zawsze sama…
Babcia radziła sobie
całkiem nieźle, aczkolwiek była wolniejsza i musiała jeździć na rehabilitację. Brały
z Olą taksówki, ale dziewczyna wpadła na lepszy pomysł. Na początku maja wybrała
numer telefonu. Nie miała pojęcia czy dobrze robi, ale nie widziała lepszego
wyjścia.
- „Halo, Ola?
Wróciłaś do Polski?”
- „Cześć. Tak,
wróciłam. Całkiem niedawno. Babcia miała udar, mieszkam teraz w Krakowie.”
- „Jezu! Przykro mi,
pozdrów ode mnie babcię.”
- „Pozdrowię, wiesz
jak bardzo Cię lubiła, ucieszy się.”
- „A czemu nie dałaś
znać będąc w Warszawie?”
- „Nie miałam czasu
Iggy, zbyt dużo się działo. Ale mam do Ciebie sprawę. Czy Twój wujek dalej ma
ten komis samochodowy?”
- „Tak, ma, co
potrzeba i komu?”
- „Auto potrzeba, mi.
Mógłbyś z nim pogadać? Nie mam do tego głowy, zdam się na Ciebie i wujka,
potrzebuję jakieś niedrogie, muszę wozić babcię na badania i rehabilitację, a
taksówki niedługo pożrą całą moją uzbieraną w Stanach kasę. Wolę więc
przeznaczyć ją na auto.”
- „Dobry pomysł.
Oczywiście, że z nim pogadam.”
Ustalili, że jak już
będzie samochód, to mama podpisze umowę i odbierze. Igor chciał się jakoś z Olą
spotkać, pytał czy wszystko w porządku, ale skutecznie odmawiała. Po tygodniu
mama przywiozła niebieskiego Opla Corsę. Ola ucieszyła się bardzo, teraz miała
swoje pierwsze auto na własność. Nadchodził czas jej imienin, obawiała się tego
najbardziej, bo miał być wtedy w Tulsie Hanson Day. Specjalnie Tay napierał na
18 maja, teraz pewnie żałuje. Data przypadała na piątek, ale impreza w
rodzinnym mieście braci miała trwać całe trzy dni.
Ola
Nie było dnia, żebym
nie myślała o Tay’u, żebym nie wspominała naszych chwil, nie oglądała naszych
zdjęć czy płyt Zac’a. Nie było dnia, żebym nie żałowała swojej decyzji. Ze
strachem czekałam na moje imieniny i imprezę w Tulsie, w której miałam brać
udział. Pojechałam autem do sklepu, bo lody się skończyły, gdy wróciłam od razu
poszłam do kuchni, a babcia krzyknęła z salonu:
- „Oleńko?”
- „Zaraz babciu,
muszę lody schować do zamrażarki. A na kolację kupiłam takie pyszności, że ho
ho. Zobaczysz, zaraz przygotuję.”
- „Ale Oleńko…”
- „Spokojnie babciu,
wstawię wodę na herbatę, lody będą na deser.”
- „Oleńko, chodź tu
na chwilę.”
No nie da mi nic
zrobić. Pewnie znowu chodzi o jakiś drobiazg.
- „Babuniu,
momencik.”
- „Oleńko, chodź, mamy
gościa.”
- „Gościa? To od razu
więcej wody wstawię.” – nalałam do czajnika zastanawiając się, która koleżanka
tym razem postanowiła babcię odwiedzić. Wchodząc do salonu mało nie dostałam
zawału widząc osobę siedzącą na drugim bujanym krześle z Tiną na kolanach.
- „Jezus Maria!”
- „Prawie bym go nie
poznała Oleńko, ale zmężniał.” – powiedziała babcia, a ja zanim się
zorientowałam byłam ściskana przez Igora.
- „Na litość boską,
co Ty tu robisz?”
- „Igorek przyjechał
spytać jak się samochód sprawuje.”
Cały czas stałam w
miejscu, póki nie usłyszałam dźwięku wyłączającego się czajnika. Jeszcze jego
mi tutaj brakowało. Chciałam cały wieczór płakać nad pucharkiem lodów, potem
nad drugim i nad trzecim.
- „Pomogę Ci.” –
polazł za mną do kuchni.
- „Specjalnie
przyjechałeś do Krakowa spytać o auto?” – spytałam podejrzliwie.
- „No, to też.”
- „To co jeszcze?” –
zbyt mocno trzasnęłam szafką wyciągając puszkę z herbatą.
- „Wszystkiego
najlepszego Olciu.” – wyciągnął małą paczuszkę zza pleców.
- „Nie musiałeś
Iggy.”
- „Wiem, ale
chciałem.”
Odpakowałam pakunek,
od razu było widać, że to płyta, ale po zdarciu kolorowego papieru oczy
wyskoczyły mi z orbit.
- „Angelo? Wydał nową
płytę?” – od razu stanął mi przed oczami obraz ze Świąt, gdy dostałam od
Młodego ‘I’m ready’ i cieszyłam się jak dziecko. Potem siedzieliśmy z Tay’em u
niego przy choince, na to wspomnienie oczy mi się zaszkliły.
- „Ola, dobrze się
czujesz?” – położył mi dłoń na czole sprawdzając gorączkę – „Ty nie wiesz, że
jeden z Twoich ulubionych artystów wydał płytę?” – ocknęłam się.
- „Nie miałam do tego
głowy. Ale przecież w zeszłym roku wydał jedną, prędki jest.”
- „Nie wierzę, serio
nie wiedziałaś?”
- „Serio, serio!”
Zrobiłam herbatę i
poszliśmy do salonu do babci. Ja zajęłam fotel bujany, a Igor pufę, co Tina od
razu wychwyciła i usadowiła się u niego.
- „Postarzała się
trochę.” – zaczął Igor.
- „Kto?” – chyba nie
mówiłby tak o babci w jej obecności?
- „No Tina.”
- „Aaa… Tak. Coś
kiepsko z nią ostatnio, byłam u weterynarza, dostała kroplówkę i na razie jest
ok.”
- „No powiedz jej
Igorku, powiedz jej.” – wtrąciła się babunia.
- „Dobrze babciu, już
mówię.” – całkiem zapomniałam, że zwracał się do niej tak jak ja.
- „Wiedziałam, że nie
chodzi tylko o auto, co jest?” – spytałam podejrzliwie.
- „Dobra, wylewam
kawę na ławę, tylko wysłuchaj mnie do końca.”
- „No jedziesz.”
I tak nic nie
przebije tego, że miałam od rana uczestniczyć w Hanson Day, że codziennie miały
być koncerty, że bracia mieli mieć spotkania z fanami, że mieliśmy się tam
wybrać całą paczką. Angela dzwoniła do mnie na Skype z życzeniami, pamiętała,
że mam dziś takie święto jak imieniny, mówiła, że szkoda, że mnie tam nie ma,
że w ogóle tęskni i planuje mnie odwiedzić tak jak obiecała.
- „Ola?”
- „Tak?” – Igor wyrwał
mnie z rozmyślań.
- „Mówię do Ciebie.”
- „Możesz powtórzyć?”
- „A stało się coś?”
- „Nie, nic,
odpłynęłam na chwilę.”
- „To słuchaj teraz
uważnie. Skoro wróciłaś, nie planujesz wyjeżdżać, to nasz trener chce, abyś
wróciła do tańca. Do tańca ze mną, jako moja partnerka. W sierpniu jest ważny
turniej, trener do tej pory twierdzi, że nie miał takiej pary jak my, więc chce
nas wystawić, ale czekałaby nas ciężka praca przez te miesiące. Nie odpowiadaj
od razu, zastanów się.”
Zatkało mnie.
- „Igor, ale ja teraz
mieszkam tutaj, poza tym tyle czasu nie ćwiczyłam, nie nadrobię.”
- „Ty nie nadrobisz?”
– popatrzył się z politowaniem – „Poza tym z Krakowem wszystko załatwione. Mogłabyś
ćwiczyć tutaj, trener ma tu znajomą, on by wymyślił układ, a ta znajoma by nas
prowadziła, a w wakacje mogłabyś przecież przyjechać do Warszawy, bo mama i
maluchy mogłyby tutaj, a poza tym my przyjedziemy parę razy do Krakowa. Pamiętasz,
że Kamil ma tutaj dziadków?”
- „Zgoda.” –
powiedziałam bez zbędnego zastanawiania się. Przecież i tak planowałam wrócić
do tańca. Może nie będę myśleć, może uda mi się zapomnieć?”
- „Zgoda?” – Igor nie
krył zdumienia – „Tak po prostu?”
- „Zgoda. Tak po
prostu. Zaczynam w poniedziałek, tylko daj mi namiar na tę kobietę. A teraz idę
zrobić kolację.”
Babcia klasnęła w
ręce mówiąc, że to dobrze, bo ostatnio chodziłam jakaś smutna. Rozmawiali
chwilę z Igorem, ale ten przyszedł mi pomagać.
- „Ola, czy wszystko
u Ciebie w porządku?”
- „Tak. Poza tym, że
martwię się o babcię, że Tina choruje i że mam pół roku studiów w plecy, to
jest ok.”
- „Wracasz do Stanów?”
- „Nie, dlaczego
pytasz?” – zamaszyście zaczęłam kroić ogórka. Przecież o niczym innym nie
marzyłam jak wrócić do Stanów i wtulić się w Tay’a. Już nawet mogłby powiedzieć,
że jest zazdrosny i kazał potwierdzać, że jestem jego. Tylko by palcem kiwnął,
a byłabym…
- „W marcu mówiłaś,
że jesteś tam szczęśliwa.”
- „Bo wtedy byłam.”
Serce zaczęło bić mi szybciej,
nie miałam zamiaru o tym rozmawiać, a już na pewno nie z nim. Ale on nie był
taki jak Tay. Tay nie naciskał, czekał aż sama mu powiem, ale Igor zaraz…
- „Czy on Cię zranił?”
– odwróciłam się szybko w jego stronę.
- „A co Ci do tego? Zgodziłam
się z Tobą tańczyć, a nie przyjaźnić.”
Zareagowałam za
ostro, jak na wszystko ostatnio.
- „Przepraszam Iggy,
nie jest to najlepszy okres w moim życiu. Powiem to tylko raz i proszę, żebyś
więcej nie pytał. Byłam bardzo szczęśliwa, teraz nie jestem, próbuję się
poskładać.”
- „Przykro mi Olciu.”
- „Mnie też Iggy,
mnie też…”
Odwróciłam się znowu
w stronę ogórka, żeby nie zobaczył moich łez.
no i co? no i co zrobiłaś? mam łzy w oczach, tak mocno czułam jej ból...
OdpowiedzUsuńja wiem, ze to ona wybrała, to fakt, ale cholera jasna Tay też mógłby choć raz zawalczyć, zapytać i chciec to wyjaśnić... mógłby przeanalizować ich czas razem i zobaczyłby wtedy że Ola jednak go kochała, że musiał tak zrobić że odeszła... ale nie on woli sie zadręczać i wszystko zrzucić na Olę... teraz oboje cierpią z braku siebie, z braku miłości, z ... ach... cholera
a do tego ten Igor, teraz nagle co? wielki przyjaciel... dobrze że Ola bedzie tańczyć, bo to jej pomoże, ale jego i tak nadal nie lubie...
a część bardzo smutna ale potrzebna
Część przejściowa musi być, wiadomo, że Ola teraz bardzo cierpi, nie będę jednak pisać 10 części o tym, że siedzi i płacze, musi coś robić. Oczywiście, że oboje cierpią, ale ale, jesteś chyba jedyna, która też widzi trochę winę... hmm... może to za duże słowo, ale że Tay też powinien coś zrobić. A on nic. Jego męska duma została zraniona, był zszokowany zachowaniem Oli, do tego potem ta sytuacja z Młodym i całkiem zapomniał jak to było wcześniej z Olą, ile razy ona okazywała mu uczucie, to, że chce z nim być, tyle razem przeszli, tyle przezwyciężyli, a on tak od razu jej uwierzył.
UsuńA Igor... Też musi się czasem przewijać. Musi, żeby było ciekawiej.
Tay powinien coś zrobić a nie się zadręczać. No dobra to ona skończyła ich związek jak skończyła, ale czy on nie widzi, nie pamięta to co ich łączyło? mógłby sie bardziej postarać... a on odpuścił...
UsuńA już myślałam, że na fotelu z Tiną siedzi...Tay. Szkoda, że to nie on tylko ten fircyk Igor. Uplastyczniłaś ten odcinek, byłam tam, widziałam i czułam Olsi smutek. Brawo.
OdpowiedzUsuńAle nadal uważam, ze jako matka mam prawo dać Ci klapsa (mocnego) za to co zrobiłaś Oli i Tayowi oraz nam, czytelniczkom. Czekam na ciąg dalszy.
Judyta.
No smutek jest, musi być. Hihi! Mama nigdy mnie nie biła, a tu nagle w takim wieku klapsy chce dawać za opowiadanie, litości! :P
UsuńBrawo Anno de Witt! Ja chętnie przytrzymam Olę, gdy będą te klapsy wymierzane! Nie mogę się pozbierać. I do tego jeszcze ten Igor grrrrr :-/
OdpowiedzUsuńBól Olsi jest niczym w porównaniu z bólem jaki czuje Młody i Tay. Oni zostali zranieni, oszukani i zdradzęni. A ona sama sobie to zrobiła na własne życzenie! Sama sobie! Nikt jej w tym nie pomógł.....Więc dlaczego Tay ma coś zrobić? Ona go zawiodła. Zawiodła na całej linii...dała dupy jak cholera. I dalej nie pojmuję dlaczego? Dlatego że jest cholerną egoistką? Bo napewno nie z miłości!
Jestem zła....I Igor mnie w tym momencie strasznie irytuje! Chyba bardziej niż dotychczas.
No taniec....no przecież. Królewna musi się czymś zająć by zapomnieć.
Ech... Betsy... Nie będę nikogo bronić, bo masz prawo być zła na tę osobę, na którą chcesz. Ale Ania ma trochę racji, Tay zbyt szybko jej uwierzył, a z tym z Zackiem, to ona tego nie planowała, za bardzo weszła w rolę. Oczywiście, że nikt jej nie pomógł, sama to zrobiła na własne życzenie. I sama na nią jestem o to zła. A Igor? No nie może być zbyt łatwo. A Jabłońska musi się czymś zająć, bo zwariuje. Tay ma lepiej, bo wydają płytę, będą koncertować, a ona siedzi w tym Krakowie z babcią i nic tylko ryczy i ryczy. Na własne życzenie ryczy, ale młoda jest, głupia, popełnia błędy. Tego nikt nie uniknie, popełniania błędów.
Usuńoj...co ta Olsia sobie myślała...kurczę rozumiałam ją doskonale przez prawie 80 części, ale tego co zrobiła na koniec-to nawet ja nie potrafię ogarnąć...;/bała się, że związek na odległość nie ma szans, tak? ale po co zraniła go tak, właściwie ich?przecież mogła mu o tym powiedzieć, mogło być inaczej...
OdpowiedzUsuńA może łatwo jest mi mówić?! Nie wiem...
Ale jednego jestem pewna...na miejscu Taya raczej nie szukałabym z nią kontaktu...
A sam rozdział- świetny, babcia super, wiem jak wygląda;-), ale ten Igor....niech zmyka tam skąd przybył!poszedł won;-)
Skąd wiesz, jak wygląda babcia? Igor będzie, w końcu turniej przed nimi. Tego, co zrobiła, to chyba sama ona nie może ogarnąć albo jeszcze to do niej nie dotarło... hmm... Zapędziła się w kozi róg, sama... Będzie wyjaśnienie, co ona o tym myśli, czemu tak zrobiła. Mam nadzieję, że wystarczające. :)
Usuńjak to skąd? mam wyobraźnię;-)
OdpowiedzUsuńzabrzmiało ciekawie, oj ciekawie...co tam szykujesz? jestem bardzooo ciekawa...Cokolwiek się nie stanie, tak czy inaczej będę zadowolona, byle by szybko pojawił się następny rozdział;-)
Igor? Really? Powrót do tańca? No żarty jakieś! Już mam zły humor! Tina - biedny piesio. Sorry za krótkie komentarze, ale ciekawam co dalej i nie chce tracić czasu :P
OdpowiedzUsuńOjej, no powrót do tańca to chyba najlepszy pomysł w tym wszystkim. Nie szkodzi, ze krótkie, ważne, że są. Pewnie na koniec się rozpiszesz :P
UsuńNIE JESTEM ROBOTEM! Dupne to pytanie przy komentarzach :P
OdpowiedzUsuńZaraz sprawdzę, co to się tam stało.
UsuńCzyżby Igor wracał do gry? Teraz on będzie środkiem zastępczym i super glue na złamane serce Oli?
OdpowiedzUsuńIgor jeszcze się tam pokreci koło Oli.
Usuń