Got a hold on me

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Część 87


Tay
Poleciała. Zatrzasnęła nasz rozdział życia jak nudną książkę i poleciała. Nie miałem złudzeń. Po tym, co zaszło między nią a Młodym wiedziałem, że związałem się nie z tą osobą, z którą powinienem. Sprawy zaszły za daleko. Teraz pozostało mi jedynie zapomnieć. Tylko czemu tak ciężko to przychodzi? Angela robiła imprezę tydzień później, dzwoniła z zaproszeniem. Na imprezę? Teraz? No way! Przypominałbym sobie wszystkie zabawy z nią, jej taniec, jej… ‘Tay, baranie, do pionu, musisz się pozbierać!’ Muszę, muszę, Hanson Day przed nami, a my nie wybraliśmy jeszcze set listy, że nie wspomnę o ostatecznym doborze piosenek na płytę. Unikałem przebywania z Zackiem w studio jak diabeł święconej wody. Najchętniej przywaliłbym mu znowu, ale ktoś mnie nauczył, że nie tędy droga. Ta… Ciekawe, kto?

Zac
Nie mogłem znieść obojętności i rozczarowania, czym obdarzał mnie Taylor. To było ponad moje siły. Wolałbym, żeby mi przyłożył, ale on traktował mnie jak powietrze. Zasłużyłem, ale ileż można? Minął prawie miesiąc, a my nawet nie robiliśmy prób, jeśli już, to we dwójkę: ja z Ike’m lub Tay z Ike’m. Przez Olę całkiem poplątały nam się relacje i własne życia. Wzdychałem pół roku do dziewczyny brata, z którym niby była szczęśliwa, a potem się okazało, że wywinęła nam wszystkim numer i jednak nie była takim aniołkiem, jak myślałem, że jest. Co za zrządzenie losu.

Narrator
Nicole nie mogła patrzeć na to jak Tay coraz bardziej zamyka się w sobie i unika jakiegokolwiek towarzystwa. Po kolejnej mijance z Zackiem w jadalni zamyśliła się i przestała słuchać mamy chłopaków.
- „Nikki, halo?”
- „Przepraszam najmocniej, zamyśliłam się.” – rozejrzała się czy nikogo nie ma – „Zupełnie nie wiem, jak mu pomóc, on tak bardzo cierpi.”
- „Widzę. Obaj cierpią.”
- „To pani wie?”
- „Ciężko było nie zauważyć. Znam swoje dzieci. A Oli mówiłam, żeby nie robiła nic, czego wie, że będzie żałować. Nie posłuchała. Też pewnie cierpi.”
- „Jak to?”
- „Przecież ona go kocha, przynajmniej wtedy go kochała, jak odjeżdżała.”
- „Pani też tak myśli?” – ucieszyła się Nicole – „Wreszcie ktoś po mojej stronie.”
- „Oczywiście. Jestem tego pewna. Przeżyłam na tym świecie więcej lat niż Wy, widzę więcej. W moim wieku też będziecie inaczej patrzeć na niektóre rzeczy i inaczej interpretować.”
- „To co zrobimy?”
- „My? Nic. Ja na pewno. Nauczyłam się nie wtrącać w sprawy moich dzieci, muszą uczyć się na błędach, a Ola ma swoją mamę, żeby prawiła jej morały.”
- „Ale przecież oni się kochają, Olka nagadała głupot, obaj jej uwierzyli i teraz wszyscy nie chcą jej znać poza mną.”
- „Nikki, jeśli ona tak postanowiła i odeszła, to ona musi postanowić wrócić, my nie zrobimy nic. Ani ja, ani Ty, ani nawet chłopcy. Tak czasem bywa.”
Nicole posmutniała.
- „Ale ja tak bardzo chciałabym im pomóc, zwłaszcza Taylor’owi. Ona mu bardzo złamała serce. Zwłaszcza tym z Za… Ach, no zwłaszcza czymś.”
- „O tym też wiem.” – Pani Hanson uśmiechnęła się – „W niełatwą relację wplątał się Zac, walczył z tym długo, ale w końcu zwierzył się własnej mamie. Nie wie jak z tego wybrnąć, jak przeprosić Tay’a. Ale oni dadzą radę, zawsze byli za sobą, potrzebują tylko trochę czasu. Czasu albo Isaac’a.”
- „Jego?” – dziewczyna zachichotała puszczając oko – „Tak. Jak w końcu nie wytrzyma i opierdzieli ich obu?”
- „Dokładnie.”
Podkuliła nogi pod brodę patrząc za okno, piękne słońce świeciło, a tylko ona i Ike byli z całej ekipy szczęśliwi. Pozostała czwórka cierpiała. Tylko, co można zrobić? Jak im pomóc? Skoro nawet mama chłopaków twierdziła, że Ola go kocha. ‘Co można zrobić, do cholery?’ – pomyślała. Musi porozmawiać z Tay’em, musi go przekonać, żeby spotkał się z Olą, przycisnął ją do muru, żeby wyjaśniła mu jak jest naprawdę, a na bank jest inaczej niż twierdziła ostatnio. Jej rozmyślania przerwał Isaac wpadający tak szybko do salonu, że rozlała na siebie kawę.
- „Gdzie są te dzieciaki?” – huknął od progu.
- „Zoe i Avy się bawią, a Jessica…” – zaczęła mama.
- „Nie te! Te dwa bałwany!” – znowu huknął, a Pani Hanson i Nicole spojrzały na siebie chichocząc pod nosem.
- „Co Wam tak śmieszno? Ja mam już tego dosyć.” – to mówiąc poszedł do pokoju Tay’a bez pukania ciągnąć za klamkę, drzwi jednak były zamknięte, wrzasnął więc – „Taylor! Sprawa jest! Za minutę w studio!” – potem udał się w kierunku pokoju Zac’a i ryknął to samo.
- „Idź dziecko do tego studia, żeby się nie pozabijali. Jak jest kobieta, to zawsze inaczej.”
- „Taki miałam zamiar.”
Ostatni pojawił się Tay, a widząc Zac’a wycofał się, najstarszy brat był jednak szybszy, chwycił go za ramię i wciągnął z powrotem do studia.
- „O nie mój drogi! Teraz posłuchasz mnie! Obaj mnie posłuchacie, bo dwa razy powtarzał nie będę! Tworzymy zespół, mamy nagrane piosenki, ale żeby się spotkać i wybrać, to już nie łaska? Odłożyliśmy płytę o rok, o kolejny nie zamierzam odkładać. Rozumiem, że to, co się stało odcisnęło piętno na Was, jesteście obaj rozżaleni, ale do cholery jasnej, nie możemy zawalić terminów przez jakąś babę!”
- „Tylko nie babę!” – krzyknęli Tay i Zac jednocześnie, po czym ten pierwszy zrobił się czerwony na twarzy.
- „Ooo! To jeszcze Ty zamierzasz jej bronić? Chyba ja jedyny mam do tego prawo?”
- „Chyba miałeś…” – wymsknęło się Młodemu pod nosem, Tay jednak usłyszał i zerwał się na równe nogi.
- „Coo?” – zacisnął dłonie w pięści, Zac również się podniósł z gniewną miną.
- „Właśnie to Tay! Miałeś! I trzeba się z tym wreszcie pogodzić! Ty myślisz, że mnie jest łatwo? Że cały czas było mi łatwo? Nie było! Cała ta przyjaźń była cholernie trudna! To Ty z nią byłeś, Ty ją miałeś obok siebie, Ty się z nią całowałeś, przytulałeś i…”
- „Ty też! Wykorzystałeś moment!” – odpalił Tay bratu.
- „Wykorzystałem Taylor! Wykorzystałem! Ale fuckin shit jestem tylko człowiekiem, który okazał trochę słabości! Nie było Cię tam! Nie wiesz, co ona robiła, co mówiła, jak się zachowywała! A jedyne, co zrobiłeś, to oceniłeś mnie bez wysłuchania mojej wersji! Zawsze mogliśmy mówić sobie wszystko, ale nigdy nie przypuszczałbym, że będziemy się kłócić o dziewczynę!”
Nikki z Ike’m patrzyli raz na jednego, raz na drugiego, zastanawiali się czy wyjść czy przysłuchiwać się ich wymianie zdań. Żadne jednak nie ruszyło się z miejsca.
- „Ale to była moja dziewczyna Zachary! To była miłość mojego życia, rozumiesz? Ona była… jest… była dla mnie wszystkim! Nikogo nie kochałem tak jak jej! Była najważniejsza na świecie! Wyobraź sobie, że musiałem żyć ze świadomością, że ona Ci się podoba, że na przykład zechce Ci się ją odbić i że…”
- „Nie odbiłbym Ci jej Tay! Nie wiesz tego? Nie wiedziałeś? Tak mało we mnie wierzyłeś? Dzięki!” – rozczarowanie zamalowało się na twarzy Młodego – „Gdybym chciał, to próbowałbym od samego początku, ale ona wybrała Ciebie Tay, Ciebie kochała, to znaczy chyba kochała…”
- „Ekhm… To może my wyjdziemy, nie pozabijacie się?” – dopiero wtedy zorientowali się, że Ike i Nikki cały czas są z nimi w studio.
- „Nie.” – odpowiedzieli chórem i leciutko kąciki ust u obu uniosły się do uśmiechu. Zostali sami.
- „Kochałem jak nigdy przedtem, najmocniej, prawdziwie. I chyba nadal kocham.” – Tay usiadł na sofie.
- „Przepraszam za to, że to powiem, ale ja też Tay, ja też… Tylko, że ja platonicznie, a ona odwzajemniała Twoje uczucie.”
- „Chyba.”
- „No tak. Chyba. Na początku myślałem tak jak Nikki, że coś jest nie tak, że ona ściemnia, nie mówi prawdy, ale po tym, co się stało w mieszkaniu jednak uważam, że po prostu okazała się zołzą i tak naprawdę miała w dupie nas wszystkich. Bo już tyle się wydarzyło w trakcie ostatniego roku: między Wami i między nami, że jakby się coś stało, to by powiedziała. I wybacz znowu, że to mówię, ale powiedziałaby… jeśli nie Tobie, to mnie.” – zamilkli na chwilę – „Wierz mi Taylor, ja tego nie chciałem. Poszliśmy na imprezę i po prostu mnie trafiło, spodobała mi się, jak się dowiedziałem, że to jest właśnie Twoja Ola, to walczyłem z tym nie masz pojęcia jak mocno, nie masz pojęcia… A potem… Wiesz, jaka była bezpośrednia, wcale mi tego nie ułatwiała, dostałem rolę dobrego kumpla, potem nawet przyjaciela. Ty byłeś porywczy, wściekałeś się zamiast rozmawiać, a ja zawsze słuchałem.”
- „No jeszcze mi powiedz, że to była moja wina, to serio Ci rozbiję nos.” – powiedział naburmuszony Tay.
- „Nie Tay, to nie była Twoja wina, to ona tu namotała, ewidentnie ona. I wiesz, co Ci powiem? Nie mam ochoty o niej rozmawiać. Przez ten incydent straciłem fajną dziewczynę, popsułem relacje z Tobą, ale do licha, postaw się w mojej sytuacji, odwróć role. Naprawdę jestem tylko człowiekiem, a ona wykorzystała to, zabawiła się nami. Wiedziała, że ją ko…” – Zac zamilkł w pół słowa patrząc na reakcję brata.
- „Wiedziała, że ją kochasz i co?” – Tay’owi ledwo przeszły przez gardło te słowa.
- „Wiedziała, co do niej czuję, mimo że nigdy nie powiedziałem tego na głos. Wiedziała i wykorzystała to. Ona mnie podpuściła, to znaczy… ja myślę… chociaż… nieważne, może ja źle to odebrałem.”
- „Zac, mów jak na spowiedzi, wytrzymam i to.” – Tay naprawdę walczył ze sobą, o czym świadczyły czerwone rumieńce na policzkach. Młody długo się zastanawiał, w końcu wypalił jednym tchem.
- „Bo powiedziała, że jest wolnym człowiekiem i może robić, co chce.”
Niebieskooki poczuł ból. Ból, złość i rozczarowanie. Ból po słowach Oli do Zac’a, złość, bo Zac jednak to wykorzystał i rozczarowanie samym sobą, że nie wysłuchał go od razu.
- „Serio tak powiedziała?” – spytał cicho.
- „Serio Tay. Przepraszam, ale chyba lepiej, żebyś to wiedział.”
- „Czy to wszystko?” – Zac zawahał się chwilę. – „No wal bracie.”
- „Upewniłem się, że nie jest już z Tobą, na co powiedziała, że nie zrobię w takim razie nic przeciwko bratu.”
Tego było dla niego za dużo. Za dużo. Spuścił głowę, długo nic nie mówił, w końcu, gdy podniósł spojrzał w stronę Zac’a.
- „Przepraszam, że wcześniej Cię nie wysłuchałem. I dziękuję, że odważyłeś się mi to powiedzieć.”
- „Przepraszam, że mnie poniosło.”
- „Zaczynam Cię rozumieć.”
- „Dzięki. To co? Sztama?” – Zac stanął bliżej brata wyciągając dłoń.
- „Sztama. Pod jednym warunkiem.”
- „No?” – Zac zmarszczył brwi.
- „Nigdy więcej nie będziemy rozmawiać na temat Oli. Nigdy. Ona musi przestać dla mnie istnieć. I dla Ciebie też. Tak będzie lepiej dla nas obu.” – Zac zgodził się kiwając głową.
- „No to sztama.”
Bracia uścisnęli sobie dłonie i jak postanowili, tak zrobili. W swoim towarzystwie nie wspominali, że tak wielkie znaczenie miał w ich życiach ktoś taki jak Ola. Wymazali ją z codzienności, z rozmów, ale nie wymazali jej z pamięci i z serca. Z tym musieli poradzić sobie sami i wiedzieli, że nie od razu się to uda. Ale chcieli próbować, obaj, każdy po swojemu.

22 komentarze:

  1. oj ale się porobiło, ale super, że Tay i Zac ze sobą rozmawiają, bo to bardzo ważne... mimo wszystko
    mama Hanson i Nikki maja rację Ola kochała Taya kochała, wiec zrobiła zle ale ona również cierpi i tego jestem pewna i nigdy o nim nie zapomni, ale głupota jest głupotą... i chyba nie widze jak mozna to rozwiazac, nie wiem może list z wyjasnieniem i przeprosinami, lub filmik nagrac, ale czy panowie by to chcieli oglądać? wątpię... na razie nie widzę możliwości...
    każde z nich coś straciło Ola i tay miłość i to wzajemną... Tay zaufanie i to szersze niż mysli bo nie tylko do Oli ale pewnie do kobiet... będzie mu bardzo ciężko
    Zac kochał, bo ją kochał, ale jak sam powiedział platonicznie, bo ona jego nie... miał Sue ale jeśli Sue go kocha to tu jest szansa.... zawsze czuła że Zac ma coś do Oli, ale była z nim.. teraz pewnie zna prawdę i mysle, że jeśli go kocha to będzie mu potrzebna i bedzie potrafiła mu teraz pomóc...
    Ike i Nikki kochają/lubią 'dzieciaki' i mysleże zrobią wszystko aby tym dwóm pomóc a Nikki nigdy nie zapomni Oli i wie ze Ola kochała Tay'a tylko zrobiła głupotę... wie to...
    fajny rozdział i ciekawe co u Oli, ale podejrzewam, że płacze, jest nieszczęśliwa i żałuje... a do tego jest sama... ale na własną prośbę tak naprawdę, bo chłopcy mają siebie a ona nikogo, bo nawet Pola daleko... ach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No porozmawiali, porozmawiali, co prawda prawie miesiąc później, ale porozmawiali. I masz rację, że Ola została sama, nawet Poli nie ma, Pawła, Gabi, nikogo, a babci raczej nie będzie się zwierzać. Znając Olę i jej 'sama, sama', to nawet nie będzie chciała się zwierzać, będzie chciała sobie poradzić. I Pola wie, że Olka potrzebuje czasu, że musi sobie poukładać sama i potem zaczyna gadać. Czy tym razem zacznie? A jeśli tak, to kiedy? Oj Olka, Ty durna babo! co do Sue, to proponuję jeszcze raz przeczytać rozmowę Tay'a i Zac'a, tak gdzieś w połowie. A co można zrobić jeśli chodzi o Olę i Tay'a? Nikki ma chęć kombinować, więc zawsze byłaby osoba, która zmusi resztę do przeczytania listu czy obejrzenia filmiku. Ale czy Ola skoro podjęła taką, a nie inną decyzję będzie chciała to odkręcać, przepraszać?

      Usuń
  2. Jak dobrze, że chłopaki już się pogodzili, nie ma co zrywać braterskiej przyjaźni z powodu jakiejś "baby" ;)

    Podobnie jak Ania jestem ciekawa co Ola robi w momencie, kiedy chłopaki sobie wszystko tłumaczą. Mam nadzieję, że się dowiemy w następnym odcinku :)

    Ajajaj jak to się wszystko skończy? Chciałabym już wiedzieć, że wszystko będzie ok!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tyle dobrze, że chociaż oni się dogadali :D Dowiemy się, co robi Ola w piątek. Ale wiesz Aniu, że ja tego nie powiem? Musi być na razie jak jest. Plan mam, więc nic tylko pisać i pisać, a przez te przerwy świąteczne jakoś nie było kiedy.

      Usuń
  3. kurczę Kobieto...jak to się skończy? nie mam pojęcia co wymyśliłaś...wydaje mi się niezmiernie trudno połączyć losy bohaterów będących właściwie na dwóch różnych kontynentach...jestem ciekawa niezmiernie w jakich okolicznościach znowu się spotkają...podejrzewam, że czeka nas jakieś przesunięcie w czasie- ogólnie lubię takie zabiegi, bo z perspektywy wszystko może wyglądać inaczej....Poza tym...rozmowa chłopakow- świetna, bardzo rzeczywista, na to czekałam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. Ale czy jesteś pewna, że się spotkają?

      Usuń
  4. Myślę, że jest szansa na wybaczenie Oli, ponieważ bracia nadal ją kochają i wierzę w pomyślne zakończenie wątku.
    Brawo za wnikliwe podejście psychologiczne. Czytam Olciu z coraz większym zainteresowaniem.
    W imieniu redakcji,
    JUDYTA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, dzięki Judyta! Ostatnio oglądałam. A podejście psychologiczne, to zawdzięczam przyjaźnią z moją Polą, tzn. Olą :D

      Usuń
  5. Na początku wydawało mi się, że z tej części wieje optymizmem, ale końcówka taka już nie jest. Ale świetna jest, Olu!
    Wiedziałam, że pani H.będzie mieć swoje 5minut! Przynajmniej ktoś będzie Nikusi kibicował. Nie wiem co po drodze i kiedy dotrzemy do prologu, ale chłopaki już zabierają się za płytę... Nie będzie Oli piosenki, bo Tay wyrzuca ją z pamięci. Wszystko się zgadza.
    Świetnie wplotłaś tu Ike'a, a sposób w jaki Zac opowiada fajnie buduje napięcie. Rola Zuzi się skończyła...to było do przewidzenia. Świetnie się czytało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Pani H swoje wie, jest doświadczoną kobietą, a reszta, to przecież gówniarze. Cieszę się, że się dialog podobał, mam nadzieję, że te emocje, co chciałam, to pokazałam. A Zuzia, no cóż... Ale to już osobna historia...

      Usuń
  6. Oluuuu,powiedz,że to nie koniec?albo, że chociaż do końca jeszcze wiele się wydarzy?opowiadałam wczoraj o Twoim opowiadaniu ;-) mojej przyjaciółce, jednej i jedynej do amen...a wierz mi,że to jest coś...nie widujemy się niestety zbyt często(ja B-szcz, ona K-ów....) streściłam jej historię, słuchała z otwartą buzią;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w szoku! Ciekawa jestem jak to streściłaś, hihi, sama bym chętnie posłuchała. W ogóle, to strasznie się cieszę, że zyskałam w Tobie czytelniczkę :)

      Usuń
  7. Ech, no masz Ci los...zryczałam się, jak Tay powiedział " Nigdy więcej nie będziemy rozmawiać na temat Oli. Nigdy. Ona musi przestać dla mnie istnieć. I dla Ciebie też. Tak będzie lepiej dla nas obu.” No się rozkleiłam :( To takie straszne, to, co oni obaj czują. Biedny Tay, biedny Zac.
    Ta szczera rozmowa rozwaliła mnie, powaliła na łopatki! Ale byłą cudna, wspaniała i szczera do bólu. To jest braterska moc! Ech, świetnie ułożyłaś ten ich dialog! Brawo!!!
    Kochana mama Hanson...dobrze, że się nie miesza do tego. Stoi obok i jest dobrym obserwatorem .
    Nikki....ona dalej wierzy w Olsię. Jedyna...może to i dobrze? Zawsze to coś. Nie spaliła wszystkich mostów ta nasza zołza :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam Betsy, no sorki. Rozmowę napisałam tak prędko, że aż sama się sobie zdziwiłam. Bo rozdział miał być inny. Ten, co go dam w piątek, ale pomyślałam, że w ten sposób będzie lepiej. Więc dopisałam część, wyszła mi spora, ale tak jest lepiej i byłam z rozdziału zadowolona. A że wywołuje emocje, to też chyba dobrze.

      Usuń
  8. Biedni faceci, biedna Ola, biedna Zuzia...tak się wszystko namieszało... już ciężko to będzie wszystko odkręcić...smutno mi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko, ciężko... Ale czy ktokolwiek będzie odkręcał?

      Usuń
  9. Mmmm. Smutno �� dobrze ze się pogodzili

    OdpowiedzUsuń
  10. Buuuuu :( Pani Hanson dobrze prawi! Ola ściemnia! Nikki tylko w niż wierzy... A bracia się pogodzili, jedyna dobra wiadomość. No i oczywiście smiałam się z powagi Issaca "Gdzie te dzieciaki" Kuźwa czekam tylko jak wszystko wyjdzie na jaw... Ah Olka i jej cudowne rozwiązywanie spraw po swojemu... Grrrr... i dlaczego za każdym razem jak dodaje komentarz muszę zaznaczać kratkę, że nie jestem robotem? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pogodzili się, to dobrze, a Pani Hanson też swoje wie. Musiało być trochę wesołości, bo ostatnio tylko smutek i smutek...

      Usuń
  11. Ola czułam to naprawdę czułam krzywdę i cierpienie Taya. Wspaniale pokazałeś jego ból. Czułam, że moje serce rozpada się na kawałki tak jak serce obydwu braci.
    Przeraźliwie smutny rozdział.
    Dobrze, że oczyścili atmosferę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ponownie. Naprawdę się starałam. Dobrze, ze oczyscili atmosferę, są braćmi i powinni być dla siebie wsparciem.

      Usuń