Tay
Poleciała.
Zatrzasnęła nasz rozdział życia jak nudną książkę i poleciała. Nie miałem
złudzeń. Po tym, co zaszło między nią a Młodym wiedziałem, że związałem się nie
z tą osobą, z którą powinienem. Sprawy zaszły za daleko. Teraz pozostało mi
jedynie zapomnieć. Tylko czemu tak ciężko to przychodzi? Angela robiła imprezę
tydzień później, dzwoniła z zaproszeniem. Na imprezę? Teraz? No way!
Przypominałbym sobie wszystkie zabawy z nią, jej taniec, jej… ‘Tay, baranie, do
pionu, musisz się pozbierać!’ Muszę, muszę, Hanson Day przed nami, a my nie
wybraliśmy jeszcze set listy, że nie wspomnę o ostatecznym doborze piosenek na
płytę. Unikałem przebywania z Zackiem w studio jak diabeł święconej wody.
Najchętniej przywaliłbym mu znowu, ale ktoś mnie nauczył, że nie tędy droga.
Ta… Ciekawe, kto?
Zac
Nie mogłem znieść
obojętności i rozczarowania, czym obdarzał mnie Taylor. To było ponad moje
siły. Wolałbym, żeby mi przyłożył, ale on traktował mnie jak powietrze.
Zasłużyłem, ale ileż można? Minął prawie miesiąc, a my nawet nie robiliśmy
prób, jeśli już, to we dwójkę: ja z Ike’m lub Tay z Ike’m. Przez Olę całkiem
poplątały nam się relacje i własne życia. Wzdychałem pół roku do dziewczyny
brata, z którym niby była szczęśliwa, a potem się okazało, że wywinęła nam
wszystkim numer i jednak nie była takim aniołkiem, jak myślałem, że jest. Co za
zrządzenie losu.
Narrator
Nicole nie mogła
patrzeć na to jak Tay coraz bardziej zamyka się w sobie i unika jakiegokolwiek
towarzystwa. Po kolejnej mijance z Zackiem w jadalni zamyśliła się i przestała
słuchać mamy chłopaków.
- „Nikki, halo?”
- „Przepraszam
najmocniej, zamyśliłam się.” – rozejrzała się czy nikogo nie ma – „Zupełnie nie
wiem, jak mu pomóc, on tak bardzo cierpi.”
- „Widzę. Obaj
cierpią.”
- „To pani wie?”
- „Ciężko było nie
zauważyć. Znam swoje dzieci. A Oli mówiłam, żeby nie robiła nic, czego wie, że
będzie żałować. Nie posłuchała. Też pewnie cierpi.”
- „Jak to?”
- „Przecież ona go
kocha, przynajmniej wtedy go kochała, jak odjeżdżała.”
- „Pani też tak
myśli?” – ucieszyła się Nicole – „Wreszcie ktoś po mojej stronie.”
- „Oczywiście. Jestem
tego pewna. Przeżyłam na tym świecie więcej lat niż Wy, widzę więcej. W moim
wieku też będziecie inaczej patrzeć na niektóre rzeczy i inaczej
interpretować.”
- „To co zrobimy?”
- „My? Nic. Ja na
pewno. Nauczyłam się nie wtrącać w sprawy moich dzieci, muszą uczyć się na
błędach, a Ola ma swoją mamę, żeby prawiła jej morały.”
- „Ale przecież oni
się kochają, Olka nagadała głupot, obaj jej uwierzyli i teraz wszyscy nie chcą
jej znać poza mną.”
- „Nikki, jeśli ona
tak postanowiła i odeszła, to ona musi postanowić wrócić, my nie zrobimy nic.
Ani ja, ani Ty, ani nawet chłopcy. Tak czasem bywa.”
Nicole posmutniała.
- „Ale ja tak bardzo
chciałabym im pomóc, zwłaszcza Taylor’owi. Ona mu bardzo złamała serce.
Zwłaszcza tym z Za… Ach, no zwłaszcza czymś.”
- „O tym też wiem.” –
Pani Hanson uśmiechnęła się – „W niełatwą relację wplątał się Zac, walczył z
tym długo, ale w końcu zwierzył się własnej mamie. Nie wie jak z tego wybrnąć,
jak przeprosić Tay’a. Ale oni dadzą radę, zawsze byli za sobą, potrzebują tylko
trochę czasu. Czasu albo Isaac’a.”
- „Jego?” –
dziewczyna zachichotała puszczając oko – „Tak. Jak w końcu nie wytrzyma i opierdzieli
ich obu?”
- „Dokładnie.”
Podkuliła nogi pod
brodę patrząc za okno, piękne słońce świeciło, a tylko ona i Ike byli z całej
ekipy szczęśliwi. Pozostała czwórka cierpiała. Tylko, co można zrobić? Jak im
pomóc? Skoro nawet mama chłopaków twierdziła, że Ola go kocha. ‘Co można zrobić,
do cholery?’ – pomyślała. Musi porozmawiać z Tay’em, musi go przekonać, żeby
spotkał się z Olą, przycisnął ją do muru, żeby wyjaśniła mu jak jest naprawdę,
a na bank jest inaczej niż twierdziła ostatnio. Jej rozmyślania przerwał Isaac
wpadający tak szybko do salonu, że rozlała na siebie kawę.
- „Gdzie są te
dzieciaki?” – huknął od progu.
- „Zoe i Avy się
bawią, a Jessica…” – zaczęła mama.
- „Nie te! Te dwa
bałwany!” – znowu huknął, a Pani Hanson i Nicole spojrzały na siebie chichocząc
pod nosem.
- „Co Wam tak
śmieszno? Ja mam już tego dosyć.” – to mówiąc poszedł do pokoju Tay’a bez
pukania ciągnąć za klamkę, drzwi jednak były zamknięte, wrzasnął więc –
„Taylor! Sprawa jest! Za minutę w studio!” – potem udał się w kierunku pokoju
Zac’a i ryknął to samo.
- „Idź dziecko do
tego studia, żeby się nie pozabijali. Jak jest kobieta, to zawsze inaczej.”
- „Taki miałam
zamiar.”
Ostatni pojawił się
Tay, a widząc Zac’a wycofał się, najstarszy brat był jednak szybszy, chwycił go
za ramię i wciągnął z powrotem do studia.
- „O nie mój drogi!
Teraz posłuchasz mnie! Obaj mnie posłuchacie, bo dwa razy powtarzał nie będę!
Tworzymy zespół, mamy nagrane piosenki, ale żeby się spotkać i wybrać, to już
nie łaska? Odłożyliśmy płytę o rok, o kolejny nie zamierzam odkładać. Rozumiem,
że to, co się stało odcisnęło piętno na Was, jesteście obaj rozżaleni, ale do
cholery jasnej, nie możemy zawalić terminów przez jakąś babę!”
- „Tylko nie babę!” –
krzyknęli Tay i Zac jednocześnie, po czym ten pierwszy zrobił się czerwony na
twarzy.
- „Ooo! To jeszcze Ty
zamierzasz jej bronić? Chyba ja jedyny mam do tego prawo?”
- „Chyba miałeś…” –
wymsknęło się Młodemu pod nosem, Tay jednak usłyszał i zerwał się na równe
nogi.
- „Coo?” – zacisnął
dłonie w pięści, Zac również się podniósł z gniewną miną.
- „Właśnie to Tay!
Miałeś! I trzeba się z tym wreszcie pogodzić! Ty myślisz, że mnie jest łatwo?
Że cały czas było mi łatwo? Nie było! Cała ta przyjaźń była cholernie trudna!
To Ty z nią byłeś, Ty ją miałeś obok siebie, Ty się z nią całowałeś,
przytulałeś i…”
- „Ty też! Wykorzystałeś
moment!” – odpalił Tay bratu.
- „Wykorzystałem
Taylor! Wykorzystałem! Ale fuckin shit jestem tylko człowiekiem, który okazał
trochę słabości! Nie było Cię tam! Nie wiesz, co ona robiła, co mówiła, jak się
zachowywała! A jedyne, co zrobiłeś, to oceniłeś mnie bez wysłuchania mojej
wersji! Zawsze mogliśmy mówić sobie wszystko, ale nigdy nie przypuszczałbym, że
będziemy się kłócić o dziewczynę!”
Nikki z Ike’m
patrzyli raz na jednego, raz na drugiego, zastanawiali się czy wyjść czy
przysłuchiwać się ich wymianie zdań. Żadne jednak nie ruszyło się z miejsca.
- „Ale to była moja
dziewczyna Zachary! To była miłość mojego życia, rozumiesz? Ona była… jest…
była dla mnie wszystkim! Nikogo nie kochałem tak jak jej! Była najważniejsza na
świecie! Wyobraź sobie, że musiałem żyć ze świadomością, że ona Ci się podoba,
że na przykład zechce Ci się ją odbić i że…”
- „Nie odbiłbym Ci
jej Tay! Nie wiesz tego? Nie wiedziałeś? Tak mało we mnie wierzyłeś? Dzięki!” –
rozczarowanie zamalowało się na twarzy Młodego – „Gdybym chciał, to próbowałbym
od samego początku, ale ona wybrała Ciebie Tay, Ciebie kochała, to znaczy chyba
kochała…”
- „Ekhm… To może my
wyjdziemy, nie pozabijacie się?” – dopiero wtedy zorientowali się, że Ike i
Nikki cały czas są z nimi w studio.
- „Nie.” –
odpowiedzieli chórem i leciutko kąciki ust u obu uniosły się do uśmiechu.
Zostali sami.
- „Kochałem jak nigdy
przedtem, najmocniej, prawdziwie. I chyba nadal kocham.” – Tay usiadł na sofie.
- „Przepraszam za to,
że to powiem, ale ja też Tay, ja też… Tylko, że ja platonicznie, a ona
odwzajemniała Twoje uczucie.”
- „Chyba.”
- „No tak. Chyba. Na
początku myślałem tak jak Nikki, że coś jest nie tak, że ona ściemnia, nie mówi
prawdy, ale po tym, co się stało w mieszkaniu jednak uważam, że po prostu
okazała się zołzą i tak naprawdę miała w dupie nas wszystkich. Bo już tyle się
wydarzyło w trakcie ostatniego roku: między Wami i między nami, że jakby się
coś stało, to by powiedziała. I wybacz znowu, że to mówię, ale powiedziałaby…
jeśli nie Tobie, to mnie.” – zamilkli na chwilę – „Wierz mi Taylor, ja tego nie
chciałem. Poszliśmy na imprezę i po prostu mnie trafiło, spodobała mi się, jak
się dowiedziałem, że to jest właśnie Twoja Ola, to walczyłem z tym nie masz
pojęcia jak mocno, nie masz pojęcia… A potem… Wiesz, jaka była bezpośrednia,
wcale mi tego nie ułatwiała, dostałem rolę dobrego kumpla, potem nawet
przyjaciela. Ty byłeś porywczy, wściekałeś się zamiast rozmawiać, a ja zawsze
słuchałem.”
- „No jeszcze mi
powiedz, że to była moja wina, to serio Ci rozbiję nos.” – powiedział
naburmuszony Tay.
- „Nie Tay, to nie
była Twoja wina, to ona tu namotała, ewidentnie ona. I wiesz, co Ci powiem? Nie
mam ochoty o niej rozmawiać. Przez ten incydent straciłem fajną dziewczynę,
popsułem relacje z Tobą, ale do licha, postaw się w mojej sytuacji, odwróć role.
Naprawdę jestem tylko człowiekiem, a ona wykorzystała to, zabawiła się nami.
Wiedziała, że ją ko…” – Zac zamilkł w pół słowa patrząc na reakcję brata.
- „Wiedziała, że ją
kochasz i co?” – Tay’owi ledwo przeszły przez gardło te słowa.
- „Wiedziała, co do
niej czuję, mimo że nigdy nie powiedziałem tego na głos. Wiedziała i
wykorzystała to. Ona mnie podpuściła, to znaczy… ja myślę… chociaż… nieważne,
może ja źle to odebrałem.”
- „Zac, mów jak na
spowiedzi, wytrzymam i to.” – Tay naprawdę walczył ze sobą, o czym świadczyły
czerwone rumieńce na policzkach. Młody długo się zastanawiał, w końcu wypalił
jednym tchem.
- „Bo powiedziała, że
jest wolnym człowiekiem i może robić, co chce.”
Niebieskooki poczuł
ból. Ból, złość i rozczarowanie. Ból po słowach Oli do Zac’a, złość, bo Zac
jednak to wykorzystał i rozczarowanie samym sobą, że nie wysłuchał go od razu.
- „Serio tak
powiedziała?” – spytał cicho.
- „Serio Tay.
Przepraszam, ale chyba lepiej, żebyś to wiedział.”
- „Czy to wszystko?”
– Zac zawahał się chwilę. – „No wal bracie.”
- „Upewniłem się, że
nie jest już z Tobą, na co powiedziała, że nie zrobię w takim razie nic
przeciwko bratu.”
Tego było dla niego
za dużo. Za dużo. Spuścił głowę, długo nic nie mówił, w końcu, gdy podniósł
spojrzał w stronę Zac’a.
- „Przepraszam, że
wcześniej Cię nie wysłuchałem. I dziękuję, że odważyłeś się mi to powiedzieć.”
- „Przepraszam, że
mnie poniosło.”
- „Zaczynam Cię
rozumieć.”
- „Dzięki. To co?
Sztama?” – Zac stanął bliżej brata wyciągając dłoń.
- „Sztama. Pod jednym
warunkiem.”
- „No?” – Zac zmarszczył
brwi.
- „Nigdy więcej nie
będziemy rozmawiać na temat Oli. Nigdy. Ona musi przestać dla mnie istnieć. I
dla Ciebie też. Tak będzie lepiej dla nas obu.” – Zac zgodził się kiwając
głową.
- „No to sztama.”
Bracia uścisnęli
sobie dłonie i jak postanowili, tak zrobili. W swoim towarzystwie nie
wspominali, że tak wielkie znaczenie miał w ich życiach ktoś taki jak Ola.
Wymazali ją z codzienności, z rozmów, ale nie wymazali jej z pamięci i z serca.
Z tym musieli poradzić sobie sami i wiedzieli, że nie od razu się to uda. Ale
chcieli próbować, obaj, każdy po swojemu.
oj ale się porobiło, ale super, że Tay i Zac ze sobą rozmawiają, bo to bardzo ważne... mimo wszystko
OdpowiedzUsuńmama Hanson i Nikki maja rację Ola kochała Taya kochała, wiec zrobiła zle ale ona również cierpi i tego jestem pewna i nigdy o nim nie zapomni, ale głupota jest głupotą... i chyba nie widze jak mozna to rozwiazac, nie wiem może list z wyjasnieniem i przeprosinami, lub filmik nagrac, ale czy panowie by to chcieli oglądać? wątpię... na razie nie widzę możliwości...
każde z nich coś straciło Ola i tay miłość i to wzajemną... Tay zaufanie i to szersze niż mysli bo nie tylko do Oli ale pewnie do kobiet... będzie mu bardzo ciężko
Zac kochał, bo ją kochał, ale jak sam powiedział platonicznie, bo ona jego nie... miał Sue ale jeśli Sue go kocha to tu jest szansa.... zawsze czuła że Zac ma coś do Oli, ale była z nim.. teraz pewnie zna prawdę i mysle, że jeśli go kocha to będzie mu potrzebna i bedzie potrafiła mu teraz pomóc...
Ike i Nikki kochają/lubią 'dzieciaki' i mysleże zrobią wszystko aby tym dwóm pomóc a Nikki nigdy nie zapomni Oli i wie ze Ola kochała Tay'a tylko zrobiła głupotę... wie to...
fajny rozdział i ciekawe co u Oli, ale podejrzewam, że płacze, jest nieszczęśliwa i żałuje... a do tego jest sama... ale na własną prośbę tak naprawdę, bo chłopcy mają siebie a ona nikogo, bo nawet Pola daleko... ach
No porozmawiali, porozmawiali, co prawda prawie miesiąc później, ale porozmawiali. I masz rację, że Ola została sama, nawet Poli nie ma, Pawła, Gabi, nikogo, a babci raczej nie będzie się zwierzać. Znając Olę i jej 'sama, sama', to nawet nie będzie chciała się zwierzać, będzie chciała sobie poradzić. I Pola wie, że Olka potrzebuje czasu, że musi sobie poukładać sama i potem zaczyna gadać. Czy tym razem zacznie? A jeśli tak, to kiedy? Oj Olka, Ty durna babo! co do Sue, to proponuję jeszcze raz przeczytać rozmowę Tay'a i Zac'a, tak gdzieś w połowie. A co można zrobić jeśli chodzi o Olę i Tay'a? Nikki ma chęć kombinować, więc zawsze byłaby osoba, która zmusi resztę do przeczytania listu czy obejrzenia filmiku. Ale czy Ola skoro podjęła taką, a nie inną decyzję będzie chciała to odkręcać, przepraszać?
UsuńJak dobrze, że chłopaki już się pogodzili, nie ma co zrywać braterskiej przyjaźni z powodu jakiejś "baby" ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ania jestem ciekawa co Ola robi w momencie, kiedy chłopaki sobie wszystko tłumaczą. Mam nadzieję, że się dowiemy w następnym odcinku :)
Ajajaj jak to się wszystko skończy? Chciałabym już wiedzieć, że wszystko będzie ok!
O tyle dobrze, że chociaż oni się dogadali :D Dowiemy się, co robi Ola w piątek. Ale wiesz Aniu, że ja tego nie powiem? Musi być na razie jak jest. Plan mam, więc nic tylko pisać i pisać, a przez te przerwy świąteczne jakoś nie było kiedy.
Usuńkurczę Kobieto...jak to się skończy? nie mam pojęcia co wymyśliłaś...wydaje mi się niezmiernie trudno połączyć losy bohaterów będących właściwie na dwóch różnych kontynentach...jestem ciekawa niezmiernie w jakich okolicznościach znowu się spotkają...podejrzewam, że czeka nas jakieś przesunięcie w czasie- ogólnie lubię takie zabiegi, bo z perspektywy wszystko może wyglądać inaczej....Poza tym...rozmowa chłopakow- świetna, bardzo rzeczywista, na to czekałam!!!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa. Ale czy jesteś pewna, że się spotkają?
UsuńMyślę, że jest szansa na wybaczenie Oli, ponieważ bracia nadal ją kochają i wierzę w pomyślne zakończenie wątku.
OdpowiedzUsuńBrawo za wnikliwe podejście psychologiczne. Czytam Olciu z coraz większym zainteresowaniem.
W imieniu redakcji,
JUDYTA.
Hihi, dzięki Judyta! Ostatnio oglądałam. A podejście psychologiczne, to zawdzięczam przyjaźnią z moją Polą, tzn. Olą :D
UsuńNa początku wydawało mi się, że z tej części wieje optymizmem, ale końcówka taka już nie jest. Ale świetna jest, Olu!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że pani H.będzie mieć swoje 5minut! Przynajmniej ktoś będzie Nikusi kibicował. Nie wiem co po drodze i kiedy dotrzemy do prologu, ale chłopaki już zabierają się za płytę... Nie będzie Oli piosenki, bo Tay wyrzuca ją z pamięci. Wszystko się zgadza.
Świetnie wplotłaś tu Ike'a, a sposób w jaki Zac opowiada fajnie buduje napięcie. Rola Zuzi się skończyła...to było do przewidzenia. Świetnie się czytało!
No tak, Pani H swoje wie, jest doświadczoną kobietą, a reszta, to przecież gówniarze. Cieszę się, że się dialog podobał, mam nadzieję, że te emocje, co chciałam, to pokazałam. A Zuzia, no cóż... Ale to już osobna historia...
UsuńOluuuu,powiedz,że to nie koniec?albo, że chociaż do końca jeszcze wiele się wydarzy?opowiadałam wczoraj o Twoim opowiadaniu ;-) mojej przyjaciółce, jednej i jedynej do amen...a wierz mi,że to jest coś...nie widujemy się niestety zbyt często(ja B-szcz, ona K-ów....) streściłam jej historię, słuchała z otwartą buzią;-)
OdpowiedzUsuńJestem w szoku! Ciekawa jestem jak to streściłaś, hihi, sama bym chętnie posłuchała. W ogóle, to strasznie się cieszę, że zyskałam w Tobie czytelniczkę :)
UsuńEch, no masz Ci los...zryczałam się, jak Tay powiedział " Nigdy więcej nie będziemy rozmawiać na temat Oli. Nigdy. Ona musi przestać dla mnie istnieć. I dla Ciebie też. Tak będzie lepiej dla nas obu.” No się rozkleiłam :( To takie straszne, to, co oni obaj czują. Biedny Tay, biedny Zac.
OdpowiedzUsuńTa szczera rozmowa rozwaliła mnie, powaliła na łopatki! Ale byłą cudna, wspaniała i szczera do bólu. To jest braterska moc! Ech, świetnie ułożyłaś ten ich dialog! Brawo!!!
Kochana mama Hanson...dobrze, że się nie miesza do tego. Stoi obok i jest dobrym obserwatorem .
Nikki....ona dalej wierzy w Olsię. Jedyna...może to i dobrze? Zawsze to coś. Nie spaliła wszystkich mostów ta nasza zołza :P
Przepraszam Betsy, no sorki. Rozmowę napisałam tak prędko, że aż sama się sobie zdziwiłam. Bo rozdział miał być inny. Ten, co go dam w piątek, ale pomyślałam, że w ten sposób będzie lepiej. Więc dopisałam część, wyszła mi spora, ale tak jest lepiej i byłam z rozdziału zadowolona. A że wywołuje emocje, to też chyba dobrze.
UsuńBiedni faceci, biedna Ola, biedna Zuzia...tak się wszystko namieszało... już ciężko to będzie wszystko odkręcić...smutno mi...
OdpowiedzUsuńCiężko, ciężko... Ale czy ktokolwiek będzie odkręcał?
UsuńMmmm. Smutno �� dobrze ze się pogodzili
OdpowiedzUsuńTak, chociaż oni...
UsuńBuuuuu :( Pani Hanson dobrze prawi! Ola ściemnia! Nikki tylko w niż wierzy... A bracia się pogodzili, jedyna dobra wiadomość. No i oczywiście smiałam się z powagi Issaca "Gdzie te dzieciaki" Kuźwa czekam tylko jak wszystko wyjdzie na jaw... Ah Olka i jej cudowne rozwiązywanie spraw po swojemu... Grrrr... i dlaczego za każdym razem jak dodaje komentarz muszę zaznaczać kratkę, że nie jestem robotem? :D
OdpowiedzUsuńNo pogodzili się, to dobrze, a Pani Hanson też swoje wie. Musiało być trochę wesołości, bo ostatnio tylko smutek i smutek...
UsuńOla czułam to naprawdę czułam krzywdę i cierpienie Taya. Wspaniale pokazałeś jego ból. Czułam, że moje serce rozpada się na kawałki tak jak serce obydwu braci.
OdpowiedzUsuńPrzeraźliwie smutny rozdział.
Dobrze, że oczyścili atmosferę.
Dziękuję ponownie. Naprawdę się starałam. Dobrze, ze oczyscili atmosferę, są braćmi i powinni być dla siebie wsparciem.
Usuń