Narrator
‘Jak dni będą mijać w
takim tempie, to ja dziękuję.’ – myślała Ola przerzucając kartki książkowego
kalendarza. Zastanawiała się czy nie wzięła na siebie zbyt dużo. Wszystko
kręciło się wokół mieszkania, pracy, uczelni i rezydencji. Do tego doszły
częstsze próby z zespołem ludowym. Powiedziała chłopakom i Nicole, że ich
zaprosi na występ, bo ma być z okazji świąt na uczelni wielka gala. Studenci z
innych krajów mają przygotować przeróżne występy. Mało czasu miała dla swojej
rodziny z Polski. Będąc u Tay’a odpisywała na maile Gabrysi rozwiązując jej
sprawy sercowe. Mama mówiła, że zmarniała, ale zwaliła wszystko na przebytą
‘chorobę’. Gdyby tylko wiedziała, co to był za ‘wirus’, to by się załamała.
Angela organizowała imprezy, ale rzadziej, bo ten semestr na uczelni był
naprawdę trudny. Na jednej z nich, tuż przed Świętem Dziękczynienia Ola z
Tay’em bawili się do późnych godzin nocnych. Wracali taksówką i wylądowali u
niego całując się już od progu.
- „Wiesz, że jeszcze
nie możemy?” – Ola sprowadziła niebieskookiego na ziemię.
- „Wiem, wiem, ale
przy Tobie wariuję.” – dziewczyna widziała pożądanie w jego przyciągającym
wzroku – „Może chociaż chodźmy razem pod prysznic?”
- „E-e!” – Ola
oblizała usta – „Mam lepszy pomysł. To, że ja nie mogę nie znaczy, że Ty nie
możesz. Zapal lampkę.” – pchnęła go na łóżko, sama zgasiła światło i przekręciła
klucze w obu zamkach. Zdezorientowany Tay czekał na jej ruch. Pocałowała go
mocno i z pasją ściągając bluzę i koszulkę. Całowała po szyi, torsie, brzuchu.
Gdy zaczęła rozpinać mu spodnie uniósł się na łokciach patrząc się ze
zdziwieniem.
- „Połóż się
grzecznie i delektuj.”
- „Ale Ola… ja… ja…”
- „Ciii…” – zamknęła
mu buzię pocałunkiem, po czym zaczęła schodzić niżej, aż do brzucha i… wcale
nie zatrzymała się na ‘dróżce szczęścia’.
- „Przecież ja
zwariuję.”
- „I o to chodzi.” –
rzekła z błyskiem w oku.
Chłopak wyprężył się
pod wpływem jej ciepłych ust i długo nie musiała się starać, aby doszedł na sam
szczyt. Po krótkiej chwili w łazience wtuliła się w jego ramiona. Skierował na
nią swój zamglony wzrok.
- „Tego się nie
spodziewałem.”
- „No… Ja też.” –
zachichotała i przykryła ich po samą szyję – „Ale dobrze było?”
- „Muszę odpowiadać?
Nie widać?”
- „Widać, widać.”
- „Byłaś
niesamowita.”
- „Dziękuję.” –
szepnęła i zasnęli objęci jak za dawnych czasów.
Zac
Koło południa
spotkałem się z Tay’em w kuchni. Pogwizdywał pod nosem przygotowując śniadanie.
Chyba wrócili do bzykanka, bo wyraz twarzy miał iście głupkowaty. Całkiem mnie
zaskoczył, gdy przełożył trzy kanapki na talerz i podał mi mówiąc.
- „A to dla mojego
młodszego braciszka.”
Resztę postawił na tacy
i zawinął się do swojego pokoju. Seks! Ewidentnie musiał być zeszłej nocy dobry
seks! Obiecałem sobie nie myśleć o niej, a tym bardziej o tym, co robią razem.
Co za idiota ze mnie.
Tay
Było dobrze, nawet
więcej niż dobrze i miałem nadzieję, że żadne przeciwności losu nas nie
rozdzielą. Byłem z nią szczęśliwy i nie wyobrażałem sobie, że miałoby jej przy
mnie nie być. A wczoraj… Całkiem mnie zaskoczyła. Takiego czegoś się nie
spodziewałem. ‘Tay, no i czego się tak do siebie szczerzysz?’ Szczerzę się, bo
mi się podobało. Dziś nie poszła na wykład robiąc sobie wagary. W pracy
spędzała dużo czasu, martwiłem się czy nie zawali uczelni. Mówiła, że ma
wszystko pod kontrolą i jest tylko trochę niewyspana. Minąłem się z Młodym w
kuchni i wróciłem do pokoju z jedzeniem na tacy.
- „Dzień dobry
Skarbie.”
- „Heeej!” –
przeciągnęła się jak kotka.
- „Dzisiaj śniadanie
do łóżka, a wieczorem…”
- „…a wieczorem będę
siedzieć w pracy.” – mina mi zrzedła.
- „Serio musisz?”
- „Muszę.” –
posmutniała – „Przecież i tak mam wielkie szczęście, że mogę dostosować pracę
do uczelni.”
- „A ja chciałem
zabrać Cię na kolację.”
- „Zabierz. Może w
piątek za tydzień?”
- „Dopiero?” –
zdziwiłem się.
- „No tak. Mam pracę
do napisania, będziemy ślęczeć z Angelą ze trzy dni.”
- „Porażka. My mamy
kilka spotkań w Clev i musimy dopracować parę utworów w studio.”
- „Jak napiszemy
szybko referat, to wpadnę do studia posłuchać. A zagrasz mi tę, co już trochę
podsłuchałam?”
- „Wiesz, że ciężko
mi jest odmówić Ci czegokolwiek, ale na razie odmawiam.”
- „Eeej…” – założyła
ręce na krzyż i próbowała na ‘oczy kota ze Shreka’.
- „Nawet się nie waż.
Lubię, gdy się tak dąsasz. Zjedz lepiej kanapkę.”
Roześmiała się i
przywaliła mi poduszką. Jak dobrze, że wróciła…
Ola
Faktycznie trzy dni siedziałyśmy
u Angeli pisząc pracę na zajęcia z profesorem Jordanem. Teraz już wiedziałam,
czemu doktor Maciąg była go tak ciekawa. Był niezłą kosą. Z Młodym było lepiej,
nikt nie musiał niczego ukrywać. Tay nie okazywał zazdrości aczkolwiek
obserwował nas, gdy rozmawialiśmy. W piątek Zac próbował namówić nas na imprezę
u jego kumpla, ale szliśmy na obiecaną kolację, więc poszedł sam. Ku mojemu
zdumieniu pytał Polę, ale że przeziębiona, to też się nie zdecydowała. Po uczelni
wróciłam do domu zrobić się na bóstwo. Seksowna bielizna, krótka sukienka,
długie kozaki i… niespodzianka dla Tay’a. Dla mnie też minęło zbyt dużo czasu w
celibacie. Spędziliśmy super wieczór, Tay obsypał mnie komplementami dodając,
że się nad nim znęcam, bo wyglądam zniewalająco, a i tak nie możemy. To się
zdziwi. Już ja się nad nim poznęcam w nocy w łóżku. Rozmawialiśmy, śmialiśmy
się, było po prostu świetnie. Jak zawsze z nim. Wychodząc z restauracji
podeszły do nas dwie dziewczyny prosząc Tay’a o zdjęcie i autograf. Nie
wiedziałam, co ze sobą począć, stałam więc z boku przysłuchując się, gdy
cierpliwie odpowiadał na pytania o nową płytę i uśmiechał się promiennie.
Dziewczyny mówiły, że widziały nas w środku, ale nie chciały przeszkadzać. No
jakże miło z ich strony, no! Poczułam się zazdrosna. Tyle dziewczyn śliniło się
na jego widok, a on wybrał właśnie mnie. Przecież może mieć tyle innych. Z
rozmyślań wyrwała mnie jedna z fanek prosząc o zrobienie zdjęcia. Uśmiechnęłam
się mówiąc ‘sure’, pstryknęłam dwie fotki swojego chłopaka obejmującego
wpatrzone w niego zachłannie laski. Gdy zadały pytanie skąd jestem, bo mam inny
akcent Tay rzekł, że musimy już iść i otworzył mi drzwi taksówki. Milczałam.
- „Co jest?”
- „Nic.”
- „Widzę przecież.”
- „To po co pytasz?”
- „Bardzo dobrze się
zachowałaś jak na pierwszy raz.” – prychnęłam tylko, Tay odgadł, co jest na
rzeczy i jego mina jeszcze bardziej mnie wpieniła. Nie chciałam rozmawiać na
ten temat w taksówce. Wysiedliśmy pod bramą rezydencji.
- „Tay! One Cię omal
nie pożarły!”
Wzruszył ramionami i
z pół uśmiechem na twarzy przeczesał włosy.
- „Co ja poradzę na
to, że jestem ich idolem i się we mnie kochają?”
- „No wiesz!!!” –
zezłościłam się jeszcze bardziej i przyspieszyłam kroku, ale Tay chwycił mnie w
pasie i okręcił dookoła.
- „A co to za
hipokryzja kochanie? Tak samo śliniłaś się na widok swojego Paddy’ego, więc
powinnaś je rozumieć.”
- „Eeej… To nie fair!
Ja nie aż tak.”
- „Tak, tak, właśnie
tak. Tylko Ty jesteś w tej lepszej sytuacji, bo zostaliście znajomymi. A one
miały może jedyną okazję by mnie spotkać, nie były stąd.
- „I ja mam się do
tego przyzwyczaić?”
- „Niestety… Jeśli
chcesz być ze sławą muzyki…” – przeczesał włosy.
- „Ty pyszałku
jeden!” – rozbawił mnie tym stwierdzeniem i rozluźniłam się nieco.
- „A czy to znaczy,
że jesteś o mnie zazdrosna?”
- „Ja? Skąd!” –
powiedziałam pewnym głosem, ale Tay tylko uśmiechnął się mrucząc pod nosem ‘nareszcie’.
Ja mu dam ‘nareszcie’.
Gdy tylko weszliśmy
do jego pokoju zatopiłam rękę w jego włosach. Stałam oparta o drzwi i głaskałam
go po twarzy, plecach, odchyliłam głowę na bok, momentalnie jego usta znalazły
się na mojej szyi i ramieniu, a ręka spoczęła na pośladku. Dzisiaj ja myślałam,
że zwariuję, szepnęłam mu do ucha, że mam niespodziankę i że już nie mogę się
doczekać. Spojrzał na mnie z ogromną iskrą w oku.
- „Możemy?”
- „Mhm…” –
odpowiedziałam rozpinając mu koszulę i całując po torsie.
- „W końcu.” – uśmiechnął
się zawadiacko. Jedną rękę przeniósł na talię, drugą sunął po nodze podciągając
sukienkę. Westchnął, gdy poczuł, że mam pończochy. Mężczyźni reagują na nie
bardzo mocno.
Tay
Doprowadzała mnie do
szału. Ona jedna, najbardziej na świecie. Lubiłem, gdy sukienki miały suwak z
tyłu, z takimi nie było problemu. Ta jednak była bez niego, przylegająca i
uwydatniająca atuty jej figury. Była piękna, jak codziennie, pociągająca i
spragniona. Nie potrzebowaliśmy niczego więcej jak być ze sobą tu i teraz.
Ola
Działał na mnie tak
samo mocno. Nie mogłam co prawda zatopić się w jego niebieskich oczach, bo
ciągle zajęci byliśmy całowaniem siebie nawzajem. Jego ręce błądziły po moich
udach coraz wyżej podciągając sukienkę. Jego dotyk aż parzył. Zostałam w bieliźnie
i kozakach. Po moim brzuchu najpierw sunęły jego dłonie, potem usta. Uklęknął,
żeby zdjąć mi buty, jednocześnie całując moje uda.
- „Kochanie, chodźmy
do łóżka, nie ustoję ani minuty dłużej.”
Wziął mnie na ręce,
jak zwykle oplotłam go nogami. Szybko zdjął biustonosz i szepnął do ucha
‘pragnę Cię’. Zadziałało na mnie jeszcze bardziej. Zeskoczyłam z jego bioder
zrzucając jego ciuchy i swoje koronkowe figi.
- „Nie wytrzymam
dłużej.”
Nie pamiętam czy
kiedykolwiek kochaliśmy się tak długo. A może tylko mi się wydawało, bo byłam
tak rozgrzana? Było obłędnie, ale miałam nadzieję, że na jednym razie się nie
skończy. Myliłam się, bo zasnęliśmy od razu wtuleni w siebie. Obudziłam się
około dziewiątej z zamiarem udania się do toalety. Pierwszą rzeczą, którą znalazłam
była koszula Tay’a i moje sexy figi. Zaspana i z nieładem na włosach otworzyłam
drzwi i w tym samym czasie otworzyły się one ze strony Młodego. Zamarłam.
Stanęłam jak wryta i gapiłam się tylko przed siebie.
wow wow wow wow!!!!!!!
OdpowiedzUsuńtyle na ten temat, nie dość że 'lodzik' to jeszcze seks, wow wow
teraz to będę i ja miała głupkowaty uśmiech na twarzy... hihi
piękny rozdział, i był Tay i Ola i Zac...
Ola i Tay ale sper, nie dość że wrócili do siebie to z jakim 'hukiem' a raczej seksem haha, juz jest dobrze, tylko ach nie dziś nie wspominam o prologu, dzis nie... scena była super, miałam te widoki przed oczami, a sam seks super opisany...
ach....
a biedny Zac nie miał z kim iść na impreze, nawet Pole zapytał... ale ale kogo zobaczyła Ola na progu drugiego pokoju... dziwne, na młodego tak zareagowała? hm, nie, ale nie, nie
ach, nadal się rozpływam ach... byle do poniedziałku :):):):):)
No to cieszę się! Uśmiech miał być, a jakże! I to głupkowaty! Bo o to chodzi czasami, nie? SAme pisałyście, że chcecie czasem sceny. Ale jak Grey nie będę pisać, o nie! Wspomniałaś o prologu :(
UsuńNo to raczej przeczytaj jak Ola jest ubrana i jakie piękne spotkanie w łazience :D hehe! No raczej nie będzie do śmiechu, tylko bardziej 'ooooj'...
no wiem kto stał po drugiej stronie....
UsuńO jaaaaaaaaaaaaaaCięęęęęęęęęę kręcę, zasysam i pociągam !
OdpowiedzUsuńDziękować za dedykację 3:- ) Myślałam, że bardziej Cie poniesie pisząc tę scenę...ale spoko, wybaczam :P Czułam skurcze w podbrzuszu...więc jest spoko xD
Hmmm...kto otworzył drzwi od pokoju młodego? Polka? Heh, chyba nie...a może Beatrice ? 3:-) Oj tak, mogłaby się jeszcze pokręcić :):):):):)
No Zac otworzył, a kto? I zobaczył Olkę w negliżu, znowu... Hahaha! A scena, cóż... No nie umiałam inaczej, przecież każdy wie, jak to wygląda. Hehe!
UsuńGratuluje pomysłu ...nadrabiam Twoje opowiadanie. Przy okazji zareklamuje swój blog http://carry-my-soul.blog.pl/Mam nadzieję , że nie masz nic przeciwko Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie mam nic przeciwko :) A na którym rozdziale jesteś u mnie? Pozdrawiam!
UsuńEjjjjj A co Ola robiła Tayowi na początku? :o hehehehe oczywiście wiem, żę zassała jego wacusia ;) taki żarcik :p Śmiać mi się chciało jak Tay taki uradowany paradował przed Zackiem a ten od razu wyczaił bazę, że Tay musiał spuścić z kręgosłupa skoro taki radosny biego po kuchni :d Suppper część, mega pozytywna :d
OdpowiedzUsuńOj tak, bracia chyba znają się bardzo dobrze, od razu jeden wiedział, co drugiemu :D Hehehe!
UsuńWow!ale rozdział!czytałam z wypiekami na twarzy!i z wielkim uśmiechem na twarzy! Piszesz genialnie! No normalnie nie mogłam oderwac oczu od ekranu.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bohaterom takiej namiętności :) a końcówka tej części niczym wisienka na torcie.
Wow! Wow! Wow! Super rozdział. Super.
Czekam na cd.
Cieszę się bardzo, baaaaaaardzo! Dziękuję za tak miłe słowa :)
Usuńsena łóżkowa mnie powaliła, powaliły mnie przemyślenia Zaca (kurczę jak ja go kocham), no i co tu jeszcze chcieć, seks, seks, seks, a tu 01.45 na zegarku;-)
OdpowiedzUsuńUlala! Oluś w tym rozdziale przeszłaś samą siebie. Chyba nie będę dalej tych epizodów komentować haha Dziś lecąc w dół by skomentować część, zerknęłam na komentarze wcześniejszych czytelniczek i myślę, że mojego chyba już nie potrzebujesz haha
OdpowiedzUsuńKoniec mnie rozbroił. Mam tylko nadzieję, że ona zanim otworzyła drzwi łazienkowe, tę koszulę i figi założyła na swoje sexy ciało, nie niosła ich w dłoni.
Masz na myśli sceny seksowe? Hehe! No dowiesz się, co tam z tymi figami. Ola, to czasami serio nic nie pomyśli.
Usuń