Got a hold on me

poniedziałek, 2 marca 2015

Część 99

Tay
Usiadłem na łóżku cały czas ściskając telefon w dłoni. Czy to mi się śniło czy naprawdę słyszałem w słuchawce Olę? Potrzasnąłem głową, sprawdziłem ostatnie  połączenie, numer nieznany, kilkanaście sekund. Ona do mnie zadzwoniła! Płakała, mówiła ze łzami w oczach, przecież ją znałem. Zadzwoniła, słyszałem jej głos. Rozłączyłem się. Byłem w totalnym szoku, poza tym wcale nie chciałem jej słuchać. Ale czemu przeprasza? Teraz? Po tylu miesiącach? Na głowę upadła? Co mi po tym? Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu, który od razu odebrałem wstrzymując oddech. Czekałem i...
- „Tay, jesteś tam?" - poczułem zawód. Myślałem, że to jednak ona.
- „Tak Meggie, jestem."
- „Chciałam się upewnić, że pamiętasz o dzisiejszej imprezie." - o fuck!
- „Pamiętam, ale nie mogę przyjść."
- „Co? Jak to? Przecież wiesz, jakie to dla mnie ważne."
- „Wiem, ale naprawdę nie mogę, przepraszam. Muszę kończyć."
- „Ale..."
- „Pa."
Ja chyba oszalałem. Nie myślałem, że po takim czasie jej głos zrobi na mnie takie wrażenie. Słysząc kolejne połączenie liczyłem, że to ona, a teraz bijąc się z myślami zastanawiałem czy oddzwonić. 'Nie no, Tay, aż takim idiotą nie jesteś. Ona Cię zostawiła dawno temu.' Powoli szok przeradzał się w złość. Tyle czasu cisza, a nagle ni stąd ni zowąd 'przepraszam'? I czego ona niby oczekiwała? Że odpowiem 'nie szkodzi, co tam słychać?' Ja chyba nigdy nie zrozumiem kobiet. Zaburzyła mi spokój dzisiejszego dnia. Wziąłem kurtkę, paczkę fajek i poszedłem do studia. Potarłem skronie. Studio też mi ją przypominało. Usiadłem przy klawiszach. Muzyka sama wychodziła spod palców.

“Well I don't care what you say
Don't have use for words anyway
You don't need a Cadillac
'Cause I'll be waiting with my bare back
To carry you there

Try
You don't have to be afraid to just rely
On someone to hold the
Weight bottled inside
It's alright
It can get too much to handle by yourself
If you can't do it alone I
Know you will say
I don't know what's at
Stake or what it takes

'Cause I don't care what you say
Don't have use for words anyway
You don't need a Cadillac
'Cause I'll be waiting with my bare back
To carry you there.”

'Co Ty śpiewasz Hanson?' Aż sam postukałem się w czoło. Była to piosenka napisana dla niej po stracie dziecka, po wizycie w szpitalu, po całej tamtej akcji. Słyszała jak śpiewałem kawałek na wyjeździe, na urodzinach Nicole, Ike’a i Poli. Wspomnienia wróciły. Nie miałem pojęcia, co chciała osiągnąć tym telefonem,  nic z tego nie rozumiałem. Z jednej strony chciałem to komuś powiedzieć, z drugiej obawiałem się, że będą mnie maglować i namawiać do czegoś, do czego nie jestem chętny. Znowu przypomniałem sobie jej słowa, gdy odchodziła. Znowu zabolało. Miałem chęć zadzwonić i jej nawrzucać, przypomniałem sobie jednak, że przecież nie znam jej polskiego numeru, zawsze korzystaliśmy z amerykańskiego. Zamyśliłem się, wspominałem dobre chwile razem, nie zauważyłem, gdy do studia wszedł Zac.
- „Ooo, to Ty nie na imprezie?"
- „Nie poszedłem, nie miałem nastroju." - powiedziałem.
- „Meg będzie niepocieszona, za to Sue będzie dopiero za dwie godziny, może coś stworzymy." - zaruszał brwiami, patrzyłem na niego jak na kretyna. – „Dobra była ta Twoja, co mamy dać na nową EPkę.”
- „Co? Która?”
- „A co Ty taki markotny? Stało się coś?”
- „Nie, nic…” – otworzyłem dwie butelki piwa podając jedną bratu. Wolałbym zostać sam, ale skoro już tu przyszedł, to może jednak lepiej, żebym o niej nie myślał. Tylko weź tu człowieku nie myśl.
- „No ta coś z ‘hope’.”
- „Aaa… Ta.”
Zaczęliśmy tworzyć, ale całkowicie nie mogłem się skupić. Namówiłem Młodego na papierosa, wyszliśmy przed studio.
- „Tay, naprawdę wszystko ok? Jesteś jakiś dziwny.”
- „Spoko, gorszy dzień mam.”
Nie powiedziałem mu. Jemu ani nikomu innemu. Kilka dni snułem się po domu, mój umysł otworzył się tylko na nią, na wspomnienia związane z nią. Doszło nawet do tego, że pojechałem do Sand Springs, stanąłem pod blokiem, w którym mieszkała, zapaliłem, patrzyłem na balkon. Potrząsnąłem głową odpędzając głupie myśli. Zamknąłem ten rozdział już dawno temu. Wsiadłem do wozu i pojechałem do Megan.

Ola
Nie czułam zimna, nic już nie czułam. Wiedziałam tylko, że obok jest Igor, że trzyma mnie w ramionach, a ja szlocham jakby mnie coś opętało. Spojrzałam na niego tylko raz, widziałam przerażenie w oczach i jakiś dziwny smutek. Chyba rozumiał, o co mi chodzi. Nie miałam pojęcia, ile czasu minęło w tym parku, ile czasu stał tam ze mną. Zaczął dygotać z zimna. Spojrzałam na niego ponownie, uśmiechnął się kojąco.
- „Chodź do domu, Gabrysia przyjechała.”
- „Ga-bry-sia?” – wydukałam – „To-nie-jest-w Kra-ko-wie?” – marnie wychodziły mi próby porozumienia się.
- „Chciała Wam zrobić niespodziankę. Adrian został, Agata do niego przyjechała.”
Zerknęłam niewidzącym wzrokiem i pozwoliłam poprowadzić się w stronę mojego bloku. Szłam obok niego wiedząc, że jeszcze on w tym wszystkim ucierpi, jego również zranię. Świeże łzy potoczyły się po moich policzkach.
- „Ola, ja wiem.”
- „Co wiesz?” – przystanęłam.
- „Zostawiłaś włączony komputer. Ty byłaś z tym muzykiem w Stanach, tym Hansonem, widziałem ten wywiad.”
Skuliłam się w sobie, nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Kolejny raz poczułam, że tracę grunt pod nogami… Że zupełnie nie wiem, co robić… Że właściwie, co bym nie powiedziała i tak będzie źle, i tak go zranię. Zależało mi na nim. Może nie tak jak jemu na mnie, ale zależało. Nie chciałam nikogo więcej ranić, nikogo!
- „Olciu, odpowiedz mi.” – Igor wyrwał mnie z rozmyślań. W ogóle nie czułam, że idę, że ciągnę nogę za nogą. Gdyby nie on, na pewno wpadłabym pod samochód, bo nie widziałam świata naokoło siebie. Nie widziałam ani nie słyszałam.
- „Powtórz proszę.”
- „Nadal go kochasz, prawda?”
Uciekłam wzrokiem, nie będę już kłamać! Nigdy! Nie chcę już kłamać! Nikomu!
- „Próbowałam zapomnieć Iggy, wierzysz mi?” – teraz spojrzałam w jego oczy, były takie smutne.
- „Wierzę.” – ufał mi, tak bardzo mi ufał…
- „Przepraszam...” – nie odpowiedział, chwilę szliśmy w ciszy.
- „Czemu nazwał Cię pomyłką? Tak bardzo Cię zranił, a Ty go nadal kochasz?” – łzy napłynęły mi do oczu. Czy one nigdy się nie skończą?
- „Bo to ja go zraniłam, ja!” – krzyknęłam – „To wszystko moja wina, zrobiłam tak, żeby mi uwierzył, on, Zacky… Tylko Nikki we mnie wierzyła do końca.”
Dopiero, gdy wymówiłam to zdanie, zorientowałam się, że Igor nie ma pojęcia, o kim mówię. Nie chciałam go ranić, niepotrzebnie pytał. Chociaż on zawsze pytał. Znaleźliśmy się pod moim blokiem.
- „Poradzisz sobie dalej sama?”
- „Co?” – spytałam nieprzytomnie.
- „Teraz ja muszę się przejść. Masz siostrę, mamę. Mama wiedziała, o co chodzi, ale nie chciała mi powiedzieć?”
- „Co wiedziała?” – zdziwiłam się – „Przecież ja z nikim nie rozmawiałam na ten temat.” – Igor wzruszył ramionami.
- „Widocznie Cię zna. Zadzwonię jutro. Pa.”
- „Iggy, ale proszę Cię, nie bądź na mnie zły, ja się naprawdę starałam.”
- „Nie jestem zły tylko zawiedziony, byłem pewny, że nam się uda. Zadzwonię. Albo lepiej Ty zadzwoń.” – pocałował mnie w czoło, na co przylgnęłam mocno do niego szepcząc w jego szalik ciche ‘dziękuję’. Patrzyłam jeszcze jak idzie ulicą i skręca potem w stronę parku, weszłam na klatkę, ledwo ciągnęłam się po schodach. Otworzyłam drzwi, zapłakana, zmarznięta, cierpiąca… Nawet nie zdążyłam postawić kroku w przedpokoju, gdy Gabi uwiesiła mi się na szyi. Uczepiłam się jej jak ostatniej deski ratunku i nawet nie rozbierając osunęłyśmy się razem na podłogę. Moja młodsza siostrzyczka tuliła mnie mówiąc kojąco ‘Oleńko’, ‘Olciu’, ‘Oluniu’… Mama też do nas dołączyła mówiąc, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że wszystko na pewno da się poukładać, wyjaśnić, żebym już tak nie szlochała, bo jej serce pęknie. Znowu nie wiedziałam, ile tak siedziałyśmy w tym korytarzu i jakim cudem znalazłyśmy się w pokoju. Dostałam gorącą herbatę, skarpety, koc. Gabrysia siedziała obok i patrzyła na mnie z niepokojem. Wystarczyło tylko jedno jej spojrzenie i popłynęłam. Opowiedziałam wszystko, jak na spowiedzi… Począwszy od tego, że Tay pomógł mi zapomnieć o zdradzie Igora, poprzez ciążę, jego chorą zazdrość, szpital, wyniki badań, uczucie Zac’a, opiekę nad kuzynami Hansonów, słowa Poli, rozmowę z Pawłem, urlop dziekański, plany Tay’a wobec mnie, że zagrałam tak bardzo z jego uczuciami, że tak mu skłamałam, że oszukałam wszystkie bliskie mi osoby, a kończąc na dzisiejszym telefonie do niego. Nikomu nie powiedziałam prawdy, żyłam z tym sama, jak zwykle zresztą. I w tym wypadku Tay miał rację, bo ja chciałam sama, sama, sama, a nie wychodziło mi to na dobre. To była najgorsza i najgłupsza rzecz, jaką zrobiłam w życiu. Nikogo tak nie kochałam jak Tay’a, tęskniłam do niego bardzo i cały czas tęsknię. Nie potrafiłam o nim zapomnieć i dalej nie potrafiłam. Nie umiałam przestać go kochać i dalej kocham. Kocham i to tak bardzo mocno, że chyba mocniej się nie da. A to wszystko stracone, stracone bezpowrotnie…

15 komentarzy:

  1. no i popłynęłam...
    może najpierw Tay, nie dziwie sie mu że mysli o tym, zagrał piosenkę 'jej piosenkę' tę którą stworzył gdy cierpiała, kochał ją i kocha nadal... teraz to układa, buntuje się na nią ale ją kocha...
    Ola nareszcie powiedziała! no nareszcie nie jest z tym sama i ktos na to sporzy z boku a do tego bedzie ją wspierać...
    Igor moze i cierpi, ale ona go nie kocha i jeśli byłaby z nim, kiedys mocniej by cierpiał, bo nigdy nie bedzie Tay'em.. ech
    piekna część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tay bezwiednie zaczął grać tę piosenkę, po prostu usiadł i popłynął... No nie wiem czy on ją kocha... Cały czas o niej myśli, ale czy kocha? Ola - no nareszcie i tyle w temacie! A Igor? Mnie tam jego żal...

      Usuń
    2. teraz tez popłynełam, głupia ja!

      Usuń
  2. ooooooo.....uuuuuuuuuuu.......
    nie wiem co powiedzieć,
    pod względem....hm...nawet nie wiem jak zacząć....
    czytając myśli Taya-poczułam się kurczę jakbym nim była.
    Wiem, że to może i chore, ale...no nie wiem....trafiło to do mnie, jestem pewna, że tak właśnie zachowałby się facet w takim momencie.
    A Ola? no cóż...nie rozumiałam jej wtedy, a teraz widzę, że ona wreszcie zrozumiała.
    Chyba zmieniam zdanie- chyba nici z happy endu?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest chore! To znaczy, że mi się udało dobrze napisać narrację Tay'a. Tego się obawiałam, bo w Olę bardziej potrafię się wczuć - sama myślę jak dziewczyna, więc jest prościej, hehehe! A możesz napisać czemu właśnie teraz zmieniasz zdanie?

      Usuń
    2. nie zmieniam zdania całkowicie, ale się waham. Mam burzę w głowie odnośnie tej dwójki.
      Wydaje mi się, że Tay nie będzie chciał rozmawiać. Myślę,że faceci są w stanie szybciej się otrząsnąć i to niezależnie od sytuacji.
      Chociaż nie nie wiem....może na swojej drodze spotykałam właśnie takich stąd takie zdanie....
      Ale nie wiem w dalszym ciągu....czekam!

      Usuń
    3. Napiszę tylko, że będzie pokazane, jak to odbiera Tay.

      Usuń
  3. :( ależ smutna część....Jednakże cieszę się przeokrutnie, że Olsia się ogarnęła, że wywaliła wszystko, co leżało jej na wątrobie, że w końcu wtajemniczyła najbliższych w to, co ją gryzło i emocjonalnie wykańczało ! Jestem z niej dumna! Powoli przechodzi mi złość na nią i robi mi się jej tak strasznie żal. Żal, że tak długo to trwało, że tyle straciła, że zatraciła samą siebie i teraz cierpi, choć tak być nie powinno.:(
    Jedyny plus taki, że Igor sam się odsunął, że zrozumiał, wyczytał między wierszami to, o czym milczała Olsia. Hura! Ten związek nie miał sensu ani przyszłości, hura x2 !
    Tay...jakbym go chciała przytulić i pocieszyć. Telefon Oli rozdrapał prawie zagojone rany. Tylko niech nie szuka pocieszenia w rękach Meg, grrrr...mógłby sobie ręcznie sam poradzić i dać upust emocjom :P
    Ciekawam, jakby młody zareagował na fakt, że Ola dzwoniła do Taya. Czy też zacząłby się zastanawiać, dlaczego Ola pękła po tylu miesiącach? Czy Tay zrobił dobrze, nie mówiąc o tym młodemu? Hmmmm....Może popchnął by brata w jej kierunku, tzn w sensie, żeby do niej zadzwonił ? Bo o spotkaniu oko w oko nawet nie myślę...Ale chyba oko w oko byłoby najlepszym wyjściem na wyjawienie prawdy, niż spowiedź telefoniczna 0:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że się ogarnęła i wywaliła wszystko. Ale ile czasu minęło, a w końcu po wywiadzie, który obejrzała coś w niej pękło. Reakcja Tay'a, który nie spodziewał się takich pytań prywatnych. Ech... Czy dobrze, że Tay nie powiedział bratu? Przecież obiecali sobie o niej nie rozmawiać, Olka z Młodym też przecież zagrała. I Tay poleciał do Megan, mógłby sam, ale po co, kiedy może bzyknąć Meg? Oj i tak źle i tak niedobrze...

      Usuń
  4. ojej, najgorsze to to że chyba powoli zbliżamy się do końca opowieści...
    Mam nadzieję, że Ola spróbuje jeszcze raz jakoś wszystko wyjaśnić..
    Ale to wszystko bolesne..
    Igora też mi szkoda....
    Mam nadzieję, że Z. i S. się ułoży i do końca będzie to optymistyczny wątek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zbliżamy się, powoli, bo powoli, ale się zbliżamy... Co do Z i S, to niech oni tam sobie w tle robią, co chcą :D

      Usuń
  5. Ojojoj ale smutna część, aż mi łęzki poszły, ale Olka według mnie jest głupia jak do niej dopiero dotarły takie rzeczy i jestem wściekła jeszcze bardzie, że dla swojego spokoj zadzwoniła do Taya... Po co? Już mu wystarczająco namieszała w życiu!!! A teraz mu znowu miesza w głowie, boże ale mnie jej zachowanie irytuje... Kłamie, miesza, rani wszystkich dookoła, wszystkich którzy ją kochają i się o nią troszczą... No cóż dzisiaj do mnie dotarło, że Ona nie zasługuje na Taylora... Nawet nie wiem czy zasługuje na Igora... Smutne, ale sama sobie takiego bigosu naważyła i według mnie szansy już dostać nie powinna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojojojoj, aż nie wiem, co napisać na to... Nieźle Cię rozzłościła. Tu nie chodzi o jej spokój tylko o to, żeby on wiedział prawdę. Że tak nie myślała, że przeprosiła, nie zdążyła tylko mu tego powiedzieć.

      Usuń
  6. Ola swoim telefonem wywołała znowu bałagan w nieposkładanym jeszcze życiu Taya. Igorowi dała nadzieję, czym też go skrzywdziła.
    Dobrze, że zaczyna myśleć tylko dlaczego tak późno?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ona głupia jest. Akurat tutaj, to naprawdę głupia. Myślała, ze nie ma innego wyjścia, ze to jedyne możliwe, ze tak po prostu musi byc. Jak już powiedziała A, to chciała też i B, ale to B jej średnio wychodziło. Pękła po tym wywiadzie z Jamajki.

      Usuń