Ola
Gdyby nie to, że wiedziałam,
że kumpel Pawła lubi potańczyć, to nigdzie bym nie poszła. Dopadła mnie jakaś
nostalgia, wspomnienia, bez sensu i zupełnie niepotrzebnie. Jedynie tym, że
będzie dobra muzyka udało się Poli mnie przekonać. Wskoczyłam w jeansy,
koszulkę na ramiączka, trampki, włosy związałam w kitkę i pojechaliśmy. Już
parkując zmienił mi się nastrój na dobry, bo usłyszałam muzykę. Fajna,
taneczna, latynoamerykańska. Po szybkim przywitaniu byłam już na parkiecie. I w
sumie tego mi było trzeba! Wyżycia się! Wytańczenia, wyrzucenia z głowy
wszystkiego, o czym nie chciałam myśleć. Igor też dobrze tańczył… Nie! Stop!
Nie myśleć o Igorze, nie myśleć, dać się porwać. Zdążyłam zmienić tor mózgu,
gdy jakiś chłopak chwycił mnie za ręce i zaczął tańczyć krokiem salsy.
Zdziwiona spojrzałam na niego, ale dołączyłam bez zbędnego przedstawiania się.
No, nareszcie jakiś facet, który potrafi tańczyć! W dzisiejszych czasach ze
świecą takich szukać. Dobrze prowadził, parę razy tylko się nie zrozumieliśmy,
więc poszło całkiem nieźle. Po pięciu, a może nawet dziesięciu utworach
przedstawił się jako Michael i poszliśmy na piwo. Oboje zgrzani, z wypiekami na
policzkach pogrążeni w rozmowie o tańcu. On też tańczył od dziecka, uwielbiał
to, nawet uczęszczał na lekcje, ale jakoś tego potem zaniechał. Dopiero
niedawno wrócił na naukę salsy i innych latino. Proponował, abym dołączyła do
jego grupy, ale zmuszona byłam odmówić z powodów finansowych. Jedyne, w czym
mogłam uczestniczyć w Stanach, to zespół ludowy przy tutejszej polonii, był
dofinansowany, płaciło się grosze, a przynajmniej mogłam się poruszać. Prób w
sumie było mało, bo tylko raz na tydzień, ale i tak było całkiem fajnie.
Powiedziałam o tym Michaelowi, a ten wykazał żywe zainteresowanie tańcami
polskimi. Obiecałam, że zaproszę go na jakiś pokaz, a on obiecał zaprosić mnie.
Wziął mój numer telefonu, bo niestety wpadł tylko na chwilę i musiał się już
ewakuować. Gdy się żegnaliśmy podeszła do mnie Pola i powiedziała po polsku, że
niebieskooki już od godziny mnie obserwuje podczas rozmowy z Michaelem.
Godziny? To ja tak długo z nim rozmawiałam? Faktycznie, jest parę takich
tematów, o których mogę mówić, mówić i mówić… Ale zaraz? Co ona powiedziała?
Niebieskooki? Tutaj?
- „Polka, jesteś
pewna, że to on?”
- „Jak się dyskretnie
obrócisz w prawo, to sama zobaczysz.” – powiedziała Pola, po czym z konspiracją
w głosie dodała – „Ooo, już nie musisz. Właśnie zmierza w tę stronę.”
- „O nie! Byłam
przekonana, że go tutaj nie będzie.”
- „Cześć.” –
powiedział, a ja odwracając się udałam zdumienie.
- „Cześć.” – Pola
trąciła mnie łokciem. – „To jest Pola, moja przyjaciółka, a to Tay.”
Wymienili
uprzejmości, Pola krzyknęła coś do koleżanki w drugim końcu kuchni, przeprosiła
i zostawiła nas samych, za co tym razem wcale nie byłam wdzięczna.
- „Co słychać?” –
cały czas patrzył na mnie i uśmiechał się delikatnie.
- „W porządku, tylko
teraz dużo nauki. W ogóle nie powinno mnie tu być. Powinnam czytać książkę, bo
niedługo mam egzamin. A że to pierwszy na tej uczelni, to bardzo się denerwuję.
A co u Ciebie?” – z nerwów, ale nie tych spowodowanych egzaminem, a tym, że on
tu stoi zaczęłam nadawać jak katarynka.
- „Na pewno sobie
poradzisz. Nie daj się tylko zwariować i przejąć stresowi kontroli nad
umysłem.” – nie mogłam się nie roześmiać – „Co?”
- „Nic, nic, gadasz
jak Pola.” – nie zrozumiał, więc dodałam – „Studiuje psychologię i często
zarzuca mnie takimi terminami. Kontrola nad umysłem. Z tym mam jakiś problem
ostatnio. Ech...”
- „Słucham?”
- „Nic, nic. Widzę,
że dzisiaj alkoholowe?”
- „Tak, a Ty?”
- „Też, ale właśnie
się skończyło, więc przepraszam, ale pójdę po kolejne. Do zobaczenia.” – już
się odwracałam, gdy położył mi rękę na ramieniu.
- „Ola, poczekaj.” –
nawet pamiętał jak mam na imię, od razu zwróciłam na to uwagę. Stanęłam w
miejscu podnosząc brwi do góry.
- „Znowu zamierzasz
uciec?”
- „Słucham?” – nie
wiedziałam, o co mu chodzi.
- „Tydzień temu na
imprezie.” – nadal nie rozumiałam. – „Szukałem Cię, ale ktoś powiedział, że
pojechałaś do domu. Nie chcę, żebyś dzisiaj znowu zniknęła bez pożegnania.” –
myślałam, że podłoga ustępuje pod moimi stopami, a to chyba tylko miękły mi
kolana. Nie dałam jednak po sobie poznać i rzuciłam ripostą.
- „Przecież
powiedziałam ‘do zobaczenia’, a to chyba jest jakiś rodzaj pożegnania?”
- „Jest, ale dla mnie
nie wystarczający. Poczekaj, pójdę z Tobą po piwo i siądziemy gdzieś pogadać.
Ok?”
- „Skoro nalegasz.” –
tylko tyle wydukałam.
Z lodówki wzięliśmy
piwo, potem Tay z puszkami w ręku zaczął się rozglądać za jakimiś krzesłami. Znalazł
złożone pod ścianą, podał mi piwo, a sam wziął krzesła i udaliśmy się na
zewnątrz. Usiedliśmy po drugiej stronie basenu, prawie pod płotem. Długo
milczałam, on też. W końcu powiedział pierwszy:
- „Ostatnio jakoś
głupio wyszło. Meggie jak zawsze…”
- „Spoko, przecież to
nie mój biznes.” – przerwałam mu – „I wcale nie uciekłam. Brat Poli po nas
przyjechał, on nigdy długo nie czeka, a wolałam nie wracać na piechotę.”
- „Aha. Ale Meg…”
- „Tay, daj spokój.
Przecież my tylko rozmawiamy na imprezach, wyluzuj.”
- „A może nie
będziemy rozmawiać tylko na imprezach?”
- „A niby gdzie?”
- „Już poprzednio
chciałem spytać czy umówisz się ze mną na kawę, a potem – tylko daj mi
dokończyć – Meg odwaliła taki numer. I chcę, żebyś wiedziała, że to nie jest
moja dziewczyna.”
- „Ale przecież to
nie jest moja sprawa, z kim się spotykasz.”
- „Czy Ty zawsze tak
odpowiadasz? Zawsze musi być Twoje na wierzchu?”
- „Tak.” – z poważną
miną potwierdziłam, więc i on zrobił się poważny. Wyglądał jakby nad czymś
intensywnie myślał, w końcu podniósł się z miejsca.
- „To przepraszam w
takim razie. Nie będę zawracał Ci gitary.” – zaczął kierować się w stronę domu,
a ja pomyślałam, że chyba mi odbiło.
- „Zrobię to.” – teraz
całkiem zbiłam go z pantałyku.
- „Co zrobisz?” –
zatrzymał się, ale nie odwrócił.
- „Umówię się z Tobą na
kawę.” – odwrócił się nadal poważny – „I to jest właśnie ten moment, kiedy
powinieneś usiąść z powrotem, a ja powinnam powiedzieć przepraszam.”
Kąciki jego ust
zadrżały w początkach uśmiechu, usiadł, upił łyk piwa.
- „I w ramach
przeprosin ja stawiam tę kawę.”
- „Nie.” – znowu się
spojrzał – „Ja stawiam, ale w ramach przeprosin Ty stawiasz następną.”
- „A skąd wiesz, że
na jednej się nie skończy?”
- „Hmm… Czuję to w
małym palcu lewej stopy.” – zrobiłam fontannę piwem tak mnie tym rozbawił. Na
co rzekł, że z dwojga złego lepiej, że wyplułam niż miałabym się znowu dławić.
- „Mógłbyś już
przestać mi dokuczać z powodu tamtego incydentu.”
- „Postaram się,
chociaż Ty się tak fajnie przy tym obruszasz.”
Przegadaliśmy na tych
krzesełkach prawie całą imprezę. Co i rusz wybuchaliśmy śmiechem. Tay był
bardzo otwartym facetem, opowiadał, śmiał się, gestykulował, a przy tym nie
unikał kontaktu wzrokowego, więc rejestrowałam każde spojrzenie, błysk oka,
uniesienie brwi. Ni stąd ni zowąd pojawił się Paweł słaniający się na nogach,
usiadł na trawie i oparł głowę na moich kolanach mówiąc, że on już się upodlił
i chce do domu. Do Tay’a powiedziałam, że to właśnie brat Poli, Paweł to
usłyszał i nie podnosząc głowy wyciągnął rękę, którą Tay uścisnął. Zostawiłam
ich i pobiegłam do domu po Polę. Gdy wróciłam z przyjaciółką Paweł podniósł się
i wspierając na jej ramieniu poszli w stronę wyjścia. Popatrzyłam na Tay’a i
wzrokiem powiedziałam, że na mnie już pora.
- „Jeszcze moment.” –
rzekł wyjmując telefon z kieszeni.
- „Polka, zaraz
przyjdę.” – rzuciłam.
- „Fajnie się
rozmawiało.” – powiedział Tay
- „Mnie też.”
- „To co? Mogę
zapisywać?” – pokazał wyświetlacz z moim imieniem.
- „Możesz.” – podałam
swój numer i zupełnie nie wiedziałam jak się pożegnać. Moment! Ja nie
wiedziałam? Przecież nigdy nie traciłam zimnej krwi i teraz też nie mogło być
inaczej. Wyciągnęłam dłoń.
- „No to do
zobaczenia.” – oddał uścisk trochę dłużej niż trzeba było.
- „Do zobaczenia. To
kiedy trzymać kciuki za egzamin?”
- „W środę. Cześć.”
- „Powodzenia.
Cześć.”
Część z dedykacją dla Olushy, bo jak jeszcze nie było Hanfic’a, to ona już się cieszyła, że będzie :)
OdpowiedzUsuńW następnym odcinku:
(…) I chyba już powoli wracam do siebie, chociaż ciągle magnetyzuje mnie tymi swoimi oczami.”
- „Opowiadaj po kolei.”(…)
Łaaa dziękuję za dedykację kochana!!!!!!!! Tak tak cieszyłam się, że będzie a teraz się jeszcze bardziej cieszę, że już jest!!!
UsuńSuper rozmowa :)
OdpowiedzUsuńZdanie dnia "z dwojga złego..."
Fajnie, że poznają się w końcu na neutralnym gruncie...
a teraz sie ciesze jak głupi do sera :) super sie to czyta, wiedząc że zaraz kolejna część...
Usuńps. nadal go nie ma
Hihihi jak czytałam o tej fontannie z piwem to też o mało swoim piwem nie poplułam monitora :PPP No no w końcu będzie randeczka :DDD
OdpowiedzUsuń"Faktycznie, jest parę takich tematów, o których mogę mówić, mówić i mówić… Ale zaraz? Co ona powiedziała? Niebieskooki? Tutaj?" to zdanie mnie rozbroiło. Nasza bohaterka jest pozytywnie zakręcona!!! Pozdrawiam kochana :)
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Aż wzięłam zeszyt, żeby dalej przepisywać :) Hehe! Tak jest, że najpierw w zeszyciku, a potem do Worda.
UsuńOoo, mam anegdotkę. Kilka dni temu wsiadłam do pociągu, kurtkę rzuciłam na górę, rozsiadłam się wyciągając zeszyt i pióro i pisałam sobie spokojnie. Po 10 min koleś z mojej prawej do mnie "Przepraszam, czy Ty jesteś pisarką?" Odrzekłam, że nie, nie. A on: "Aha, tak dla siebie piszesz?" Ja: "Tak, tak!" Ale potem nie mogłam się skupić. Wczoraj też go spotkałam, ale siedział naprzeciwko mnie i tylko się uśmiechnął jak zaczęłam pisać. Hahaha!
hahaha, a to ja w tym domu miałam książki pisać, jakie to wszystko przewrotne :D fajna część, bohaterka Ola baaaardzo przypomina mi Olę, którą znam :D
OdpowiedzUsuńFajnie przedstawione amerykańskie życie, aż mi tym bardziej się zachciało wyjechać na erazmusa w przyszłym roku. Same imprezy, rozmowy z Niebieskookimi (chociaż ja jak wiesz wolę Czarnookich) przy basenie - żyć nie umierać ;)
Olusha, jest moja! To teraz czekamy na Twoją :D
OdpowiedzUsuńMadziorish, tak to wyszło, ludzie się zmieniają i nabywają łatwego pióra. Może Ty zostaniesz analitykiem w takim razie? Hehe! Ale tak właśnie się trochę tam Ola czuje jak w BH 90210, ale o tym też będzie :D
Oleńko - super część, Już widać, że "coś się ma na rzeczy", spotkanie, zaproszenie na kawkę i wymiana telefomnów. Świetne dialogi, podobało m się w tej części, gdy napisałaś, że Tay rozmawiając z Olą "nie unikał kontaktu wzrokowego" - o matko - hipnoza. A tak na marginesie ja też lubię, gdy mój rozmówca nie unika kontaktu wzrokowego podczas rozmowy.
OdpowiedzUsuńOj tak, ja też to lubię u facetów, jak się rozmawia i patrzy w oczy - mrr... No a jeśli dodać do tego magnetyzujące oczy, to... :)
Usuńświetna część. Uwielbiam Twoje opowiadane, jakże inne jest od wszystkich :)
OdpowiedzUsuńStrasznie zaintrygował mnie Prolog, już nie mogę się doczekać kolejnych części, bo chcę wiedzieć co ta Ola nabroiła
Wow! Naprawdę ogromnie się cieszę :) Do prologu, to jeszcze trochę nas czeka. Ale z miejsca obiecuję, że będzie to historia zamknięta. Cały pomysł już jest, wystarczy napisać.
UsuńFajnie się czyta, i zaczyna się akcja :) dobrze że nie ciągnie się jak flaki z olejem :)
OdpowiedzUsuńDzięki! A chcesz zostać Anonimkiem? Bo wybierając 'nazwa/adres URL' wpisujesz w nazwie tylko swój nick i potem ok, ok i już :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA już miałam cichą nadzieję, że ją pocałuje... :D
OdpowiedzUsuńPOcałuje? Na drugim czy tam trzecim przypadkowym spotkaniu? Eee, nieee... Ola nie jest taka łatwa :P
UsuńAle masz fajne pióro,super się to czyta.Jestem ciekawa co będzie dalej. Ps.rozbawilo mnie sformulowanie że Paweł się upodlil. :)
OdpowiedzUsuńPola jest bardzo wyrozumiała ;D też bym zostawiła przyjaciółkę samą z facetem, który zrobił na niej tak piorunujące wrażenie xD Olka jaki dystans przy pożegnaniu :D- zabawny :D
OdpowiedzUsuńSuper. Ola albo się ksztusi albo robi fontanny
OdpowiedzUsuńPokazuje się z najlepszej strony haha.
Ogólnie bardzo fajnie się zapowiada Twoje opowiadanie.
Dziś mamy pierwszy krok - umówili się na kawę i wymienili się numerami, to już coś.