Ola
W kolejną sobotę impreza była w Tulsie i to na drugim
jej końcu. Pojechałyśmy z Polą same, Paweł miał nas odebrać autem w nocy. Dom
był wielki i piękny, stałam na piętrze przy poręczy, skąd widok był na drzwi
wejściowe na parterze. Zobaczyłam go, gdy wchodził, zaczął się witać.
Szturchnęłam Polę łokciem mówiąc po polsku "mój wybawca
idzie". Zauważył mnie po chwili, skinął głową, uśmiechnął się i
poszedł w stronę ogrodu. Na co Pola stwierdziła, że jest głodna i pociągnęła
mnie za rękę.
- „Oszalałaś? Nie idę tam teraz!”
- „Nie? Trudno! Ja idę. Chcesz coś?”
- „Potem. No poczekaj tu ze mną. „
- „Mowy nie ma. Muszę go oblukać.”
- „Wariatka! Tylko nic nie rób i nie mów, bo Cię
zamorduję.” - puściła mi oczko i poszła śladem Tay'a, a ja skierowałam się w
stronę kuchni. Sięgałam piwo z lodówki i zamykając ją wrzasnęłam, bo kolega z
roku chciał mnie przestraszyć i zrobił buu! Dostał ode mnie z łokcia, ale wyjął
sobie piwo, otworzył nam obojgu, stuknął się ze mną szczerząc zęby w radosnym
'cheers' i odszedł. A ja odwróciłam się prosto na Tay'a.
- „Cześć.” - powiedział uśmiechając się.
- „Cześć.”
Staliśmy tak chwilę naprzeciwko siebie, po czym Tay
otworzył lodówkę i wyjął browara dla siebie.
- „Bezalkoholowe?” - zdumiałam się.
- „Tym razem tak. Przyjechałem autem.”
- „Aaa...”
- „Głodna?”
- „Trochę.”
- „Idziemy?” - wskazał ręką ogród. Wreszcie odzyskałam
głos i pewność siebie.
- „A co? Chcesz stać na straży, gdy będę jadła?”
- „Nie powiem, że mi to przez myśl nie przeszło.”
Wyszliśmy. Wzrokiem szybko odnalazłam Polę, która
swoim szukała cały czas mojego wybawcy. Uniosła brwi pytająco, wzruszyłam
ramionami i w tym samym momencie dostałam talerz od niebieskookiego.
Nałożyliśmy trochę smakołyków.
- „Chodź.” - wskazał głową ławkę huśtawkę – „Najlepiej
jeść na siedząco.”
- „Ej! Bez przesady!” - nie widziałam jego miny, bo
już się odwrócił. Posłusznie poszłam za nim. Usiedliśmy, on wyjaśnił skąd zna
gospodynię domu, już chciałam odpowiedzieć, ale położył mi palec na ustach
mówiąc 'ciii', a że zrobił to niespodziewanie, to się zakrztusiłam.
- „Właśnie tego chciałem uniknąć.”
- „Spokojnie, już ok.”
Podał mi kubek z wodą, wypiłam, po
czym spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.
Rozmawialiśmy na tej ławce ze dwie godziny. On też miał młodsze rodzeństwo, rozumiał
więc, jak często wkurzały mnie maluchy. Rozmowę przerwała nam
Meggie, która bezceremonialnie usiadła mojemu rozmówcy na kolanach mnie
przyprawiając w zdumienie, a niebieskookiego we… wkurzenie? Ocknęłam się
mówiąc, że już pójdę, usłyszałam jeszcze jak Tay mówi podniesionym głosem „Meg,
ile razy mam Ci powtarzać? No ile razy?” Ale nic więcej się nie dowiedziałam,
bo nie słyszałam już głosu dziewczyny.
Narrator
Widać było po Oli, że
ruszyła ją ta sytuacja. Nie wiedziała, kim była dla Tay’a Meg i nie rozumiała
czemu ją to obchodziło. Ok, fajny był, przystojny, świetnie im się rozmawiało,
no i te oczy… ale przecież spotkała go tylko dwa razy i to przypadkiem.
Wyrzucała sobie, że tak się tym przejmuje, bo zazwyczaj była z niej twarda
sztuka. Potrafiła poradzić sobie w każdej sytuacji damsko-męskiej. Nie
reagowała na zaczepki i docinki nawet jak jej się ktoś podobał. Ona dominowała
w związkach. Ona pozwalała się takowym zacząć, ona je kończyła. Jednego
zakończenia żałuje po dziś dzień, duma nie pozwoliła jej wybaczyć, honor ponad
wszystko i dwuletnie po nim cierpienie, gdy żaden związek nie dorównywał temu z
Igorem. Z nim była bardzo szczęśliwa, dbał o nią, szanował, był ogólnie dobrym
człowiekiem. A ona nie wybaczyła jednego, głupiego pocałunku na mocno
zakrapianej imprezie. Sam Igor ledwo co go pamiętał. Tamta dziewczyna miała na
niego chrapkę już od dłuższego czasu, wykorzystała po prostu okazję. Ola o tym
wiedziała, ale wolała ukarać ich oboje niż wybaczyć. Mimo usilnych starań Igora
i Poli nie dała mu szansy. A on nie dawał o sobie zapomnieć, starał się długo,
podłamał się, w końcu dał za wygraną. Czasem coś pisał, życzenia czy takie tam,
co słychać. Ona odpisywała zdawkowo, że „w porządku”, „dziękuję”, „wzajemnie”,
ale za każdym razem rana w sercu się otwierała, bo Igor miał tam jeszcze swoje
miejsce.
Teraz szukała
wzrokiem Poli, a nie mogąc jej dojrzeć usiadła na schodach i prawie duszkiem
wypiła kolejne piwo.
- „Ola, szukam Cię
wszędzie. Zbieramy się, Paweł już czeka.”
- „Super, chodźmy
stąd.” – wyszła szybkim krokiem.
- „Stało się coś?” –
Pola znała ją jak własna mama.
- „W sumie nic.
Pomyślałam o Igorze, potem niebieskookim, sama nie wiem, co mam myśleć.” –
opowiedziała wszystko przyjaciółce, a ta od razu wytłumaczyła sytuację z
psychologicznego punktu widzenia.
- „Oleńko, przecież
wiesz, że tak nie można. Dopowiadać sobie! Ile jeszcze będę musiała nad Tobą
pracować? Już Ci to mówiłam przy Igorze i potem nie raz.”
- „Polka, wiem
przecież. Mnie nie o to chodzi. Oczywiście, że będę normalnie się zachowywać i
rozmawiać. Tylko czemu ja o tym myślę i czemu mnie to rusza?”
- „Bo on Ci się
podoba.”
- „No fakt, podoba
się. Ale przecież znasz mnie, wiesz, że ja tak nie reaguję. To nie jestem ja!”
- „Wiem i faktycznie
mnie to dziwi. Ale widocznie bardzo Ci się podoba.”
- „Nie no, Pola, ja
chyba zwariowałam? Ty też! No podoba mi się, ale trochę, normalnie, no sama nie
wiem, co się dzieje. Bez sensu.” – Ola pokiwała głową i dopiero teraz
zauważyła, że Paweł zaparkował już w podziemnym garażu.
- „Skończyłyście?” –
spojrzały obie na niego – „Mogę teraz ja?” Gdy żadna nie powiedziała słowa
wyrzucił jednym tchem. – „Rozstaliśmy się z Baśką.”
- „Coooo?” – chórem
spytały i wybałuszyły oczy. Paweł milczał.
- „Nie wytrzymała
ciśnienia związanego z rozłąką.” – Pola od razu znała przyczynę – „Tak mi
przykro braciszku.”
- „Mnie trochę też.
Ale tylko trochę. Nawet poczułem ulgę.”
- „Serio?” – Ola nie
kryła zdziwienia – „Jakoś tak do siebie pasowaliście. Chociaż i tak w sumie
krótko byliście razem.”
- „Krótko? Rok ze
sobą byli.” – Pola widziała, że jednak Pawła to dotknęło. – „To co? Mamy jakieś
piwo w domu czy nocny?”
- „Nocny!” –
odkrzyknęli chórem Ola z Pawłem.
Wypili jeszcze po dwa
piwa rozmawiając o swoich byłych/ obecnych/ potencjalnych/ wymarzonych. Pola aż
popłakała się na wspomnienie Mikołaja, który cierpliwie czekał na nią w Polsce.
Paweł trochę opłakiwał Baśkę, a Olka myślała, co jej się w umyśle
poprzestawiało, gdy poznała Tay’a. Obudzili się w południe, niestety poprzednia
noc nie ułatwiała nauki, a sesja zbliżała się wielkimi krokami. Każde z nich
pogrążyło się w swoich książkach, swoich tematach. Oli jednak ciężko było się
skoncentrować. Odganiała od siebie wizję wysokiego blondyna z lekko odstającymi
uszami, które zawsze zabawnie się unosiły na jej widok. Nie! Koniec! Zero
myślenia o Igorze! Nigdy przed nikim nie przyznała się, że tego żałuje w życiu
najbardziej. Że taką decyzję wtedy podjęła. Złą decyzję.
Na nauce upłynął cały
kolejny tydzień, w sobotę impreza była akurat u dobrego znajomego Pawła z roku,
Pola się zbierała, Ola nie miała ochoty. Przyjaciółka namawiała ją, że może
spotka swojego niebieskookiego, ale Ola tylko postukała się w czoło, że
przecież niemożliwe, żeby każdej soboty była tylko jedna impreza i że mają
tylko tych samych znajomych. Ale po usilnych prośbach Poli uległa. Wyszykowała
się byle jak i poszła.
Ta część jest z dedykacją dla Ani. :* Ona będzie wiedziała, dlaczego.
OdpowiedzUsuńW następnym odcinku:
(…)
- „Przecież powiedziałam ‘do zobaczenia’, a to chyba jest jakiś rodzaj pożegnania?”
- „Jest, ale dla mnie nie wystarczający.(…)”
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńSuper część, ciekawe kto to Meg? hm
czyżby Igor dal znac i potem stało się to co w prologu....
ale poczekam, zobaczę, hm
Ciekawa teoria kochana! A dlaczego dedykacja dla Ani? Bo Ania wie, że Oli nie można robić buu! Od razu skacze jak ukłuta igłą :P
Usuńbuu :) teraz to Ania wie kto to Meg, nie lu bi jej ale cóz, nie da się lubic wszystkich...
Usuńps. nie było go :)
Dzięki Oleńko. Świetnie się czyta. Coraz bardziej się rozkręca. No właśnie - kto to Megg? Jeszcze usiadła na kolanach - dziewczyna, czy dziewczynka?
OdpowiedzUsuńMyślę, że na tej imprezie spotka Niebieskookiego :) Zachęciłaś tym co będzie w następnym odcinku - czekam z niecierpliwością :)
Dzięki za miłe słowa Anetuś! Prolog zgapiłam z jednego bloga, zajawki do następnego odcinka z drugiego bloga, ale jak to autorka tego pierwszego słusznie zauważyła: powielanie najlepszą formą pochlebstwa :D
UsuńCo to za Meg? Mam nadzieje, że już na samym początku nie będzie mieszać :o No i na tej imprezie na którą ją Pola wyciągnęła na pewno spotka pana T. :DDD Byle do następnej części autorko, bo cały czas trzymasz w niepewności :P
OdpowiedzUsuńPoznacie i Meg, cierpliwości :)
UsuńAaa zapomniałam dodać, że bardzo mnie rozbawiło jak się drugi raz udławiła!!! hahaha, a spokojny Tay na wszystko przygotowany podał Oli wodę, hehehe. Super kochana!!!
OdpowiedzUsuńTaaaak! Tak miało być i miało rozbawiać nie tylko Olę, dzięki Olusha!
UsuńNo rozkręca się ,rozkręca i super się zapowiada ! Ola a Ty żuj ten pokarm a nie łykasz i się dusisz he he .Hmmm a Meg to może jakaś była Taya ? Poczekamy zobaczymy .
OdpowiedzUsuńNo tak! To akurat taki nietypowy sposób na rozpoczęcie znajomości wybrała sobie Ola. I to niechcący, bo mało życiem nie przypłaciła :P
UsuńFajne to opowiadanie ;-) Bohaterowie są mi bliscy ze względu na imiona B-) Pola z TBM i Meg z Na wpół romantycznie :-D A styl pisania jest lekki i przyjemny O:-)
OdpowiedzUsuńTrochę zazdroszczę bohaterkom młodości.nie to żebym była stara ale lata studiów,imprez i uniesień mam dawno za sobą :)
OdpowiedzUsuńhuuuśtawka:)))
OdpowiedzUsuńMeggie działa mi na nerwy,
OdpowiedzUsuńławka huśtawka jest mega spoko :D
Igorowi też bym nie wybaczyła mimo wielkiej miłości
a Tay.... cały czas się kręci w jej głowie.... a sesja coraz bliżej xD
fajnie się czyta, podoba się podział na- to co myśli bohaterka oraz na to co do powiedzenia ma narrator...Lecę dalej, bo dużo przede mną, a dzisiaj ( nie ma bata) dojadę do końca;-)Joanna
OdpowiedzUsuńDalej będzie jeszcze więcej narracji :) Oj, myślę, że dzisiaj nie dojdziesz do końca, sporo tego natworzyłam.
UsuńDobrze, że stał na tej straży. Zawsze zwarty i gotowy do pomocy. Czy Ola zawsze będzie się zaksztuszać w jego obecności?
OdpowiedzUsuńNie lubię dziewczyn pokroju Meggie.