Narrator
Kilka dni później
zadzwoniła do Poli.
- „Halo? Ola?” –
spytała zdziwiona.
- „Cześć Poleńko,
wróciłam.”
- „Pamiętasz, że
jestem w Hiszpanii? Wydasz krocie.”
- „Wiem, nieważne,
musiałam zadzwonić. Chciałam Cię przeprosić.”
- „Noo?” – Pola
przysłuchiwała się zdumiona.
- „Przez ten powrót
do tańca całkiem zapomniałam o doczesnym życiu. Z jednej strony próby, z
drugiej rehabilitacje z babcią. Za dużo wszystkiego. Nie dzwoniłam, rzadko
pisałam, ale już jestem. I mam dla Ciebie dobrą wiadomość.”
- „Taa? Jaką?”
- „Od października…”
- „…wracasz do
Warszawy. Tak. Wiem.”
- „Ooo!” – Olę
zatkało – „Skąd?”
- „Na pewno nie od
Ciebie Olka! Co Ty sobie w ogóle myślałaś? Obchodziłam Cię choć trochę? To, co
czułam i że też się martwiłam?”
- „Przepraszam, najmocniej
przepraszam. Jak wrócisz, to spotkamy się, pogadamy, dobrze? W ostatni weekend
września jest fajny festiwal w Krakowie, może przyjedziecie? Może Paweł
wpadnie, maluchy? Będzie wesoło.”
- „Nie wiem, czy
wrócę do tego czasu, będziemy w kontakcie.” – Ola czuła, że przyjaciółka jest
naburmuszona.
- „No nie gniewaj
się, no!”
- „Muszę kończyć,
idziemy na plażę, pa!”
- „Pa.”
Ola wiedziała, że źle
zrobiła oddalając się od Poli. Źle, bo tym bardziej mogła być podejrzliwa,
jeśli chodzi o jej rozstanie z Tay’em. Ale teraz… Teraz… Będzie się bardzo
starała, bardzo. Nie będzie myślała tylko o sobie, swoim bólu, cierpieniu, a
przede wszystkim o swojej głupocie. Teraz skupi się na innych. Na tych, których
zaniedbała. Siedziała z telefonem w dłoni i długo myślała nim wybrała numer.
- „Cześć.”
- „No cześć, sprawę
mam. Wiem, że dzwonię na ostatnią chwilę, ale mój klub taneczny wybiera się na
imprezę i dzwonię spytać czy mi potowarzyszysz?”
- „Chętnie, ale
kiedy?”
- „No właśnie jutro,
dasz radę?”
- „Pewnie! Dla Ciebie
wszystko.”
- „Weź się nie
wygłupiaj, to do jutra.”
Ola
Czekałam na niego na
dworcu, prosto stamtąd mieliśmy jechać na imprezę. Wyszedł, nie poznał mnie,
rozglądał się, wyciągnął telefon, a ja wtedy zrobiłam ‘buuu’ zachodząc go od
tyłu. Odwrócił się i zamarł, uszy uniosły się jak zwykle. Kiedyś ten gest
bardzo mnie rozczulał. Okręciłam się wkoło i dygnęłam.
- „Może być?”
- „Czy może być?” –
podrapał się w głowę – „Wyglądasz bosko!”
- „Dzięki.” – znowu
dygnęłam i skierowałam się dziarsko w stronę auta.
- „Jedziemy autem? To
kto nie pije?”
- „Pijemy, wrócimy
taksówką.”
Włączyło się ‘Got a
hold on me’, znowu zacisnęłam ręce na kierownicy, wbiłam się w fotel, ale zaraz
wyprostowałam. Przecież coś sobie obiecałam. Włączyłam radio, a tam ‘You’re
beautiful’ James’a Blunt’a. Może być.
- „Utwór pasujący do
Ciebie dzisiaj. Skąd taka zmiana? Nie mogę wyjść z podziwu.”
- „Bajerant!” –
przecież mówiłam tak do Tay’a… – „No co tak patrzysz?”
- „Olciu, znam Cię
przecież, nigdy nie chciałaś farbować włosów.”
- „Nigdy nie mów
nigdy… To tylko pasemka, trochę skróciłam, wycieniowałam, ale nie bój żaby, na
tańce dam radę związać koka.” – roześmialiśmy się oboje.
- „W ogóle jakoś
inaczej wyglądasz.”
- „Ach, bo byłam w
salonie piękności, hihihi!” – tak mnie to rozbawiło, że śmiałam się do końca
naszej jazdy.
Weszliśmy do klubu,
przedstawiłam Igora, bo tylko trenerka i ze dwie osoby go znały. Usłyszałam
krzyk i nagle Igor ściskał się z jakimś chłopakiem i skakali do góry jak małe
dzieci, a reszta patrzyła jak na wariatów. Okazało się, że to kolega z liceum,
nie widzieli się kilka lat. Jego dziewczyna tańczy w klubie. Pomyślałam, że
będzie ostro i nie myliłam się. Siedzieli koło siebie popijając shoty w dość
szybkim tempie. Spędzili tak pół imprezy, ja bawiłam się na parkiecie. Przyglądałam
się Igorowi. Był naprawdę przystojnym chłopakiem, wysoki, dobrze zbudowany,
chodzący ideał. Dziewczyny oglądały się za nim na każdym kroku. Nawet teraz,
widziałam, jak jedna z tancerek wodzi za nim wzrokiem. Zauważył, bo oddał uśmiech
kilka razy. Po powrocie z toalety zobaczyłam, że razem tańczą. Poczułam ukłucie
zazdrości, ale przecież nie będę jak pies ogrodnika, co sam nie weźmie, a innym
nie da. Odwróciłam się wypijając kilka shotów z trenerką. Po kilku utworach ta
dziewczyna usiadła obok mnie.
- „Nie wiedziałam, że
Twój chłopak, to tancerz.” – zagadnęła.
- „Tak, tancerz, ale
to nie mój chłopak.”
- „Ooo, doprawdy?” –
widać było, że ucieszyła ją ta odpowiedź.
Igor wrócił do
stolika i dziewczyna chciała poprosić go znowu do tańca.
- „Wybacz złotko, ale
chciałbym zatańczyć teraz ze swoją partnerką.” – wyciągnął do mnie rękę.
- „Nie, nie, śmiało,
nie krępujcie się.” – odpowiedziałam, ale czy mi całkiem padło na mózg?
Igor nie trzymał
pionu, wstałam też lekko się chwiejąc, bo nie dał za wygraną. Zatańczyliśmy
jakieś latino, ale ostro, bez uśmiechu. Na koniec przytrzymał mnie mocno w
pasie, uszy uniosły się do góry.
- „Czyżbyś była
zazdrosna?”
- „Phi! Chciałbyś!” –
powiedziałam, ale odwróciłam wzrok. Nim się zorientowałam, co robi poczułam
jego usta na swoich. Odepchnęłam go cedząc przez zęby ‘nigdy więcej tego nie
rób!’. Mierzyliśmy się wzrokiem przez chwilę, po czym sama go pocałowałam. Najpierw
zbaraniał, ale przycisnął mnie mocniej i całowaliśmy się wśród tańczących
ludzi. Światła migały, a ja czułam się lżej i lżej i lżej…Nie zastanawiałam się
wtedy czy dobrze robię, co w ogóle robię, procenty niszczyły szare komórki. Pamiętałam
urywki: taksówka, dom babci, schody na górę…
Obudziłam się z
gorąca, czyjaś ręka oplatała mnie w pasie. Otworzyłam oczy. Taa… Pies
ogrodnika. Popatrzyłam chwilę na niego i zeszłam na dół zbierając ze schodów
nasze ciuchy. Dobrze, że babcia tego nie zauważyła. Rzadko teraz wchodziła na
górę, właściwie, to w ogóle. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam na tarasie. Grzało
takie piękne słońce. Może, to nie jest taki zły pomysł? Może warto spróbować? Przecież
to nie będzie poznawanie się na nowo, bo się dobrze znamy. Kiedyś bardzo go
kochałam, może pokocham znowu? Wczoraj poczułam zazdrość, gdy tamta się do
niego kleiła, może to coś znaczy? On sam mówił, że wciąż coś do mnie czuje.
Może czas już żyć normalnie, może czas na… no właśnie, na co? Na miłość? Czy
pokocham go tak jak niebieskookiego? Tego nie wiedziałam, ale jeśli nie
spróbuję, to się nie przekonam. Włączyłam laptopa, sprawdziłam, co dzieje się w
‘ich’ świecie. Zdjęcia Zac’a i Sue oraz Nikki i Ike’a sprawiały mi radość,
fotki Tay’a z Megan ból. Czy tak będzie już zawsze? Przełączyłam stronę,
sprawdziłam repertuar kin. Wtedy pojawił się Igor, miał nietęgą minę.
- „Dzień dobry,
zrobię Ci herbatę, a Ty się zbieraj, mamy godzinę.”
- „Eee… dzień dobry…
Ola… ja… ja…” – podrapał się po głowie.
- „Pamiętasz coś?” – spytałam znad laptopa. Pokręcił
przecząco głową.
- „Ja też nie. Zatrzymałam
się na schodach.”
- „Ja nieco
wcześniej.”
- „Aha. Chodź, dam Ci
ręcznik, ogarniamy się i spadamy.”
- „Ale czy my…?”
- „Nie wiem Iggy,
pospiesz się.”
O dziwo o nic nie
pytał, był w zbyt wielkim szoku. Poza tym wiedział, że jak sobie coś ubzduram,
to tak ma być i już. Było mu bardzo głupio, widziałam to na jego twarzy, bał
się. Ja też, ale czegoś innego niż on. W drodze powiedziałam, że idziemy do
kina na horror.
- „Przecież Ty nie
lubisz horrorów.”
- „Ale może polubię.
Może czas coś zmienić?”
Pokiwał głową nic nie
rozumiejąc. Chyba jednak pozostanę przy swoim i nie przekonam się do takich
filmów. Nie lubię się bać. Ścisnęłam go parę razy za ramię, za którymś razem
wziął mnie za rękę, nie cofnęłam jej tylko na strasznych scenach mocniej
ściskałam. Auto zostało pod klubem, żadne z nas nie czuło się na siłach, żeby
prowadzić, Igor wziął tylko swoją torbę i poszliśmy w milczeniu dalej. Poprosiłam,
żeby poszedł ze mną na drugi dzień na próbę. Powiedział, że i tak miał taki
zamiar, bo skoro przyjechał do Krakowa, to może zostać kilka dni. Chciał mnie
odprowadzić do domu, ale potrzebowałam spaceru, żeby pomyśleć. Pożegnaliśmy się
buziakiem w policzek i skręcił wcześniej kierując się do dziadków Kamila.
Na próbie byłam
pierwsza, przyszedł kilkanaście minut po mnie, trenerka miała być później, jak
zawsze zaczynałam sama. Po rozgrzewce tańczyliśmy różne układy.
- „Skoncentruj się
Krajewski!” – rzuciłam, gdy znowu pomylił kroki – „Co z Tobą?”
Wkurzył się, wytarł
ręcznikiem twarz.
- „Co ze mną? Olka, o
co, do jasnej cholery chodzi? Nawet ze mną nie pogadałaś o tym, co zaszło tylko
wyciągnęłaś do kina. Nie wiem czy mam Cię przepraszać, czy mam się bać, bo
zachowujesz się zupełnie normalnie. Nic z tego nie rozumiem i żądam wyjaśnienia
natychmiast.”
Pokiwałam głową ze
zrezygnowaniem, włączyłam piosenkę, wyciągnęłam rękę.
- „Chodź.”
- „Co?”
- „Chodź, to jest
moje wyjaśnienie.”
To była nasza
piosenka i nasza rumba lecz przez cały utwór nie domyślał się, o co mi chodzi. Dopiero
ostatnia figura, podnoszenie, a potem, gdy powoli, powolutku opuszczał mnie w
dół… To był stały punkt tej rumby. Namiętny pocałunek. Tego się nie spodziewał.
Oderwałam się.
- „Teraz rozumiesz?”
- „Nie.” – uszy znowu
uniosły się do góry – „Musisz mi to jeszcze długo tłumaczyć.”
Roześmiałam się, aż
echo poniosło po sali. Zdziwiłam się sama, bo to chyba pierwszy taki naprawdę
szczery śmiech od… od… od dawna…
- „Czy to znaczy, że…”
- „Uhm… Nie wiem czy
wyjdzie Iggy, naprawdę nie wiem i nikt nie da nam gwarancji, ale chcę
spróbować.”
Jego radość była
nieprzeciętna, kręcił mną wkoło i całował po całej twarzy. Po czym podniósł
mnie do góry i przycisnął do lustra, aż jego zimno czułam na plecach. Znowu zatopiliśmy
się w swoich ustach. Na to wpadła trenerka.
- „O kurwa! To znaczy…
przepraszam… a tak właściwie, to… nareszcie!”
- „Co nareszcie?” –
trzeźwo spytał Igor stawiając mnie na podłodze, ale nie wypuszczając z uścisku.
- „Nareszcie się
spiknęliście.”
- „Eee… To jest
wielki powrót, a nie spiknięcie.” – powiedział Igor i wtajemniczył trenerkę w
kawałek naszej historii. Kazała nam się wynosić do domu i świętować, co z
ochotą uczyniliśmy. Oboje mielibyśmy problemy z koncentracją.
to ze zrozumiała, ze zaniedbała Pole to jest ok... to że Pola sie gniewa to rozumiem, ale tego że chce byc z Igorem nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńnie wiem co o tym sądzić i nie wiem co będzie dalej... wszystko jest takie... ach nie wiem i nie rozumiem...
potrzebny jest jej bo zobaczyła Taya z Meg, nie kocha go, ale jest jej potrzebny, myslała że bedzie ok, że zapomni o Tayu, ale nie zapomni
UsuńWyjaśnić? 'Może już czas żyć normalnie?' - to są jej słowa. Kiedyś było im razem dobrze, chce spróbować. Nie mówi, że to będzie do końca życia i powtarza, że kiedyś go kochała, teraz jeszcze nie, ale skoro kiedyś go kochała, to może pokocha teraz. Tak miało być od początku, dlatego Igor cały czas się przewijał i specjalnie chciałam dokładnie pokazać ich relacje.
OdpowiedzUsuńOOOOO, nieeeeeee! Nie tak to sobie wyobrażałam....Nie , nie, nieeeeee ;/ to, że na FB kliknęłam ,iż nie wierzę w wielki comeback Olsi i Taya ,wcale nie znaczy, że chcę by Ola i Igorzyna byli razem ;/ NO kuźwa, HELOOOOł!!!! I to, że CHYBA się bzyknęli po pijaku ( albo nie, chociaż rozrzucone ciuchy pobudzają wyobraźnię) ...okropnie było o czymś takim czytać....:-( Chyba jednak podświadomie chciałam, by doszło do spotkania Oli z Tayem...serce mnie boli. Okropecznie :( Fakt, że T i O mogą do siebie nie wrócić boli chyba mniej, niż powrót do Igora.....:( Od samego początku nie pałałam sympatią do niego, choć za cholerę nie wiem, dlaczego....hmmmmmmmm. Nie o takim zakończeniu myślałam...ale to Twoje opowiadanie, takim chciałaś, aby się stało :(
OdpowiedzUsuńBetsy, no ja nawet nie wiem, co ja mam Ci napisać. Wiesz dobrze, że ja mam w głowie całe opowiadanie. Tak właśnie miało być. Zobaczycie, co tam dalej wymodziłam. Jak będę przynudzać, to walnijcie mnie w łeb.
Usuńo matko, a to co? kurczę, nawet nie wiem co powiedzieć. Ola mnie zaskoczyła i muszę powiedzieć, że pozytywnie,i mimo, że i tak uważam, że ona i Tay i tak będą razem ( bo przeciez inaczej nie może być;-) ) to jednak cieszę się , że wzięła się w garść i chciałabym żeby Tay też przestał już płakać. trzeba żyć dalej, mimo tego, że liczę, że znowu się spotkają, a widzę, że wszystko na to wskazuje.
OdpowiedzUsuńGdzie Ty widzisz, że wszystko na to wskazuje? No serio, ja nie wiem... Tay ma Megan, Ola wróciła do Igora... Obie pary będą szczęśliwe i koniec :D Hihihi! Ale musiała wziąć się w garść, jakoś ogarnąć, bo tylko staczała się w dół, a nie szła do góry. Igor się przewijał całe opowiadanie po to, aby się teraz pojawić na nowo w życiu Oli. I ta impreza maluchów też była po coś i to, że on się tam napatoczył. Sama nie wiem, skąd ja to wymyśliłam.
UsuńIgor pomoże się Oli pozbierać, ale to nigdy nie będzie Tay.Taka miłość zdarza się tylko raz.Ola będzie go wspominać w wielu momentach życia, będzie jej "dobrym cieniem",lekarstwem, westchnieniem. Na zawsze.Prawda droga autorko?
OdpowiedzUsuńNo mnie też się wydaje, że to nigdy nie będzie Tay. Ale Ola chce spróbować.
UsuńNIkt nie zastąpi Taya, nikt!!!!! AAAAAAAAAAAaaaaaaabuuuuuuuuuuu :-( :-(
OdpowiedzUsuńAż Betsy zmieniła zdanie... No nikt nie zastąpi Tay'a, ale ona jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy.
UsuńA ja im życzę jak najlepiej. może Igor się czegoś nauczył. wiadomo że T. był miłością jej życia ale po tym wszystkim co zaszło nie wyobrażam ich sobie znowu razem (O i T.). Bardzo mi się podobał ten odcinek. Obstawiam że T. dowie się o I. i jeszcze czeka nas niezły galimatias zdarzeń i uczuc.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekac c.d.
Galimatias na pewno nas jeszcze czeka, no bo oczywiście, że T dowie się o I, jakżeby inaczej? Hehe!
UsuńOooo Pola, ciekawe jak się spotkają mam nadzieje, że Olka przyzna się co narobiła w końcu a Polka da Olsi zasłużoną zjebkę. O jak to Olka z Igorem? OMG, to już nie na moje siły co ta dziewucha odpierdziela!!! Nie potrafie jej zrozumieć i chyba nie zrozumiem o co chodzi... Zostawiła miłość swojego życia i wróciła do debila, który ją skrzywdził. No dajce mi młotek w dłoń, albo Poli!!! Nie zaakceptuje tego!!! Never!!!
OdpowiedzUsuńMłotek, raz, zapodać! No co ja poradzę, kiedy ona głupia jak cielę?
UsuńNie, nie, nie!!! Nie zgadzam się na Igora!!!
OdpowiedzUsuńOlka oszalała?
No dobra wiem, że za wszelką cenę próbuje zapomnieć, a on jest tą wszelką ceną haha
W sumie idealnie to ujelas i nie mam nic do dodania.
Usuń