Got a hold on me

wtorek, 12 maja 2015

Część 109

Epilog

Listopad 2010

Narrator
Stała za kulisami obserwując muzyków zza kotary. W ostatniej chwili złapała małego chłopca, który prawie wszedł na scenę. Wzięła go na ręce, a on uderzał swoją malutką rączką w jej policzek.
- „O Boże, tu jesteś!” – przerażona Nicole wypadła zza rogu z butelką w dłoni.
- „No jest, jest. Słucha sobie taty i wujków.”
- „Dzięki Ola.” – Nikki puściła dziewczynie oko i zabrała malca.
Usłyszała, że zapowiadają solówkę Tay’a. Ike od razu pobiegł do garderoby, w Zac’a rzuciła ręcznikiem.
- „Dzięki Piękna!”
- „Proszę Przystojniaku. Mnie się chyba nigdy nie znudzi słuchanie Was.”
- „Znudzi się, znudzi. To Twoja pierwsza cała trasa.”
- „Fakt!” – roześmiała się wieszając na szyi Zac’a, chłopak objął ją w pasie – „A Ty jesteś najlepszym perkusistą ever!”
- „Możesz mi tak mówić zawsze. A kto przyjedzie na ostatni koncert?” – spytał nie wypuszczając Oli z objęć.
- „Jak to ‘kto’?” – obruszyła się – „Ładnie mnie słuchasz. Wszyscy. Maluchy, Pola z Mikim, Vivian i Paddy, Paweł z Jessicą, no chyba, że wiesz… Bobo będzie chciało na świat, Angela, Mike. No i mama nawet przyleci. A to będzie jej pierwszy koncert. Zazwyczaj nie miała możliwości, wiesz, przez babcię.” – łzy pojawiły się w oczach dziewczyny.
- „Chodź tu.” – Młody przytulił ją jeszcze mocniej do siebie – „Nie płacz, wylałaś już przecież morze łez. Taka kolej rzeczy.”
- „Wiem, ale jak tylko sobie przypomnę, to mi smutno.”
Zac pocałował Olę w czoło i głaskał po włosach, gdy ze sceny wrócił Tay. Wziął ręcznik i patrzył się pytająco na brata, który odsunął dziewczynę od siebie i rzekł:
- „No to idę na solówkę.” – a mijając Tay’a dodał szeptem ‘babcia’.

Ola
Odwróciłam się do niebieskookiego widząc w jego oczach współczucie i zrozumienie. Zawiesił ręcznik na szyi i patrzył na mnie. Podeszłam mocno się wtulając.
- „Przypomniało Ci się?” – spytał całując w skroń i kojąco głaszcząc po plecach.
- „Tak. I nie wiem jak długo będzie to do mnie wracać.”
- „Ma prawo wracać. Ale pamiętaj, że jestem przy Tobie.”
- „Wiem Tay, wiem. Dziękuję.” – odsunęłam się tak, żeby oprzeć swoje czoło o jego, żeby móc zatonąć w moich ukochanych niebieskich oczach. – „Kocham Cię. Najbardziej na świecie.”
- „Ja Ciebie też Olsia.”
- „Kocham Cię, ale dalej pocisz się jak mysz. Już się cała lepię.”
- „Ty to potrafisz zepsuć nastrój.” – wyszczerzył się do mnie w chwili, w której wpadł rozkojarzony Ike.
- „Młody kończy, potem ja i przerwa, tak?”
- „Tak.” – Tay przewrócił oczami, ostatnio Ike przestał cokolwiek ogarniać.

Tay
- „Uwielbiam ten utwór z Twojej solówki.” – powiedziała.
- „Carry you there?”
- „No tak. Pamiętam, jak nie chciałeś mi go zagrać.” – uśmiechnąłem się lekko.
- „A nie kojarzy Ci się źle?”
- „Nieee… Jest piękny. I był to pierwszy utwór dla mnie. Mnie się źle kojarzy ‘Got hold on me’.” – skrzywiła się – „Ale jest tak dobry i tak się bardzo podoba publice, że
mógłbyś go dalej grać.”
- „A skąd wiesz?” – zdziwiłem się.
- „Z ankiety na forum. Zacky dawał ostatnio.”
- „I nie miałabyś nic przeciwko?”
- „Nie.” – potrząsnęła głową – „Przypominałby mi o mojej głupocie i tym, co mogłam przez to stracić.”
- „Oj Olsia, Olsia…” – potarłem nosem o jej nos i pocałowałem.
- „Wam się jeszcze nie znudziło?” – Nicole przewróciła oczami rozglądając się na boki.
- „Nieee…” – wyszczerzyłem się do niej.
Wszedł Zac niosąc bratanka na rękach.
- „Tego Pana szukasz Nikusiu?” – spytał.
- „Dzięki Młody. Z nim, to trzeba mieć oczy naokoło głowy. W dodatku z drugim na ręku, to totalna masakra.”
- „Chodźmy do busa, pomogę Ci.” – powiedziała Ola.

Odkąd Nicole z Ike’m mieli dzieci często nocowaliśmy w hotelach, jeśli nie trzeba było jechać gdzieś dalej. A tak, to przynajmniej każdy się wyspał. Byliśmy właśnie w drodze do kolejnego miasta, a tam mieliśmy przenieść się do hotelu. Siedzieliśmy w naszym buso salonie, malcy na szczęście zasnęli, więc rozmawialiśmy o kończącej się trasie.
- „W ogóle Piękna, miałaś mu powiedzieć, jaka jesteś zazdrosna.” – zakrztusiłem się browarem.
- „Zazdrosna?” – patrzyłem raz na Olę, raz na brata.
- „Zacky!” – Ola uderzyła Młodego z łokcia, na co się wyszczerzył i roześmiał. Ike tylko prychnął. Nadal miał żal do Oli o to, jak potraktowała mnie i nas wszystkich trzy lata temu. Chociaż i tak ostatnio ich stosunki uległy ociepleniu. Zobaczył chyba, że jesteśmy szczęśliwi. Zmieniliśmy się, odbudowaliśmy to, co Olka tak bardzo zniszczyła. Staraliśmy się do tego nie wracać, żyć teraźniejszością lub przyszłością. Czasem się sprzeczaliśmy, ale kto tego nie robi? Tylko raz wybuchnąłem tak porządnie, ale oczywiście niesłusznie jak to ja i wcale nie byłem zły, gdy płakała w rękaw Młodemu. Natomiast ona nie robiła mi afery o fajki, kategorycznie jednak zabroniła, abym przy niej palił. Wiedziałem, jakie jest to dla niej ważne i trudne, nie lubiła, gdy całowałem ją po wypaleniu papierosa. Zebrałem się w sobie i po około roku udało mi się całkiem rzucić to cholerstwo. Do końca życia zapamiętam, jaką sprawiłem jej wtedy radość. Gdy pierwszy raz przyleciała do Tulsy nie miała łatwo. Tylko Nicole i Angela ją wspierały. Ike i dziewczyna Zac’a dosłownie jej nie cierpieli i wcale nie starali się być mili, a Młody musiał sobie wszystko poukładać i dopiero, gdy przeprowadziła się do Tulsy na stałe odbudowali swoje przyjacielskie relacje. Na początku byłem zazdrosny, ale widziałem, że on kocha na zabój swoją dziewczynę, a Ola kocha mnie. Tak, tego byłem pewny od momentu, gdy poleciałem do Polski na jej urodziny.
- „Tay!” – potrząsnęła mną za ramiona – „Co z Tobą?”
- „Sorry, zamyśliłem się. To co z tą zazdrością? Ciekawość mnie zżera!” – zaruszałem brwiami w jej stronę.
- „No nic, nic, Zac żartował.”
- „Wcale nie żartowałem.” – Młody obruszył się – „No bo Oli chodzi o to, że…” – jego dziewczyna zatkała mu usta dłonią chichocząc i mówiąc, że przecież nie można zdradzać sekretów przyjaciół i żeby Ola sama powiedziała, o co chodzi.
- „No bo…” – nabrała powietrza – „No bo do mojej piosenki, powtórzę: ‘do mojej piosenki’ zapraszasz fanki na scenę i sobie z nimi tańcujesz.” – zrobiła naburmuszoną minę.
- „I to Ci przeszkadza?” – zdziwiłem się.
- „No raczej!” – wtrącił Zac.
- „Przecież to piosenka o tańcu, moja piosenka, moja i tylko moja. A te laski mało Cię nie zjedzą. Jestem zazdrosna nie o to, że je bierzesz na scenę, ale o to, że do mojej piosenki.”
Skrzyżowała ręce na piersiach, zrobiła butną minę. Przez chwilę myślałem, że żartuje, ale znałem ją na tyle, że wiedziałem, że jest to pół żartem, pół serio. Nie miała pojęcia, czemu tak zrobiłem i co szykuję dla niej niedługo…

Ola
Po przed ostatnim koncercie w Saint Louis targaliśmy walizki do naszego pokoju hotelowego. Rzuciłam się na łóżko.
- „Ależ jestem zmęczona.”
- „Tylko mi nie zaśnij. Lecę się myć, bo się pocę jak mysz. A jak wrócę, to…” – nie dokończył, bo dostał poduszką w głowę i uciekł do łazienki.
Cała moja ekipa z Polski była już w Springfield, my nie daliśmy rady dojechać dzisiaj do miejsca ostatniego koncertu. Nie widziałam się z nimi kilka miesięcy, no poza Pawłem, który mieszkał w Tulsie z Jessicą. Jess lada moment miała rodzić, ale uparła się, że na ostatni koncert przyjedzie. Tworzyliśmy naprawdę zżytą grupę przyjaciół, chciała być z nami, bo zawsze bracia świętowali ostatni koncert z trasy. Rodzice Tay’a zorganizowali transport, wszyscy mieli dojechać autokarem. Pomyślałam, że za chwilę zasnę ze zmęczenia, chwyciłam więc ręcznik i wślizgnęłam się do łazienki.
- „Wiedziałem, że przyjdziesz.” – powiedział Tay nawet nie otwierając zamydlonych oczu.
- „Skąd?” – spytałam otwierając drzwi kabiny.
- „Chodź tu.” – po omacku odnalazł moją rękę i wciągnął do środka. Spłukał pianę z twarzy, polał mnie ciepłą wodą, a jego usta w mig odnalazły moje.
- „Możemy już?”
- „Taylor, zachowujesz się tak, jakby moja niedyspozycja trwała kwartał, a nie kilka dni.”
- „Te kilka dni strasznie mi się dłużyły. A przedtem byliśmy wszyscy w busie, wcześniej Ty byłaś chora, no zobacz, że minęły prawie dwa tygodnie.”
- „Tay, jesteś niepoprawny!” – powiedziałam całując go z pasją. Włosy lepiły mi się do twarzy, odgarnął je, a jego ręce błądziły po całym moim ciele zatrzymując się na dłużej na brzuchu. Oderwałam usta.
- „Nie żałujesz?”
- „Olsia, ile razy mam Ci to powtarzać?”
- „Dużo, lubię tego słuchać.”
- „Szalona!”
Wziął mnie na ręce, mięśnie napięły się jak zwykle, uwielbiałam to. Gorąca woda leciała na nas, a ja na rękach mojego niebieskiego mogłabym tak zostać do końca świata. Namydliliśmy się nawzajem i zostałam wyniesiona do pokoju, ręczniki chwytając w ostatniej chwili.
- „Tay, woda z nas kapie.”
- „Czy to ważne?” – powiedział kładąc mnie na łóżku i podkładając mi ręcznik pod włosy. Całował moją twarz, włosy, brzuch, piersi… Nie chciałam czekać dłużej, ale bawił się, zwodził i grał nie pozwalając mi na więcej. W końcu nasze ciała złączyły się w jedno, on nadawał rytm. Otworzył oczy, a ja jak zwykle zatonęłam w ich niebieskości. Uśmiechnął się i cmoknął mnie w nos wracając potem do namiętnego całowania ust. Nie używaliśmy żadnych zabezpieczeń, i tak nie były potrzebne. W kulminacyjnym momencie krzyknęliśmy oboje, już się nie wstydziłam i stałam prawie tak samo głośna jak on. Z mokrymi włosami, kapiącą wodą zakopaliśmy się pod kołdrę i usnęliśmy.

Springfield, ostatni koncert trasy ‘Shout it out’
Narrator
- „Daleko jeszcze?” – spytała Ola, która od godziny była już gotowa na spotkanie ze swoją rodziną.
- „No to daleko czy nie?” – przedrzeźnił ją Zac tekstem ze Shrek’a, na co wystawiła mu język.
- „No już niedługo. Dzisiaj chyba nie mam co liczyć na Twoją pomoc przy chłopcach?” – Nikki uśmiechnęła się, a Ola zrobiła przepraszającą minę.
Wrzask, jaki było słychać, gdy Hanson bus podjechał pod hotel był nie do opisania. A zrobiły go osoby z otoczenia Oli, z Polski. Pani Jabłońska zalana łzami tuliła najstarszą córkę do siebie, Gabrysia przytulała ją z drugiej strony, jedynie Adrian i Pola czekali spokojnie na swoją kolej. Potem przywitała się z Mikołajem, Agatką i Błażejem, a także Państwem Hanson i pozostałym rodzeństwem Tay’a. W restauracji wynajęli całą salę dla siebie, wrzawa była przeogromna, zwłaszcza, że goście z Polski mówili w swoim języku, żeby móc jak najwięcej sobie opowiedzieć, ale też często przełączali się na angielski, żeby inni nie byli poszkodowani.
- „Ja to muszę chyba jakiś profit dostać, że Was zapoznałam.” – powiedziała Ola patrząc na swoją młodszą kopię, którą obejmował Błażej – „A jak mi przyniosła czapkę, co zostawiłeś na klatce, to mówiła: ‘co to w ogóle za imię? Błażej!’.
- „Olka!” – Gabi zrugała siostrę – „Teraz uważam, że to bardzo ładne, oryginalne i trochę zabawne imię.”
- „Zabawne? A to czemu?” – wtrąciła się Agata, dziewczyna Adriana.
- „Bo mojej Gabrieli kojarzy się z błaznem!” – wytłumaczył brunet udając, że strzela focha. Ola za to spłakała się ze śmiechu z tego wyjaśnienia. Była najszczęśliwszą osobą w tym towarzystwie. Miała wszystkich swoich bliskich obok. Jessica opychała się dobrociami, mówiąc, że to już ostatnie dni, kiedy ma prawo bezkarnie sobie dogadzać, Pola trajkotała w najlepsze ze swoim bratem, Zac i Adrian filmowali jak zawsze na dwie kamery, Mike próbował załatwić jakąś muzykę, żeby mogli sobie potańczyć, Angela trzymała się trochę z boku, przecież miała Olę na co dzień. Siostra Tay’a, mała Jessica ciągle przychodziła do dużej Jessici i pytała, kiedy wreszcie zostanie tą obiecaną ciocią. Rozgardiasz był ogromny i mało kogo obeszło to, że trzy osoby ulotniły się w celu wykonania próby. Ola tylko machnęła im na pożegnanie wracając do konwersacji z mamą.
Całe towarzystwo z Polski poza Pawłem i Jess bawiło się w tłumie, z boku, za barierkami, specjalnie zostało ustawione takie miejsce. Ola patrzyła z uwielbieniem na swojego ukochanego, gdy śpiewał jakby tylko ona tam była. Codziennie dziękowała w myślach Poli, Nicole i Gabrysi za to, że namówiły Tay'a do przylotu do Polski. Była szczęśliwa, tęskniła za domem i rodziną, ale wybrała miłość. Miłość, o którą dbała jak tylko potrafiła najlepiej. Tay ją kochał, nawet taką, która nigdy nie da mu dziecka, taką z wadami, taką z zaletami, taką codzienną, zwykłą ją. Chociaż, gdy mu to mówiła twierdził, że właśnie musi być niezwykła skoro nic nie potrafiło sprawić, żeby o niej zapomniał. Zamyśliła się na dłuższą chwilę, aż Gabi trąciła ją łokciem. Po solówkach i przerwie, gdzie wszyscy spotkali się za kulisami przyszedł czas na jej piosenkę. Tay wziął mikrofon w dłoń i zaczął patrzeć po pierwszych rzędach. 
- „Zawsze na koncertach tej trasy zapraszam na scenę kogoś z publiczności przy pewnej piosence.” – pisk był nieprawdopodobny – „Dzisiaj zrobię wyjątek. Chciałbym zaprosić do tańca osobę, dla której powstał ten utwór. Spojrzał centralnie na Olę, która stała przerażona kiwając głową na 'nie'. Gdy zobaczyła, że Tay zmierza w jej stronę schowała się za Adriana. 
- „Widzę, że będą trudności.” – powiedział odkładając mikrofon na stojak, zeskakując ze sceny, przerzucając Olę przez ramię i wracając schodami zza kulis. Wrzask znowu się podniósł.
- „Panie i Panowie, najlepsza tancerka na świecie, która zainspirowała mnie do napisania 'Give a little' – moja żona – Aleksandra Hanson.”
Ola postukała się w czoło, na co dostała buziaka od Tay'a. Zatańczyli razem do jej piosenki, na scenie, do JEJ piosenki. Trochę się tego obawiała i stresowała na początku, ale po chwili dała się ponieść muzyce i niebieskookiemu. A potem? A potem żyli długo i szczęśliwie...

Zac
- „I było im zielono...”

31 komentarzy:

  1. „I było im zielono...” jakby to osioł powiedział...hihihi
    i jest piosenka "give a little" jej piosenka
    ale nie mogę uwierzyć że to koniec... już????? nie, no nie... chce jeszcze
    piękne zakończenie az łezka mi się zakręciła
    skończyło sie dobrze, choc Ola namieszała bardzo trzy lata wcześniej,.... a Ike ma 2 synki :) a Zac ma Sue, a Paweł i Jess zaraz będą rodzicami...w ogóle wszystko jest piekne cudowne tylko jedno mi sie nie podoba że to koniec...
    ech bo tego słowa nie może zabraknąć...
    i została jego żoną i był seks, i był koncert i cała rodzina i wszyscy, ale fajnie i nie palił, i pozwalał sie do Zac'a przytulać i Ola była zazdrosna i była jej piosenka i w ogóle wszystko było
    a mój komenatrz jest wlasnie taki jak moje uczucia :):):)
    epilog???? no nie, ale i tak pięknie....
    ech
    ech
    ech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. własnie czytam co napisałam i chyba nigdy tak dziwnego komentarza nie napisałam :)
      ech

      Usuń
    2. "a Zac ma Sue"- no dobra ponoc słowa o Sue nie było, tylko o dziewczynie Zaca ze jak Ola wróciła do Tulsy to jej nie cierpiała, to chyba sobie Sue sama wyśniłam... hahaha
      jak to czytałam?

      Usuń
    3. Odpowiem za jednym razem Aniu. Tak, miałaś rację, było wszystko, dokładnie to wszystko, co napisałaś. Starałam się, pisałam długo tę część. Nie zaczynałam jej wcześniej, mimo że wiedziałam, co w niej będzie, chciałam zrobić wszystko po kolei. I mam nadzieję, że niczego nie pominęłam i wszystko zostało wyjaśnione. Nie dodałaś jeszcze, że Gabrysia jest z Błażejem, hehehe!

      Usuń
    4. Minęło 4 lata od tego jak to napisałaś ..... może tak druga część hihi
      A ja po fd hf to czas na you :);)

      Usuń
  2. Anna de Witt12 maja 2015 22:27

    Wyszczerzyłam się z zadowolenia.
    Żona?????? Kto by się tego domyślił.
    Fajnie, ze jest happy end, dziękuję Judyta. Szkoda, że juz KONIEC.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się Mamuś wyszczerzyłaś, ja też się szczerzę... Ale i mnie szkoda, że to już koniec.

      Usuń
  3. Ale jak to już? Epilog? Piękne zakończenie lepszego nie mogłam sobie wymarzyć:) Jak to wszystko się poukładało. Ja musiałam przeczytać dwa razy żeby w głowie sobie to wszystko ułożyć kto z kim i dlaczego.
    I ta zmiana piosenki na koniec... od razu wpadło mi w ucho:)
    Olu dziękuje za wszystkie 109 części opowiadania! Uwielbiam je tak bardzo jak uwielbiam muzykę braci Hanson:) Pozdrawiam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że Ty byłaś od początku za nimi, za tym, żeby tak to się właśnie skończyło. Jest mi niezmiernie miło, że uwielbiasz mojego bloga :)

      Usuń
  4. Ogólnie mało tutaj pisałam.....ale na koniec nie odmówię sobie skomentowania całości. Za każdym razem czekałam z niecierpliwością na kolejną część, strasznie fajnie mi się czytało to opowiadanie. Taylor Hanson jako główny bohater to coś zupełnie innego niż we wszystkich pozostałych fanficach gdzie wiecznie króluje Paddy Kelly.....więc tutaj taka mała odskocznia. Od samego początku kibicowałam Oli i Tay'owi i szczerze bym się zawiodła gdyby nie zostali razem. Oni po prostu do siebie pasują jak dwie połówki pomarańczy. Oluś jestem z Ciebie niezmiernie dumna, że udało Ci się stworzyć takie arcydzieło, wątek kiedy Olka spieprzyła wszystko kłamstwami i powrotem do Polski - mistrzostwo !!!! Bałam się, że ciężko będzie to odkręcić, na szczęście prawdziwa miłość przezwycięży nawet największą burzę z gradobiciem :) Cieszę się, że wszystko zakończyło się happyendem, tylko taki mały żal pozostał, że to już koniec.....buuuuu.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś, mimo że nie pisałaś, ja wiedziałam, że jesteś i czytasz, pamiętam, jak mnie namawiałaś do stworzenia tego bloga. Z tym arcydziełem, to chyba przesada, ale ogromnie się cieszę, że się podobało. Olka spieprzyła równo, ale jak widać skoro nie mogli o sobie zapomnieć, to znaczy, że coś jednak wyjątkowego ich połączyło.

      Usuń
  5. Ech dlaczego to juz koniec? 😅

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale jak to? NO jak to? Koniec? Już? Niemożliwe :-(
    Ależ szybka akcja....Olsia już w Tulsie.....Ike ma dzieciaki, Jess jest w dwupaku....Trasa koncertowa! Ależ wszystko na raz, nie ogarniam kuwety :-0
    Padzik nie miał się zjawić na koncercie z Viv? Czy mi się cos pomerdało?
    Nie mogłam doczekać się części, w której Olsia jedzie z Tayem do Tulsy, momentu, w którym spotyka się z Zackiem :( Momentu, w którym się godzą :( NO ok, niby ogólnikowo wspomniane jest ich spotkanie i fakt, że musiał to sobie wszystko poukładać...ale ja chyba czekałam na więcej :( Przynajmniej jeszcze przed końcem byłaby jeszcze jedna lub dwie części :(
    Ech, smutno mi, że to koniec...że już nie będę czekać na następną część :( Jakoś mi tak dziwnie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Olu, dziwne uczucie mną ogarnęło...Z całą pewnością na to czekałam, tak miało być, choć nie powiem, że kilka razy wcale nie byłam przekonana, ze jednak się zejdą...Na to czekałam i jestem w pełni zaspokojona i uradowana. Z drugiej strony podobnie jak Beata powyżej-myślę sobie-jak to? już? czy to oby na pewno tak miało być?a najgorsze jest pytanie-I co teraz?
      No właśnie co Olu, teraz?do licha!
      Był klimat, oj był!Zacznij znowu!!!

      Usuń
    2. Betsy, no pewnie była na koncercie i Vivian i Paddy, skoro Olsia o tym wspomniała. Hehe! No i tak to się właśnie miało skończyć. Tak to miało wyglądać. Wiem, że może liczyłaś na więcej wyjaśnienia, ale... No właśnie, jest ale... Mnie też dziwnie, wierz mi...

      Usuń
    3. Joanno, teraz Tobie odpisuję. Cieszę się, że jesteś w pełni zaspokojona i uradowana i że takie zakończenie Ci na rękę. Co teraz? No nie wiem, co teraz? Może inne opowiadania? Może?

      Usuń
    4. Nie ma może...Koniecznie!!!

      Usuń
  7. Ale jak to???? Olka!!!!!! Nie przygotowałaś mnie!!!!!!!!!! Epilog???? Że już??? Że to się dzieje naprawdę, kurna skopię Ci dupsko w Berlinie za ten stres!!!!!!! Jakbym wiedziała to bym nie czytała dzisiaj rano w pracy tylko bym sobie zostawiła na wieczór!!!!!!!!!!! Mam focha!!!!!!!!!!! Cóż ja mogę napisać... Oprócz tego, że nie mam co teraz czytać i masz przedupcone!!!!!! ;)
    Opowiadanie zakończone fenomenalnie, wielka miłość zwyciężyła i wszyscy jakoś się dogadali. Ola wyjechała na stałe do Tulsy (choć myślałam, że to Tay przyjedzie na stałę do Polski:P), każdemu się życie ułożyło tak jak powinno. Na końcu jak Tay przedstawił Olsię "...moja żona" to aż mi się gęsia skórka pojawiła na kręgosłupie, a oczy zaszły łzami, ale finalne zdanie Zaca: "i było im zielono" rozładowało całe napięcie i wszystko. Ania dobrze zauważyła, że zabrzmiało to jak osioł ze Shreka, hehehe ale Zac mi od początku przypominał osła więc wszystko jest tak jak być powinno. Szok, szok, SZOK!!!! Jak mogłaś mnie na to nie przygotować????? O mało zawału nie dostałam jak przeczytałam pierwsze słowo "EPILOG" grrrr... No co Pan zrobisz? Nic Pan nie zrobisz!!!
    Oleńko!!! Dziękuję Ci za tą przygodę, za to że dałaś się namówić i pisałaś, za wiele uśmiechów i łez, za palpitację serca, za opluty moim DNA monitor i za wykreowanie mej osoby jako "wariatki w pracy" która suszy zęby i wyje do monitora, dziękuję za to że dane mi było czytać i za świetną historię. Nie wiem co więcej napisać FUCK!!! Nie byłam na to gotowa... Ola DZIĘKUJĘ!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ostatnie zdanie Zac'a, to właśnie było to ze Shreka, oboje uwielbiali to oglądać i kiedyś w Hanficu Zac już powiedział do Nicole, że jak się mają zejść, to i tak się zejdą i będzie im zielono. Dlatego nie mogło go zabraknąć na koniec. Tak, epilog. Koniec. Przepraszam, że nie uprzedziłam, ale to jak normalna część miało być, żeby było zaskoczenie. Twoje podziękowania są mega, ja jeszcze swoje napiszę, ale jak to bywa, musi przyjść wena.

      Usuń
  8. Epilog?? Że już koniec?? oj, nie!! ja również nie byłam przygotowana...
    Zakończenie baśniowe, z happy endem. Miłość zwyciężyła. Tak jak Ania napisała, ta część zawiera "wszystko". :)
    Oj. Oleńka dziękuję, dziękuję, dziękuję.Piszesz wspaniale, wiele razy poruszyło mnie czytanie Twojego bloga. Mam nadzieję, że po zasłużonym odpoczynku jeszcze wrócisz do pisania bo MASZ TALENT.
    PS. Już tęsknie za wszystkimi bohaterami..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Epilog, koniec, no tak tak tak! Koniec Hanfica. Ania ujęła w komentarzu 'wszystko' czyli to, co trzeba i to, co miało być. Czy wrócę do pisania? Na razie się na to nie zanosi.

      Usuń
    2. A weź pani nie szkodzi
      Zawsze będę cię namawia do napisania Zaca, zawsze od tylu lat i jak trzeba będzie to nadal...

      Usuń
  9. WHAT?!!!
    Tak bez przygotowania! Nie spodziewałam się :(
    Haha w ogóle zaczęłam czytać w tramwaju początek tego epilogu i jakoś źle zrozumiałam, że Ola jest z Zackiem! Aż zdębiałam! Ale to jednak tylko mój błąd :P
    Super zakończenie, mimo że nie lubię happy endów, to ten mi się podoba :) Będę tęskniła straszliwie!
    Mam nadzieję Ola, że masz już coś nowego w zanadrzu! :*

    PS. Springfield, St Louis, Tulsa - coś mi się zdaje, że będę jechać śladami Hanfica niedługo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jesteś jedyna, która zauważyła to, co chciałam. Żeby na początku wyglądało to tak, że niby Ola jest z Zackiem :) Hihihi! O to mi właśnie szło! Dziękuję, że to zauważyłaś. Miała być taka zmyłka. W zanadrzu nic nie mam, na razie przerwa i nie wiem czy na razie czy na zawsze. Ja też będę tęskniła. A śladami Hanfica, Hanfic poprosi zdjęcia :)

      Usuń
    2. O Ty cholero! Aż 3 razy musiałam początek czytać, żeby zrozumieć :D

      Usuń
  10. Szczerze to nie wiem, co napisać. Jeszcze jestem pod wrażeniem. Jestem jednocześnie zadowolona i smutna. Zadowolona, bo koniec był taki jaki kocham. Po dramatach i tragediach przychodzi szczęście "i żyli długo i szczęśliwie" - uwielbiam te słowa kończące piękną miłosną historię. Smutna, bo to już koniec.
    Ola cudownie piszesz. Twoja historia była pełna emocji i uczuć, ale napisanych życiowo (jeżeli istnieje takie sformułowanie haha). Nie widziałam tu bajki, po prostu czytałam prawdziwą opowieść o prawdziwych ludziach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olis, Twoje ostatnie zdanie, ze to nie bajka tylko prawdziwą historią. No tak miało właśnie być. Jestem szczesliwa, ze tak to odebralas. Jak kończyła pisanie, to też byłam zadowolona z jednej strony, a z drugiej smutną, ze to koniec. Alebylo dokładnie tak, jak sobie wymyśliłam.

      Usuń
  11. Miałam wcześniej przeczytać to opowiadanie a się ociągałam tyle opowiadań jest pisanych zawsze coś wypadało w końcu się udało usiadłam i poszło jak już przeczytałam kilka rozdziałów wpadłam na AMEN.Tak bardzo inne to opowiadanie od innych mi znanych brak wątków kryminalnych zawiłych brak horroru ,ale zwyczajnie tak poprostu miłosc flirt i inne zdarzenia losowe .zaczne od początku związek Igora z Ola i jego jakby zdrada :Ola wybrała tak jak chciała ,nie dała mu szansy potem ten wyjazd do USA uczelnia nowi znajomi imprezy i Taylor !!!pomimo cieżkiego charakteru okiełznał ją niesamowicie czytając o nich było czuć te uczucia .Naturalne sprzeczki w związku spedzanie razem czasu itd nic nie mocno wyimaginowane .Zachary hmmm mimo że od początku kibicowałam Oli i tayowi to w pewnym momencie myslałam że on i ola beda razem co nie dawało mi satysfakcji i bałam sie czytac dalej Zac zakochany w dzieczynie swojego brata przecież to sie w życiu nawet zdarza ,i te jego sny przemyslenia budził we mnie skrajne uczucia z jednej strony się we mnie gotowało z drugiej strony było mi żal bo wiele się wycierpiał zwłaszcza gdy prawda się wydała .Mimo to nie tylko Taylor podbił moje serce bo Zac też tylko ta sue fuuuuujka została przezmnie nie polubiona nijak do niego nie pasuje mi w tej historii taki substytut jak megan ,chciałabym aby był taki szczęśliwy jak Tay .mogłabym pisac i pisac ale to chyba by mi tu miejsca nie starczyło :) .Ike on przedstawiony jak ten najbardziej rozważny ,poważny ciężko u niego było wyczuc słodycz jakies emocje ale ogólnie pozytywny .Nicole hm super kobietka uczuciowa rozważna wierzaca w ludzi miłość no i robiąca zajebiste drinki :) Pola najlepsza przyjaciólka oj ile bym dała aby taką mieć mimo i pomimo .Reszta czyli Gabrysia, Adrian ,Angela fajni ludzie .przechodząc dalej w sposób który postapiła Ola o matko i córka masakra tak nawywijać i odepchnąć i zrezygnować z miłości dla rodziny po części oraz dla ukrycia strach az jestem w szoku do tej ppory gdyby nie kochające ją otoczenie pewnie by nic nie wskórała ale jest cudnie bo jednak piękny happy end .w Twoim opowiadaniu wiele wątków jest zabawnych cudnych oraz smutnych które bym mogła opisać zafundowałaś mi nie lada emocje no i zac susan do niego nie pasuje i widziałabym dla niego nową miłość :).Oddaje hołd bo opowiadanie jest bombowe i cudnie sie czytało :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicyjko, ja Ci odpisałam gdzie indziej i Chyba nawet coś pisalysmy na ten temat, ale i tu odpisuje. Przeczytałam jeszcze raz całego Hanfica. Twój komentarz jest tak miły, że nie mogłam tu nie odpisać. Dziękuję bardzo. Cieszę się, że był śmiech i smutek, bo tak to miski wpadnie być. Bardzo chciałam pisać jeszcze, ale niestety weny brak. Wszyscy mnie namawiają. No może kiedyś jeszcze wrócę do tematu. Pozdrawiam!

      Usuń