Got a hold on me

poniedziałek, 4 maja 2015

Część 108

Tay
To była dobra decyzja, że przyleciałem. ‘Oczywiście, że dobra kretynie, przecież kochasz ją na zabój.’ Uśmiechnąłem się sam do siebie. Kocham ją… Jasne, że kocham. Nigdy nie przestałem. Tylko moja duma, złość i ból przykryły to uczucie na jakiś czas. Kilka miesięcy temu, ba! Nawet jeden miesiąc temu nie chciałem jej znać, ale cały czas widziałem ją we własnej głowie, myślach. Czy wybaczę? Czy wyobrażam sobie bez niej życie? Chyba już wybaczyłem, teraz trzeba oczyścić tę chorą sytuację między nami. Ale co dalej? Przecież ona ma studia, ona będzie tu, a ja tam? ‘Nie myśl o tym baranie, na pewno da się to jakoś ułożyć.’ Nie mogłem spać, po cichu wymknąłem się do kuchni po coś do picia i serce zaczęło mi galopować, gdy zobaczyłem ją na krześle przy stole z kubkiem herbaty w dłoni. Patrzyła za okno, chociaż ciemno było jak na zimową porę przystało. W pierwszej chwili nie zauważyła mnie, widziałem jej profil. Faktycznie schudła, była blada, nie miała w sobie tej radości, którą zarażała wszystkich dookoła. Nie chciałem jej przestraszyć, ale i tak wzdrygnęła się, gdy wymówiłem jej imię.
- „Też nie możesz spać?” – spytała.
- „Nie mogę.”
- „Chcesz herbaty?”
- „Poproszę.”
Wstawiła wodę i opierając się o blat zaczęła mówić. Wszystko od samego początku. O tych nieszczęsnych badaniach, o ich wynikach, potem o tym, że załatwiła sobie urlop dziekański i chciała mi powiedzieć, że zostaje, a potem babcia dostała udaru i nie miał kto się nią zająć, więc postanowiła wrócić. Wszystko to wiedziałem, ale z jej ust i jej perspektywy wyglądało to zupełnie inaczej. Faktycznie się pogubiła, nie umiała sobie poradzić, a jak zwykle chciała zrobić wszystko sama. Kupiła bilety powrotne i nie wiedziała, co ma powiedzieć, jak ma mi to przedstawić. Uznała, że najlepiej, że mnie nie kocha i że było fajnie, ale wraca. Tego nie rozumiałem, ale jej samej trudno to było teraz pojąć. Potem cierpiała. Ona tu, ja w Stanach. Napatoczył się Igor, w końcu wyszło, że się zeszli, próbowała zapomnieć o mnie, ale jej nie wychodziło. Pękła, gdy zobaczyła nasz wywiad z Back to the Island. Nazwałem ją pomyłką. Wysłuchałem wszystkiego, czasem o coś pytałem, wtrącałem, ale mówiła głównie ona. Zrobiła dłuższą pauzę.
- „A teraz najgorsze.” – zaczęła, oczy się jej zaszkliły, ale kontynuowała – „Po tym, jak powiedziałam Ci, że wracam przyjechał do mnie Zac.”
- „Wiem, co zaszło.”
- „Co?”
- „Mówiłem Ci, że wiem wszystko.”
- „Pola Ci powiedziała?” – spytała zdziwiona.
- „Nie. On sam, od razu tego samego dnia. I to w momencie, gdy postanowiłem do Ciebie pojechać.”
- „Postanowiłeś do mnie pojechać?” – wreszcie spojrzała mi prosto w oczy.
- „Tak. Chciałem schować dumę w buty i z Tobą porozmawiać. Ale wtedy wszedł Zac z Nikki i Ike’m i powiedział, co zaszło.”
- „Boże Drogi… Ja tego nie planowałam, zaplątałam się po prostu i jakoś tak poszło. Wiedziałam, że on mi nie uwierzy. Jestem złym człowiekiem, ranię wszystkich, na których mi zależy. Nawet nie pomyślałam, że mogłam mocno zachwiać Wasze relacje. Tay, tak bardzo Cię przepraszam. Zac’a. Ike’a. Nicole. Polę. Wszystkich.”
Milczałem wpatrując się w jej twarz. Widziałem teraz wszystko jej oczami. Ale ona nie widziała nic moimi.

Ola
Teraz on opowiedział mi wszystko ze swojej strony. Co czuł, jak cierpiał, jak patrzył na mnie zza firanki, gdy oddawałam Ike’owe auto Nikusi przed wylotem do Polski. Jak wpadł w wir imprez, pił, palił, przyznał, że do tej pory pali i to sporo. Jak omotała go Megan, a jemu było wszystko jedno i spotykali się jakiś czas, ale strasznie go denerwowała. Powiedział o tym, że spotkał Paddy’ego w Budapeszcie i też rozmawiali długo o mnie. Paddy dał mu numer Matt’a, z którego skorzystał dopiero przed decyzją o przyleceniu tutaj. Paddy? Matt? W głowie mi się to nie mieściło. Słuchałam z otwartą buzią, bo jednak on też o mnie myślał, wspominał, miał mnie w sercu. Może jeszcze da się to wszystko naprawić? Ja się zmieniłam, nie chciałam już nigdy radzić sobie sama. Ale on też się zmienił, nie reagował ‘jak zwykle’.
- „Tay…”
- „Hmm?”
- „Wtedy w Tulsie, jak jeszcze wszystko było ok… Tak bardzo chciałam, żebyś powiedział mi te ważne słowa, tak dosadnie, co do mnie czujesz… Czekałam na nie…”
- „Nie rozumiem.”
- „Nie chciałam mówić pierwsza, bałam się, że nie czujesz tego samego, co ja. Ale powiedziałeś to w najgorszym momencie. Wtedy, gdy postanowiłam ściemnić, że było fajnie i tyle.” – trzymałam się, ale w tym momencie zaczęły lecieć mi łzy – „Nawet nie wiesz jak bardzo pragnęłam odpowiedzieć Ci tym samym. Jak potem żałowałam.”

Tay
Kobiety… Nie miałem pojęcia, że jej zależy na tym, aby usłyszeć ode mnie, że ją kocham. Chociaż w sumie Claire też narzekała, że nie mówiłem tego zbyt często. Teraz wyznała mi, że to też spowodowało, że postanowiła to, co postanowiła. Że nie była do końca pewna czy traktuję ją poważnie. No co za głupol! Nie znała mnie? Nie wiedziała? Chociaż przecież ja też niby ją znałem, a uwierzyłem w te brednie. Teraz nie powinno mieć to już znaczenia. Tylko czy będziemy w stanie sobie zaufać? Ja jej, ona mi? Czy będziemy w stanie odbudować nasz związek? Oprzeć go na miłości, czułości, szczerości, szacunku? Zac by mi znowu zwymyślał, że gadam jak baba. Spojrzałem na nią, patrzyła nieśmiało w moją stronę, widziałem przerażenie, ale też ogromną nadzieję. Nadzieję, że jednak nie wyjadę, nie zostawię jej, nie odrzucę. Że wybaczę i będziemy razem próbować. Widziałem, że ocierała łzy jakby nie chciała, żeby leciały.
- „I jeszcze jedno.”
- „Hmm?”
- „Nie zezłościłeś się jak zwykle, jesteś spokojny, opanowany, co się stało?”
Uśmiechnąłem się na to lekko.
- „Ktoś mi kiedyś usilnie tłumaczył, że nie tędy droga. Starałem się z tym walczyć.”
- „Udało Ci się. A ja… Ja już nie chcę sobie radzić sama. Wiem, że nawaliłam po całości i nie mam szans, ale chcę, żebyś wiedział, że jesteś największą miłością mojego życia.”

Ola
Nie myślałam, że powiem to na głos. Ale powiedziałam, musiał się o tym przekonać. Był spokojny, opanowany, nie tego się spodziewałam. Chyba wolałabym, żeby nakrzyczał, wtedy wiedziałabym, co się zdarzy, nie miałabym tej cholernej nadziei. Serce waliło mi jak oszalałe. Tak się zamyśliłam, że nie usłyszałam, gdy się odezwał.
- „Ola?”
- „Tak?” – znowu na niego spojrzałam, ale nie było go na krześle, stał bliżej, naprzeciwko mnie. Nogi się pode mną ugięły.
- „Ja naprawdę dużo wycierpiałem przez Ciebie. Jak mogłaś wpaść na tak durny pomysł?”
- „No nie wiem Taylor. Nie mam pojęcia jak ja mogłam na to wpaść. Najbardziej bałam się, że skoro nie mogę mieć dzieci, to nie będziesz mnie chciał, bo pomyślisz, że jestem wybrakowana i prędzej czy później mnie zostawisz. A tego bym nie zniosła.”
- „Rozumiem, że się bałaś, ale to się właśnie nazywa zaufanie.”
- „Wiem Tay, przepraszam, tak bardzo się bałam. Nikt nie wiedział, tylko Josh.”
- „Kto?” – nie zrozumiał.
- „No ten Twój mały kuzyn, co się nim zajmowaliśmy. Tylko jemu się zwierzyłam ze swoich problemów, po polsku. Potem Ty pojechałeś, a ja się rozpłakałam i wszedł Mło…” – spojrzałam z trwogą na niebieskookiego – „Nie wiem, czy mogę o nim mówić. Był moim przyjacielem.”
- „Możesz, wyjaśniliśmy sobie wszystko, a teraz ja wiem więcej, więcej rozumiem. Między nami jest ok, mów.”
- „Nie powiedziałam, czemu tak szlocham. Zwaliłam na stratę dziecka, nie powiedziałam nawet jemu. Wiedział tylko maleńki człowieczek, który nic nie mógł na to poradzić. A zaufanie? Tay, ja miałam problem z zaufaniem, wiedziałeś o tym. Teraz, z perspektywy czasu postąpiłabym zupełnie inaczej.”
- „Jak?” – przekręcił głowę w bok, mrużąc oczy, ja musiałam swoje przymknąć, żeby na niego nie patrzeć.
- „Poszedłbyś ze mną na te badania, od razu byś wiedział, płakałabym w Twój rękaw, powiedziałabym o babci, nie wróciłabym do Igora, w ogóle inaczej bym… to… Przepraszam, ja już nie mogę.” – chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę.
- „Ola, nie uciekaj. Zmierz się z tym do końca.”
- „Z czym Tay? Powiedziałam wszystko. Niczego nie ukryłam. Jestem złym człowiekiem i masz prawo mnie nienawidzić.”
- „Ale nie mogę.” – powiedział poważniejąc i patrząc przenikliwie w moje oczy.
- „Czemu?” – spytałam z trwogą.
- „Bo Ty też jesteś miłością mojego życia.”
- „Słucham?” – nie dowierzałam w to, co słyszę – „Tay, nie żartuj sobie, ja już i tak ledwo stoję na nogach.” – na to zdanie podszedł jeszcze bliżej opierając mi ręce na biodrach. Zachwiałam się, ale przytrzymał mnie mocniej. Zamknęłam oczy i przeniosłam się znowu rok wstecz, do Tulsy… Otworzyłam je po chwili, byłam w Polsce, w Warszawie, w swoim domu, w kuchni, ale… z nim! Z tym, na którym zależało mi najmocniej na świecie.
- „To nie jest sytuacja, z której można sobie żartować Ola. Tak czuję, też nie potrafiłem o Tobie zapomnieć, a Meg, to był tylko marny substytut Ciebie.”
- „Tay, powiedz wprost, bo to nie na moje nerwy.” – myślałam, że naprawdę zemdleję.
- „Mówię wprost: nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.” – usłyszałam łupanie we własnej głowie, zamknęłam oczy, mało nie osunęłam się na ziemię.
- „Wariuję. Wariuję albo śnię. To się nie dzieję naprawdę.” – moje oczy latały na wszystkie strony, już traciłam kontrolę nad sobą, nad własnym życiem, nad tym, co jest prawdą, co snem, co jawą.
- „Tay, wybaczysz mi? Powiedz, czy mi wybaczysz?”
- „Chyba już Ci wybaczyłem, gdy zrozumiałem, co Tobą kierowało.”
- „Jezus Maria! To niemożliwe, Tay, to jest niemożliwe…” – teraz jego oczy były tak blisko, a nos prawie dotykał mojego.
- „Możliwe, tylko już nie płacz proszę, spróbujemy jeszcze raz.”
- „Jak to… Tay… Jeszcze raz? Ale… To niemożliwe, niemożliwe…” – próbowałam rozumieć, co do mnie mówi, ale było to bardzo trudne zadanie. Mocniej potrząsnął mną za ramiona.
- „Ola, uspokój się!” – powiedział lekko podniesionym tonem. Wtedy się opanowałam, potrząsnęłam głową, zamknęłam oczy, otworzyłam i zatonęłam jak zwykle, jak kiedyś, jak zawsze, gdy spojrzałam w niebieskość oczu Taylor’a. Nie cofnęłam wzroku, patrzyłam tak samo przenikliwie jak on.
- „Czy możesz powtórzyć?” – przekręciłam głowę w bok mrużąc oczy.
- „Powiedziałem, że spróbujemy jeszcze raz.” – kąciki ust uniosły się do uśmiechu, moje spływające łzy ze szlochu przerodziły się w łzy szczęścia. Uśmiechnęłam się.
- „Serio?” – musiałam się upewnić.
- „Serio, serio.”
Położyłam ręce na jego ramionach. Teraz już naprawdę jego nos stykał się z moim. A po nim przyszła pora na usta. Delikatnie, jakby to było pierwsze ich zetknięcie. Słone… przez moje łzy. Wyczekane, upragnione…

Tay
Nie byłem w stanie się powstrzymać. Ani powstrzymać ani wycofać. Wybaczyłem jej już dawno, teraz zmierzyłem się z tym, co mi powiedziała. Założyłem sobie, że dam sobie czas, że najpierw to wszystko przemyślę, że nie zrobię nic pochopnie. Ale widząc ją, rozmawiając z nią, słuchając jej wersji wydarzeń byłem już pewny. Nie trzeba było mi czasu, nie zamierzałem tracić ani minuty więcej. Smakowała słono przez płynące po jej twarzy łzy. Ale i ja poczułem, że mam mokre oczy, a przecież chłopaki nie płaczą. Poczułem prąd, gdy zatopiła rękę w moich włosach, jak kiedyś, jak zawsze. Tylko ona umiała tak robić, tylko ona… Moja Olsia…

22 komentarze:

  1. "No co za głupol!" - dwa gupole...
    ech... tyle łez, tyle niepotrzebnych słów, ale chyba to rozstanie było potrzebne by uwierzyli, że są dla siebie ważni i tylko ta druga osoba da im szczęście...
    ech...
    jestem ciekawa co na to Zac i Ike, bo Nikki sie ucieszy, pewnie tam obgryza paznokcie w Tulsie czekając na informacje...
    zmieniam zdanie w ankiecie...
    piękne piekne, nie daj tak długo czekac na kolejne, dobra?
    zajefajna dzis część, piękna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa głupole, to prawda. Ale chyba dobrze sobie wyjaśnili, prawda? ONa ze swojej strony, on ze swojej. Nikki pewnie obgryza paznokcie, o tak, na bank to robi! I jeszcze po cichu przed Panem Zasadniczym :D Na kolejną część nie trzeba będzie długo czekać, bo takiej weny dostałam, że mam już połowę. Może się uda w piątek :)

      Usuń
    2. ooo to dobra wiadomość hehe
      a Sue to sie pewnie nie ucieszy, ale pewnie Ola równiez z nią pogada, ech...a Nikki to bedzie sie cieszyc ale Pan Zasadniczy to zauwazy haha

      Usuń
  2. O bosz,,,,o jejuśku!!! Ale czad!
    Ależ się spłakałam, czytając to O__o serio serio!
    Genialny dialog pomiędzy Olsią i Tayem! NO mega genialny!! Jesteś mistrzynią!
    Wiesz, że ja przez dłuuugi czas byłam wściekła na Olę...Jak miotało mną po tym, co zrobiła..jak się zachowała O___o Nie wierzyłam, że moje emocje opadną i Olsia u mnie jakoś zaplusuje...Nie wierzyłam w to, że zejdą się z Tayem, że on jej wybaczy ( bo ja bym nie wybaczyła nigdy, przenigdy).. że spróbują być znowu razem...NO nigdy w życiu ! Ileż to ja razy myślałam o tym, że Olsia jest głupia ;/ Och! A tu takie cuś !
    Pięknie, pięknie, bardzo pięknie!! Tay się zmienił xD Olsia się zmieniła...i oboje są tak bardzo siebie spragnieni ! Cieszę się..serio. Cieszę się jak dziecko!!!
    Atmosfera się oczyściła, oboje dorośli do poważnego związku...I mam nadzieję, że będą ze soba na wieki wieków albo dłużej!
    Jestem ciekawa, jak zareaguje na to Pola, mama Olsi, rodzina Taya ,ich znajomi... ? a w szczególności Meg 3:-) hahahahaha Ależ będą uradowani !
    Ola odzyska swój blask, swoją energię i będzie znów szczęśliwa. Mając ukochanego u boku ! Ukochanego <3 Jak to fajnie brzmi !

    Tay,,,jak to facet....nie mówi, ze kocha bo sądzi, że to widać i nie potrzeba słów :P:P:P Wybaczam mu to xD

    Brawo! tylko żal, że coraz bliżej końca :( Ech :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Betsy, pamiętam, jaka byłaś zła na Olsię, jak nie mogłaś jej wybaczyć. Oczywiście, że Ola jest głupia, postąpiła całkiem bezmyślnie. Myślę też, że nie wiesz jakbyś się zachowała czy byś wybaczyła, bo chyba nie byłaś w takiej sytuacji. A ja już wiem, że nie należy mówić, że by się coś zrobiło bądź nie póki się nie znajdzie w takim samym momencie. Ale to już prywatą zaleciało. Zmienili się oboje, dojrzali, walczyli ze swoimi wadami. Ola wie, że najważniejszą rzecz w życiu straciła przez to swoje 'sama, sama', Tay wie, że nie należy walić po pysku i wybuchać tylko rozmawiać i tłumaczyć, a najpierw wysłuchać. To właśnie uczynił Tay. Mając ukochanego u boku, no rewelacja! I to nie byle jakiego ukochanego, a niebieskookiego...

      Usuń
  3. Ależ wzruszająca i grająca na emocjach część! Piękna. Dziękuję Ci, Olu, że ich połączyłaś. Zaglądałam tu co dzień z nadzieją.
    Brakuje tylko tego, żeby w następnej części wyciągnęli lody i zjedli z wspólnego pojemnika. I żyli długo i szczęśliwie ;)
    Zastanawiam się, czy zamieścisz wyjaśnienia Oli i jej spotkanie z resztą rodzinki H. Oby. Bo nie chcę żeby to był już koniec Hanfica...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, ale to bardzo jestem wdzięczna za ten komentarz. Myślę, że lody, to mogą od razu zjeść, Ola ma ich na pewno pełen zamrażalnik. Zwłaszcza, gdy była w dołku uczuciowym. A czy żyli długo i szczęśliwie? Myślicie, że nic już się nie wydarzy?

      Usuń
    2. Nawet tak nie żartuj ;) Są przecież inne wątki w opowiadaniu, cokolwiek planujesz - nie rozłączaj ich znów tak...
      W ogóle jak pomyślę o Oli i Tay'u, to ni się przypomina zdjęcie pod zakończeniem Vivian i parskam śmiechem :) Oby ku lepszemu między nimi!

      Usuń
    3. Hahaha! Dokładnie! Na to zdjęcie, to ja zarżałam jak koń jak je zobaczyłam. Normalnie rewelacja! Może je użyję w moich zdjęciach :) Hihihihi!

      Usuń
  4. Olu, nasza Kochana Olcia...
    super część,uwielbiam takie części -gdzie nie ma zbyt wiele błyskawic i piorunów a jednak wiele się dzieje!
    Zdanie: "Milczałem wpatrując się w jej twarz. Widziałem teraz wszystko jej oczami. Ale ona nie widziała nic moimi."-genialne,aż mam gęsią skórkę do teraz! Bez dwóch zdań potrafisz doskonale pokazać co czują Twoi bohaterowie, a tak odbiegając od tematu myślę sobie, że Olsia-Autorka musi być naprawdę ciekawą osobowością!
    Twoje opowiadanie różni się znacząco,a może inaczej-wyróżnia się zdecydowanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa, to jest nieprawdopodobne, że tak dobrze odebrałyście Hanfica. Ogromnie się cieszę. Bardzo chciałam przelać na papier dokładnie to, co bohaterowie mają w środku, co czują, jakie są ich zachowania. Cieszę się niezmiernie, że mi się to udaje. No, a za ostatnie zdanie ogromne dzięki i wielki pokłon!

      Usuń
  5. I mnie się podobało. Scena, cała rozmowa w kuchni napisana z niebanalną precyzją! Czytałam, czytałam i czytałam a później gęba mi się zrobiła bordowa, bo przestałam oddychać! No ale jak tu oddychać jak człowiek czyta taką ważną rozmowę? Ale uff, uff, ufff mają to za sobą! Pięknie! Nie ukrywam, że myślałam, że Tay będzie sie wahać, że będzie potrzebował czasu, ale jak to pięknie napisałaś, że szkoda tego czasu na rozmyślenia skoro jest pewny swoich uczuć i tego gdzie chce być, a chce być z Olą, a Ona z nim. Mogłabym pisać nieskładnie same "ohy i ahy" jaka jestem zachwycona i w ogóle, choć i tak mój komentarze pewnie nie wiele ma ze składnią wspólnego zważywszy na fakt, że rozpier***ła mnie ta część na kawałki, i że jest 8.30 rano :D Dobra, dobra sobie myślisz kończ już, ale nie nie NIE!!! Ja chce wiedzieć co dalej! Jak sobie to wszystko poukładają przecież w końcu mieszkają na dwóch różnych końcach świata... OMG aż się boję jak to będzie... Tak jak Ania ciekawa jestem reakcji Ikea... A Zac? Jak Zac zareaguje? Jego tez będzie musiała pewnie błagać o przebaczenie, w końcu skrzywdziła go nie mniej niż Taya... A Zuzia Zaca? Pewnie nerwów dostanie na wieść, że Olsia is back!!!! hehehe, o matko już niby wszystko się rozwiązało, a tu nadal tyle niewiadomych... Czekam co dalej...!!!! I proszę się nie ociagać autorko moja droga :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na niektóre z Twoich pytań dostaniesz odpowiedzi już w kolejnej części. Pisze się, mam ponad połowę. Cieszę się, że rozmowa wyszła dobrze, starałam się pokazać ją raz ze strony Tay'a, raz ze strony Olsi. JA uwielbiam długie komentarze, po to są, zeby móc wyrazić, co się czuje po przeczytaniu danej części.

      Usuń
  6. Anna de Witt5 maja 2015 11:36

    Przeczytałam i mam gulę w gardle...ale to takie bardzo pozytywne wzruszenie...chlip, chlip,chlip.
    Myślałam, że też potrafię pisać, ale daleko mi do Ciebie, Judyta! No i te sceny, między Tay`em a Olsią. Aż iskrzy i są takie prawdziwe. BRAWO.BRAWO.
    Mamicz się bardzo ucieszył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Mamiczu! Cieszę się, że udało mi się Ciebie wzruszyć...

      Usuń
  7. Cudownie!cudownie! ale się ciesze że sobie wszystko wyjaśnili! to znaczy ż będą już razem forever? ale Ty umiesz budować emocje! taka miłość musi przetrwać! czekam na cd! dziękuje za umilenie mi dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnili sobie wszystko, to prawda. A czy razem forever? No to się jeszcze okaże... Cieszę się, żę mogłam dzień umilić :D

      Usuń
  8. Wyczekana, upragniona... wspaniała część Olu! Wiesz,że ja wierna fanka Taya i Olsi nie mogłabym znieść tego gdyby ta historia miała potoczyć się inaczej. Kibicuje im całym sercem i mam nadzieję,że już ich nie rozłączysz:)
    Myślę,że masz w głowie jeszcze całą masę pomysłów i mam cichą nadzieję,że jeszcze będziesz dla Nas pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że Ty fanką ich jesteś :D Hehe! Tak to sobie wymyśliłam, ciekawe, czy spodoba Wam to, co wymyśliłam.

      Usuń
  9. Pięknie się godzili. Jak w filmach haha. Jestem w siódmym niebie. Byłam tak samo spięta podczas ich rozmowy w tej kuchni, jak oni sami. Ale udało im się dojść do porozumienia i zgody hurrrraaaa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze Ty się cieszysz. Jejku, jak przeczytałam te część, to sama się w zruszylam.

      Usuń